DRUKUJ
 
Wilfrid Stinissen OCD
Duch Święty – twój kierownik duchowy
Zeszyty Karmelitańskie
 


Człowiek jest zdrowy w takim stopniu, w jakim jest w stanie przekroczyć siebie. Wystarczy pomyśleć o ciele i jego organach. Ciało orientuje się na to, co poza nim. Jeżeli jest zdrowe, to nie daje znać o sobie. Ciało jest po to, aby umożliwiać relacje. Dopiero kiedy jest chore, zwraca na siebie uwagę. Wszyscy wiedzą również, że zbyt wychuchane i rozpieszczone ciało nie jest dobrym narzędziem, a jego odporność jest mała.

Nie jesteśmy stworzeni po to, aby żyć w niewoli naszego małego „ja”. Jesteśmy stworzeni, aby przekraczać samych siebie, i aby jak Duch przemierzać wszechświat. Samo słowo istnienie (egzystencja: ex – sistere) wskazuje na to, że ruch wychodzenia jest znaczący dla naszego być. Tylko ten, kto wychodzi (ex), ten trwa (sit). Nasze być jest zawsze byciem dla drugich!

Kiedy spoglądamy na Jezusa, zauważamy, że On jest „dla drugich”, jest czystą relacją do swojego Ojca i do nas. Jezus mówi: „Moim pokarmem jest wypełnić wolę Tego, który Mnie posłał, i wykonać Jego dzieło” (J 4,34). Słuchać Ojca i być Jemu posłusznym – oto co karmi Jezusa, to Go raduje i zadowala. Kiedy odpowiada szatanowi: „Nie samym chlebem żyje człowiek, lecz każdym słowem, które pochodzi z usta Bożych” (Mt 4,4), to opisuje swój własny stosunek do życia.

Jezusowi nie zawsze jest łatwo pełnić wolę Ojca; pod koniec życia stanie się to dla Niego niezwykle trudne. Jednak nawet w najcięższych chwilach On zawsze będzie skierowany na Ojca. Wisząc na krzyżu, nie mówi: „Teraz ze mną koniec. Jestem zgubiony”, ale: „Boże mój, Boże, czemuś Mnie opuścił?” (Mk 15,34). Bardziej niż kiedykolwiek jest jednym głosem z Ojcem.

U św. Łukasza posłuszeństwo całego życia Jezusa wypełnia się w słowach: „Ojcze, w ręce Twoje oddaje Ducha Mojego” (Łk 23,46). U św. Jana tak brzmią ostatnie słowa Jezusa: „Wypełniło się” (J 19,30). Całe dzieło, jakie Ojciec dał Mu do wykonania, jest teraz wypełnione. Jego posłuszeństwo było totalne.

„Tak” z całego serca

Jeżeli Duch Święty jest twoim kierownikiem, to twoją sprawą jest pozwolić się kierować, odpowiadać „tak” na Jego natchnienia. W nawiązaniu do tego „tak” pragnę wskazać na trzy sprawy:

Ważne, aby twoje „tak” wypływało z serca. Jeżeli mówiąc „tak”, za każdym razem dodajesz kilka „ale”, kiedy masz dodatkowo mnóstwo rezerw, to nie oczekuj, że Duch poprowadzi cię tam, dokąd chce. Św. Teresa z Awilii (1515-1582) mówi o „niezachwianym postanowieniu”, które nie ustępuje nim osiągnie cel. W Biblii określa się to jako: „czystość serca”. Czysty miód na przykład to taki, w którym nie ma żadnych domieszek. Podobnie serce jest czyste, kiedy czyni tylko to, do czego zostało stworzone, a mianowicie do tego, by miłować.

Doświadczenie uczy nas, że życie staje się lżejsze i prostsze, kiedy całym sercem wypowiadamy Bogu nasze „tak”. Jest w nas potrzeba przejrzystości, jednoznaczności, dobrze się z tym czujemy. Wiedzieć, czego się chce, i chcieć tego, co się wie, daje szczególna radość. Upór męczy i pozostawia niesmak. Wszyscy znamy to uczucie, kiedy nie umiemy podjąć decyzji, kiedy wciąż się wahamy, a gdy już w końcu się decydujemy, to natychmiast poddajemy w wątpliwość nasze postanowienie. Niezdecydowanie pochłania ogromnie dużo energii.

Musisz pamiętać, że twoje czyny mają skłonność wywoływać reakcje znużenia. Na dobre i złe. Jeżeli wobec natchnień Ducha Świętego teraz powiesz całym sercem „tak”, to łatwiej ci będzie powiedzieć Jemu „tak” w kolejnej chwili. Jeżeli powiesz Mu „nie”, to z kolei jutro trudniej będzie ci powiedzieć „tak”. Stąd tak ważne jest, abyś przekroczył próg i przełamał te barierę, jaką wzniosły w tobie złe przyzwyczajenia. Kiedy postawiło się już pierwszy krok, to wszystko idzie łatwiej.

Mniej czy bardziej, ale wszyscy żyjemy cyklicznie. Jesteśmy jakoś cykliczni, dotyka nas łagodna zmienność nastrojów, również na płaszczyźnie duchowej. Nowe odkrycie, np. drogi ufności i zawierzenia, na jaką wskazuje św. Teresa z Lisieux, może wywołać w nas entuzjazm. Przez kilka dni i tygodni będziemy posuwać się naprzód. Jednak stopniowo uczucia przygasną, poczujemy się syci i wyczerpani, i zaczniemy się wlec. Maszyna pracuje zawsze równo, ale istota żyjąca ma swoje pory roku, swoje lato i zimę. Jest niezwykle wyzwalające wiedzieć, że Bóg nigdy nie wymaga od nas więcej, niż jesteśmy w stanie Mu dać. On zawsze jest zadowolony, kiedy robimy to, co możemy. Najważniejsze, byśmy nigdy nie poddawali się, abyśmy z niezachwianym postanowieniem czynili to niewiele, na jakie nas stać.

W praktyce nasza pielgrzymka duchowa będzie przypuszczalnie podobna do słynnej procesji w Echternach (Luksemburg), gdzie co trzeci krok stawia się do tyłu. Idzie się wolniej, ale osiąga cel.
 
strona: 1 2 3