Autor: basia (---.bsk.vectranet.pl)
Data: 2006-12-21 21:32
Doskonale rozumiem tę sytuację. Moja jest bardzo podobna do Twojej, tyle tylko, że my nie jesteśmy jeszcze małżeństwem. Mój narzeczony jest daleko od Kościoła, ja natomiast bardzo blisko. Każde Święta są dla mnie przede wszystkim przeżyciem duchowym i to, co Boże i to co w Kościele jest dla mnie na pierwszym miejscu. Ale również, jako chrześcijanka i katoliczka nie mogę odrzucać drugiego człowieka tylko dlatego, że jest daleko od Kościoła. Na to składa się cała jego historia życia, historia życia jego rodziny, wychowanie, środowisko, z którym obcuje itd., Żadnego człowieka nie można przekreślić, gdyż to dopiero byłoby antyświadectwo naszej wiary, wiary w Boga, który nikogo nie odrzuca i wszystkie swoje dzieci kocha jednakowo, a te najbardziej skrzywdzone może nawet bardziej, to wie tylko sam Bóg. Tylko, że każdy jeden człowiek ma swoją jedyną i niepowtarzalną drogę do Boga, bywa, że dociera do Niego poprzez naszą modlitwę, nasze posty, nasze cierpienie, branie naszego krzyża na ramiona i niesienia go wraz z Chrystusem. 'Komu więcej dano, od tego też więcej wymagać się będzie' Łk 12,48. Tylko szczera, pełna wiary, cierpliwa modlitwa może prowadzić do Boga. Nic na siłę. Jestem pełna wiary i nadziei, że w każdym przypadku Bóg tych modlitw wysłuchuje, tylko wszystko w swoim czasie. Tutaj ważne jest nasze zaufanie i nasza wiara do Boga, a jakże często wątpimy, nie mamy już siły. Pozdrawiam, z Panem Bogiem, Błogosławionych, przeżytych prawdziwie po Bożemu Świąt Narodzenia Pańskiego
|
|