logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Szczepan. (---.bochnia.pl)
Data:   2006-06-18 08:45

1.Co robić dalej ze swoim życiem wewnętrznym gdy się już osiągnie pewien stopień doskonałości, świętości?Oczywiście nieuważam żebym był niewiadomo jak święty i nic nierobił złego.Jednak żyję w miarę po Bożemu ,zachowuję przykazania no i mam wrażenie od dłuższego czasu że moja wiara ,życie duchowe stoi w miejscu.Wiem że pewne złe rzeczy nieprzynoszą szczęścia i niemam większych problemów z przestrzeganiem przykazań.No i co dalej?
2.Na dodatek od dłuższego czasu nieczuję wogóle eucharystii.Niechodzi mi o jakieś wrażenia zmysłowe ,uczucia tylko poprostu wiem że dawniej było u mnie inaczej.Teraz na mszy świętej widzę księzy i ministrantów a dawniej widziałem przede wszystkim Pana Jezusa(nie dosłownie).Komunia święta też niedaje mi tej wenwętrznej radości co dawniej chociaż pokój ducha daje.Ja wiem że dawniej było inaczej ,niewiem czy ja coś robię źle czy tak ma być.Czy Pan Bóg może dawać taki krzyż w postaci oschłości wiary czy udizelać mniej łask danej osobie?
Krótkomówiąc mam wrażenie jakby przez dłuższy czas Pan Bóg do mnie się nieoddzywał,gdzieś się schował pomimo teog że mam staram się mieć ciągle czyste serce.Czy moze być taki krzyż?
Czy ktoś z Was ma(miał) tak jak ja?

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Małgorzata ocds (---.21.pl)
Data:   2006-06-18 10:04

Polecam kierownictwo duchowe, bo coś już tu jest nie tak z Twoją wiarą...

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 10:41

To jest normalne. Teraz czas na bezinteresowna MIŁOSC.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Pax (---.such.nat.hnet.pl)
Data:   2006-06-18 10:57

Taki objaw (rutyna, oschłość) jest typowy na pewnym, jednak początkowym etapie życia duchowego. Chrześcijaństwo to nie bycie poczciwym człowiekiem, ale doświadczenie Boga aż do mistycyzmu włącznie, mistycyzm jest dla wszystkich na wyższych etapach rozwoju duchwego, to nie jest przymiot tylko dla świętych. Proponuję zapoznać się z całą głębią teologii życia wewnętrznego, dziełami wielkich mistrzów życia wewnętrznego św. Jana od Krzyża, św. Teresy od Jezusa szczególnie np. Wprowadzenie w życie duchowe na podstawie "Twierdzy wewnętrznej" św. Teresy od Jezusa. Możesz również zająć się studiowaniem Pisma Świętego z komentarzem. Jednak najważniejsza jest modlitwa, miłosna rozmowa z Bogiem, bez prawdziwej modlitwy myślnej, kontemplacji i rozważania, codziennie, nie przez parę minut ale dłużej, autentyczny wzrost duchowy będzie raczej nikły.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 11:23

Mk 10,17-22
17 Gdy wybierał się w drogę, przybiegł pewien człowiek i upadłszy przed Nim na kolana, pytał Go: "Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne?" (...)
19 Znasz przykazania: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę".
20 On Mu rzekł: "Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości".
21 Wtedy Jezus spojrzał z miłością na niego i rzekł mu: "Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną!"
22 Lecz on spochmurniał na te słowa i odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 12:40

Szczepanie, wszyscy przez to przechodzą :))))
"Czucie" Boga, Eucharystii - to jest dar. Kiedy się naprawdę wybiera Boga, On najczęściej udziela takich darów. To pomoc i zachęta, żeby w TO wszystko wejść. Ogromna radość, jaką nam to przynosi, pomaga w pracy nad sobą, w porządkowaniu siebie, sprawia, że chcemy więcej, dłużej, lepiej... To jest piękne, ale.

Po pierwsze, jesteśmy wtedy jak małe dzieci. Na pewno znasz jakieś małe dziecko, które uwielbia wujka. Zapytaj go dlaczego. Bo zawsze przynosi prezenty. Dziecko mówi prawdę, naprawdę myśli, że uwielbia wujka. Ale kiedy wujek przestanie przynosić prezenty, dziecko przestanie się nim zajmować.
Na początku jesteśmy takie małe dzieci. To wcale nie jest takie pewne, że kochamy Boga. My kochamy prezenty. Tę radość, to uczucie bliskości Boga, tę tęsknotę za Nim, pragnienie modlitwy. To jest cząstka Nieba, więc chcemy wołać z Piotrem, Jakubem i Janem z Taboru: "Postawimy trzy namioty" (Mk 9,5). A tu trzeba było zejść z Góry i przeżyć wcześniej Ogrojec i Krzyż. Przeżycia na górze Tabor mają nam pomóc nieść przez życie Krzyż.

Po drugie, kiedy jest nam z Bogiem tak dobrze, wydaje nam się, że to nasza zasługa, że myśmy urodzili Boga. Ale Bóg się czasem oddala i wtedy widzimy prawdę. Sami nie wywołamy tej radości, tych wszystkich emocji. Można trochę poudawać przez kimś, na kim nam bardzo zależy, ale dla siebie tego nie zrobimy. I często przychodzi wtedy żal do Boga, że nas zdradził. No bo my byliśmy przecież w porządku. "Panie, gdybyś tu był" (J 11,32) - to by się nie stało. A tymczasem to NAM jest to potrzebne, to "odejście". Nie Bogu. Gdy matka trzyma małe dziecko za rączki, ono pięknie maszeruje po pokoju. Ale gdy go puści, dziecko przewraca się, czasem boleśnie. Okrucieństwo matki? Dziecko ciągle trzymane pod paszki nigdy nie nauczy się chodzić. Trzeba je puścić i z bólem patrzyć na jego upadki, na jego gramolenie się na podłodze, na ogromny wysiłek przy wstawaniu. Taki "okrutny" jest Bóg. Musimy zrozumieć, że jeszcze NIE UMIEMY chodzić. Musimy się nauczyć chodzić. On stoi obok i pilnuje.

Po trzecie, gdy "odczuwamy" Boga, dzięki czemu wszystko nam łatwo wychodzi - stajemy się często okrutnie niemiłosierni dla innych. Najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wydaje nam się, że skoro JA potrafię, to inni też potrafią, tylko nie chcą. Potępiamy ich "nie chcenie", żądamy, by się zmienili tak szybko jak my. Zupełnie nam ucieka fakt, że na nas Pan Bóg też długo czekał. Że jeszcze wczoraj mnie też nie nic wychodziło. Że ja wcale nie zmieniłam się "natychmiast", tylko "natychmiast, gdy Bóg mnie obdarzył szczególną mocą". To wielka różnica. Nawrócenie - to wielka tajemnica. Tu niekoniecznie bywa, że "kto pierwszy ten lepszy". Dla kogoś jeszcze może nie nadszedł czas.
Gdy Bóg się "oddala", i przestaje nam wszystko wychodzić, zaczynamy to widzieć, rozumieć, stajemy się łagodniejsi dla innych, przestajemy wierzyć sobie i zachwycać się sobą. To wielka łaska, którą trudno nam zauważyć, gdy jest nadmiar pięknych uczuć.

Po czwarte... No nie, wystarczy, moderator mi każe zapłacić za miejsce na serwerze :))))

Tak, Szczepanie. Bóg się "chowa". Czasem się w ogóle nie odzywa. I zrobi to jeszcze wiele razy. I czasem będzie to bardzo bolało. Ale On nie bawi się z Tobą, nie drażni, nie zdradza. To jest czas oczyszczenia. Św. Jan od Krzyża mówi, że im więcej Bóg dla nas przygotował, tym dłuższa i cięższa będzie "ciemna noc".
Kiedy Bóg się do Ciebie nie odzywa - nie uciekaj. Trwaj w tej ciemności.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Ewa (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 13:00

Czy to jest oschłośc w postaci próby, trudno powiedzieć, gdyż to poznaje się dopiero po jakimś czasie po owocach. Ale ludzie przechodzący taką próbę widzą bardzo wyraźnie swoję grzeszność i małość, i cierpią z tego powodu, gdyż bardzo tęsknią z Panem Bogiem. Najlepszym rozwiązaniem w każdym przypadku jest zwiększenie gorliwości, więcej modlitwy, prawdziwa dyscyplina modlitwy oraz unikanie - coraz bardziej świadome - nawet małych błędów, grzechów. Jesli Pan Bóg się nie odzywa, to znaczy, że ma jakis powód, czyli nasze większe dobro, dlatego trzeba się starać jeszcze bardziej zbliżać do Niego. Dużo wytrwałości w tym poszukiwaniu Pana.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Lidka (---.nexus.gliwice.pl)
Data:   2006-06-18 13:19

Wiesz co Szczepanie, piszesz tak jakby Pan Bóg bawił się z Tobą w ciuciu babkę:)
Tak jest, że Pan Bóg czasem jakby gdzieś zniknął z naszego życia, ale On jest i widzi co robisz.
Skoro piszesz, że osiągnąłeś jakiś stopień doskonałości, to nie zastanawiaj się gdzie schował się Pan Bóg, ale wdrażaj w życie to dobro, które zdołałeś pojąć.
Powinieneś skupić się na dawaniu dobrego przykładu z siebie to nie będziesz się nudził, wiara to też uczynki, bez uczynków wiara jest martwa, przecież o tym wiesz a Pan Bóg na pewno od czasu do czasu w jakiś sposób się odezwie.
Teorię znasz to czas wziąść się do roboty, pozdrawiam:)

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: eliza (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2006-06-18 13:27

Witam,
Ja tak mam, niestety. Wydawało mi się, że już wszystko wyczyściłam, nareszcie nie powtarzam tych samych grzechów, mam większy spokój ducha, modlę się gorliwiej, a mimo to posucha, pustka, bardzo rzadkie chwile wewnętrznej radości i bliskości (ale jakie piękne). Myślałam o tym trochę i doszłam do wniosku, że Bóg tak działa. Oczyszcza powoli, etapami - pozwala cieszyć się z tego, co już się udało zmienić, a potem pokazuje, sobie znanymi metodami, że trzeba dalej, że to nie wszystko,że teraz należy zacząć nową pracę, a gdy ją skończę, to będzie kolejne zadanie. To takie schody - trzeba pokonywać kolejne stopnie. Trudne to dla mnie bardzo, czasem zniechęcające, ale wiem, że jeśli się nie poddam, to Pan bardzo się z tego ucieszy.
A jeśli chodzi o oschłość to tak, to moze być krzyż. Taki stan czasem może mieć charakter tzw. nocy duchowej, gdy dusza czuje, że Boga nie ma. Wielu świętych tak odczuwało, niektórzy nawet przez znaczną część swojego życia. Można o tym przeczytać np. w "Dzienniczku" św. s. Faustyny.
Pokój z Tobą. Eliza

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: fionka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 13:57

Cześć Szczepan. No jasne, że tak może być. Nie jesteś wyjątkiem. Życie wiarą to nie idylla, ale dynamiczny proces (jak to życie). To dobrze, że jesteś blisko Pana, że trwasz przy Nim. Tego się trzymaj, bo jesteś na właściwej drodze. Św. Terenia też miała w swym życiu taki okres " duchowej oschłości" ("Dzieje duszy", "Rękopisy"). Myślę, że Pan Bóg darzy Cię wielkim zaufaniem skoro dopuszcza, abyś to przeżywał. Wierz mi, to minie. ważne, żeby nie ustawać w modlitwie. Nie musi ona zawsze sprawiać przyjemności człowiekowi, bo nie w tym rzecz. Chodzi o wierność. Pan Bóg bardzo cię kocha i na pewno wynagrodzi i doceni Twoje zmagania. Trzymaj się dzielnie. Pozdrawiam:)

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Marta (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 13:59

Mi pomaga lektura dzieł św. Jana od Krzyża. Jedna z jego sentencji: Bardziej Bóg ceni w tobie pragnienie oschłości i cierpienia z miłości, niż wszystkie pociechy, widzenia duchowe i myśli, jakie byś mógł mieć.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2006-06-18 14:05

Ad 1. Nie wiem dlaczego, ale natychmiast po przeczytaniu tego pierwszego pytania, przyszła mi na mysl ta przypowieść Jezusa:
"Powiedział też do niektórych, co ufali sobie, że są sprawiedliwi, a innymi gardzili, tę przypowieść: 'Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam. Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: Boże, miej litość dla mnie, grzesznika. Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony" Łk 18, 9-14.

Przemyśl sobie obie postawy i odpowiedz Drogi Y-Greku na pytanie: Która bardziej do Ciebie pasuje? Z którym bohaterem sie utozsamiasz w tej chwili. I może jeszcze ta przypowieść ułatwi Ci znalezienie odpowiedzi:
"A oto podszedł do Niego pewien człowiek i zapytał: Nauczycielu, co dobrego mam czynić, aby otrzymać życie wieczne? Odpowiedział mu: Dlaczego Mnie pytasz o dobro? Jeden tylko jest Dobry. A jeśli chcesz osiągnąć życie, zachowaj przykazania Zapytał Go: Które? Jezus odpowiedział: Oto te: Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, czcij ojca i matkę oraz miłuj swego bliźniego, jak siebie samego! Odrzekł Mu młodzieniec: Przestrzegałem tego wszystkiego, czego mi jeszcze brakuje? Jezus mu odpowiedział: Jeśli chcesz być doskonały, idź, sprzedaj, co posiadasz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną! Gdy młodzieniec usłyszał te słowa, odszedł zasmucony, miał bowiem wiele posiadłości" Mt 19, 16-22.

I jeszcze mała uwaga. Najłatwiej nam przychodzi wpadać w samozachwyt, a najtrudniej oceniac się samokrytycznie. Pozostaw wiec Panu Bogu ocenę siebie.
Bo Bóg nie 'schował się' przed Tobą, ale właśnie daje Ci swoje znaki (patrz pkt 2 Twojego posta). Ta pozorna oschłość, ten brak poczucia więzi z Bogiem, to własnie wynik tego co opisałeś w pierwszym punkcie. Nie wszystko trzeba zaraz nazywać Krzyżem Pańskim i zachowywać postawę: 'Takim mnie uczyniłes Panie Boze, wiec będę cierpiał i mężnie ten dopust znosił'.
Gdy tymczasem Pan Bóg raczej oczekuje od Ciebie działania, a nie popadania w marazm i usuwanie Go z centrum swego życia, przez 'nieróbstwo'. Bóg obdarza łaskami według swego upodobania i nie nam to oceniać. Trzeba chwytać najmniejsze jej objawy i współpracować z nią, a nie zatrzymywać sie w oczekiwaniu nie wiedziec na co.
Słowem; czas wziąć się do pracy nad sobą i nie ustawać, bo tak ma być przez całe nasze krótkie tu na ziemi zycie. Odpoczywał bedziesz w Królestwie Niebieskim, jeśli nie przegapisz swojej szansy. Zostań z Bogiem Y-Greku. Obiecuję modlitwę, byś szybko ruszył z miejsca, w którym sie zatrzymałeś...

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: suzi (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 14:15

Witam Cię
Zaczynając czytac post od razu pomyślalam o sobie- ja tak mam. I nie przejmój sie tym, wszystko dlatego tak mi się wydaje, abyś spojrzał na wiarę w sensie jej teologicznego przesłania, tzn. zgłębiał wiarę równiez intelektualnie, czytał Pismo Św., nie popadał w oschłośc, twórczo myślał. Swoja energię skierój na drugiego czlowieka, na jego potrzeby, mysli, pragnienia, na potrzeby samego Boga na potrzebę milosci, słózby Kościołowi. Rozwijaj swoje talenty, dobrze pracój, módl sie mimo oschłosci, badz radosny, wszystko powierzaj Panu, nie popadaj w pychę, kochaj żonę jeśli masz, jeśli nie to jej szukaj. Poprostu radój sie w Panu.
I najwazniejsze nigdy nie ustawaj, nasza droga n igdy sie nie kończy.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-06-18 15:08

Drogi Szczepanie Ygreku, pozwól, że udzielę Ci dobrej rady (której już tu kiedyś udzielałem, ale Ty jak to już wiemy, nie słuchasz), a która z pewnością Ci pomoże: wyrzuć z domu wszystkie lusterka!

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Joanna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 15:39

Wiesz ja właśnie mniej więcej przechodze to samo co Ty... tylko że jeszcze w ostrzejszej formie. Rozmawiałam o tym z księdzem a kiedyś dostałam sms-a o takiej tereści:

"Tak to bywa, nie zawsze to co przeżywamy pięknie, wzniośle jest naprawde dobre i podoba się Panu. Jemu nieraz podoba się bardziej coś oshłego bo to nas kosztuje wysiłku a przede wszystkim wiary. Bądz spokojna Pan Cie Kocha taką jaka jesteś :)"

To bardzo dobrze że do czegos doszedłeś :), ale niewiem jak to było kiedy dochodziłeś do tego co teraz, może wtedy też czułeś się podobnie jak teraz ? Też musiałeś coś zmienic aby iśc dalej.
Bo żeby iśc dalej to czasami trzeba pozmieniac to co teraz jest i nie oznacza to że to obecne jest złe.
Wygląda to jak przepakowanie plecaka na dalszą podróż :), doszliśmy do pewnego miejsc na naszej trasie i niektóre zapasy mogły się już skończyc, ubrania się pobrudzic no a nas czeka jeszcze długa droga, więc musimy to wszystko uzupełnic więc trzeba się zatrzymac, wszystko odświeżyc, dopakowac nowych rzeczy.
Te nowe zapasy pakujesz wytrwałością w wierze teraz :) chociaż nic nie czujesz, chociaż wydaje Ci sie jakby Bóg Cie nie słyszał to jednak On wszystko słyszy i widzi :).
Bądz wytrwały :)

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Marian (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 16:20

Pytasz co robić? Powalczyć trochę z rodzącą się pychą. Bardzo niebezpiczne jest takie samouwielbienie.
Pozdrawiam,
ks. Marian

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Dziadek_Muminka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 17:06

"Nie bądź nigdy zadowolony z tego,kim jesteś,jeśli chcesz się stać innym,niż jesteś.
Tam,gdzie się bowiem zatrzymasz,zostaniesz-a kiedy powiesz:dosyć!-przepadniesz."(sw.Augustyn)
Pozdrawiam:)

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: angelus (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 17:54

Twoje rozterki to naturalne elementy dążenia do doskonałosci. Bóg chce abyś trochę z siebie dał, abyś nie myslał, że do wszystkiego jest tak łatwo dojść. Przede wszystkim pamiętaj, że katolicyzm to nie buddyzm - tu bardziej chodzi o miłość niż wstepowanie na jakieś wyzyny nirwany czy przekraczanie granicy między duchem a ciałem. Kogo Bóg doswiadcza tego miłuje. Bądź cierpliwy, bo 'moc w słabosci się doskonali' 2 or 12,9, a my jestesmy tylko bezuzytecznymi sługami Łk 17,10, których Chrystus umiłował do konca J 13,1. Pragnij bardziej Jego Woli - łacznie ze wszystkimi niepowodzeniami w sferze duchowej, z 'nieczuciem' Boga, z problemami na Eucharystii. Bądź cierpliwy, Pan Ci wszystko wynagrodzi. Najwazniejsze to nie szukac siebie, nie kierować sie miłoscia własną, nie budować religii wg wzniosłych 'widzimisię'. A więc po prostu: być MIŁOSCIĄ.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Monka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 18:01

Pozdrawiam Cię serdecznie

Takie odczucia też bywają i wydaje mi się, że każdy człowiek to przeżył prędzej czy później jeśli odkrył w Eucharystii Pana Jezusa, którego prawdziwie ukochał tak jak było to u Ciebie. Pan Bóg nieustannie wystawia nas na próbę i chce zobaczyć czy będziemy Mu posłuszni też wtedy kiedy nie będzie kolorowo w naszym życiu.
Piszę Ci to, bo doznałam tego samego co i ty(poprostu oschłość ).
Ale modlitwa pomogła chociaż było ciężko.
z Panem Bogiem
Pozdrawiam

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Lili (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 19:00

A może to dlatego, że zajmujesz się głównie sobą i swoim życiem duchowym? Jeśli tak, to może by coś "ruszyło", jeślibyś zaczął bardziej aktywnie praktykować miłość bliźniego, w jakiejkolwiek formie.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: narke (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 20:19

Wpadłeś w monotonie po prostu. Polecam jakies rekolekcje kóre ożywią Twoją wiarę na nowo. Pamiętaj też że jeżeli chodzi o sprawy sumienie t nigdy nie dochodzimy do doskonałości. Wraz z naszą wairą nasze sumienie powinno wzrasatać i twój system wartości równiez, mówiąc prościej zauważysz nowe iedoskonałości które kiedys były dla Ciebie jakąs dorobnostka. Znajdź się na nowo, odkryj w sobie znów Dziecko Boże. Poz

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Łucja (62.205.209.---)
Data:   2006-06-18 21:08

Pisałesz: "Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?" Spytaj sobie: czy w ogólemożesz mówić z całą pewnością, że osiągnełesz "pewien stopień doskonałości". Czy to czasem nie jest pycha? Nawet najwięksi święci nigdy nie mówili, że osiągneli jakiś stopień doskonałości. Pragnęły być świętymi, ale zawsze uważali siebie za grzeszników. Szczepanie, trzeba zawsze czuwać, bo diabeł krążi wokoło jak ryczący lew i szuka, którego by pożrać. Bądź pokorny przed Panem. A to, że nic nie czujesz jeszcze nie o czym nie świadczy. Wiara polega nie na odczuwaniu a na zaufaniu.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Szczepan. (---.bochnia.pl)
Data:   2006-06-18 22:15

Bogumiło staram się żyć skromnie jak się da ,żeby niemieć nadmiaru rzeczy,dóbr materialnych.No chociaż w szafie pewnie jest trochę ubrań ,które wiszą nieużywane.Jednak ja nielubię przepychu ,wystarczy mi tyle ile tylko potrzebne do życia.No więc co jeszcze mam rozdać?

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Szczepan. (---.bochnia.pl)
Data:   2006-06-18 22:47

Niechodizło mi przecież o samouwielbienie,pychę ,zresztą zaznaczyłem w poście że nieuważam siebie za niewiadomo jakiego świętego.
Jednak sam w miarę muszę potrafić ocenić swoje postępowanie bo przecież żeby np. iść do komunii to trzeba samemu sobie odpowiedzieć czy się jest w stanie grzechu śmiertelnego czy nie.No więc każdy w swoim sercu dokonuje takiej oceny samego siebie przed przystąpieniem do stołu pańskiego.Niewydaje mi się księże Marianie żeby to była pycha.
Taki przykład.Załóżmy żę idę do komunii i ktoś po przyjęciu komunii pyta mnie się czy jestem święty?No i co miałbym mu odpowieidzieć?Powiniennem powiedzieć że "Tak" w tej chwili jestem święty co nie?No bo gdybym powiedział że "Nie" to by znowu było kłamstwo czyli grzech.........
Człowiek będący w stanie łąski uświęcającej to człowiek święty w tym danym momencie,tak to rozumiem.
Chociaż to nie jest tak że jak idę do komunii to uważam że nic złego niezrobiłem w niczym.Idę do komunii i mam przed oczami i w pamięci mnóstwo drobiazgów ,które wiem że powininnem inaczej zrobić,inaczej zachować się w dnaej sytuacji,mnóstwo zmarnowanych okazji do czynienia dobra też mam przed oczami.
Użyłem tych słów o "doskonałosci" żeby określić jakoś w poście o co mi chodzi.
Apropo tytuł postu był inny tylko ksiądz moderator zmienił.........

Różańca też próbowałem i też do mnie nieprzemawia tak jak dawniej.Czasami ale rzadko mam takie przebłyski wiary jak dawniej ale na codzień to ciężko.

Lidko może w ciuciubabkę to nie, raczej w chowanego.Jednka pocieszam się tą myślą że w zabawie w chowanego tym większa radość była czym bardziej ktoś się krył i czym trudniej go było znależć.No więc może kiedyś w życiu albo po śmierci doświadczę tkaiej raodśći z odkrycia na nowo Boga jak nigdy niedoświadczyłem :-)

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Lili (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-18 22:47

Jeszcze przyszło mi do głowy, że chrześcijaństwo nie jest dążeniem do doskonałości, tylko raczej do świętości. Różnica jest taka, że doskonałość może być wyłącznie Twoją zasługą, natomiast świętość można osiągnąć tylko w relacji z Bogiem.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-19 00:12

Szczepan - siebie rozdaj. Można nie mieć nic, a być bardzo bogatym także w tym złym znaczeniu. Trzeba innym dać swój czas, swój uśmiech, swoją pomocną dłoń. Masz jeszcze mnóstwo "rzeczy", które chowasz przed innymi. Nie wiem ile masz lat - może Bóg chce całego Ciebie? Ale nawet jeśli jeszcze nie, czy już nie - ile dajesz Kościołowi, parafii, rodzinie, sąsiadom, przyjaciołom? Rozdaj wszystko co masz. Najcenniejsze nie są drogie ubrania na zmianę. Najcenniejszy jest czas i serce. Ilu ludzi może o Tobie powiedzieć: dostałem od niego tak wiele... Ilu ludzi widzi w tobie przyjaciela? Ile mijasz w zyciu miejsc, w których byłbyś potrzebny?

A jeśli dałeś naprawdę wiele i dalej pytasz, usłysz to ostatnie wezwanie Jezusa: "przyjdź i chodź za Mną!" Na zawsze. Cały.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Krystyna K. (---.ostnet.pl)
Data:   2006-06-19 00:18

A kiedyś... kiedy sobie żyłam tak bardzo, bardzooo pobożnie, to usłyszałam podczas pewnego kazania, że człowiek nigdy nie może byc pewnien, że tak będzie już do końca jego życia, że nie jest w stanie przewidziec co się jeszcze może w jego życiu zadarzyc-zmienic i... byłam bardzo zdziwiona : jak to?, no chyba i jeżeli już to wszystko pójdzie tylko ku większemu rozwojowi duchowemu. Dopiero po jakimś czasie zrozumiałam, że to wszystko wcale nie jest takie proste, na kogo i w jaki perfidny sposób czycha "zło". A potem zrozumiałam, że komu więcej daruje Pan Jezus ten bardziej kocha:
Pewien wierzyciel miał dwóch dłużników. Jeden winien mu był pięćset denarów, a drugi pięćdziesiąt. Gdy nie mieli z czego oddać, darował obydwom. Który więc z nich będzie go bardziej miłował? Szymon odpowiedział: Sądzę, że ten, któremu więcej darował. On mu rzekł: Słusznie osądziłeś. Potem zwrócił się do kobiety i rzekł Szymonowi: Widzisz tę kobietę? Wszedłem do twego domu, a nie podałeś Mi wody do nóg; ona zaś łzami oblała Mi stopy i swymi włosami je otarła. Nie dałeś Mi pocałunku; a ona, odkąd wszedłem, nie przestaje całować nóg moich. Głowy nie namaściłeś Mi oliwą; ona zaś olejkiem namaściła moje nogi. Dlatego powiadam ci: Odpuszczone są jej liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje.
Łk 7, 41-47

pozdrawiam :-) szczęśc Boże.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-19 00:25

Pewna kobieta przyszła do księdza i pyta:
- Jestem już na najwyższym, siódmym stopniu doskonałości. Co mam robić dalej?
A ksiądz jej na to:
- A po coś kobieto tam wlazła? Złaź szybko.

Myślałam że potrafię sobie przypomnieć gdzie to wyczytałam, ale tak na poczekaniu nie potrafię. Ale strasznie mi się to podoba.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2006-06-19 00:54

Drogi Y-Greku posłuchaj rady Michała z Zabrza. Bo to, że Ty inaczej siebie postrzegasz, wcale nie znaczy, ze widzisz siebie we właściwym źwierciadle, świetle. Ktoś z zewnątrz zupełnie inaczej Cię postrzega. A juz zupełnie inaczej, nie na naszą ludzką miarę, widzi Cię Bóg. Zaufaj Mu i przestań siebie stawiać na Jego miejscu...

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2006-06-19 02:59

Drogi Szczepanie'
Gdy mowie, ze jestem "humble" inni zaprzeczaja, kiedys sasiadka przytoczyla mi slowa piosenki, ktore czasem sobie przypominam:
"Oh Lord it's hard to be humble
when you're perfect in every way.
I can't wait to look in the mirror
'cos I get better looking each day."
(Doug Bradford) (1982)
"O Boze jak trudno byc pokornym,
jesli jestes(m) doskonaly we wszystkim.
Nie moge doczekac sie by zerknac w lusterko,
gdyz wygladam lepiej kazdego dnia".
Jurek

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Marcin (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-19 10:42

Pokój Tobie
Hmm... doskonałość, wybacz ale... ja im jestem bliżej Boga tym bardziej widzę swoją nędzę i bardzo dobrze. Bowiem czy człowiek doskonały potrzebuje Zbawiciela? Uważaj na swoją doskonałość i świętość, pewien ksiądz powiedział "jeśli ktoś czuje się święty to powinien iść czym prędzej do spowiedzi". Nieraz pycha to bardzo ukryty podstępnie grzech.
Chrześcijaństwo nie jest drogą samodoskonalenia, jest odkryciem, jest odkrywaniem, że w każdej chwili mojego życie potrzebuję Zbawiciela, którym jest wyłącznie Jezus Chrystus.
Marcin

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: agu (195.225.70.---)
Data:   2006-06-19 10:55

A to własna doskonałośc jest celem? Dlaczego? Szczepanie?

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Marcin (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-19 11:22

cd.
Pamiętaj, nie zbawi Cię wypełnianie Prawa ( czyli przestrzeganie Przykazań - to "ćwiczyli" już faryzeusze), nie zbawi Cię to, że nie masz grzechów śmiertelnych ( bo nie masz ich tylko i wyłącznie dzięki Łasce Boga i nie jest to Twoją zasługą, bo grzech zwyciężyć może tylko i wyłącznie Jezus Chrystus, a nie Ty, czy uwielbiasz za ten stan rzeczy swojego Zbawiciela ? ) Wiesz co jest dla mnie najgorsze, jak po spowiedzi czuję się taki czysty i doskonały, wtedy dosłownie automatycznie przestaję potrzebować Pana Boga, owszem nie chcę grzeszyć, ale po co mam wołać do Boga ? Uwaga, dla człowieka, który przestaje potrzebować Jezusa Chrystusa jako Zbawiciela ( czasem po prostu nieświadomie i bez złej woli ), Bóg może stać się "bozią". Ostatnio mam taki czas, że modlitwą chciałem się udoskonalić Bogiem, zasłużyć się Bogu, sam siebie uświęcić i odkryłem, że Pan Bóg nie chce ode mnie takiej modlitwy, nie chce bym z taką intencją przez 2 godziny odmawiał Psalmy, zmawiał Różeniec. Pan chce ode mnie tylko choćby 10 minut dziennie, ale modlitwy szczerości i pokory, co więcej posyła mi wydarzenia dzięki którym np. gdy wczoraj gdy wystawiono w kościele Przenajświętszy Sakrament, ja padłem na kolana i z głową pochyloną, świadom swojej nędzy, słabości, grzeszności i tego, że nie jestem godzien stanąć przed Obliczem Chrystusa, nie śmiałem nawet ukradkiem spojrzeć na Jezusa Chrystusa tylko szeptałem "Ulituj się nade mną". I odkryłem, że to było Bogu miłe. I dziękowałem za łaskę, że pomimo tego wszystkiego kim jestem, Pan zechciał przyjąć moją adorację. Przeczytaj przypowieść o faryzeuszu i celniku. Faryzeusz nic złego nie zrobił, mało tego stwierdzał jak najbardziej uczciwie przed Bogiem, że zachowuje Przykazania i wypełnia Prawo, świetnie prawda? ale uznawał siebie za doskonałego. Ale który z nich wyszedł usprawiedliwiony?
Marcin

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Szczepan. (---.bochnia.pl)
Data:   2006-06-19 14:20

No racja powiniennem więcej rozdawać siebie,swoich talentów.
W pewnym sensie tu na forum pomocy rozdaję siebie :-)

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data:   2006-06-19 16:32

Ale to jest tylko maleńka kropelka w morzu, albo nawet w oceanie Twoich możliwości, Drogi Y-Greku. Proszę nie zapominaj o tym, jesli znowu chcesz poczuć się dzieckiem Bożym. Do czego masz pełne prawo...

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Ewa (---.hsd1.nj.comcast.net)
Data:   2006-06-19 18:31

Szczepan,
1. Pros Boga o laske poznania swoich grzechow, szczegolnie tych, ktore jest Ci najtrudniej dostrzec.
2. Przeczytaj uwaznie to co ludzie napisali do Ciebie.
3. Jak poczujesz, ze spadles z piedestalu na ktorym teraz stoisz, to sam bedziesz wiedzial jaki jest nastepny krok. Jesli nie, to wroc do punktu 1.
Z Bogiem

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Teofil Ian S. (tis) (---.c31.msk.pl)
Data:   2006-06-19 19:00

Szczepanie, dlaczego Ty stawiasz swoje pytanie tu, na tym forum? Przeczytaj sobie, co bogatemu młodzieńcowi odpowiedział Pan Jezus, gdy Go zapytał co ma czynić aby być doskonałym. Rozmowę tą przytaczają Mateusz, Marek i Łukasz.
Obawiam się, że wymóg Pana Jezusa będzie i dla Ciebie zbyt wygórowany, Więc pozostanie Ci zachowywanie przykazań. Mówię tak, bo i dla mnie jest zbyt wygórowany, a sądzę że i dla większości jest nie do zrealizowania. Tylko bowiem nieliczni potrafią się ogołocić dla Chrystusa i wten sposób osiągnąć doskonałość.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Marta (---.otenet.gr)
Data:   2006-06-19 23:34

Szczepanie z Bochni! Najwazniejsze przykazanie to: "Bedziesz milowal...." a niejako na dalszym planie jest unikanie grzechu. Jesli przesuniesz nieco akcenty, to bedziesz wiedzial co dalej.
By the way, dziekujemy (pozwole sobie rowniez w imieniu innych) za to, ze nam sie tu rozdajesz na tym forum :)

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-06-20 00:05

Ponieważ ostatnio na forum i nie tylko (patrz parlament europejski*), występują problemy z nomenklaturą, chciałbym zauważyć, że w niektórych dziedzinach (dyscyplinach, jak kto woli), doskonałość jest pojęciem ścisłym. Na przykład w lotnictwie określa się w ten sposób odległość, jaką przelatuje szybowiec spuszczony z wysokości 1 km nad ziemią. Pojęcia tego używa się również w budownictwie i mechanice.
-------
* Parlament europejski postanowił ostatnimi czasy dowieść, to co jest widoczne gołym okiem, to znaczy, że składa się z samych nieuków, którzy nie rozumieją treści uchwalanych przez siebie rezolucji. Ponieważ zakładam, że europarlamentarzyści zostali przed desygnowaniem, przebadani pod względem psychiatrycznym (co jednak nie jest aksjomatem, zważywszy choćby na fakt, że jeden z francuskich prezydentów przyjmował delegacje państwowe nago, kąpiąc się w sadzawce, a zdarzało mu się wypaść z pociągu specjalnego i w piżamie nocą wędrować po torach, a wzory francuskie są obecnie w Europie dominujące), więc jedyne logiczne rozwiązanie, jakie się nasuwa, to takie, że eurodeputowani zakładają (zapewne słusznie, sądząc po efektach), że ich wyborcy są głupsi od nich**. Jednak z tego podparyskiego wzorca doskonałości nikomu nie radzę brać miary.
--------
** Żeby rozwiać wątpliwości - ja głosowałem na prof. Roszkowskiego. I JESTEM Z TEGO DUMNY! Proszę mnie zaliczyć do homoeroksenofobów.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2006-06-20 02:59

Drogi Szczepanie,
Myslalem o tym wczoraj, ze z doskonaloscia jest podobnie jak z wiedza. Kiedys ktos powiedzial cos w tym rodzaju 'im wiecej wiem tym wiecej wiem jak malo wiem', czyli im więcej wiem tym więcej mam pokory do własnej niewiedzy. Choc P. Jezus wzywal do doskonalosci i mialem zacytowac moj ulubiony cytat: Mt5,'48 Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski.', ale nie malem okazji, dzisiaj jednak uslyszalem go na Mszy Sw.

Czytajac dzisiaj ten watek raz jeszcze przypomnialem sobie, ze wczoraj otworzylem Pismo sw. na poprzedzajacych wersetach do podanych przez Krystyne K.
Nawrócona grzesznica*
Lk7,' 36 Jeden z faryzeuszów zaprosił Go do siebie na posiłek. Wszedł więc do domu faryzeusza i zajął miejsce za stołem. 37 A oto kobieta, która prowadziła w mieście życie grzeszne*, dowiedziawszy się, że jest gościem w domu faryzeusza, przyniosła flakonik alabastrowy olejku, 38 i stanąwszy z tyłu u nóg Jego, płacząc, zaczęła łzami oblewać Jego nogi i włosami swej głowy je wycierać. Potem całowała Jego stopy i namaszczała je olejkiem.
39 Widząc to faryzeusz, który Go zaprosił, mówił sam do siebie: «Gdyby On był prorokiem, wiedziałby, co za jedna i jaka jest ta kobieta, która się Go dotyka, że jest grzesznicą». 40 Na to Jezus rzekł do niego: «Szymonie, mam ci coś powiedzieć». On rzekł: «Powiedz, Nauczycielu!»'
Jurek

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Szczepan. (---.bochnia.pl)
Data:   2006-06-20 08:50

Dziekuję.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-06-20 12:39

Errata:
(To dla tego, że jestem tak głupi, jak to słusznie zauważyli Europejczycy)
ma być: homoeuroksenofobów
(i tak tego nie rozumiem (a kto rozumie?), więc co mi zależy?)

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: dasiool (217.96.21.---)
Data:   2006-06-20 12:47

Polecam dowiedzieć się o "duchowym oddychaniu". Bez oddychania jak wiemy dusimy się i umieramy.
Dla mnie zawsze takim oddechem są rekolekcje.
Ażeby robić kroki ku dojrzałości chrześcijańskiej musimy oddychać.
Z Bogiem

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2006-06-20 15:17

P.S.
Szczepanie Ygreku, gratuluję, tym razem udało Ci się wzbudzić zainteresowanie publiki, rzeczywiście, robisz postępy.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-20 15:26

Oddac w miłosci siebie całego do dyspozycji Bogu.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2006-06-20 15:44

Szczepan, ponieważ już podziękowałeś, uznaję temat za zamknięty. Więc ja z innej beczki. Pytałeś kiedyś o prawo jazdy papieża. Akurat wtedy przeczytałam, że Benedykt jest wożony golfem, bo sam nie ma prawa jazdy. Tak ci też odpowiedziałam. Niedawno w gazecie był duży artykuł na temat "pierwszy papież z prawem jazdy". Któraś informacja jest nieprawdziwa. Chyba ta pierwsza, choć gwarancji dać nie mogę. "Gazety kłamią!" :)))
Ponieważ nie chciałabym cię pozostawiać w błędzie, spieszę z tą poprawką.
Wprawdzie to nie mój błąd, ale przepraszam za mylną informację.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Szczepan. (---.bochnia.pl)
Data:   2006-06-20 19:11

Acha.

 Re: Co dalej po osiagnieciu pewnego stopnia doskonalosci?
Autor: Marta (---.otenet.gr)
Data:   2006-06-20 20:41

Drogi Szczepanie, wprawdzie na temat prawa jazdy Benedykta nic nie wiem, ale moge za to Ci powiedziec, ze jego sekretarz, ks. Georg Gaenswein, ma licencje pilota i moze kierowac samolotami takimi jak Boeingi. To tak na marginesie, cobym tez miala przyczynek do Twojej kariery watykanisty.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: