DRUKUJ
 
Mariola Racław
Młodzi ”uwięzieni”
Więź
 


Bezdroża (nie)zależności na drodze do dorosłości

„Dzieciństwo i dorosłość, dojrzałość i niedojrzałość stają się kategoriami politycznymi; dzieli je fenomen zależności”–  napisał socjolog Richard Sennett, zastanawiając się nad „deficytem szacunku” do drugiego człowieka w nowoczesnych demokracjach. Brak samowystarczalności (dochodowej czy bytowej) dorosłego człowieka jest dziś odczytywany jako świadectwo „skazy” charakteru, wręcz całej osoby. W wymiarze społecznym  okazuje się pretekstem do okazywania braku szacunku w relacjach międzyludzkich, a także przyczyną niedoboru szacunku dla samego siebie. W sytuacji, gdy niezależność jest cnotą, którą we współczesnych krajach rozwiniętych osiąga się w oparciu o samowystarczalność dochodową, sięganie po wsparcie – zwłaszcza publiczne – deklasuje i narusza poczucie godności własnej oraz „zabija” autonomię jednostki.

Młodość uzależniona

Współczesne społeczeństwa wyznaczyły próg oddzielający dzieciństwo od dorosłości. W określonym momencie życia młody człowiek staje się podmiotem praw i obowiązków, zdolnym do czynności prawnych. Wraz z przekroczeniem tego progu  – w  Polsce jest to 18. rok życia – uczestniczy w wyborach, rynku pracy, może zakładać rodzinę. Jego dorosłość, gwarantująca mu dostęp do instytucji i ról „niedostępnych” w dzieciństwie, na przykład małżeństwa, zatrudnienia, czynnego obywatelstwa nie zawsze oznacza jednak dorosłość definiowaną w kategoriach samodzielności i samowystarczalności. Od dawna wskazywano, że wydłuża się okres tak zwanego „moratorium”. Oznacza on szczególny etap dorastania i młodości, okres „ochronny”, następujący przed całkowitym usamodzielnieniem (całkowitą niezależnością), ale i czas zdobywania kompetencji, umiejętności, tworzenia planów życiowych oraz wypróbowywania ról społecznych.

Badacze i teoretycy młodości – socjologowie, pedagodzy, psycholodzy – wskazują jednocześnie na „uwięzienie” młodych osób w systemie edukacji (co m.in. opóźnia ich wkroczenie na rynek pracy i chroni go przed nowymi falami poszukujących zatrudnienia) czy juwenalizacji, a niekiedy infantylizacji dorosłości. Te nowe terminy próbują okiełznać doświadczenia ponowoczesności:  że dojrzałość biologiczna i aktywność seksualna zostały oddzielone od dojrzałości rozumianej jako samodzielność bytowa; że wydłużone ścieżki edukacyjne nie przekładają się na zatrudnienie i jego stabilność; że znalezienie pracy nie gwarantuje opuszczenia rodziny macierzystej.

Na procesy odraczania, poszukiwania czy opóźniania zatrudnienia można wpływać, m.in. poprzez politykę społeczną. Błędem jest utożsamianie jej wyłącznie ze sferą praktycznych rozwiązań, z socjotechniką. Jest ona – o czym wielokrotnie pisała w polskiej literaturze Jolanta Supińska, wprowadzająca tematykę wartości i wartościowania do teorii polityki społecznej – urzeczywistnianiem wizji urządzenia dobrego społeczeństwa. Techniczne rozwiązania z zakresu polityki społecznej, ujawniające się w konstrukcji systemu ubezpieczeń społecznych, ochrony zdrowia, pomocy społecznej czy edukacji powinny wyrastać z określonych wartości, uznanych za istotne dla budowania ładu społecznego w konkretnej zbiorowości.

Regres dorosłości

Od początku zmian ustrojowych po roku 1989 zauważyć można przeobrażanie zachowań demograficznych Polaków. Ich gwałtowność i kompleksowość zaskoczyła demografów. Wystarczyło dziesięć lat, by Polska odnotowała wskaźniki rozwoju ludności analogiczne do tych, które w ciągu  czterdziestu lat  osiągnęły w drugiej połowie XX wieku  kraje Europy Zachodniej i Północnej. Zmiany dotyczyły przede wszystkim wzorców formowania rodziny – są to zwłaszcza „starzenie się”  nowożeńców i opóźnianie wieku rodzenia pierwszego dziecka przez kobiety. Małżeństwa zakładane są coraz później, a wzrastająca liczba rozwodów zaświadcza, że są one mniej stabilne.

 
strona: 1 2 3 4 5