DRUKUJ
 
Jolanta Kaczmarczyk
Chrześcijański sektor trzeci
Głos Ojca Pio
 


Dlaczego pomagam
 
Zaangażowanie w Dzieło Pomocy było dla mnie działaniem, które toczyło się obok głównego nurtu życia. W pewnym momencie zaczęłam się zastanawiać, skąd bierze się we mnie taka potrzeba. Ktoś nawet zarzucił mi, że za bardzo się angażuję, choć tyle mam na głowie – przecież już praca zawodowa wiąże się z dużą odpowiedzialnością, do tego dochodzi rodzina i chora mama, która wymaga stałej opieki. Zrodziło to we mnie wątpliwość, czy aby nie robię tego wszystkiego kosztem bliskich, czy nie kryje się za tym egoizm.
 
Zaczęłam szukać potwierdzenia tej siły, która inspiruje mnie do działalności. Pamiętam, że moja babcia w czasie wojny pomagała więźniom w obozie w Oświęcimiu. Mimo że miała dwójkę małych dzieci, narażała swoje życie, by dać coś bezinteresownie. Lecz na pytanie: dlaczego ja to robię, ciągle nie znajdowałam odpowiedzi.
 
Chrześcijańska działalność charytatywna
 
Po jakimś czasie sięgnęłam do listów Ojca Pio. Chciałam, żeby świadectwo jego życia bardziej wpływało na to, co robię. Szukałam odpowiedzi na pytanie, jak powinna wyglądać chrześcijańska działalność charytatywna. Uderzył mnie wtedy –  a nawet przeraził – ogrom cierpienia tego człowieka, ale równocześnie wielka serdeczność i czułość, z jaką zwracał się do tych, którzy przychodzili do niego po pomoc.
 
W pełni skonkretyzowane wyjaśnienie tej kwestii znalazłam dopiero w encyklice Benedykta XVI Deus caritas est. Uderzyło mnie w niej przekonanie o związku osobistej modlitwy i prowadzonej działalności z dynamicznym rozwojem duchowym. Zobaczyłam różnicę między zwykłą działalnością dobroczynną a chrześcijańską działalnością charytatywną. Są to dwie zupełnie różne rzeczywistości. W chrześcijaństwie chodzi nade wszystko o dawanie miłości! Spotkanie z drugim człowiekiem ma prowadzić do objawienia mu Boga, nawet jeśli nie mówi się o Nim wprost. Druga myśl, która zwróciła moją szczególną uwagę, dotyczyła kompetencji, zawodowego przygotowania osób podejmujących działalność charytatywną w Kościele. Myślę, że encyklika Deus Caritas est to prawdziwe źródło dla wszystkich, którzy pracują w wolontariacie w obrębie Kościoła.
 
Pani tak kwitnie, Pani Jolu!
 
Dzieło Pomocy jest dla mnie bardzo ważne. Wiem, że nie jest ono moją własnością – do tego też dorosłam. Troszczę się o nie i czasem martwię się tym, czy sprostamy takim wyzwaniom, jak chociażby budowa centrum pomocy: skąd środki, ludzie... Ale wówczas przypominam sobie bardzo ważne zdanie, które kiedyś powiedział ojciec Henryk: – Spokojnie Jolu, jeśli jest to Boże dzieło, to się uda. Jeśli Ojciec Pio będzie nam błogosławił, wszystko pójdzie dobrze. Ojciec Henryk pomógł mi popatrzeć na działalność charytatywną z perspektywy zaufania Panu Bogu i Ojcu Pio. Przecież to nie jest tylko pobożny biznes.
 
Pamiętam, że w najbardziej trudnym dla mnie czasie, na trzy – cztery miesiące przed odejściem mojej Mamy, Dzieło Pomocy rozwijało się, a dla mnie był to okres, kiedy doświadczałam poczucia ogromnej ufności. Podczas składania życzeń imieninowych w pracy, ktoś powiedział: – Pani tak kwitnie, Pani Jolu. Aż dziwne, że w takim okresie! Odpowiedziałam: – Wokół mnie jest tyle dobra, że nie sposób, aby nie wywarło ono na mnie wpływu.
 
Kiedyś w tekstach Ojca Pio przeczytałam, że aby wejść na górę Tabor, trzeba najpierw przejść przez Kalwarię. Uderzył mnie ogrom cierpienia, które go otaczało. Ale pojęłam, że chodzi o oczyszczenie duszy przed spotkaniem z Bogiem. Nie poznałam jeszcze Ojca Pio do końca. Myślę, że przede mną długa droga, aby naprawdę go zrozumieć. Z jednej strony wspieram Dzieło swoją wiedzą i umiejętnościami, a z drugiej doświadczam też, że Dzieło mnie wspiera – czy może jego Patron – to wielki dar.
 
 
 
strona: 1 2 3