DRUKUJ
 
ks. Jan Dziedzic
Uczucia są jak świece pomagają żyć, jeśli się spalają
List
 


W Starym Testamencie przyjaciele Hioba na widok jego nieszczęść okazują mu solidarność, przez siedem dni i nocy milczą, ponieważ widzieli, jak wielki jest jego ból (por. Hi 2, 13). Oni towarzyszyli Hiobowi w drodze. Nie próbowali „minimalizować” jego cierpienia – blizna zawsze pozostaje blizną. Woleli milczeć niż próbować wygłaszać utarte frazesy. Slogan jeszcze nikogo nie uleczył.

Bulwersująca prawda

Żałoby nie można uleczyć słowem. Najważniejszą rolę odgrywa tutaj czas. Po kilku tygodniach od pogrzebu śmierć bliskiej osoby staje się coraz bardziej realna, nadchodzi okres zmagania się o nową tożsamość. Żałobnik zaczyna się otwierać na świat i akceptować nową sytuację: kobieta była małżonką, a staje się wdową; osierocony uczy się swojej nowej roli.

Więzi emocjonalne, jakie łączyły nas z umarłym, nie dają się łatwo przenieść na inne relacje. Próba wypełnienia pustki po zmarłym i wyjście ze stanu izolacji jest mozolnym poszukiwaniem sensu życia.

Najtrudniejsze bywa przyjęcie do świadomości faktu, że przeszłość jest zamkniętym rozdziałem, przyszłość natomiast musi zostać zorganizowana na nowo. Wymaga to przede wszystkim konfrontacji z prawdą, że ktoś odszedł nieodwołalnie. Ta brutalna prawda umożliwia akceptację straty i powrót do normalnego życia. Bulwersuje to wielu ludzi, zwłaszcza niewierzących, dla których śmierć jest końcem. Chrześcijanin spogląda na to wydarzenie z innej perspektywy. Wierzy w życie wieczne, chociaż nie zawsze ułatwia to akceptację śmierci.

Sztuka umierania – sztuka życia

W XV w., kiedy w Europie wybuchały epidemie zarazy, John Gerson wydał małą ilustrowaną książeczkę Ars moriendi (Sztuka umierania). Był to poradnik napisany z myślą o duchownych, którzy mieli towarzyszyć umierającemu w ostatniej godzinie. Wkrótce powstała również jej popularna wersja, przeznaczona dla szerokiego kręgu odbiorców. Umierający mógł w niej znaleźć pocieszenie, a przeżywający żałobę wsparcie w trudnym procesie powrotu do realiów życia.

„Sztuka umierania” nie propagowała biernej postawy wobec śmierci. Wręcz przeciwnie: przekonywała, że przyjęcie bolesnej prawdy o naszej śmiertelności, o bólu i cierpieniu, które są wpisane w umieranie – paradoksalnie – pozwala zaakceptować życie.

Przed doświadczeniem śmierci nie możną uciec, żałobę trzeba przeżyć. Sztuka umierania jest zarazem sztuką życia (ars vivendi). Życie trzeba przyjmować w całości; jest w nim miejsce nie tylko na radość i szczęście, ale na cierpienie i śmierć.

Musimy się nauczyć przyjmować i akceptować życiową stratę. W przeciwnym przypadku czeka nas emocjonalna śmierć.

ks. Jan Dziedzic
 
strona: 1 2 3