DRUKUJ
 
dkn Paweł Porwit OCD
... a On nic!
Głos Karmelu
 


Zewnętrzna aktywność przestaje być priorytetem, gdy milczenie nie budzi pretensji o niezaspokojone potrzeby, ale staje się formą bycia dla drugiego człowieka. Takie milczenie jest wyrazem ubóstwa i prostoty, która wyzwala z zaborczości wobec zaspokajania braków oraz uwalnia od magicznego myślenia, że możliwe jest życie bez lęku i bez emocjonalnego bólu. W momentach, kiedy wszystko się burzy pojawia się prawie natychmiastowa reakcja, aby powierzyć komuś swój niepokój i trwogę. Wobec tego, milczenie Boga jawi się jako chłodna samotność, w której nie sposób odnaleźć Obecnego. Za to łatwo jest wpaść w przerażenie i popłoch wśród ciemności, która zanurza w nieznanej przestrzeni. Tak naprawdę jednak nieznaną jest tutaj forma bliskości, jaką jest owo milczenie. Do niej dojrzewa się bardzo, bardzo powoli. 

Skarbiec wiary pokornej

Zawierzenie jest możliwe, gdy centrum uwagi zostaje przeniesione z "ja" na "Ty". Wtedy też osoba potrafi się ofiarować, bo nie jest skrępowana. Wolność sprawia, że można wybierać to, co jest podarowane jako fakt. Nawet, jeśli jest to trudne milczenie. Jest to cos więcej jak tylko brak roszczeń i zwyczajna akceptacja. Spokojne oczekiwanie rozszerza serce i pozwala dotrzeć do tych najgłębszych pragnień, przez które przemawia Bóg. Wtedy też spotkanie staje się możliwe nie pomimo milczenia, ale właśnie dzięki milczeniu. Okazuje się, że to może być klucz do skarbca wiary pokornej. Nie musimy już bowiem przemierzać oceanu w określonym kierunku dążąc za wszelką cenę do obranego przez siebie celu, ale pozwalamy dryfować maleńkiej łódeczce zawierzenia, w której Jezus śpi. Bynajmniej, nie jest to wycofanie czy też ucieczka, ale kreatywna odpowiedź wobec milczenia, które wzywa, aby wyzbyć się aktywności i aby tej aktywności nie oczekiwać. Jest to rezygnacja na rzecz Tego, który w swojej milczącej obecności oferuje nam nieskończoność.

Dryfująca nadzieja

Gdy Teresa opisuje poczucie oddalenia od Boga w swoim wnętrzu, używa sformułowania: "Jezus śpi, drzemie w mojej małej łódce". Nie kwestionuje w ten sposób Jego bliskości. Nie czuje się zapomniana i lekceważona. Wręcz przeciwnie – jest to dla niej wyraz wielkiej poufałości Jezusa, który pozwala sobie na tak swobodną obecność. Widocznie jest Mu tak dobrze i chce odpocząć dokładnie w tym miejscu, gdzie Teresa przeżywa słabość i lęk. Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że być może nie będzie tu na ziemi świadkiem Jego przebudzenia.

Jej potężny duchowy realizm podpowiada jej następujące słowa: Przypuszczalnie (Jezus) nie zbudzi się przed moim wielkim wejściem do wieczności? W trudnym i rozczarowującym doświadczeniu milczącego Boga ma wyraźną świadomość, że nie jest to sytuacja tylko tymczasowa. Młodziutka dziewczyna odnajduje tu swoje powołanie: Jestem szczęśliwa, nawet bardzo szczęśliwa, że nie odczuwam żadnej pociechy. Wstydziłabym się gdyby moja miłość podobna była do ziemskiej miłości, która ciągle patrzy na ręce ukochanego, by zobaczyć, czy przynosi jej jakiś podarunek, albo na twarz, żeby ujrzeć jakiś uśmiech, który ją zachwyci. Teresa, mała oblubienica Jezusa, kocha Jezusa dla Niego samego? 

Akustyka zakochanego serca

Jedynie adekwatną odpowiedzią na milczenie Boga jest to samo milczenie. Wtedy bowiem do głosu dochodzi abandon czyli – zawierzenie, które w pełni wybrzmiewa pośród ciszy pragnień niczym pieśń niesiona echem zaufania. Taka akustyka jest możliwa jedynie w prawdziwie zakochanym sercu. Nie ma w nim już infantylnej postawy obrażania się na Boga, tylko dlatego, że On pragnie dla nas o wiele więcej dobra niż sobie to wyobrażamy. Tymczasem, nawet w głowie nam się nie mieści, jak bardzo możemy kochać.

dkn Paweł Porwit OCD

 
 
strona: 1 2