DRUKUJ
 
o. Joachim Badeni OP, Joanna Piestrak
Między przyjaźnią a pożądaniem…
Głos Ojca Pio
 


Ale Kościół nie dopuszcza kobiet do stanowisk!
 
To powinno się zmienić. Funkcja doradcza kobiet powinna zostać zinstytucjonalizowana, czytelna. Nasi przełożeni słuchają kobiet. Nie słyszałem, żeby jakiś dominikanin sprzeciwił się opinii wypowiedzianej przez kobietę.
 
A może dominikanie traktują kobiety jak mężczyzn? Znalazłam taki przykład: Współczesny Teresie z Ávila prowincjał dominikanów, zapytany, co o niej myśli, odpowiedział: „Żartuje, kto ma ją za kobietę. W sprawach wiary jest nie tylko mężczyzną, ale mężczyzną z tych najbardziej brodatych”.

To był komplement na ówczesne czasy. Żeby podkreślić ważność kobiety, zrównywało się ją w pewnym aspekcie z mężczyzną.
 
Ale to było nobilitujące tylko dla kobiety, bo już porównanie mężczyzny do kobiety oznaczało zniewagę.
 
Oczywiście, ponieważ wtedy niszczy się w nim to, co ma być jego siłą. Porównując mężczyznę do kobiety, wskazuje się, że jest on słaby.
 
Myślę, że kobiety przede wszystkim chcą być zauważane i traktowane jako partnerki.
 
To jasne dla każdego dominikanina. Tutaj nie ma o czym dyskutować. Bardzo trudno ustawić to partnerstwo w małżeństwie, zwłaszcza dla kobiety, bo przecież mężczyzna chce rządzić. A według mnie powinno być tak: różne przedsięwzięcia organizuje mężczyzna, ale co i kiedy trzeba zrobić, wskazuje kobieta.
 
Zatem Ojciec uważa, że mężczyzna powinien być głową, a kobieta szyją.
 
To dość dobry przykład. W rodzinach właściwie rządzi matka, chociaż to ojciec zarządza. Jak matki zabraknie, następuje klęska.
 
Czyli kobiety muszą o ten wpływ zabiegać w sposób zawoalowany?
 
Nie. W sposób mądry. Natomiast jeśli ona zechce się zmaskulinizować, wówczas straci swoją tajemniczość.
 
Ale Kościół raczej nie bardzo sprzyja ruchom emancypacyjnym...
 
Emancypacja to słowo prawie diabelskie, pachnie zbrodnią – niszczeniem kobiecości. Dlatego, że ruchy te dążą do komunistycznej „urawniłowki”, co jest dziełem diabła, który chce zrównać stworzone przez Boga różnice. Jeśli kobieta utraci swą inność, przestanie być sobą, stanie się jakimś psychicznym dziwactwem.
Dlatego wolę mówić o wpływie kobiety. I uważam, że wraz z wpływem kobiety w kulturze ogólnej, wzrasta on także w Kościele.
 
Uważa Ojciec, że aktywne kobiety dążą do wejścia w męskie role?
 
Zacząć rządzić – to byłoby pokusą kobiety. A ona ma mieć wpływ, a nie rządzić za pomocą wydawania decyzji. Tak robi Matka Boska. Od zarządzeń są mężczyźni, w tym wypadku księża.
 
A jeśli nie biorą pod uwagę kobiecego głosu?
 
Trzeba ich do tego nakłonić. Kto ma to zrobić, nie wiem.
 
No właśnie, sprawa jest problematyczna. Skoro kobiety dążące do większej aktywności są hamowane przez mężczyzn, jak znaleźć drogę porozumienia między nimi?
 
Myślę, że to kwestia dobrej woli. I księża się do tego powoli przyzwyczajają. Trzeba udowodnić księdzu, że wpływ kobiety jest bardzo ważny dla jego decyzji.
 
A jeśli ksiądz boi się kobiety i przed nią ucieka?
 
Istnieje taki lęk, rzeczywiście. U nas, dominikanów, tego nie widzę. Ale wśród starego pokolenia kleru tak, chyba tak. Przynajmniej taka jest legenda, że stary proboszcz i stary mnich są antykobiecy. Może byli kuszeni i bali się tego. Możliwe.
 
 
strona: 1 2 3 4 5 6