logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: Krystyna K. (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-03-05 17:28

http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=111034&t=110950&admview=1
Miło mi było przeczytac to wszystko... Ja jednak nie potrafię tak pogodnie
przeżywac męki Pana Jezusa :-( Nie dałam rady pójśc na film "Pasja".
Prawie za każdym razem tajemnice bolesne różańca są we łzach. Wiem, że
cierpiał i zmartwychwstał, że zwyciężył. Ale jak jest teraz, kiedy patrzy na
to wszystko co jest tak złe, bolesne w nas i na świecie.. Czy za to też już
kiedyś i tylko wtedy cierpiał? Czy teraz też cierpi? Bo na pewno jest razem
z tymi, którzy są pogrążeni w bólu, rozpaczy, odrzuceniu, braku wyjścia z
różnych trudnych sytacji. Czy Jego rany i ból były wtedy i koniec, czy są
też teraz? Bo dla mnie nic nie minęło, to wszystko nadal trwa... A może
niepotrzebnie, skoro inni się radują... Może jestem niedouczona, nie wiem,
ale ja nie potrafię się cieszyc z takiego powodu(j.w.) i mimo tego co
przeczytałam taka radośc wydaje mi się dziwna. Chcę byc z Nim teraz tam
gdzie On cierpiał, a na radośc zaczekam do Niedzieli Zmartwychwstania.
Szczęśc Boże.

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: tis (---.c31.msk.pl)
Data:   2006-03-05 18:35

W chwilach zadumy często zastanawiam się nad tym, czy Chrystus musiał nas, grzeszników wybawiać z niewoli grzechu w taki sposób, w jaki to uczynił? Czy musiał wybrać tak okrutną smierć? No tak ale zaraz potem przychodzi myśl, że gdyby nie było TAKIEJ JEGO śmierci, czy my, grzesznicy, zdawalibyśmy sobie sprawę z naszej grzeszności? A tak jak się stało w Ogrojcu i na Golgocie zmusza nas do refleksji nad naszym życiem. Czyż świadomość wielkiej ceny jaką Syn Boży zapłacił, aby nas, nędznych, wykupić z mocy grzechu, nie sklania nas do zastanowienia się, przed podejmowaniem każdej ryzykownej decyzji? Naprawdę -siegając swoją wyobraźnią do tamtych wydarzeń - warto pomyśleć zanim się coś powie albo coś zrobi.

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: M (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-03-05 19:08

Czas Wielkiego Postu to dłuższy czas na refleksję. Pan Jezus w tym celu odszedł na pustynię...
A refleksja ma skłonić nas do nawrócenia.
Właśnie, jak powinny wyglądać formy wielkopostnej reflekcji wewnętrznej?

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: Verba Docent (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-03-05 21:52

To trochę nie tak. Przeżycie religijne ma wymiar jak najbardziej indywidualny i osobisty. Tego nie da się ująć w jakąś sekwencje komend: teraz ma być wesoło, potem poważnie, a na koniec znów radośnie. Kościół podaje pewne wzory, przekazuje pewne tradycje (pisane małą literą) ale to od nas samych zależy jak my to wszystko przeżyjemy. Każdy ma prawo kontemplować tajemnicę męki i śmierci na swój sposób. Myślę wręcz, że jest to wskazane. Jeśli kontempalcja ta, w wymiarze indywidualnym, przeżyta jest poważnie, może przynieść zaskakujące dla nas samych rezultaty. Nie ma co się dziwić lub gorszyć. Oczywiście warto zawsze o nich porozmawiać.
Wyrażanie uczuć ma zawsze jakieś formy. Może zdarzyć się, że przybiorą one kształt zupełnie nieoczekiwany, zaskakujący.
Jakiś czas temu padło na tym Forum pytanie, czy powaga Wielkiego Postu jest do pogodzenia z kursem tańca. Jeden z PT Wypowiadających się, wyraził (w wielkim skrócie) pogląd, że nie bo taniec jest radosny a Post ma wymiar poważny. Bo jakoś tak się przyjęło, że jak taniec to koniecznie musi być radosny i tak dalej. Strawiński pokazał, że tragedię Edypa można wyrazić tańcem nie gorzej niż słowem. Pamiętają Państwo taneczny "dialog" grecko-turecki opowiedziany przez Greka Zorbę? I tak dalej.
Osobiście mogę sobie wyobrazić kogoś o takiej wrażliwości, która pozwala mu kontemplować tajemnicę męki i śmierci Jezusa za pomocą właśnie na przykład tańca. Mogę sobie także wyobrazić sobie, że ktoś inny, nie przywykły do takiej formy wyrazu, uzna ją za bluźnierczą, bo w głowie mu nie zaświta, że taniec (skoro o nim mówimy) może nieść jakiekolwiek inne treści niż rozrywkowe.

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: Verba Docent (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-03-05 22:06

Tak więc, to co jednemu wydaje się być radością drugiego, wcale nią nie musi być.
Wydaje mi się, że nie ma się co niepokoić jeśli dręczy nas pytanie: "co robić, przecież ja tego nie przeżywam jak inni", bo tak naprawdę nie wiemy jak to przeżywają ci inni.
Kant stwierdził, że tak naprawdę rzeczy same w sobie ( w tym inni ludzie) nie są dostępne dla naszego poznania, nie mamy narzędzi do wniknięcia w drugą osobę.
Fichte powiedział: nie jest to do końca prawdą; zawsze bowiem mogę wniknąć sam w siebie, mogę poznawać sam siebie.
Edyta Stein powiedziała: mogę poznać drugiego, jeśli "wczuję" (niem. einfuehhlen) się w niego, jeśli nastroję moje uczucia na jego "częstotliwość", jeśli przestanę posługiwać się ogólnie dostępnymi kategoriami a skoncentruję na obiekcie mojego poznania moje uczucia, wejdę uczuciowo w niego, wtedy będę czuć to co on czuje.
Myślę, że podejście świętej Benedykty od Komór Gazowych jest najbliższe temu jak należy wejść w tajemnicę męki i śmierci Jezusa. A rezultaty mogą być zaiste ciekawe.

A tak na marginesie: "Pasja" Gibsona to ciekawy film, dobrze zrobiony. Ale bez przesady, nie jest żadna "piąta Ewangelia" jak głosili niektórzy. To tylko pewnego rodzaju iluzja zaklęta na wielokilometrowym kawałku celuloidu. Można było obejrzeć,można było nie obejrzeć. Wybór indywidualny.

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: andy pandy (---.gprspla.plusgsm.pl)
Data:   2006-03-05 23:42

Krystyno , troszkę się zdziwilem Twoim podejściem do sprawy przeżywania Męki Pańskiej. Mówisz jakbyś byla się w stanie "zaprogramować" : teraz będę smutna a za dwa tygodnie mogę już być wesola. Czyżbyś nie przeżywala na codzień różnorakich wzruszeń, sytuacji smutnych lub wesolych? Dziwne to troszkę. A może oddzielasz sprawę przeżywania tego Św. Misterium od Twojej codzienności ? Stosując to rozgraniczenie wiele tracisz."Odcinasz" się jakby od źródla laski, z którego możesz czerpać sily do codziennych życiowych zmagań.

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: basia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-03-06 14:23

Krystyno, podzielam Twoje wątpliwości. W zeszłym roku byłam na trzecim tygodniu rekolekcji ignacjańskich - poświęconych kontemplacji i rozważaniu Męki Pana Jezusa. Podczas każdej modlitwy mieliśmy prosić o "boleść, współczucie, łzy i zawstydzenie, że z powodu mych grzechów Pan idzie na Mękę". Podczas modlitw najpierw doświadczałam pewności, że On naprawdę kocha nawet nędznych grzeszników, pzrebacza mi grzechy, jest tak bardzo miłosierny i dobry, związany z tym był pokój i szczęście, wręcz radość. Potem dotarło do mnie, że przecież proszę o zupełnie inne uczucia: o boleść i współczucie - coś, o czym Ty piszesz. Potem stwierdziłam, że odczuwam radość, gdy przygnieciona swoimi kłopotami, odkrywam, że Ten, który mnie kocha, za mnie sam je niesie. Wiem, że my, ludzie wszyscy jesteśmy skażeni egoizmem, chyba radość z tego, że Syn Boży cierpiał za grzechy ludzi i tak nas uratował jednak dowodzi właśnie egozimu. Pewnie trzeba się pogodzić z tym, ale może i wypadałoby starać sie przy rozważaniu Męki Zbawiciela o ufną wdzięczność, a nie radosne szczęście.

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: C (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-03-06 16:23

"Weselcie się z tymi, którzy się weselą. płaczcie z tymi, którzy płaczą. Bądźcie zgodni we wzajemnych uczuciach. Nie gońcie za wielkością, lecz niech was pociąga to, co pokorne. Nie uważajcie sami siebie za mądrych." Rz 12,15-16

"Weselcie się z tymi, którzy się weselą. płaczcie z tymi, którzy płaczą"...
Wspominając mękę Pana Jezusa cierpię razem z Nim... Serce czasem mi pęka np. podczas rozważania tajemnic bolesnych albo podczas Drogi Krzyżowej, gdy do głębi uświadomię sobie, przez co Pan Jezus przeszedł, jakich cierpień doznał...
Mam świadomość faktu Zmartwychwstania, ale jednocześnie tego, że te cierpienia nie są bajką, ale faktycznie BYŁY... A skoro były, skoro Pan Jezus nie wstąpił "od razu" do nieba, lecz poddał się temu cierpieniu, to znaczy, że jest to dla nas bardzo ważne... Że ten etap odkupienia był bardzo ważny i nie wolno o nim zapomnieć, trzeba go sobie przypominać, uświadamiać...
Świadomość wielkości cierpienia Pana Jezusa powoduje, że moje serce "mięknie" i zdolne jest do miłości, jakiej nie jestem w stanie wzbudzić w sobie "na zimno"... Jestem szczęsliwa, że Pan Jezus uczynił to dla mnie (dla Ciebie), ale jest to szczęście, które raczej znajduje wyraz we łzach i we wnętrzu... Czymś zupełnie innym jest to szczęście zrozumienia wielkości i wagi męki Pana Jezusa, a czym innym będzie za kilka miesięcy radość narodzenia Bożego Dzieciątka... Po to są te okresy liturgiczne, aby pomóc człowiekowi poznać i odczuć tę naszą wspaniałą religię... Żaden intelektualista - teoretyk nie zdoła pojąć tej tajemnicy, którą odkrywa prosty człowiek w czasie Drogi Krzyżowej...
Czasem musimy stać się jak dzieci... :) Mt 18,3
"W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom." Mt 11,25

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: Krystyna K. (---.ostnet.pl)
Data:   2006-03-06 18:52

Chyba jednak muszę "sprostowac" swoją wcześniejszą wypowiedź. Z natury jestem pogodna i wesoła. Ale w konkretnych i tylko w tych chwilach ( podczas rozważania tego wszystkiego) właśnie tak reaguje j.w. napisałam. Chciałabym inaczej ale nie potrafię. I proszę, może ktoś mi odpowie jak to jest, czy pan Jezus nadal cierpi, czy cierpiał, zmartwychwstał i już koniec. Trochę sie wstydzę zadac to pytanie ale ponieważ cały czas mnie nurtuje to się odważyłam i bedę wdzięczna za odpwiedź.

 Re: Czy przeżywanie męki i śmierci Chrystusa może napełniać radością? c.d.
Autor: C (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-03-06 20:43

Ideałem byłoby dla mnie, gdybym potrafiła spełnić prośbę Pana Jezusa, którą wypowiedział do uczniów, gdy ich zaprosił , aby poszli z Nim czuwać do ogrodu w Ogrójcu.
Z Niego biednego tam pot spływał niby ciężkie krople krwi, a my, ludzie, już wtedy nie potrafiliśmy uwierzyć Mu i towarzyszyć. Zasnęliśmy... Nie byliśmy z Nim... Anioł z nieba musiał przyjść i umacniać Go. Bo inaczej byłby sam...

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: