logo
Sobota, 27 kwietnia 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Sprawa zbawienia osoby zaniedbujacej życie sakramentalne.
Autor: Tadeusz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-31 12:55

Jak może przedstawiac się sprawa zbawienia osoby, która zaniedbywała życie sakramentalne (otoczenie tej osoby domniemuje że ta osoba jest w grzechu ciężkim) W wyniku paraliżu traci mowę i już do końca życia nie może się wyspowiadac z grzechów (z osobą tą nie ma żadnego logicznego kontaktu) W szpitalu, jako osoba wierząca otrzymuje Sakrament Namaszczenia Chorych. Następnie po bardzo długim i wieloletnim strasznym cierpieniu, umiera. Czy można żywic nadzieję że ta osoba zazna Łaski Nieba. Czy takiej osobie można pomóc w jakiś szczególny sposób.
Bardzo proszę o odpowiedź.
Z góry dziękuję. Z Bogiem. Tadeusz.

 Re: Sprawa zbawienia osoby zaniedbujacej życie sakramentalne.
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-31 15:47

Bóg jest ponad Sakramentem Pokuty, nie jest nim związany. Przecież i w mniej drastycznych przypadkach mówimy o żalu doskonałym, który zmazuje także grzechy ciężkie. Chodzimy do spowiedzi, bo to jest normalna droga pojednania z Bogiem, wskazana przez Jezusa, pozostawiona w darze Kościołowi. Ale Boga można spotkać osobiście także poza sakramentami. Kobieta straciła mowę, czy równocześnie straciła też rozum? Jeśli nawet, to tylko dla nas istnieje pojęcie: nie zdążyła. Dla Boga nie ma. Na pojednanie z Bogiem wystarczy chwila, przypomnij sobie łotra na krzyżu, o którym mówią "dobry". Na pojednanie z Bogiem czas jest, to na naprawienie krzywd nie ma już czasu, na zadośćuczynienie. Pozostaje czyściec.

Nigdy nie można powiedzieć czy ktoś został potępiony czy nie, bo to wie tylko Bóg i zainteresowany. Ale nadzieję? Tak, jak najbardziej możemy mieć. Z wami mogła nie mieć kontaktu, ale nawet w najgorszej chwili ma się przebłyski świadomości, w których można pomyśleć i żałować. A przecież nie wiemy też jak wygląda śmierć. Dla nas jest czasem "nagła", ale może śmierć trwa na tyle długo, żeby wezwać Boga? Bóg jest przecież miłosierny. Nikt nie zna tej ostatniej chwili, więc nigdy nie trzeba myśleć o potępieniu.

A pomoc? Pomoc jest taka jak dla każdego innego zmarłego. Modlitwa, msza święta w jej intencji, najlepiej gregorianka. Jeśli osoba znalazła się w czyśćcu - to bardzo pomoże. Za grzechy musi przecież odpokutować.

 Re: Sprawa zbawienia osoby zaniedbujacej życie sakramentalne.
Autor: ks. Marian (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-08-31 18:25

Panie Tadeuszu, Nie wiemy jak Bóg policzy jej wszystkie cierpienia. Ważne, że przyjęła Sakrament Namaszczenia Chorych. Św. Jakub Apostoł w swoim Liście tak pisze: "Choruje ktoś wśród was? Niech sprowadzi kapłanów Kościoła, by się modlili nad nim i namaścili go olejem w imię Pana. A modlitwa pełna wiary będzie dla chorego ratunkiem i Pan go podźwignie, a jeśliby popełnił grzechy, będą mu odpuszczone" (Jk. 5,14-15)
Dlatego ufamy, że Pan Bóg odpuścił tej osobie grzechy. Można jej pomóc przez ofiarowanie Mszy św., Komunii św., modlitwę i ofiarowanie zyskanych odpustów.

 Re: Sprawa zbawienia osoby zaniedbujacej życie sakramentalne.
Autor: anetamaria (---.pl)
Data:   2007-08-31 19:35

Miłosierdzie Boże jest nieskończone. Jest możliwość, aby osoba, która była w grzechu ciężkim poszła do nieba. Jest to mozliwe w przypadku, gdy nie ma mozliwości spowiedzi, a ta osoba wzbudzi w sobie żal doskonały (znaczy żałuje za grzechy bo kocha Boga).

 Re: Sprawa zbawienia osoby zaniedbujacej życie sakramentalne.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-08-31 20:16

Pojednanie z Bogiem jest sprawą sumienia człowieka, a nie jego wizualizacji. Życie sakramentalne jest potrzebne nam, żywym, nie Bogu. Z całą pewnością ta osoba, jeśli nawet wzbudziwszy w sobie wewnętrzny akt żalu, trafi do nieba, to będzie musiała się oczyścić, zanim "przywdzieje szatę weselną w niebie". Nawet gdyby trafiła do piekła, to i tak Twoja modlitwa za nią się nie zmarnuje.

 Re: Sprawa zbawienia osoby zaniedbujacej życie sakramentalne.
Autor: Dziadek_Muminka (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-08-31 21:38

Proszę się modlić i resztę pozostawić miłosiernemu, acz sprawiedliwemu Bogu.
Pozdrawiam:)

 Re: Sprawa zbawienia osoby zaniedbujacej życie sakramentalne.
Autor: Verba Docent (---.eranet.pl)
Data:   2007-08-31 22:32

Myślenie typu "będę zaliczał sakramenty regularnie to zostanę zbawiony" ociera się o pelagianizm.
O tym kto i dlaczego będzie zbawiony zdecyduje ON według tylko i wyłącznie JEMU znanych kryteriów. Jawnogrzesznicy (Jan 8) odpuścił, mimo ze ta Go o to nie prosiła, nie wyraziła skruchy, nie wyznała grzechów, nie obiecała poprawy, a była bezdyskusyjnie winna ciężkiej zbrodni (swoją drogą jak daleką drogę przeszliśmy: kiedyś za jawnogrzesznictwo karano śmiercią, dziś stanowi ono niemal powód do dumy, przynajmniej w kolorowych czasopismach). W ogóle nic nie powiedziała a dostała wszystko. Pozornie za nic, ale to tylko pozory.
Zachodnia tradycja chrześcijańska każe widzieć w tej kobiecie Marię Magdalenę, wierną do końca Mistrzowi z Nazaretu. Bez większych dowodów ale wyrażając pewną intuicyjną wiarę, że odpuszczenie tego typu nie może zostać bez wpływu na człowieka. Że każdy ma szansę.

Sakramenty nie są rezerwacją zbawienia a jedynie szansą. Katechizm K ościola Katolickiego określa sakramenty jako znaki i narzędzia Boskiego zbawienia dla ludzi (por. KKK 515).
Każdy może liczyć na Łaskę Nieba, największy grzesznik ten. To czy ON spełni tę nadzieję, nie wiemy.W konkretnie opisanym przez Pana przypadku wiele wskazuje, że tak. Właśnie Sakrament Namaszczenia (zwany również Chorych) jest określany (obok sakramnetu pokuty) mianem sakramentu uzdrowienia, w konkretnym przypadku gdy już nic co ludzkie nie jest możliwe.
Nadzieję moją wzmacnia Słowo Objawione, a konretnie Mk 2,1-12, gdzie opisany jest przypadek gdy Jezus-Bóg uzdrowił paralityka. Uzdrowił go i odpuścił mu grzechy, mimo, że ten mu ich nie opowiedział. Jest to nadzieja dla wszystkich paralityków, także tych umownych.

 Re: Sprawa zbawienia osoby zaniedbujacej życie sakramentalne.
Autor: marta-maria (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-01 00:33

Tadeuszu, głowa do góry. Do piekła nie jest aż tak łatwo trafić. Trzeba się już bardzo o to postarać. Tak to czuję, a jeśli nie mam racji, O. Moderator nie przepuści.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: