Autor: anna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data: 2007-09-02 21:25
15 lat temu zaszłam w ciążę w związku niesakramentalnym i pierwsze co usłyszałam od swojego ówczesnego pracodawcy; powinnaś się zastanowić i usunąć. Ojciec dziecka okazał się alkoholikiem. Przeżyłam koszmarny czas. Ciąża była moim oparciem. W moim domu nauczyłam się jednego: to Bóg daje życie i zabiera i to jest sprawa bez dyskusji. Wiedziałam że mam urodzić syna, że nie ma mowy o żadnej aborcji. Zapłaciłam za to stratą pracy i zębów z przodu. 1.5 roku byłam bez środków do życia, bez pracy i żadnej perspektywy na nią mając dwoje dzieci; Rafała i 27 letnią córkę Joannę. I wtedy pewna starsza pani powiedziała do mnie: pamiętaj Bóg odpłaca się za dobre decyzje. I dziś wiem że to jest prawda. Na jakichś rekolekcjach usłyszałam zdanie, które często powtarzam w różnych sytuacjach: Bóg nie jeździ expresami i daje na styk a nie na zakładkę. Sama doświadczam tego ciągle. Dziś syn ma 15 lat i jest naszą (moją i córki) wielką radością. Wszędzie, gdzie idzie, wnosi bardzo dużo dobra. Oczywiście, że łatwo nie było i nie jest, ale dziś (od 7 lat) pracuję w szpitalu i mogę nieść innym serce. A jak trzeba Bóg stawia na drodze potrzebnych ludzi, którzy pomagają. Piszesz że to będzie 5 dziecko. Gratuluję. W moim domu było nas też 5-cioro. Dziś już moi rodzice nie żyją. Ale jak po śmierci mamy odnaleźliśmy piękne listy rodziców do siebie i mieliśmy okazję tak inaczej zabaczyć jak rodzice kochali się, czym żyli i na czym opierali swoje życie, to jestem dumna i szczęśliwa. Pozdrawiam serdecznie.
|
|