DRUKUJ
 
Ks. Józef Naumowicz
Kościół domowy w myśli Jana Chryzostoma
Pastores
 


Rodzina może więc rozwijać znaczącą działalność ewangelizacyjną, którą prowadzi zarówno na zewnątrz swej wspólnoty, jak i wewnątrz niej. Przyciąga do wiary bądź ją umacnia tak przez nauczanie, jak przez styl życia. Było to przede wszystkim zadanie męża i ojca. Niekiedy jednak kobiety były bardziej aktywne i zaangażowane. Dlatego – jak zwraca uwagę Jan Chryzostom - Paweł Apostoł w Liście do Rzymian najpierw pozdrowił Pryscyllę, a na drugim miejscu jej męża Akwilę. Ona bowiem przejawiała większą gorliwość i zapał. Zresztą, kobiety czasów apostolskich – przypominał kaznodzieja – podejmowały współpracę z Apostołami. Dlatego Paweł wspomina je wielokrotnie: w Liście do Rzymian pozdrawiał „Tryfenę i Tryfozę, które trudzą się w Panu”, a także „umiłowaną Persydę, która wiele trudu poniosła w Panu” (Rz 16,12).
 
Wprawdzie Apostoł zakazywał kobiecie nauczania (zob. 1 Tm 2,12), ale chodziło jedynie o przemawianie do ludu w czasie zgromadzeń. Natomiast ma ona obowiązek udzielania osobistych porad, zachęt i pouczeń, zwłaszcza jeśli mąż pozostaje w błędzie lub ma kłopoty z wiarą. Wtedy – powtarza Jan Chryzostom za św. Pawłem – „uświęca się (...) mąż niewierzący dzięki swej żonie” (1 Kor 7,14). Żona zbawi swego męża, gdy go poucza, objaśnia mu prawdy Boże i prowadzi go do wiary. Tak więc dom jest także miejscem wzajemnego pouczenia i rozwoju wiary.
 
Rodziny chrześcijańskie w czasach apostolskich przejawiały jeszcze jedną cechę, która je upodobniała do Kościoła. Gdy Paweł pozdrawiał „Kościół w domu” Filemona (Flm 1,2), miał na myśli nie tylko właścicieli domu, ale całą rodzinę, a więc także sługi i niewolników. Wtedy bowiem można mówić o prawdziwym Kościele, gdy gromadzi on wszystkich, bez względu na podziały i różnice społeczne oraz narodowościowe. „Zgromadzenie kościelne (Ekklesia) nie zna różnicy między panem i niewolnikiem, określając jednych i drugich tylko na podstawie dobrych i złych uczynków” (Homilia na List do Filemona, 1,1).
 
Zatem w domach Pryscylli i Akwili, Filemona i innych chrześcijan gromadził się Kościół. W rzeczywistości on istniał w tych rodzinach. One go tworzyły i dzięki nim on się ujawniał. Można było w nich rozpoznać jego cechy, oddychać atmosferą pobożności, otwartości i ducha ewangelizacyjnego właściwego dla Kościoła.
 
Język grecki lubi używać przydawki w formie rzeczownikowej. Dlatego Paweł Apostoł stosuje określenie: „Kościół w domu”. Można je rozumieć: Kościół, który „się gromadzi”, „zbiera” w domu, albo po prostu w nim „istnieje”. Tak rozumieli je łacińscy tłumacze Biblii. Wulgata bowiem przekłada to wyrażenie jako „Kościół domowy” (Ecclesia domestica). Oznacza ono przede wszystkim rodziny czasów apostolskich, które były znaczącymi ośrodkami życia chrześcijańskiego. Może jednak odnosić się także do rodzin żyjących w każdej epoce.
 

„Mały Kościół”
 
Jan Chryzostom wskazywał na analogię między rodziną i Kościołem również wtedy, gdy mówił o teologii małżeństwa. Szedł w swej nauce za św. Pawłem, według którego małżeństwo jest obrazem ścisłej, wyłącznej i trwałej jedności, jaka istnieje między Chrystusem i Kościołem.
Ta jedność – w pojęciu Chryzostoma – ogarnia także całą rodzinę. To prawda, że wyrażenie: „I będą oboje jednym ciałem” (Mt 19,5) dotyczy głównie męża i żony. Obejmuje jednak też dziecko, które stanowi umocnienie więzi między nimi. „Ciałem jest ojciec, matka i dziecko zrodzone z połączenia obojga (...) i tak troje są jednym ciałem” (Homilia 20 na List do Efezjan 4).
 
W podobnym duchu w końcu II wieku Klemens Aleksandryjski interpretował słowa Jezusa: „Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich” (Mt 18,20). Odnosił je do całej rodziny. Dwoje zebranych w imię Pana – to małżeństwo, w którym kobieta zostaje połączona specjalnym węzłem z mężczyzną – jak wyjaśniał – „z woli Bożej”. A trzej zebrani w imię Pana? Czy nie należy przez to rozumieć „trojga: mężczyzny, kobiety i dziecka”? – pytał retoryczne Klemens (Kobierce, 3,10,68,1). Przyjęcie potomstwa dokonuje się także z woli Boga.
 
Chrześcijańska rodzina zatem jest zawsze zebrana w imię Chrystusa, nie tylko wtedy, gdy się modli, ale również przez sam fakt sakramentu małżeństwa oraz posiadania dzieci. Rodzina staje się miejscem, gdzie rodzice wraz z dziećmi są zebrani w imię Pana i gdzie On jest obecny pośród nich.
W tym wyraża się jej podobieństwo do Kościoła, którego istota sprowadza się nie tylko do zgromadzenia się wiernych, ale przede wszystkim do obecności Chrystusa zmartwychwstałego pośród nich.
 
Z tej jedności rodziny wypływa obowiązek wzajemnej miłości, ale także umacniania się w wierze. Jest to obowiązek, który spoczywa na rodzicach. Mąż wywiązuje się z niego, jeżeli pomaga swej żonie i dzieciom w rozwoju wiary. W ten sposób pokazuje, że jest prawdziwym ojcem i kieruje domem. Podobnie biskup, gdy naucza, pokazuje, że przewodzi Kościołowi. W tym kontekście Chryzostom podaje sławne uzasadnienie konieczności nauczania w domu: „Rodzina bowiem jest małym Kościołem” (Homilia 20 na List do Efezjan 5).
 
Określenie to wskazuje, że rodzina jest ustanowiona po to, aby jej członkowie podejmowali różne role, analogiczne do duchowego i strukturalnego porządku, jaki istnieje w Kościele. Rola głowy rodziny wynika z obrazu Kościoła, którego Głową jest Chrystus, a zadanie nauczycielskie głowy rodziny jest analogiczne do roli biskupa we wspólnocie.
 
Rodzina pozostaje jednak tylko „małym Kościołem”. Nie jest bowiem równoznaczna z Kościołem lokalnym czy powszechnym. Można w niej jedynie odkrywać cechy analogiczne. Niemniej jest ona prawdziwym Kościołem. Nie dlatego, że istnieją w niej w sposób bezpośredni i mechaniczny wszystkie przymioty „wielkiego Kościoła”, ale raczej dlatego, że tworzy ją wspólnota osób wynikająca z wzajemnej miłości jej członków oraz z modlitwy wspólnie zanoszonej do Boga. Rodzina stanowi „Kościół domowy” przez sam fakt uczestnictwa w życiu „wielkiego Kościoła”.
 
 
strona: 1 2 3