Autor: Asia (---.dynamic.gprs.plus.pl)
Data: 2011-08-22 06:22
Czy dobrym człowiekiem może być człowiek, który nie wierzy w Miłość? Albo który ceni bardziej własny egoizm, wygodnictwo od prostych i zdrowych zasad? Który uprawia stosunki przedmałżeńskie dla przyjemności, który stosuje antykoncepcję dla wygody? Być może zabrzmię kontrowersyjnie, ale uważam, że nie. Poza nikłym procentem przestępców, każdy jest na swój sposób "dobry". Pomaga czasem, podzieli się z innymi, płacze na filmach i rozczula się jak widzi dzieci. Ale to odruchy. To za mało. Taki człowiek jest egoistą, jak bardzo byśmy go nie kochali. Nie można inaczej tego określić i nie możemy tu zakłamywać, bo to jest grzech. Wykładnia jest prosta - ważniejszy jest on sam. To jest egoizm, to nie jest miłość. To jest zarzewie zwątpienia, które zasieje w Tobie, oby Bóg Cię uchronił. A wtedy odejdziesz od Boga i poniesiesz karę, zamiast doznać życia wiecznego w Bogu. Bóg nie zatrzyma Cię siłą, ale jeśli odejdziesz, będziesz sprawiedliwy. On dał Ci wszystko - życie, miłość, obietnicę zbawienia. Ty zaś, dla kilku chwil uniesień z chłopakiem chcesz z tego zrezygnować? Wiesz, jak był kuszony Pan Jezus? Obietnicą władzy. A któż mu mógł dać tę władzę? Diabeł? On tej władzy nie ma i zostanie ostatecznie pokonany. Podobnie jest z Tobą. Kto ma Ci dać miłość? Osoba, która jej nie zna, która żyje złudzeniami? Nie warto. Nie uważam ateistów za osoby gorsze od nas, wierzących, ale za bardzo niebezpieczne, które dążą do rozpadu rodziny, zasad moralnych, które niszczą nie tylko swój duchowy świat, ale i wciągają w te gierki nas. Musimy być silni w Bogu. Cóż to jest te kilkadziesiąt lat życia tutaj w porównaniu do wiecznego Domu Bożego? Nic. Oczywiście, musimy je jakoś tutaj przeżyć, wychować dzieci i tak dalej. Ale róbmy to wszystko w Bogu. Popłaczesz trochę, posmucisz się po rozstaniu, ale modlitwa osuszy Ci oczy, sama Matka Boża wstawi się za Tobą, a jeszcze w tym roku może poznasz prawdziwie kochającego i dobrego człowieka, chrześcijanina, katolika, ale takiego prawdziwego, a nie tylko z nazwy. Pamiętaj, Tobie może się wydawać, że kochając taką osobę robisz coś dobrego, ale Pan nakazał, by nasze słowa i czyny były proste - "tak, tak i nie, nie". To jest próba. Nie gódź się na półśrodki, bo dziś jesteś kimś, kto zasługuje na zbawienie, a możesz to wszystko stracić. Polecam Ci świadectwo św. Rozalii Celakówny i życzę wytrwałości na Bożej Drodze.
|
|