Autor: Ola i Tomek (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2007-08-29 10:09
Wygląda na to, że dopiero się "rozkręcasz"... Na początek trochę teorii: moralność danego czynu nie zależy od tego, jak się po nim czujemy, ale od tego, czym on naprawdę jest ("materia czynu"). Grzeszność zależy od 3 czynników - moralności (o czym przed chwilą), dobrowolności i świadomości (dopiero tutaj wchodzą okoliczności, a nie, jak niektórzy myślą - w samą moralność).
Krótko mówiąc - nie musisz płakać po nocy i budzić się z krzykiem, zlana zimnym potem. Nie musisz mieć wizji, które będą Cię przekonywać do winy. Musisz tylko zrozumieć, że jesteś nałogowcem, a każdy nałóg jest złem. Nie spodziewaj się, że robienie tego podniesie Twoją temperaturę uczuć - one będą tylko zamarzały. Skulisz się w sobie, żeby zachować resztki ciepła, ale jego już tam nie będzie. Być może będziesz próbowała ogrzać swoje wnętrze za pomocą innej osoby, ale tego nikt nie będzie potrafił zrobić - sam zostanie oziębiony: będziesz siać zniszczenie wokół, niczym Dorian Gray - z zewnątrz piękny, a w środku pusty.
Tyle wizjonerstwa - a Ty po prostu musisz z tym skończyć. Wtedy dopiero skończą się cukierki i mówienie "robie to, bo lubię. zawsze mogę przestać". Wtedy dopiero dostrzeżesz, że jest ciężko, może będziesz się bała, albo czuła fatalnie.
Możesz teraz powiedzieć - "czemu mam sama się w to pakować, czemu nie mogę sobie zostać w tym onanistycznym raju?" Niestety, ta kraina szczęścia jest tylko pozorna i nie można w niej zamieszkać. Cukierki skończą się tak czy siak, jednak im później zaczniesz iść we właściwym kierunku, tym będzie gorzej. Nie wszystkie zmiany są odwracalne. Natomiast upadki po drodze często wynikają z tego, że myślimy, że ta kraina szczęścia jednak istnieje (jak kraina zabawek w "Pinokiu"). Trochę się nacieszysz, ale nie nasycisz, a potem możesz się nieodwracalnie zmienić.
Mówiąc o tym, że napotkasz pewne trudności, trochę Ci psujemy zabawę: jakby opowiadać wydarzenia z następnego odcinka serialu, których na razie w żaden sposób nie da się przewidzieć. Na razie skup się na tym, żeby przestać to robić, potem pomyślimy o żałowaniu. Z pozoru wygląda na to, że nic nie może pójść nie tak. Po prostu już nigdy nie będziesz się masturbować. Ani dzisiaj, ani jutro, ani za tydzień. I nie ma żadnego "ostatniego razu". Ostatni raz już był. Odpowiada Ci ten plan?
Prawdopodobnie niedługo zauważysz, że w ogóle masz problem - ze spowiedzią i z relacją do Boga w ogóle. To wyjdzie w praniu - naprawdę: nie musisz tego teraz brać na wiarę, że masz problemy ze swoją duchowością. Przekonasz się o tym empirycznie.
Twoja wypowiedź świadczy jednak, że coś zaczyna się zmieniać w Twoim masturbacyjnym niebie i już nie jest Ci w nim całkiem komfortowo. Miliony Twoich koleżanek, a zwłaszcza kolegów, w tej chwili ciągle trwają w swoich "małych rajach" i taka wątpliwość im nawet nie świta. Możesz się modlić również za nich, żeby im zaświtała.
Niektórzy myślą, że samogwałt wynika z tego, że ktoś ma za dużo czasu. Nie musi to być prawdą - czasem jest on dlatego, że ktoś z własnej winy, ma za mało czasu na sprawy najważniejsze i ważne.
z Panem Bogiem,
małżonkowie
|
|