DRUKUJ
 
Remigiusz Recław SJ
Zbroja chrześcijanina
Szum z Nieba
 


Przy każdej sposobności

Święty Paweł mówi do nas: Stańcie więc do walki przepasawszy biodra wasze prawdą i oblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju. W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! (Ef 6, 14-18).

Zanim omówię „zbroję”, o której pisze św. Paweł, chciałbym przypomnieć jedną z najbardziej znanych walk Starego Testamentu – walkę Dawida z Goliatem.

Na szczęście Dawid miał odwagę

Gdy Filistyni zaatakowali Izraela, był wśród nich człowiek, który się wyróżniał umiejętnościami, zbroją, siłą i posturą. Ktokolwiek z nim walczył, natychmiast ginął z jego ręki. Ten Filistyn miał na imię Goliat. W pewnym momencie wyszedł on przed swoje wojsko i zawołał: „Niech ktoś z Izraela wyjdzie do walki ze mną! Jeśli ja wygram, to wtedy rozgromimy całe wasze wojsko. Jeśli on wygra, to wy nas rozgromicie”. Na całego Izraela padł wielki strach. Ale w końcu zgłosił się młody człowiek – Dawid, gotów podjąć tę nierówną walkę. Był pasterzem i potrafił posługiwać się jedynie procą i kamykiem. Co zrobił wtedy jego król? Oddał mu swoją zbroję – najlepszą, jaka istniała w Izraelu. Włożył na Dawida pancerz, hełm, miecz, tarczę i buty. Jednak gdy pasterz ubrał się w to wszystko – przewrócił się pod ciężarem tego ekwipunku. Nie umiał w tym chodzić, choć była to najlepsza zbroja, jaką dysponowało jego wojsko. Na szczęście Dawid miał odwagę powiedzieć swojemu władcy: „Królu, to jest najlepsza zbroja, ale ona nie jest dla mnie. Ja sobie w niej nie poradzę, bo nie umiem jej nosić. Jest za ciężka, obciąża mi ręce. Jak teraz mam chwycić procę? A poza tym, przez ten hełm na oczach to nawet nie widzę kamienia”.

Moja zbroja, czy nie moja?

Zbroja, jaką mamy przywdziać jako chrześcijanie w obozie Chrystusa, i taktyka walki jest dla każdego z nas indywidualna. Ale wspólne dla nas wszystkich jest zaproszenie do słuchania Słowa Bożego – przy czym ono w sercu każdego z nas pracuje inaczej. I ta „inność” staje się właśnie moją zbroją.

Chrześcijanie nie są ludźmi identycznymi, dlatego każdy jest uzbrojony inaczej. Tę zasadę dobrze zrozumiał Dawid, dlatego wziął kilka kamyków, procę i poszedł ze swoim kijem pastucha do walki z uzbrojonym rycerzem. Powalił go już pierwszym kamykiem, bo trafił nim w nieuzbrojoną część twarzy przeciwnika.

Oprócz tego, że każdy ma inną zbroję, to w dodatku zmienia się ona i udoskonala wraz z upływem czasu. Nie będziemy używać dokładnie tej samej dziś i za dziesięć lat. Nasze wspólnoty też zmieniają się na przestrzeni lat – uczestniczymy w kolejnych forach charyzmatycznych, w kolejnych rekolekcjach, a te doświadczenia sprawiają, że nie jesteśmy już tacy sami.

Dlatego gdy Dawid został królem, nie walczył już procą, ale nosił hełm i zbroję. Jego życie i status społeczny uległy zmianie, zmieniła się więc i zbroja. Na czas walki z Goliatem zwykła proca mogła dać mu zwycięstwo, ale w innych sytuacjach była już nieużyteczna. Jego przykład powinien każdego z nas zainspirować, aby szukał i odnajdywał – w swojej rodzinie, powołaniu czy we wspólnocie – taką zbroję, która jest mu potrzebna na dany moment.

Dobry miecz to nie wszystko

Szczegółowy opis duchowej zbroi znajdziemy w Liście do Efezjan, w którym św. Paweł wzywa  nas do walki. Oglądając zbroję od góry do dołu, widzimy: hełm, pancerz, pas, miecz, tarczę i buty. Paweł podaje nawet kolejność, w jakiej mamy o te wszystkie elementy zbroi dbać. Co ciekawe, miecz wymieniony jest dopiero na samym końcu, choć najbardziej kojarzy się z walką – służy nie tylko do obrony, ale i do ataku.

A zatem, o co mamy dbać przede wszystkim? Może nas to zdziwić – o pas. Doświadczony w takiej walce Paweł mówi: „Przepaszcie biodra wasze prawdą”. A to oznacza: dbajcie o czystość serca, obyczajów, spojrzenia, o czystość emocjonalną, fizyczną, o wierność w małżeństwie lub wierność celibatowi. Święty Paweł ma tu na myśli także sferę seksualną, gdy mówi: „Niech w tym będzie prawda” – czyli niech nasze gesty, spojrzenia, rozmowy, przytulanie się, słowa będą prawe. To ciekawe, że my zazwyczaj poruszamy tę kwestię na końcu, jakby mimochodem, natomiast św. Paweł mówi o tym już na początku. Wręcz uderza nas tymi słowami – mówi jak jest i w ogóle na ten temat nie dyskutuje. Dopiero później porusza inne kwestie. Charakterystyczne jest, że gdy szukamy w którymś z jego listów odniesienia do spraw związanych z naszą cielesnością – temat ten znajdziemy tylko w pierwszych rozdziałach. Później nie jest już poruszany, bo są ważniejsze sprawy – taki jest Pawłowy porządek.
Wracając jednak do „pasa prawdy” – św. Paweł pokazuje nam, że w tym miejscu jesteśmy kuszeni i dlatego potrzeba nam przejrzystości i prawości. Prawość oznacza przede wszystkim wierność ślubom zakonnym lub przysiędze małżeńskiej. W małżeństwie wierność to oddanie się sobie nawzajem i wysiłek z tym związany. Czy rzeczywiście go podejmujemy?

Przecież często jesteśmy kuszeni, by opuścić obóz Chrystusa także z powodów cielesnych – np. żona odpycha męża, bo uważa, że jemu „chodzi tylko o jedno”, on z kolei już się dla niej nie stara, bo czuje się odrzucony itp. Dlatego, idąc za tym, co mówi św. Paweł – pod sztandarem Chrystusa żona nie może odpychać męża, a mężowi nie może chodzić w małżeństwie tylko o jedno. Ona powinna usłyszeć, że jest kochana, i to codziennie. Jeśli dla jej męża jest to zbyt trudne – niech spojrzy na krzyż i wysiłek Jezusa na nim. Niech to go zainspiruje, by codziennie mówić żonie o miłości. Dla Jezusa krzyż także nie był łatwy ani przyjemny. Dla mężczyzny powtarzać to samo w kółko jest trudne, ale dla kobiety – potrzebne.


 
strona: 1 2