DRUKUJ
 
Anna Sosnowska
Miara posiadania
Miesięcznik W drodze
 


A kto sam nie ma co do garnka włożyć, nie może nakarmić innego.

To także jedna z idei Klemensa Aleksandryjskiego: jeżeli nie będziesz miał dóbr materialnych, to nie pomożesz innym. Samo ubóstwo nie jest więc czymś pozytywnym. Gdy bowiem dysponujemy jakimiś dobrami, wtedy możemy wesprzeć innych, a przez to zdobyć uznanie w oczach Pana Boga. W tym kontekście Klemens wyjaśniał słowa Jezusa: "Pozyskujcie sobie przyjaciół niegodziwą mamoną, aby gdy [wszystko] się skończy, przyjęto was do wiecznych przybytków" (Łk 16,9). Dzielenie się dobrami materialnymi może być świadectwem miłości, ale też sposobem na pozyskanie przyjaciół, czyli tych, którzy przez swą wdzięczność pomogą nam wejść do królestwa niebieskiego, bo oni będą świadkami naszych dobrych czynów przed Bogiem.

To dlaczego Jezus mówi tu o niegodziwej mamonie?

Chciał nam pokazać, jak wielką wartością jest życie wieczne, i uświadomić, że aby je zyskać, możemy posłużyć się środkami materialnymi, które wprawdzie są marne i przemijają, ale mogą być narzędziem i sposobem okazania miłości bliźniemu i samemu Bogu, a – co za tym idzie – środkiem duchowego rozwoju.

Muszę księdza zapytać o życie pierwszych wspólnot chrześcijańskich. W Dziejach Apostolskich czytamy: "Jeden duch i jedno serce ożywiały wszystkich wierzących. Żaden nie nazywał swoim tego, co posiadał, ale wszystko mieli wspólne" (Dz 4,32). Podejrzanie sielankowy jest ten opis. Naprawdę tak było?

Pierwotne wspólnoty były małe i wtedy o wiele łatwiej było o wzajemną pomoc. Jest prawdą, że pomagały swoim członkom i dbały o najuboższych – zwłaszcza o wdowy, pozostające bez środków do życia, i o dzieci, które utraciły rodziców. Wtedy niezbędne były "wspólne dobra", by taką pomoc zorganizować. To właśnie uderza w chrześcijaństwie pierwszych wieków: niezwykła gościnność wobec innych chrześcijan, ale także troska o ubogich, cierpiących, prześladowanych czy też uwięzionych. Z tego chrześcijanie słynęli nawet wśród pogan.

Zachowały się świadectwa takich opinii?

Najbardziej znaczące jest pismo O śmierci Peregrinosa. Pogański autor Lukian z Samosaty przedstawia w nim postać szarlatana Peregrinosa, który pozornie stał się chrześcijaninem i z tego powodu trafił do więzienia. Tam wykorzystał chrześcijan, którzy dbali o niego tak bardzo, że w więzieniu żyło mu się dobrze i nawet wzbogacił się dzięki otrzymanym darom. To paszkwil antychrześcijański, który pokazuje jednak, jak chrześcijanie dbali o swych współwyznawców i jak ich postrzegano.

Można by wyciągnąć z tego wniosek, że chrześcijanie byli naiwni?

To prawda, że naciągaczy nigdy nie brakowało. Ale na ogół pierwszym chrześcijanom nie brakowało rozsądku. Dlatego już Didache, czyli Nauka Dwunastu Apostołów, napisana około 100 roku, wprawdzie zachęca do szczerej gościnności wobec przyjezdnych chrześcijan, proroków, nauczycieli czy katechetów, ale także przypomina, że jeśli ktoś pozostaje w gościnie dłużej niż trzy dni, musi podjąć pracę, by zarobić na utrzymanie. Nie można wykorzystywać gościnności innych.

A czy w pierwotnym Kościele zdarzały się afery finansowe?

Chyba najbardziej znana jest historia Ananiasza i Safiry, opisana w Dziejach Apostolskich (5,1-11). Twierdzili oni, że przekazali Kościołowi cały swój majątek, a oddali tylko jego część. Ponieśli za to karę. Nie dlatego, że zostawili coś dla siebie, ale dlatego, że oszukali, że nie byli uczciwi i przejrzyści. Nie można pomagać nieuczciwymi metodami. Dlatego św. Marcin z Tours oddał ubogiemu jedynie połowę płaszcza.
 
strona: 1 2 3 4