Autor: Michał (---.Zabrze.Net.pl)
Data: 2005-12-19 23:34
Dokładnie (że się posłużę kalką angielską). Grzesznik cierpi w ramach swojego grzechu (cierpienie wkalkulowane). Osoba miła Bogu cierpi w wyniku swojego, cudzego, bądź niczyjego niekoniecznie grzechu, ale przyjmuje cierpienie dobrowolnie, jako ofiarę składaną Bogu. Rzecz zasada się w intencjach, a nie w cierpieniu (to jest obiektywnie porównywalne). Św. Jan od Krzyża przesiedział prawie rok w ciupie, bo jego współbracia nie chcieli się reformować i bardziej służyć Bogu, ale Jan, podobnie jak św. Paweł, nie przeklinał swojego losu, tylko dobrze wykorzystał czas. Przestępca, traktuje więzienie, jako cześć swojej profesji i np. do obmyślenia następnego skoku (np. Egon Olsen, którego wielbicielem jestem z racji Janosikowego podejścia do sprawy i stosunku do UE). Był taki człowiek, Ireneusz Sekuła. Jak twierdzą wtajemniczeni, popełnił samobójstwo (czyli w zasadzie sam się potępił), w ten sposób, że kilkakrotnie strzelał do siebie z różnych stron, ale mu nie wyszło, potem zadzwonił do najbliższych, żeby do niego przyjechali, poinformował ich o nieudanych próbach samobójstwa, prosząc by nie powiadamiali lekarza i policji i w ten sposób pozwolili dopełnić dzieła. Biorąc pod uwagę wcześniejsze postępowanie tego pana, to głośne cierpienie, było zapewne jego wkalkulowaną (choć niekoniecznie pożądaną) konsekwencją.
Naturalnie opisane przypadki nie wyczerpują wszystkich możliwych. Pozostaje np. problem sprawstwa kierowniczego w 1970 r., odpowiedzialności za stan wojenny, czy działań p. Sobótki oraz tzw. towarzystwa. Wszędzie tu widać wyraźnie chęć zminimalizowania wkalkulowanego, choć być może nie do końca cierpienia. Dobrym przykładem jest postawa ks. Popiełuszki i Jego oprawców. To są (dokładnie) te dwa rodzaje cierpień.
P.S.
Czym zastąpić słowo dokładnie, bo dostaję gęsiej skórki?
|
|