Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2007-08-17 00:48
Michale, spróbowałam. Da się kołysać. Oto wnioski z doświadczenia. Poprawne kołysanie musi być powolne. Apel śpiewamy na raz dwa trzy. Przy kołysaniu się na raz w lewo dwa w prawo trzy w lewo, z trudnością nadążałam z kołysaniem jedynie górną częścią tułowia. Próbowałam odwrotnie, czyli na raz w prawo, dwa w lewo trzy w prawo, ale efekt nie wiedzieć czemu był podobny. Za to kołysanie w rytmie na raz: w lewo raz dwa trzy, w prawo raz dwa trzy, w lewo raz dwa trzy - się udaje. Całe ciało nadąży.
Skoro się da, to zakaz kołysania, o którym pisze autor wątku, musi dotyczyć czego innego. Więc po praktycznym doświadczeniu przystąpiłam do analizy teoretycznej. Zakołysanie się przy słowie "jestem" byłoby w zasadzie całkowicie na miejscu, szczególnie w ciasnej kaplicy. Ta informacja byłaby o wiele mocniej przekazywana sąsiadom, raz lewemu sąsiadowi, raz prawemu. Wszak gdy stoję prosto, moi sąsiedzi w modlitwie mogą się zamyślić i nie zauważyć, że jestem. Przy kołysaniu informacja o mojej obecności jest szeptana wprost do ucha i potwierdzona dotknięciem i niewątpliwie sprawi mu radość. Przy słowie "pamiętam", sytuacja jest podobna, jednak tylko w przypadku, gdy sąsiadem jest osoba bliska. W przeciwnym razie słowo to może wprowadzić mniejszy lub większy niepokój. Szeptanie do ucha słowa "pamiętam" może zostać potraktowane jako zastraszenie sąsiada. Bez kołysania tego efektu nie będzie, ponieważ głos poniesie się na wprost. Najbardziej nie pasuje mi do kołysania słowo "czuwaj". Wszelkie książki o Winnetou wyraźnie wskazywały, iż czuwanie musi być bezszelestne a więc bez ruchu. Kołysanie nie jest więc odpowiednią pozycją do czuwania. Zresztą nie tylko ze względu na ruch, ale także na niebezpieczeństwo zaśnięcia, jako że z takim stanem od niemowlęctwa kojarzymy ruchy kołysania.
Niestety, na bardziej wnikliwe dociekanie nie znajdę czasu, ponieważ nadeszła moja kolej kąpieli, a rodzina zaraz zgasi światło. Pozdrawiam kołysająco.
|
|