DRUKUJ
 
Przemysław Radzyński
Spełniony ojciec i mężczyzna
eSPe
 


Rozmowa z o. Tomaszem Jędruchem SP, rektorem Wyższego Seminarium Duchownego Zakonu Pijarów w Krakowie.

Co według Ojca znaczy być mężczyzną?

Można powiedzieć bardzo prosto, jak funkcjonuje to w opinii publicznej - mężczyzna to jest ten, który zbuduje dom, posadzi drzewo, zrodzi potomka. Z punktu widzenia kapłana trudno się z tym do końca zgodzić. Wg mnie trzeba zobaczyć siebie jako mężczyznę w relacji do drugiej osoby. W relacji do kobiety, do dzieci, do współbraci. Tożsamość ujawnia się kiedy stykamy się z kimś. Z obserwacji duchownych - kleryków, współbraci, nawet siebie - wiem, że w towarzystwie kobiet zachowujemy się inaczej. Wtedy staramy się bardziej być mężczyznami. Ale to jest jeden element. Drugi jest również związany z tożsamością. Być mężczyzną to myśleć, mówić, działać jak mężczyzna. Dopiero później dochodzą cechy, które są charakterystyczne dla osoby dojrzałej, ale tradycyjnie przypisywane mężczyźnie: odwaga, umiejętności, takie jak: konfrontacja - chociażby przez rozmowę, jasne i wierne prezentowanie swoich poglądów, upominanie bliźnich. Do innych przymiotów zaliczyłbym bycie konsekwentnym, posiadanie własnego zdania, wierność, wytrwałość, uczenie się, czyli wyciąganie wniosków, odpowiedzialność za kogoś lub za coś.

Czy kapłanowi nie brakuje czegoś do pełni męskości? Czy celibat nie jest tu przeszkodą?

Byłoby tak, gdybyśmy wyakcentowali wyłącznie element bliskości płci przeciwnej rozumianej szeroko - nie tylko w sferze seksualności, ale też emocji, potrzeby bliskości, intymności. Można to postrzegać jako brak. Ale w sytuacji, gdy człowiek dobrze odkryje swoje powołanie, zrozumie więź, która łączy go z Chrystusem a na Jego wezwanie odpowie pozytywnie, to wartość zainwestowanej miłości sprawi, że nie będzie poczucia niespełnienia.

Mam świadomość swoich popędów, ale wiem też o wartościach. One o wszystkim decydują - też o tym czy zaspokajam inne potrzeby czy nie. Można tu przywołać ewangeliczne perłę lub skarb - gdy znalazłem coś tak cennego, to wszystko inne zostawiam bez żadnego żalu. Jako zakonnik nie czuję się niespełniony jako mężczyzna.

Sfera człowieka związana z płcią nierozerwalnie wiąże się z tożsamością. Jak zatem jest pielęgnowana przez kapłanów?

Bardzo ważna jest świadomość tego, że konsekwencje wynikające z płci naturalnie pojawiają się także u kapłana (np. potrzeba bycia z kimś, dla kogoś, przy kimś). Nie można udawać, że tego nie doświadczam, że w określonych sytuacjach budzi się we mnie popęd. Trzeba pamiętać, że są wartości cenniejsze niż to. W miłości nie ma części - jak kocham, to oddaję się w całości.

Przytoczę fragment z reguł zakonu pijarów: "Aby odpowiedzieć na dar konsekrowanej czystości każdy nasz współbrat winien stosować wszystkie środki naturalne, jak i nadprzyrodzone. Są nimi poznanie samego siebie, harmonijne zespolenie elementów składających się na osobowość, odważna i cierpliwa walka oraz wszelkie pomoce zalecane przez zdrową psychologię prowadzącą do prawdziwej dojrzałości osobowej, przede wszystkim zaś wytrwała gorliwość w modlitwie i duchowa zażyłość z Chrystusem". To dużo wyjaśnia. Nie twierdzimy, że męskość jest nieważna. Ale kładziemy nacisk na dojrzałość i integralność człowieka jako osoby.

Konsekwencją płciowości dla chrześcijanina jest bycie matką lub ojcem. A co w przypadku księdza, bo przecież każdy kapłan decyduje, że nigdy ojcem nie zostanie?

W wielu momentach mojego życia zakonnego nie odczuwałem braku bycia ojcem. Ale to nie znaczy, że nie było w ogóle takich chwil, kiedy człowiek tęsknił. Było wiele dzieci i młodzieży, z którymi zbudowałem na tyle mocną więź, że ich nieobecność w sensie formalnego rodzicielstwa nie była odczuwalna.

 
strona: 1 2