DRUKUJ
 
ks. Grzegorz Ryś, Sławomir Rusin
Pielgrzymki, które stworzyły Europę
List
 


Istnieje jednak w chrześcijaństwie, znacznie starsza niż protestancka, tradycja, zgodnie z którą pielgrzymki to coś zbędnego czy wręcz szkodliwego. Takie poglądy głosił jeden z największych teologów, św. Grzegorz z Nyssy.
 
Tomasz a Kempis też wołał: „Gonią po całym świecie za tym, co mają w swoim parafialnym kościele".
Podobnie św. Grzegorz: „Podróżuje się z Kapadocji do Palestyny, zamiast podróżować do Ciała Pana".
Rodzi się jednak pytanie, czy jest to krytyka pielgrzymki, czy jej wypaczenia. Św. Grzegorz z Nyssy wzywał do częstego przyjmowania Eucharystii, ale trzeba przypomnieć, że jej przyjmowanie też ma w Kościele swoją historię. Na samym początku przyjmowano ją codziennie, a potem (w średniowieczu) dwa, trzy razy w roku i to był szczyt świętości. Św. Jadwiga mogła codziennie uczestniczyć we Mszy św., ale do Komunii przystępowała trzy razy w roku - takie było po prostu jej wyczucie sacrum. W jej najbliższym otoczeniu byli jednak czescy duchowni, którzy już wtedy postulowali codzienną Komunię. Różne, nieraz sprzeczne, poglądy na temat tego samego zjawiska są w Kościele bardzo ważne. Nawet najostrzejsza krytyka pielgrzymek służy temu, aby ci, którzy na nie chodzą, zastanowili się nad swoimi motywacjami.
 
Skoro religia odgrywała w średniowieczu tak ważną rolę, to czy można powiedzieć, że tożsamość ówczesnego człowieka była przede wszystkim tożsamością chrześcijańską?
 
To dość skomplikowana sprawa. W pewnym skrócie można powiedzieć, że w Europie średniowiecznej najpierw pojawiało się myślenie w kategoriach lokalnych, plemiennych, rodowych.
 
Potem pojawiło się myślenie uniwersalne, a dopiero na końcu - myślenie w kategoriach narodowych. Etap wykształcania się państw narodowych na podłożu średniowiecznej Christianitas jest niesłychanie interesujący. Kraje, czy też ludy europejskie, dochodziły do odkrycia własnej tożsamości, wychodząc od poczucia wspólnoty, przynależności do czegoś jednego i bardzo ważnego. Ich odrębność, która zaczynała się wtedy kształtować, nie była pojmowana jako coś, co może budzić agresję, skierować je przeciw sobie. To proces poniekąd odwrotny do tego, który obserwujemy w czasach nowożytnych czy współczesnych. Dzisiaj wchodzimy do wspólnej Europy, myśląc przede wszystkim o własnym interesie narodowym, a tak chyba trudno budować prawdziwą wspólnotę.
 
Ludzie, którzy kilka wieków temu wyruszali np. z Polski do hiszpańskiej Composteli, wracali nie tylko z muszlami, ale także z umysłami pełnymi nauczania religijnego, katechezy. Stykali się tam z nieznanymi im zjawiskami kultury. Droga do Composteli była w dużej mierze związana z legendą Karola Wielkiego, etosem rycerskim, który miał się rodzić w ogniu walk z Arabami. Dwunastowieczny pielgrzym powracający do Polski wiedział zatem, kim był hrabia Roland, gdyż po drodze zobaczył grób jego towarzyszy. Nie tylko poznał kulturę rycerską, ale przynosił ze sobą cały kod wartości z nią związanych.
 
 
strona: 1 2 3 4 5