DRUKUJ
 
Urszula Pękala
Posłuszeństwo samemu sobie
eSPe
 


Decydowanie o własnym życiu

Z jednej strony brzmi to jak sprzeczność, bo posłuszeństwo kojarzy nam się z raczej z czyjąś wolą narzuconą nam z zewnątrz; z drugiej strony może wyglądać na wyraz samowoli, jakby człowiek sam chciał być sobie panem. Ale to mylące pozory. Posłuszeństwo nie zawsze musi odnosić się do jakiejś zewnętrznej instancji, a decydowanie o własnym życiu nie koniecznie oznacza "róbta, co chceta".

Dojrzewanie do posłuszeństwa

Nasze podejście do posłuszeństwa zmienia się z wiekiem, dojrzewa. Jako dzieci musieliśmy być posłuszni rodzicom, nauczycielom, wychowawcom. Iluż z nas nie myślało wtedy: chciałbym być wreszcie dorosły. Wtedy nie musiałbym nikogo słuchać.

Im starsi i dojrzalsi jesteśmy, tym wyraźniej odkrywamy, że nasze dziecinne lub młodzieńcze wyobrażenie o błogiej, całkowitej niezależności, jaką rzekomo cieszą się dorośli, to złudzenie. Niektórzy ludzie osiągając dorosłość czują się rozczarowani, cierpią na niedosyt wolności. Dla nich podporządkowanie się szefowi w pracy, zobowiązaniom wynikającym z ich stanu życia czy choćby zaleceniom lekarza, to udręka. Męczą się oni sami, męczy się też ich otoczenie, często zniecierpliwione niesłownością czy niepunktualnością.

Są jednak i tacy, których przeraża niezależność - w wieku dorosłym, mimo pewnych ograniczeń, znacznie większa niż w dzieciństwie. Ci szukają opiekuńczego współmałżonka lub zgromadzenia zakonnego, aby ciężar konieczności decydowania o własnym życiu i troski o utrzymanie został zdjęty z ich ramion; pragną powrotu do posłuszeństwa, jak w okresie dzieciństwa, kiedy wprawdzie nie miało się zbyt wiele wolności, ale przynajmniej nie przejmowało się żadnej odpowiedzialności.

Obie te postawy są niedojrzałe i wiążą się z niewłaściwym pojęciem posłuszeństwa. Pierwsza z nich traktuje je wyłącznie jako obciążenie, druga - jako całkowite zwolnienie od odpowiedzialności. Tymczasem w miarę naszego rozwoju rodzaj i punkt odniesienia naszego posłuszeństwa ulega zmianie; akcent przesuwa się od zależności i pozwolenia na to, by inni nas kształtowali i decydowali o nas, w kierunku samodzielności i przejmowania odpowiedzialności za własne życie i rozwój osobisty. Jest to jednak przesunięcie akcentu, a nie całkowite wyeliminowanie poszczególnych aspektów posłuszeństwa. Wraz z wiekiem wzrasta konieczność posłuszeństwa samemu sobie - jeśli bowiem sami nie będziemy się motywować do nawrócenia i rozwoju, nikt inny nie będzie w stanie nas do tego zmusić.

 
strona: 1 2 3