Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2006-06-18 12:40
Szczepanie, wszyscy przez to przechodzą :))))
"Czucie" Boga, Eucharystii - to jest dar. Kiedy się naprawdę wybiera Boga, On najczęściej udziela takich darów. To pomoc i zachęta, żeby w TO wszystko wejść. Ogromna radość, jaką nam to przynosi, pomaga w pracy nad sobą, w porządkowaniu siebie, sprawia, że chcemy więcej, dłużej, lepiej... To jest piękne, ale.
Po pierwsze, jesteśmy wtedy jak małe dzieci. Na pewno znasz jakieś małe dziecko, które uwielbia wujka. Zapytaj go dlaczego. Bo zawsze przynosi prezenty. Dziecko mówi prawdę, naprawdę myśli, że uwielbia wujka. Ale kiedy wujek przestanie przynosić prezenty, dziecko przestanie się nim zajmować.
Na początku jesteśmy takie małe dzieci. To wcale nie jest takie pewne, że kochamy Boga. My kochamy prezenty. Tę radość, to uczucie bliskości Boga, tę tęsknotę za Nim, pragnienie modlitwy. To jest cząstka Nieba, więc chcemy wołać z Piotrem, Jakubem i Janem z Taboru: "Postawimy trzy namioty" (Mk 9,5). A tu trzeba było zejść z Góry i przeżyć wcześniej Ogrojec i Krzyż. Przeżycia na górze Tabor mają nam pomóc nieść przez życie Krzyż.
Po drugie, kiedy jest nam z Bogiem tak dobrze, wydaje nam się, że to nasza zasługa, że myśmy urodzili Boga. Ale Bóg się czasem oddala i wtedy widzimy prawdę. Sami nie wywołamy tej radości, tych wszystkich emocji. Można trochę poudawać przez kimś, na kim nam bardzo zależy, ale dla siebie tego nie zrobimy. I często przychodzi wtedy żal do Boga, że nas zdradził. No bo my byliśmy przecież w porządku. "Panie, gdybyś tu był" (J 11,32) - to by się nie stało. A tymczasem to NAM jest to potrzebne, to "odejście". Nie Bogu. Gdy matka trzyma małe dziecko za rączki, ono pięknie maszeruje po pokoju. Ale gdy go puści, dziecko przewraca się, czasem boleśnie. Okrucieństwo matki? Dziecko ciągle trzymane pod paszki nigdy nie nauczy się chodzić. Trzeba je puścić i z bólem patrzyć na jego upadki, na jego gramolenie się na podłodze, na ogromny wysiłek przy wstawaniu. Taki "okrutny" jest Bóg. Musimy zrozumieć, że jeszcze NIE UMIEMY chodzić. Musimy się nauczyć chodzić. On stoi obok i pilnuje.
Po trzecie, gdy "odczuwamy" Boga, dzięki czemu wszystko nam łatwo wychodzi - stajemy się często okrutnie niemiłosierni dla innych. Najczęściej nie zdajemy sobie z tego sprawy. Wydaje nam się, że skoro JA potrafię, to inni też potrafią, tylko nie chcą. Potępiamy ich "nie chcenie", żądamy, by się zmienili tak szybko jak my. Zupełnie nam ucieka fakt, że na nas Pan Bóg też długo czekał. Że jeszcze wczoraj mnie też nie nic wychodziło. Że ja wcale nie zmieniłam się "natychmiast", tylko "natychmiast, gdy Bóg mnie obdarzył szczególną mocą". To wielka różnica. Nawrócenie - to wielka tajemnica. Tu niekoniecznie bywa, że "kto pierwszy ten lepszy". Dla kogoś jeszcze może nie nadszedł czas.
Gdy Bóg się "oddala", i przestaje nam wszystko wychodzić, zaczynamy to widzieć, rozumieć, stajemy się łagodniejsi dla innych, przestajemy wierzyć sobie i zachwycać się sobą. To wielka łaska, którą trudno nam zauważyć, gdy jest nadmiar pięknych uczuć.
Po czwarte... No nie, wystarczy, moderator mi każe zapłacić za miejsce na serwerze :))))
Tak, Szczepanie. Bóg się "chowa". Czasem się w ogóle nie odzywa. I zrobi to jeszcze wiele razy. I czasem będzie to bardzo bolało. Ale On nie bawi się z Tobą, nie drażni, nie zdradza. To jest czas oczyszczenia. Św. Jan od Krzyża mówi, że im więcej Bóg dla nas przygotował, tym dłuższa i cięższa będzie "ciemna noc".
Kiedy Bóg się do Ciebie nie odzywa - nie uciekaj. Trwaj w tej ciemności.
|
|