Autor: Verba Docent (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2006-06-19 12:09
Co Wy, kochani moi, tej mastrubacji się tak przyczepiliście? Grzech, nie grzech? Szkodliwe, nieszkodliwe? Uznawany, nieuznawany? Fizjologia, nie fizjologia?
Po pierwsze: Kościół (a skoro to pytanie trafia do mnie, wiernego Kościoła, to czuję się jakoś tam upoważniony w imieniu Kościoła odpowiedzieć) nie musi się na wszystkie tematy wypowiadać. Powiem teraz herezję (dla niektórych): Kościół ma do powiedzenia coś sensownego w znacznie mniejszej ilości obszarów niż w tych, których nie ma nic sensownego do powiedzenia. Innymi słowy: Kościół to nie popularny quiz telewizyjny, który dostarczy wiedzy o rozmiarze biustonosza znanej gwiazdy pop oraz zawarości tłuszczów nienasyconych w diecie szympansa.
Po drugie: rozumiem, że jakiś problem może kogoś bardzo nurtować, nigdzie indziej nie dostanie na niego odpowiedzi (na marginesie: w sprawach seksualności istnieje taka specjalizacja lekarska) no i wali do Kościoła bo w nim ostatnia deska ratunku. No tak ale wtedy trzeba być świadomym paru drobiazgów. Raz, że odpowiedź nie koniecznie musi nas zadowalać, nie musi być zgodna z naszymi oczekiwaniami, wręcz może być całkowicie sprzeczna z nimi. Dwa, że Kościół, organizm, co tu kryć stary i poważny, ma swoje stare, sprawdzone procedury i tryby postępowań, które nie koniecznie musimy lubić. A to każe czytać Pismo święte, a to odeśle do Ojców Kościoła, a to o sobory zahaczy lub odwoła się do jakiś tekstów papieskich lub innych dzienniczków albo kwiatków. Nie zawsze będzie miało się szczęście i trafi się na księdza-poetę od biedronek i motyli. Można trafić na przykład na ks. doktora Bartosia, co w sprawie pytania grzech/nie grzech odeśle do lektury św. Augustyna ("Peccatum est factum, dictum vel cupitum aliquid contra aeternam legem") lub św. Tomasza i to takich dzieł, które czytał tylko on sam (no i może jeszcze kilku jemu podobnych), bo inni już łaciny nie znają. No ale Kościół w swoim geniuszu przewidział, że nie wszyscy mają zacięcie do przedzierania systematycznie się od jednej do drugiej kwestii "Summy theologiae" i wymyślił takie pudło, które sobie cichutki stoi w dyskretnym miejscu w każdym kościele. Jak widać, że wystaje z tego pudła kawałeczek materiału z krzyżem zwanego stułą, to znak, że jest tam facet, do którego można z tym pytankiem się zwrócić. I co śmieszniejsze, można do niego jakiś czas później wrócić i zadać mu to samo pytanie, a potem jeszcze raz i jeszcze raz ile razy się będzie chciało. "Za zupełną darmochę!" jak mówi Owsiak. Można pójść do niego, albo do innego. I tak dalej. Można im zadawać pytanko: onanizm to grzech czy nie grzech? Kiedy grzech, kiedy nie grzech? Co? Jak? Dlaczego i tak dalej. W nieskończoność!!! Można ("Można, można a nawet trzeba" jak śpiewała "Piwnica pod Baranami") do ostatniego tchnienia życia, do ostatniego błysku świadomości.
Mamy Dekalog, który mówi jasno i wyraźnie: "Nie zabijaj!". Człowiek nie byłby sobą, gdy nie zapytał się: "Co to znaczy?". Czy hebrajskie לֹא תִרְצָח (lo tir'ca) którym Bóg zwrócił się do grupy nomadów [Wyj 20,12(13)] nie oznacza raczej "nie morduj!" niż "nie zabijaj". Kiedy nie morduj? Kogo nie morduj? W ogóle nie morduj? Ale co to znaczy "morduj"? A może to jest odnosi się do czasu przyszłego a nie teraźniejszego, bo w tym hebrajskim z czasami trochę inaczej niż u nas? Czy to odnosi się do mnie? A może do mnie nie, bom przeca nie morderca. I tak dalej.
A mamy tu do czynienia z kwestią fundamentalną, życie albo śmierć. Nakazem wyraźnym i Boskim, słowem wydawałoby się bezwzględnym i absolutnym a tyleż wątpliwości, pytań, niejednoznaczności. A cóż powiedzieć dopiero o prozaicznej (pardonez le mot) czynności jaką jest masturbacja?
Na sam koniec, skoro poruszyliśmy już Tomasza Akwinatę, Doktora Anielskiego. To on z pewnością posłużyłby się następującą ścieżką oceny masturbacji
Przesłanka większa: Czyń dobro, unikaj zła!
Przesłanka mniejsza:
Ratio superior (argument ważniejszy): onanizm jest zły, bo jest tak oceniany przez Boga ("Złe było w oczach Pana to, co on [tj. Onan] czynił" (Ks.Rdz. 38,10)
Ratio inferior prima (pierwszy argument mniejszej wagi): bo jest nielogiczny, gdyby wszyscy uprawiali tylko i wyłącznie onanizm, to ludzkość by wyginęła błyskawicznie
Ratio inferior secunda (drugi argument mniejszej wagi): bo nie popierał go Marek Hłasko (vide pojęcia "wstydu brudnych czynów" w opowiadaniu"Drugie zabicie psa")
Ratio inferior tertia (trzeci argument mniejszej wagi): bo są znacznie przyjemniejsze sposoby zaspokojenia popędu seksualnego, trzeba jednak się trochę wysilić, swoje odczekać, trafić na właściwy czas, miejsce i osobę.
KONKLUZJA (wskazówka do dalszego postępowania, dla praktyki).
Masturbacji należy unikać (sumienie!).
Tak, sumienie to jest ta kategoria, do której zawsze się odwołamy, jakbyśmy nie kombinowali. Bowiem sumienie to akt rozumu praktycznego a nie puste pojęcie ze słownika propagandy.
|
|