DRUKUJ
 
ks. Łukasz Kleczka SDS
Nie lękajcie się
Magazyn Salwator
 


Nie lękajcie się
 
Dopada mnie czasem pokusa niewiary. Są takie chwile, w których zajęty mnóstwem spraw, realizacją wielu zobowiązań, poddaję się przemijającemu czasowi. Ciągle coś trzeba zorganizować, napisać, przygotować. Nawet, jeśli jest to kazanie niedzielne lub artykuł. A wszystko z podtekstem, że musi być dobre. Bo ludziom trzeba dzisiaj w Kościele wszystko "dobrze podać i przekazać". Bo taki jest świat, bo inaczej nie przyjdą. To bycie pochłoniętym przez wielość zajęć powoduje, że czas poświęcony modlitwie, wydaje się być stracony. Siedzenie w kościele, medytowanie, adoracja Najświętszego Sakramentu, wydają się zbędne. A odprawienie Mszy św., to co innego, są ludzie i trzeba ją tak odprawić, żeby wyszli zachwyceni. Kim? Księdzem? Liturgią? To są realne pokusy, może nieco przejaskrawione, ale w konsekwencji prowadzą one do bycia "pracownikiem Kościoła", wykonującym zawód księdza niż do bycia kimś, kto będąc zakochanym w Chrystusie żyjącym w Kościele, dzieli się tą miłością z innymi tak, aby i oni zakochali się w Nim i chcieli żyć wiarą na co dzień. Pokusa, o której piszę, jest tak naprawdę pytaniem o katolicyzm.
 
Rozwiewa ją jednak refleksja nad przykładem życia i nauczaniem naszych papieży. Jeżeli Jan Paweł II był ojcem, który przeprowadził nas w trzecie tysiąclecie, a Benedykt XVI chce nas prowadzić dalej, to zadaniem, które stawiają sobie współcześni papieże, wydaje się być dodanie odwagi człowiekowi, aby nie bał się Chrystusa i powierzył Mu całe swoje życie. Nie lękajcie się! to był motyw przewodni Jana Pawła II. Nawet, kiedy umierał, pokazał światu, który panicznie boi się śmierci, że nie trzeba się lękać, gdy się jest człowiekiem Chrystusa. Papież Benedykt XVI podjął ten temat: Nie obawiajcie się Chrystusa! On niczego nie zabiera, a daje wszystko. Kto oddaje się Jemu, otrzymuje stokroć więcej. Tak! Otwórzcie, otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi, a znajdziecie prawdziwe życie! Kościół nie ma sensu istnienia bez Chrystusa. To dlatego zawsze czymś najważniejszym w Kościele była, jest i będzie Msza św. Kościół żyje, aby każdego dnia celebrować Eucharystię. Żyje dzięki niej. Przy łóżku umierającego papieża celebrowano Mszę św. To było jego dziękczynienie, jego amen. Papież Benedykt już pierwszego dnia swojego pontyfikatu przypomniał, że Eucharystia stanowi centrum i źródło życia chrześcijańskiego. Codziennie w czasie Mszy św. wypowiadamy słowa Pana: Bierzcie i jedzcie(...). Pijcie z niego wszyscy (Mt 26,26 n.). Papież mówił: Nie można "spożywać" Zmartwychwstałego, obecnego pod postacią chleba, tak jak się je kawałek zwykłego chleba. Spożywać ten chleb znaczy łączyć się, wchodzić w komunię z Osobą żywego Chrystusa. Ta komunia, ten akt "spożywania" jest prawdziwym spotkaniem dwóch osób, jest przyzwoleniem, aby przeniknęło mnie życie Tego, który jest Panem, który jest moim Stwórcą i Odkupicielem. Celem tej komunii, tego "spożywania", jest włączenie mojego życia w Jego życie, moja przemiana i upodobnienie do Tego, który jest żywą miłością.
 
Podoba mi się styl, w jakim papież Benedykt XVI wyjaśnia rzeczy wydawałoby się tak oczywiste, w sposób prosty i jednoznaczny. Zawsze też bardzo ceniłem sobie i cenię celebrację liturgiczną prowadzoną przez niego. Myślę teraz, że jeśli słuchaliśmy Jana Pawła II, to byliśmy skoncentrowani na jego osobie, na świadectwie, które dawał, na jego świętości. Benedyktowi XVI przyglądamy się na razie uważnie. Cieszymy się, słysząc, jak łamaną polszczyzną mówi do nas. Nie możemy się jednak skoncentrować tylko na obserwacjach i osobistych emocjach. Trzeba bardziej słuchać i rozmyślać nad tym, co papież ma nam do przekazania.
 
Patrzę więc na ludzi wołających, że Jan Paweł II ma być ogłoszony natychmiast świętym. Na ludzi organizujących pielgrzymki do jego grobu. I wydaje mi się, że to za mało. Zdecydowanie za mało. Święty nie przysłania sobą Chrystusa. On odbija w sobie światło, którym jest Zmartwychwstały, i do Niego prowadzi. Mogę mówić o Janie Pawle II, że jest święty, kiedy wracam do jego życia i nauczania oraz kiedy dzięki niemu zbliżam się bardziej do Boga. Jestem przekonany, że Bóg daje takich papieży, którzy pokazują nam, że także w chwilach zwątpienia i niewiary, nie trzeba się lękać Chrystusa. I że naprawdę można otworzyć przed Nim drzwi swojego życia i serca. Świętość Jana Pawła II była zakorzeniona w codziennej Mszy św. i adoracji Chrystusa eucharystycznego. W komunii, która jest prawdziwym spotkaniem z przyjacielem. Kiedy więc słucham naszych papieży i patrzę jak żyją, przestaję uważać, że najważniejsza ma być forma tego, co robię i co mówię. O wiele ważniejsza jest treść. A tą treścią dla mnie, chrześcijanina, nie może być kto inny, jak tylko Jezus Chrystus, żyjący w Kościele, który codziennie spotyka się z Nim w Eucharystii.
 
ks. Łukasz Kleczka SDS