Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2007-07-26 15:19
Do mimi: szczerze mówiąc, tu nie ma o co pytać spowiednika (ale jest o czym rozmawiać w konfesjonale) i nie wolno pozwalać sobie na równorzędny wybór: który z tych dwóch. Co się ułoży za kilka lat, jeśli to będzie trwanie w grzechu, życie bez Boga? To będzie jedynie krzywda.
Sprawy sercowe są naprawdę bardzo mocne i nie wolno ich lekceważyć, ale nie zawsze "biorą górę nad wszystkim", naprawdę można im powiedzieć "nie". Nawet gdyby to nowe uczucie pozostało na zawsze, to stanie się słabsze, takie nierelne, dalekie, i nie będzie przeszkadzać prawdziwej miłości.
Magdaleno, ja bym radziła teraz o tym nie mówić. Jeśli tylko nie musisz brnąć w kłamstwo, to teraz nie mów, bo to dla ciebie za świeże. Opowiadanie o tym ukaże zbyt wiele emocji, które tylko poranią męża. Rozumiem - gdyby trzeba było podjąć decyzję i mąż miałby ci w tym pomóc. Ale przecież tu nie ma wyjścia i doskonale o tym wiesz. Zostajesz w domu.
Nie jesteś pierwszą osobą, którą to spotyka. Pomimo ślubu, naprawdę szczerej decyzji, uczucia pozostają wolne i nieraz płatają figla. Można się zakochać w żonatym, w księdzu, ksiądz może się zakochać - gdybyśmy chcieli iść za każdym odruchem serca, to na tym świecie już zupełnie nic nie byłoby trwałego. Jeszcze pewnie nieraz pojawi się jakieś ciepłe uczucie. No i co z tego? Miłość jest wiernością. Jeśli nikt cię nie zmusił do małżeństwa, to na pewno kochałaś męża. Może trochę inaczej niż tego obecnego pana, bo każdego kochamy inaczej. Ale kochałaś, i teraz nie szukaj dla siebie usprawiedliwienia, że chcesz przeżyć pierwszą prawdziwą miłość. W uczuciach często siedzi diabeł i miesza.
Tu nie tyle czas jest ci potrzebny, ile konkretna decyzja: NIE. Dopóki będziesz wspominać pocałunki, jego mocne ramiona itd. - to będzie się tylko pogłębiać. To trzeba przeciąć. Żadnych spotkań, a jak przychodzą myśli, to zacząć z rodziną rozmawiać. Bo nawet nie wystarczy "wziąć się do roboty" - myśli od tego się nie zmienią. Trzeba zająć nie tyle ręce, co głowę. Napisać list, pomóc dzieciom w nauce, porozmawiać z mężem o ostatnich kłopotach, jeśli nowych ci sie nie uda wymyśleć. Nie rozmawiać z przyjaciółką o tym panu. Zająć myśli tym co lubisz, a wymaga myślenia. Nie wspominaj, bo to będzie rosło w tobie, aż stanie się nieprawdziwie piękne. W życiu nie byłoby tak, jak teraz myślisz i marzysz.
"Najpiękniejsze jest to czego nie ma, na co czekasz i tęsknisz od lat
Najpiękniejsze są zawsze marzenia, kolorowy, bajkowy świat.
Gdy doczekasz się marzeń spełnienia, w życiu będą mniej piękne niż we śnie..."
To dlatego mąż/żona zawsze wypadają blado przy nowym uczuciu. Tamto wydaje się bajką, a bajki są zawsze piękniejsze niż życie. Inna rzecz, że coś w tym jest. Młodzi ludzie biorący ślub jeszcze nie wiedzą naprawdę, co to miłość. Uczą się tego na wielu błędach, raniąc się nawzajem. Druga miłość często byłaby możliwa już bez tych błędów. Bardziej by się ją ceniło. To dlatego czasem z przykrością oceniamy, że ta nieślubna miłość sąsiadów jest jakby piękniejsza niż nasza. Może w pewnym sensie. Ale jakim kosztem? To tak, jakby zabić i okraść jednego człowieka, aby żyć szczęśliwie w dostatku z innym.
Miłość należy się temu, przy kim się tej miłości nauczyłam, raniąc go wielokrotnie i często bardzo boleśnie. Po to ścieraliście swoje ostre kanty w małżeństwie, żeby zrozumieć co to miłość. Teraz trzeba te rany wynagradzać, leczyć. Przytul sie do męża. Zrób to nawet wbrew sobie. Przytul się jeśli nawet nie jak do kochanka, to jak do brata, przyjaciela, z którym tyle cię łączyło. Na razie to wszystko będzie boleć, musi boleć, takie jest życie. Ale kiedy naprawdę podejmiesz decyzję o CAŁKOWITYM odejściu od tamtego, zobaczysz jaka będziesz szczęśliwa. Pomimo bólu. Naprawdę da się być szczęśliwym, choć serce jeszcze boli.
Przytul się Magda do męża, póki jeszcze jest obok. Zrób to szybko. Może go kiedyś u twego boku zabraknąć. I dopiero wtedy, kiedy już będziesz umiała się przytulić - wtedy zdecyduj czy powiedziec, czy nie. Wtedy on cię już potrafi zrozumieć. Teraz może się wszystko jeszcze bardziej zniszczyć. W miłości nie jest najważniejsze, że coś się przytrafiło, najważniejsze, że umiesz wrócić i dalej kochać.
|
|