logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Grzesiek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-18 19:50

Witam Was,

Zawsze byłem wierzący, chodziłem do kościoła, modliłem się, pamiętałem o modlitwie codziennie, pamiętałem codziennie o Bogu, ale od pewnego czasu wszystko się zmieniło.
W życiu mi wszystko z dnia na dzień runęło, a ja z każdym dniem miałem coraz więcej wątpliwości co do tego czy Bóg istnieje naprawdę.

Nigdy mi nawet przez myśl takie rzeczy nie przechodziły, a teraz ciągle. Cały czas prześladuje mnie myśl, że może to ja się mylę, a wyznawcy nnych religii mają rację. Wczoraj cała noc męczyła mnie myśl, że to jakiś spisek i że Boga nie ma. I choć nie chcę tego do siebie dopuszczać to wciąż mnie to prześladuje. Obawiam się, że na dodatek takie zwątpienie to grzech...
Zabrakło gdzieś tego entuzjazmu.

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: andy pandy (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-18 21:38

Chcialbym Cię uspokoić, to co przeżywasz nie jest grzechem lecz pokusą. Znajdź w wyszukiwarce to slowo. Bez prób wiary nie ma wzrostu. Doświadczała ich wiele, wiele mocniej na przyklad św. S. Faustyna. Staraj się pomimo tych trudności zachowywać dotychczasowe praktyki religijne, a miejmy nadzieję pokusy miną. Dobrze byloby porozmawiać o tym z kaplanem w czasie najbliższej spowiedzi. Nie chodzi, żebyś to wyznawal jako grzech, ale byś się przyznal, że takie natrętne myśli Cię męczą. Sakrament Pokuty bardzo pomaga i wzmacnia nas w takich zmaganiach, różaniec też.

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: AgA (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-18 22:46

Witaj,
To jest własnie próba Twojej wiary. Wiara nie polega tylko na wypełnianiu rytuałów czy nakazów, ale na zaufaniu Bogu. Tak jak biblijny Hiob, polecam Ci księge Hioba. Trzymaj się twardo, bo to jest Twoja duchowa pustynia. Ten czas, jak wszystko na ziemi, też minie. pozdrawiam

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Dziadek_Muminka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-18 23:12

"Cały czas przesladuje mnie mysl,ze moze to ja sie myle..."-to jest odpowiedz na Twoje pytanie,przynajmniej tak myslę.
Piszesz o wyznawcach innych religii,ale jakich?
Czy którykolwiek z założycieli owych innych religii zmartwychwstał?
Czesto modlimy sie lub powtarzamy:"Jezu,ufam Tobie".Ale co to własciwie znaczy zaufac Bogu?
W pierwszej części listu kreslisz swoją sylwetke dobrego katolika,ale kiedy życie zweryfikowało Twoją postawe,zamiast zawierzenia Bogu wdarło sie zwątpienie,niechęc,obraza na Boga,wiara tylko we własne siły.
A Ty myslałes,że skoro wierzysz,to złapałes Pana Boga za nogi i wszystko Ci sie nalezy?
Bog codziennie wystawia nas na próbe,zebysmy sami przekonali sie jacy jestesmy słabi,jaką przedstawiamy wartosc sami dla siebie,ile w nas jest zwykłej demagogii a ile prawdziwej miłosci.Bo o tę milosc chodzi.
Jesli bedziesz mógł pokonac małe problemy,bedziesz mocniejszy w pokonywaniu wiekszych(por.Mt 25,23).Czesto wynosimy naszą małosc i ograniczonosc na piedestał,zawdzieczając wszystko sobie,bo oto ja jestem taki dobry i wielki,niemal potężny we wszystkim.Robimy z siebie boga,a tego Boga,do którego wszystko nalezy traktujemy jak czarodzieja spełniającego nasze zachcianki,bo uważamy,że nam sie to należy.
Daj mi Panie zdrowie-no i daje,daj mi Panie powodzenie-no i otrzymuje;daj mi Panie milion w totka-nie dostaniesz.No to jakim Ty jestes Bogiem,skoro odmawiasz mi czegos?
I juz dawno temu przez Izajasza Bog mówił-"mysli moje nie są myslami waszymi"(por.Iz 55,8-9)
Gdzies po drodze własnego sukcesu,kariery,swojej mądrosci zyciowej zapominamy o swej omylnosci i małosci-Jk 4,13-17.
Masz racje pisząc o spisku,ale to szatan wymysla nowe rodzaje broni,aby Cie pokonac,zniszczyc wszystko w co dotąd wierzyłes i podsuwa mysl:no popatrz,tak Mu ufales,a On co?opuscił Cie,zostaw go i popatrz na swiat moimi oczami i moimi dążeniami,przeciez to wszystko mozesz,musisz miec;wystarczy tylko abys zapomniał o Bogu a dołączył do mnie-Jk 2,19.
Kilka dni temu obchodzilismy pamiątke zwyciestwa nad smiercią i szatanem-skorzystaj z tego wielkiego Miłosierdzia Jezusa i rozpocznij od nowa zwykłe,szare codzienne zycie z Jego łaską,a zobaczysz,ze wroci i entuzjazm,radosc,zadowolenie.Inaczej bedzie coraz wiecej smutku i przygnębienia-Jk 1,19-27.
"Zaradz memu niedowiarstwu"(por.Mk 9,23-24).
Szczesc Boze:))

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Patrycja (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-19 00:42

Drogi Grześku,
Możesz poczytać o cudzie związanym ze świętą Bernardettą Soubirous. Jej ciało jest po śmierci idealnie świeże od 1879 r. (leży w szklanym sarkofagu, były badania komórek).
Artykuł o tym mozesz znaleźć na stronie:
http://www.adonai.pl/index.php?id=cuda/n2.htm
albo na stronie
http://www.rodzinapolska.pl/dok.php?art=prawdahistor/archiwum/2004/300_1.htm
Mówienie o cudach (uznanych przez Kościół) jest jak najbardziej na miejscu, po to je Pan Bóg sprawił, aby były pomocne następcom "niewiernego Tomasza" :)
Posłannictwo Pana Jezusa "(...) Bóg potwierdził wam niezwykłymi czynami, cudami i znakami, jakich Bóg przez Niego dokonał wśród was, (...)" (Dzieje Apost. 2:22)
Były też wątki podobne do Twojego, np.:
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=78076&t=78076
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=87305&t=87233
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&t=78085&a=2
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=80327&t=80217
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=79477&t=79453
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=78202&t=78076
Może coś z tego pomoże Ci?
Pozdrowienia ;)

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-04-19 01:37

A czego się naczytałeś (naoglądałeś)?

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2006-04-19 02:15

Drogi Grzesku,
Pisales wczoraj 'Wczoraj cała noc męczyła mnie myśl, że to jakiś spisek i że Boga nie ma."
Moze nie przypadek, ze wlasnie wczoraj w nowennie do Milosierdzia Bozego byla intencja za tych ktorzy odeszli od kosciola a przed wczoraj bodajze za tych co nie znaja Boga. Za tych, tamtych i za Ciebie miliony na swiecie sie modlily, bo jak mowil O. Daniel Szewc, o to prosil sam Pan Jezus siostre Sw. Faustyne.
Jurek

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-04-19 08:39

Tak poza tym, wątpliwości nie są grzechem. Może czas najwyższy przejść od wiary dziecinnej, o której wspominasz do wiary dojrzałej, opartej na faktach? Byłby to pierwszy "cud" wywołany publikacjami Wyborczej i pokrewnych. Daj znać, jak się nawrócisz. Będziemy kanonizować niektóre media. Z tego co wyczytałem, tego po nas oczekują (oni święci, a my - nic). (Przejdź od pisanki - którą daje "Kościół", do czytanki - niekoniecznie tej, którą daje Wyborcza). Ze swoje strony moge zaręczyć: wiary nie stracisz, tylko poglębisz. I przestanie Cię ruszać. Na głupotę niektórych nie ma rady. To jest wrodzone. Ten typ tak ma.

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: yeah (153.19.250.---)
Data:   2006-04-19 10:45

"W ten sam sposób jak nasze zasługi odpowiadają większemu lub mniejszemu stopniowi naszej miłości, tak też to, co od Boga otrzymujemy, odpowiada większemu lub mniejszemu stopniowi naszej ufności." Św. Tomasz z Akwinu.

Moze brak Ci tej ufności i wiary, że Bóg chce dla Ciebie tylko dobra?
Pan Bóg nie wymaga od nas li tylko praktyk religijnych, z którymi się dobrze czujemy, "ale rzucenia się w morze" z nadzieją i wiarą, że oto rzucamy się w Jego kochające ramiona. Nie zawsze jest "dobrze" - próby i pokusy to codzienność, ale tym bardziej wtedy trzeba wierzyć, żeby zobaczyć, że Bóg jest.

W zeszłym roku dostałam taką oto wiadomość smsem, choć do dzisiaj nie wiem od kogo: "Jezus chce ci przypomniec najmroczniejsze chwile twojego istnienia i je uzdrowic przez to, ze zobaczysz, że On był w nich i chronił cię Swą łagodną ręką".
Moze to teraz ta "noc", to doświadczenie?
Bóg jest! Amen!

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: ...a taka tam :-) (82.160.108.---)
Data:   2006-04-19 13:40

Grześku,
Nie masz większego wpływu na te i inne uczucia; nie chcesz ich; walczysz z negatywnym patrzeniem na wiarę - to znaczy, że nie masz grzechu, a jest to tylko Twoja słabość :-)
Raduj się codziennością :-)

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Dziadek_Muminka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-20 10:52

Akurat wczoraj,w czasie Mszy sw. Konwentu Wielkanocnego naszego dekanatu,
na kazaniu padly słowa na nowo odkryte.Chodzi mianowicie o to,ze nie wystarczy tylko wierzyć i kochać.Trzeba również cierpieć.A wszystko to w wielkim zaufaniu,ze tak trzeba,że tak powinno,tak musi być.W koncu Jezus mówi o zaparciu sie siebie i o niesieniu własnego krzyża dla Niego.

Odnosnie Twych wątpliwości,dodam jeszcze tylko to,że,według niektórych teologów,uczniowie nie szli do Emaus,tylko uciekali z Jerozolimy,przestraszeni wszystkimi faktami,które tam się dokonały.I dopiero po spotkaniu ze Zmartwychwstałym Jezusem,powrócili,żeby juz z Nim isc przez zycie i dawac świadectwo(por.Łk 24,13-35)
Zyczę więc więcej odwagi i ufnosci w Opatrznosc.Szczęść Boże:))

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Maria (---.icpnet.pl)
Data:   2006-04-21 10:39

Drogi Grześku.

W sanktuarium La Madonna dei Fiori (Matki Bożej Kwiatów) w miasteczku Bra, które znajduje się w diecezji turyńskiej, w odległości około 60 km od Turynu, każdego roku w samym środku zimy, od 8 grudnia, kiedy to ma miejsce uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP, aż do 29 grudnia, często przy silnym mrozie i w śniegu, pojawia się zadziwiający fenomen kwitnięcia drzew w miejscu objawienia się Matki Bożej. Od tamtego wydarzenia, które miało miejsce 29 grudnia 1336 r. minęło już 670 lat, a pomimo to cud nadal trwa. Fakt ten zainteresował naukowców z Uniwersytetu Turyńskiego, którzy od 1700 roku poddają nieustannym badaniom i obserwacjom tę „anomalię” botaniczną.
Uczeni stwierdzili, że drzewa rosnące w miejscu objawień to Prunus spinosa L. występujące powszechnie. Normalnie kwitną one tylko raz w roku, pod koniec marca lub na początku kwietnia. Badania naukowe wykazały, że gleba przy sanktuarium, na której rosną drzewa nie wyróżnia się niczym szczególnym: jest taka, jaka najczęściej występuje w tamtym regionie. Nie stwierdzono tam również żadnych oddziaływań geofizycznych, elektromagnetycznych czy klimatycznych, które mogłyby powodować kwitnięcie drzew w grudniu. Przeprowadzili również eksperyment: posadzili w miejscu objawienia sadzonki Prunus spinosa L., które nie pochodziły z grupy drzew rosnących przy sanktuarium. Okazało się, że drzewa te nie zakwitły w grudniu...
Kroniki sanktuarium podają, że podczas 670 lat historii drzewa nie zakwitły tylko dwa razy. Było to w grudniu 1913 r. oraz w grudniu 1938 r., a więc na kilka miesięcy przed wybuchem pierwszej i drugiej wojny światowej.
Odnotowano tam wiele uzdrowień z najróżniejszych chorób, między innymi natychmiastowe odzyskanie słuchu lub mowy.
Istnieje związek pomiędzy nadzwyczajnym kwitnięciem drzew w sanktuarium w Bra z Całunem, który jest przechowywany w Turynie. Kiedy Całun Turyński był wystawiony na widok publiczny w 1898 r. drzewa kwitły przez 3 miesiące, czyli przez cały czas ekspozycji. Podobna sytuacja powtórzyła się w 1978 roku, kiedy to przez kilka miesięcy Całun był udostępniony publiczności. Poza tym gdy 23 listopada 1973 r. Całun po raz pierwszy został pokazany we włoskiej telewizji, tego samego dnia rozkwitły drzewa w sanktuarium La Madonna dei Fiori. Najwyraźniej Matka Boża pragnęła potwierdzić, że jest to autentyczne płótno grobowe Jej Syna i naszego Zbawiciela Jezusa Chrystusa.
Naukowcy reprezentujący najrozmaitsze dziedziny wiedzy ustalili ponad wszelką wątpliwość, że:
1. Płótno z Całunu z całą pewnością pochodzi z czasów Chrystusa. Badania wieku materiału metodą węgla C 14, które ogłoszono w 1997 r. i które datowały jego pochodzenie na okres średniowiecza zostały w całości odrzucone przez świat nauki jako niewiarygodne i przeprowadzone tendencyjnie.
"Dla nas, uczonych, możliwość sfałszowania odbicia na Całunie byłaby większym cudem aniżeli zmartwychwstanie Chrystusa – oznaczałoby to bowiem, że nauka XX wieku nie dorównuje umysłowi fałszerza z XIV w., co chyba jest niedorzecznością."
2. W Całun zostało zawinięte po śmierci zmasakrowane ciało ukrzyżowanego mężczyzny o wzroście 180 cm i wadze 65 kg. W tkaninie stwierdzono obecność licznych skrzepów prawdziwej ludzkiej krwi grupy AB.
3. Opisy męki i ukrzyżowania Jezusa w Ewangeliach całkowicie się zgadzają z odbiciem na Całunie. Człowiek z Całunu jest biczowany, ukoronowany cierniem i dźwigał na miejsce egzekucji ciężki krzyż. Został przybity do krzyża gwoździami zgodnie z rzymskim sposobem krzyżowania, pochowano Go natomiast według zwyczajów żydowskich.
4. Odbicie przodu i tyłu ciała jest trójwymiarowym negatywem fotograficznym. Dokonało się to na skutek wybuchu tajemniczego promieniowania od wewnątrz, które w ciągu 1/1000 sekundy utrwaliło na powierzchni płótna trójwymiarowy negatyw fotograficzny obrazu całego ciała.
5. Ciało przebywało w Całunie nie dłużej niż 36 godzin. Nie pozostawiło żadnych śladów rozkładu i odrywania go od płótna, gdyż skrzepy krwi są nienaruszone. Ciało musiało więc w tajemniczy sposób przeniknąć przez materiał.

„Nie możemy jako naukowcy posługiwać się hipotezami wiary, jednak w sprawie Całunu wiara okazuje się najbardziej rozumna” - K.E. Stevenson i G.R. Habernas, naukowcy z Instytutu Badań Kosmicznych NASA po przeprowadzeniu długotrwałych badań Całunu Turyńskiego.

A teraz o innych religiach. Tyle ich jest i którą wybrać. Może buddyzm i islam...

Buddyzm
Jest to taka religia-niereligia, która nie zakłada istnienia boga o konkretnych przymiotach, a zbliża się do ateizmu, bo zezwala na ustalanie wartości przez jednostki i nimi się kierowanie. Więc człowiek otrzymuje tutaj rzekomą moc stwarzania prawdy i stawania się bogiem. Jest ona pozorna, bo może być wyznawana jedynie w obrębie własnego pępka.
Jest w tej religii również mowa o konieczności kierowania się miłosierdziem i zasadą nie szkodzenia innym istotom, co stoi w sprzeczności z zasadą ustalania wartości, a zbliża buddyzm w swej hipokryzji do satanizmu. Wyłączyć tutaj należy sytuację, gdy ktoś obiera sobie za ową wartość miłość, jednak i to nie daje spójności z resztą założeń, które mówią o konieczności wyzbycia się wszelkich pragnień. W myśl tej zasady człowiek zabija w sobie wszystko, zarówno uczucia nienawistne, jak i te kojarzone z miłością, bo jeśli tego nie zrobi nie można mówić o wyzbyciu się wszystkich pragnień. A zabicie w sobie pragnień to zabicie ego. Ktoś, kto nie posiada ego, nie może kochać, ponieważ jest to relacja zachodząca pomiędzy dwiema osobami. Tutaj buddyzm niebezpiecznie kieruje się w stronę New Age, która chce zrobić z ludzkości jedną wielką bezosobową zupę energii.

Islam
Allah w założeniu tej religii jest bogiem, który po śmierci będzie człowieka sądził sprawiedliwie, z miłością, dobrocią i litością. Tylko, że logika wyklucza spełnienie tych wszystkich boskich przymiotów w jednej osobie. Jeżeli wybaczy on człowiekowi złe czyny uczynione z pełną świadomością nawet po jego skrusze, nie będzie to sprawiedliwe, bo jego czyny zasługują na karę. Jeżeli taki człowiek zjednoczy się po śmierci z bogiem, zło wyrządzone innym przez tego człowieka na ziemi nie zostałoby naprawione w ogóle, bo sprawiedliwość nie może takich rzeczy czynić za darmo, co jest z kolei niesprawiedliwe w stosunku do przebywających na ziemi ludzi, którzy zostali skrzywdzeni i przeczy miłości. Aby wybaczyć coś na zasadzie sprawiedliwości, bóg musi stać się człowiekiem i uczynić z siebie pokorną ofiarę, aby samego siebie przed sobą przebłagać. Jeżeli tego nie zrobi, to cóż za miłość marną on posiadać musi. Takiego boga to ja nie chcę. :)
A gdy już uczynił z siebie ofiarę za swoje dzieci, możliwy staje się wymiar czyśćca, w którym dusza oddaje cierpieniem, to co wyrządzanym złem zabrała i doskonali się w miłości, w której się wydoskonalić nie zdołała. Jakże dopuścić do zjednoczenia w miłości kogoś, kto jeszcze czynnie nie potrafi kochać...

Religie politeistyczne
To już zupełnie jest sprzeczne z logiką, ponieważ w tym układzie bóg staje się kimś niewystarczającym, aby wszystko stworzyć, więc nie posiada paradoksalnie swego własnego przymiotu. A jeśli ktoś umie stworzyć jeden klocek, może dobydować nastepny i następny, aż stworzy wszystko, prawda?
Wszechświat nie składa się z boga wiatru, boga słońca, nawet niez boga galaretki! ;) Wszechświat jest złożony z atomów.

I jak? Już nie wątpisz, prawda? :)
Wyznawcy innych religii nie mają racji. Przeczytaj o Zmartwychwstaniu.
Pozdrawiam serdecznie.

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Maria (---.icpnet.pl)
Data:   2006-04-21 11:05

Aha, jeszcze zapomniałam dodać...

W różnych krajach o najróżniejszych religiach spotykamy się z cudami uzdrawiania itd., ale logicznym jest, że moc pochodzi od Dawcy Życia i Śmierci czyli Jezusa Chrystusa.
Uzdrawianie nikogo Bogiem nie czyni, ale wskrzeszanie z martwych.

 Re: Miałem coraz więcej wątpliwości co do istnienia Boga.
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-04-21 11:27

Grzesiu, jedno jest pewne. Skoro Cię to martwi, to na pewno nie ma w tym grzechu. Żadnego. Chyba, że się poddasz i przestaniesz chodzić do kościoła, przestaniesz się modlić, przestaniesz nad sobą pracować. A entuzjazm? Przyznasz, że Jezusowi też musiało zabraknąć entuzjazmu, kiedy wisiał na krzyżu. Umierać dla tych, którzy Go zabijają? Dla tych, którzy kochają, aż chce się nieść krzyż. Ale dla tych, którzy odtrącają? Ty jesteś w lepszej sytuacji. Ty swoje wątpliwości (swój krzyż) dźwigasz nie dla tych, którzy Cię zdradzają, ale dla TEGO, który Cię tak ukochał, że umarł za Ciebie w wielkim bólu.
Entuzjazm, to taki prezent od Boga na czas, kiedy próbujesz za Nim iść. Czy Bóg musi zawsze dawać prezenty, żebyś Go kochał? Teraz jest czas, kiedy powinieneś choć odrobinę zrozumieć z tego bolesnego westchnienia Jezusa: "Boże mój, czemuś mnie opuścił?" Nie było w tym westchnieniu grzechu, był ból samotności. Była jakby niewiara - ale tylko w odczuciach czy w braku odczuć. Prawdziwa niewiara powoduje ucieczkę, przeklinanie sytuacji, poddanie się pokusie. Pamiętaj: Jezus nie zszedł z krzyża.
Czy Ty nie wierzysz? Nie. Wierzysz. Gdybyś nie wierzył, to by tak nie bolało. Ks. Twardowski w jednym z wierszy napisał "że Nieobecny jest. Bo bardziej boli." Nie zapomnij o tym: Nieobecny JEST. Dlatego boli. Więc rób wszystko tak jak robiłeś wtedy, gdy czułeś, że wierzyłeś. Bądź cierpliwy. Teraz tylko tego NIE CZUJESZ. Bądź cierpliwy. Obiecuję Ci, że wtedy to minie. Ale nie obiecuję że szybko. Nie obiecuję, że na zawsze. Tam, gdzie wybierasz Boga - diabeł zawsze majta ogonem. Czasem długo. Człowiekowi zawsze się wydaje, że za długo. Ale kiedy minie, zobaczysz, że staniesz się jakoś mądrzejszy, mocniejszy, że łatwiej i będzie zrozumieć innych, łatwiej Ci będzie wybaczać... To jest takie oczyszczenie z pychy, która zawsze, naprawdę zawsze pojawia się na początku, gdy udaje nam się iść za Bogiem. Pycha nawet nie przed ludźmi, choć takiej też jest sporo. Ale pycha, która nam wmawia, że to nasza zasługa - to bliskie bycie z Bogiem. Że zasłużyliśmy sobie na to, bo tyle rzeczy dla Boga zrobiliśmy. Teraz widzisz: wiara nie jest twoją zasługą. Z własnej woli, własnym wysiłkiem - nie umiesz uwierzyć. Tyle warta ta moja praca, gdy zabraknie pomocy Bożej. Kiedy będziesz to już wiedział naprawdę - Bóg "wróci". Chyba że Ty wcześniej odejdziesz. Dlatego proszę Cię, zaczekaj na Niego w tym samym miejscu, gdzie byłeś ostatnio. On wróci.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: