Autor: Lili (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2006-03-28 11:45
Rozmawiałam na ten temat z rodzicami, którzy też są zdania, że wg tradycji "dziecku się nie odmawia". Doszliśmy do wniosku, że ten zwyczaj pochodzi jeszcze z czasów, kiedy człowiek nie był zbyt mobilny i mieszkając np. w jednej wsi całe życie nie miał zbyt dużego wyboru kandydatów na rodziców chrzestnych, więc nie wypadało odmiawiać, bo nie miałby kto trzymać dziecka do chrztu.
Ale teraz sprawa nie jest taka prosta. Jak pisze anonim, czasem lepiej odmówić, niż być takim rodzicem chrzestnym, jak niedoszła matka chrzestna Bogny. Czasem człowiek podejrzewa, że nie sprosta zadaniu, a w końcu to poważna sprawa, a nie tylko miły, rodzinny zwyczaj, prawda? Tymczasem może być np. tak, że kontakt z dzieckiem może być z różnych powodów nikły albo żaden, jaki więc wtedy pożytek z chrzestnego? Jak pomagać rodzicom w chrześcijańskim wychowaniu? Owszem, można się modlić za dziecko, ale to nie jedyny obowiązek chrzestnego przecież...
Myślę więc, że ewentualna odmowa powinna być dobrze przemyślana i raczej powinna być wyjątkiem niż regułą. Ale jeśli traktujemy tę sprawę poważnie, to nie powinno się przyjmować na siebie takiego ważnego obowiązku tylko dlatego, że "tak wypada".
|
|