DRUKUJ
 
o. Artur od Ducha Świętego OCD
Gdzie mam szukać Jezusa?
Głos Karmelu
 


Po drugie, "moje" jest ciało i to, co zmysłowe w człowieku. Mówimy: "ja czuję zapach", "ja oddycham", "ja chodzę". "Ja" jest podmiotem dla tych czynności, jest centrum. Bez np. oddychania, "ja" nie żyłoby. Widzimy więc, że "ja" - samoświadomość - jest mocno związane z tymi czynnościami, ale jednak nie jest z nimi tożsame. Przecież mogę nie chodzić, mogę stracić obie nogi, a "ja" będzie dalej. Bezpośrednio z ciałem człowieka związane są uczucia i zmysły wewnętrzne, czyli fantazja i wyobraźnia. Uczucia, jakie przeżywam, są "moje", ale nie są mną! One są ważne, dużo mówią o mnie, jaki jestem, co mnie porusza, ale nie stanowią "ja". "Ja" jest o wiele głębiej. Weźmy prosty przykład:  ktoś mnie obraził, ja w odwecie bardzo chciałbym mu zadać ból, ale świadomie postanawiam: nie! Dlatego, że Jezus uczy mnie reagować inaczej.

Kim więc jesteś?

Schodząc coraz głębiej: od rzeczy zewnętrznych, przez własne ciało i uczucia, dochodzimy do duszy ludzkiej i jej dwóch władz: rozumu i wolnej woli. Są w człowieku takie rzeczywistości, które wybiegają poza materię, to one odróżniają nas, ludzi, od zwierząt i innych stworzeń. To władze wyższe: intelekt i wola. Dzięki nim spośród stworzeń materialnych tylko człowiek myśli, rozumuje, wyciąga wnioski, potrafi się zachwycać pięknem, może zrozumieć prawa przyrody, w końcu może decydować, co chce robić, a czego nie chce, nawet wbrew instynktowi. Jednak nawet władze wyższe (często nazywane duchowymi), rozum i wolna wola, są "moje". Mówimy: "to mój pomysł", "to moje myśli", "to moja decyzja". "Moje" to nie "ja": istnieje ogromna różnica między twoimi myślami i decyzjami, a tobą samym! Kim więc jesteś? Kim jest ten, który używa rozumu, kim jest ten, który podejmuje decyzje? Kto jest podmiotem wszystkich "moich" działań, w ogóle wszystkich "moich"?

Tutaj dochodzimy do tego, co najgłębsze w człowieku, w tobie samym, czyli do tego, co św. Paweł nazywa duchem! Jest jedno centrum, jeden podmiot, który może swobodnie używać wszystkich "moich": to duch ludzki. Zastanów się, kim jesteś, kto stoi za twoim "ja". Kim jesteś ty, który używa rzeczy i władz, który mówi: "to moje sprawy", który mówi: "to moja ręka i moje oczy", który mówi: "dziś się kiepsko czuję i boli mnie głowa", który może rozmawiać, czytać i poszukiwać prawdy? Kim jesteś ty, który możesz decydować: "dziś robię to, a jutro tamto"? Tam w głębi jesteś podmiotem, osobą, w końcu - językiem św. Pawła - jesteś duchem. Brzmi to dziwnie, nietypowo, bezpieczniej jest powiedzieć, że jesteś ucieleśnionym duchem, czyli duchem, który został "złączony" z ciałem.

Po prostu być przy Jezusie

Ten artykuł ma skłonić cię do zastanowienia nad sobą, spojrzenia ze zdrowym dystansem na swoje mienie, na swoje ciało, na swoje uczucia, nawet na swoje myśli i pragnienia. Dlatego, że ty sam jesteś kimś ponad tym. Intuicja podpowiada, że właśnie tam, najgłębiej, na poziomie ducha można spotkać się z samym Panem w sposób, który zupełnie przekracza wszelkie inne doświadczenie Boga. Doświadczamy Boga na różne sposoby: nieraz dodaje nam siły, nieraz uspokaja roztrzęsione nerwy czy usuwa lęk. Często oświeca umysł i umacnia wolę w dobrym postanowieniu. Ale tu mówię o doświadczeniu Boga na innym poziomie. Święci takie doświadczenie nazywają kontemplacją, czyli prostym, miłosnym, wlanym poznaniem Boga.

Żeby otworzyć się na łaskę kontemplacji, trzeba koniecznie nauczyć się wchodzić w głąb siebie, coraz bardziej świadomie poznawać całe swoje życie duchowe. W końcu trzeba uczyć się po prostu być przy Jezusie, ale żeby to trwanie było owocne, a nie tylko bezmyślne i puste, potrzeba, byś to ty sam trwał przy Bogu, ty sam, czyli na poziomie ducha.

Blisko naszego Pana

Ucząc się modlitwy wewnętrznej, najpierw wchodzimy w medytację Ewangelii. Tutaj w skupieniu bardzo pomaga zaangażowanie wyobraźni, uczuć i myśli, całej twojej uwagi, na danej scenie z Pisma Świętego. Ale potem modlitwa, która się rozwija, będzie się upraszczać, tam wyobraźnia, uczucia, twe myśli i rozważania będą schodzić w cień, coraz bardziej będzie chodziło o czystą, bezinteresowną miłość. Tam już trzeba uczyć się modlić "w duchu" - na poziomie ducha. Tam trzeba uczyć się stawać ponad swoimi uczuciami, myślami i wyobrażeniami. Stawać bardzo blisko naszego Pana Jezusa Chrystusa. On już tam jest, czeka na ciebie i przyzywa.

o. Artur od Ducha Świętego OCD
 
strona: 1 2