Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data: 2007-08-28 17:58
Jak słusznie zauważył TIS, my chrześcijanie jesteśmy ludźmi wierzącymi. Skoro mamy odwagę prosić o modlitwę wstawienniczą żyjących współcześnie z nami, to co to za wiara, która odnosi się niechętnie do modlitwy wstawienniczej tych, co już skończyli ziemską pielgrzymkę? Czy przez to, że są bliżej Boga od nas i już nie walczą tak jak my, są jakoś gorsi, a ich modlitwa ma mniejszą wartość? Co w takim razie z przykazaniem wzajemnej miłości braterskiej? Dlaczego np. modlitwa Twojej mamy tu za ciebie byłaby w porządku, jak rozumiem (nie masz zastrzeżeń?), a gdyby Twoja mama była już w niebie, to prośba do niej o wstawiennictwo za Tobą, byłaby przejawem korupcji? To co oni tam już nie mogą nas kochać, nie wolno im, czy jak? Mogłabyś jakoś bliżej mi wyłuszczyć swój problem, bo czuję się nim nieco przytłoczony... Ja wiem idą wybory, a jedyny na kogo mógłbym zagłosować i tak nie przejdzie, bo przy obecnej ordynacji wszystko jest z góry ustawione, ale nie przekładajmy stosunków ziemskich na niebieskie.
P.S.
Skąd Ci przyszło do głowy, że Bóg nie wie o Twoim istnieniu? To znaczy inaczej: jakiego boga, jakich bogów masz na myśli?
|
|