logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Powołanie? Ale jakie?
Autor: marek (18) (---.res.pl)
Data:   2007-08-31 23:33

Jestem ze swoją dziewczyną ponad pół roku. wiem że ją kocham. i to jest miłość większa niż tylko do przyjaciela. nie wyobrażam sobie że miało by jej zabraknąć w moim życiu. Ale od jakiegos czasu Bóg mnie Ciągnie do siebie. do powołania zakonnego. zacząłem dużo o tym wszystkim myśleć. moja dziewczyna twierdzi że sie zmieniłem. że spoważniałem. Powiedziałem jej o tym, że nie wiem jakie jest moje powołanie, o tym że ciągnie mnie do zakonu. Zaczęła panikować i teraz płacze po nocach. Mówi że jak pójde tam to zerwie kontakt bo nie będzie umiała mi spojrzeć w twarz bo mnie strasznie kocha. Ja nie mam pojęcia jak jej to wytłmaczyć że to jeszcze nie jest przesądzone że ide. Prosze pomóżcie.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Teofil Jan S. (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-01 09:07

Marku, zapoznaj się z historią życia św.Franciszka i św. Klary. Czy Ciebie i Twoją dziewczynę nie mogą wiązać więzy duchowe. Św. św. Franciszek i Klara poszli w tym samym kierunku, do tego samego celu. Jestem przekonany, że ich łączyły silniejsze więzi niż takie czy inne przytulanki.
Przeczytaj i rozważ "Hymn o miłości" św. Pawła. Jest tam jedno znamienne zdanie: "Miłość nigdy nie ustaje". Franciszka i Klarę taka właśnie miłość wiązała a przekonany jestem, że ta ich miłość nadal trwa.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Zakłopotana (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-01 10:07

Jeśli pojdziesz do zakonu, to po co Ci bliższy kontakt z byłą dziewczyną? Dobrze, że już ją uświadomiłes w jakiej jesteś sytuacji duchowej; decyzję musisz podjąć sam - jeśli się zdecydujesz na życie zakonne, to nie dziw się, że Twoja byla już wtedy dzieczyna zerwie z Tobą kontakt (przynajmniej na dłuższy czas, zanim minie jej żal); sądzę, że to będzie nawet dobrze o niej świadczyło; bardzo trudno jest zapomnieć o osobie, którą się kocha i Wasz przyszły kontakt mógłby wszystko utrudniać; z tego, co wnioskuję, masz 18 lat - jesteś jeszcze bardzo młody - przymyśl wszystko dobrze; jedno jest pewne - nie działaj pod wpływem presji - że Twojej dziewczynie będzie przykro, jeśli zdecydujesz sie na życie zakonne;
Życzę właściwego rozeznania powałania

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-01 11:16

Marek, i Ty sie dziwisz dziewczynie? Ja nie. Niepewnosc jest bardzo trudna, zwlaszcza kiedy nic nie mozna zrobic.
Modl sie wiecej, pytaj Boga, rozeznawaj, znajdz sobie kierownika duchowego, wybierz sie na jakies rekolekcje (np. ignacjanskie).
Jeden z moich doswiadczonych kolegow (dwa razy po roku w roznych zakonach) stwierdzil, ze zycie zakonne byloby super, gdyby nie celibat.
I zastanow sie nad ta miloscia do dziewczyny. Czym ta milosc dla Ciebie jest? Polecam lekture hymnu o milosci 1Kor 13, 1-13.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Pax (---.such.nat.hnet.pl)
Data:   2007-09-01 12:18

Musisz rozeznawać dalej, a Bóg wszechmocny poprowadzi Cię i pomoże zdjąć wszystkie przeszkody z drogi. Słyszałem już o takich sytuacjach. On obecnie po święceniach kapłańskich i ślubach wieczystych kontynuuje studia w Rzymie, a ona szczęśliwą żona i matką. Musisz dobrze rozeznać powołanie, jest to czas próby ale jeszcze nie wiesz czy próby wierności powołaniu małżeńskiemu czy zakonnemu.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Zuzia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-01 16:02

Mysle, ze najlepiej zrobisz jak porozmawiasz z jakims ksiedzem, ktory Cie zna. Moze dobrym pomyslem bylyby rekolekcje powolaniowe? Dziewczynie powtarzaj w kolko, ze jeszcze nie wiesz co zrobic, ze czujesz sie zagubiony. Po jakims czasie przestanie panikowac i sie uspokoi, kobiety juz tak maja, ze reaguja bardzo emocjonalnie. Mam nadzieje dokonasz dobrego wyboru, tylko sie nie spiesz. Powodzenia i z Bogiem. :)

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Joanna (---.prnet.pl)
Data:   2007-09-01 23:15

Chyba nie kocha Cie tak bardzo jak mówi. Bo prawdziwa miłość chce przede wszystkim dobra drugiej osoby często kosztem siebie. Gdyby naprawdę Cię kochała powinna dać Ci wolność w wyborze. Bo swoim zachowaniem nic nie zmieni. Pan Bóg ma wobec Ciebie plan i ważne byś go odkrył, aby móc realizować.
Jesli zostaniesz z nią na siłę wbrew sobie będziesz się męczył z samym sobą całe życie i bedziesz nieszczęśliwy.
Myśle że najlepszym rozwiązaniem byłyby rekolekcje powołaniowe. Abyś mógł sam z dala od świata podjąć decyzje. I byś był wpełni świadomy na co się decydujesz.
Duzo sie módl i daj sobie czas na podjęcie oststecznej decyzji

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Mat (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-02 00:15

Przede wszystkim nie rób jej młynka w życiu. Zdecyduj i postępuj konsekwentnie, a nie baw się nią (ostre słowa, ale nie widzę innych) przez długi czas raz mówiąc, że idziesz do zakonu, a chwilę potem, że nie wiesz i że może nie idziesz.
Znam dziewczynę, która spotykała się tak z chłopakiem. On ostatecznie został księdzem, ale przez długi czas zwodził ją mówiąc, że on nie wie, że nie jest zdecydowany, że może tylko mu się wydaje, że to jego proboszcz chce, żeby został, a on sam to nie wie.
Masz przed sobą bardzo trudny test dojrzałości. Jeśli ją kochasz, to nie rań jej, po prostu wybierz. Taki młynek bardzo silnie odbija się na jej psychice i może mieć problemy, żeby się potem z tego wygrzebać. Czas działa na Waszą niekorzyść.
Wydaje mi się, że błędem było podzielenie się z nią swoimi wątpliwościami, ale rozumiem, jesteś z nią więc dzielisz się z nią wszystkim. Myślę, że lepiej byłoby zdecydować i dopiero potem, jednym cięciem, zerwać z nią kontakt, jeślibyś zdecydował się na zakon. Bolałoby być może bardziej, ale na pewno o wiele krócej.
Życzę powodzenia.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Anna (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-02 07:43

Bawisz się człowiekiem - tak nie można. Jeżeli masz ochotę iśc do zakonu, natychmiast zerwij tę znajomość. Dlaczego jestes w niej (w znajomości) ważniejszy akurat Ty, i to Twoja dziewczyna ma cierpieć? Chcesz zbudowac swoje szczęście na nieszczęściu drugiego człowieka? A może podkręcasz emocje w kobiecie, strasząc ją Twoim odejściem. Lada moment postawisz jej warunki, co?
Zamierzasz już jako zakonnik utrzymywać z nia kontakty? Po co?
Zdecyduj w końcu, czego chcesz, bo jak się chce miec to i to, to się czasami zostaje z niczym albo zostawia za sobą gruzy, a Bóg to widzi.
On jest Miłością. Nie sądzę, zeby chciał Cię mieć w zakonie kosztem czyjegoś emocjonalnego rozchwiania. Z Twojego pisania wynika, ze jesteś bardzo ważny - chce Cię i Bóg , i kobieta. Więcej pokory. i pamiętaj, na wszelki wypadek, ze w zakonie jest okres rozeznania powołania i formacji - nawet jesli chcesz byc zakonnikiem, to nie wiadomo, czy nim zostaniesz.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Mateusz (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-02 13:07

Wydaje mi się, że jeśli takie jest Twoje powołanie (tzn. do życia zakonnego) to Twoja Dziewczyna musi zrozumieć, że to Wola samego Boga jest najważniejsza i najpiękniejsza. No, bo i dla tej Dziewczyny Pan Bóg szykuje coś wspaniałego, Swój doskonały plan życia, On patrzy inaczej niż my, widzi piękno i dobro tam gdzie my nie widzimy.
Pozdrawiam

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Stanisław (72) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-02 13:34

Kochaneńki
Powołanie jest takie: masz być świętym (świętymi bądźcie)
I to jest drogowskaz.
A świętym możesz być i w małżeństwie i w zakonie.
Cokolwiek wybierzesz - nie spoglądaj już wstecz, idź do przodu
Pamiętaj ino, chłopcze, abyś dążąc do świętości nie zostawiał za sobą zgliszcz
Z życzliwością : stary żonkoś z 50. letnim stażem.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: zielona_mrowka (---.eranet.pl)
Data:   2007-09-02 18:58

Hm, zerwie z Tobą kontakt jak Ty wstąpisz? Zaborcza miłość to chyba nie jest to w co ja chciałabym się pakować. Jakby mi tak chłopak powiedział to bardzo poważnie zastanowiłabym się jaka tak naprawdę łączy nas relacja (z obu stron).

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Mnich (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-09-02 20:44

Najpierw trzeba powiedzieć, że Bóg w pierwszym rzędzie powołuje do świętości.
Dla kandydata, który wstepuje do seminarium lub do zakonu często przyświeca cel: "być dobrym księdzem lub dobrze służyć Bogu." Oszem dobry to cel, ale nie najważniejszy. Bóg powiedział: "bądźcie świętymi, bo Ja jestem Święty" Kpł 11,45. To jest najważniejsze.Dążenie do świętości bierze się przede wszystkim z miłości. Najpierw Bóg mnie umiłował, a ja odpowiadam na tę miłość. Jeżeli Bóg stanie się Osobą, którą pragnę kochać najbardziej, to reszta wyda sie prosta. Wtedy ludzi bedę kochał właśnie ze względu na tę miłość do Boga. Nawet wybór tej jedynej osoby, którą chcę kochać przez całe życie, musi być dokonany ze względu na Boga. On zawsze musi być na pierwszym miejscu. Dlatego przy wyborze życiowej drogi musisz zobaczyć czym sie kierujesz. Czasmi miłość do drugiego człowieka - w twoim przypadku, do dziewczyny - otwiera nas na tę miłość prawdziwą jaką jest miłość Boga. I to wcale nie musi oznaczać, że On powołuje Ciebie do zakonu. Możecie przecież razem kochać Boga i życ dla Niego, przyjmując tę Jego miłość. Piszesz, że nie wyobrażasz sobie życia bez swojej dziewczyny. To dobrze, bo to znaczy, że ją kochasz. Natomiast prawdziwa, dojrzała miłość, to przede wszystkim pragnienie dobra dla tej osoby, którą się kocha. Twoja dziewczyna musi zrozumieć, że nie ofiarowałeś jej swojej miłości obiecując, że jej nie opuścisz aż do śmierci, bo to znaczyłoby, że jesteście już mężem i żoną, a tak przecież nie jest. A więc nie macie względem siebie zobowiazań. Pójście za Jezusem musi wynikać z czystych pobudek, bezinteresownie, z miłości do Niego. Aby sprawdzić czy masz powołanie do życia zakonnego musisz zastosować takie ćwiczenie. Myśl o życiu zakonnym i o swiętosci jaką chciałbyś osiągnąć, i obserwuj co dzieje sie w twoim sercu. Jeżeli będziesz czuł radość, to wiedz, że to może wskazywać, że Bóg pragnie dla ciebie takiego życia. Staraj się to ćwiczenie powtarzać, i zobaczyć czy wynik za każdym razem będzie taki sam. Gdy będziesz stosował to ćwiczenie nie możesz myśleć o niczym innym np. o tym co będzie z dziewczyną, jak ona sobie poradzi itd. Jeżeli stwierdzisz, że faktycznie odczuwasz radość na myśl wstąpienia do zakonu, to oddaj tę decyzję Jezusowi, a On pomoże Ci uporządkować resztę. Ofiaruj Jezusowi równiez Twoją dziewczynę jako Twój dar dla Niego, aby serce uczynić wolne od przywiązania. Nastepnie pomyśl jaka foma życia zakonnego by Ci odpowiadała. Czy będzie to zakon kontenplacyjny, kontenplacyjno-czynny, czy zakon apostolski. Potem znajdź adres takiego zakonu i pojedź na rekolekcje powołaniowe.To narazie wszystko. W razie potrzeby napisz, a napewno odpowiem. Mnich.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: karmelia (---.pl)
Data:   2007-09-02 21:16

Rozumiem, że to ciężkie dla Twojej dziewczyny, ale powinna się cieszyć, że jej powiedziałeś bo to znaczy że zależy Ci na jej szczęściu i że nie chcesz jej ranić. Ja sama borykam sięz moim powołaniem i wiem, jakie wątpliwości mogą miotać człowiekiem. Wracając do Twojej dziewczyny, daj jej trochę czasu, jeśli jest dojrzała to rozum zwycięży uczucia które czuje i będzie dla Ciebie podporą, jednak gdyby tak nie było nie potępiaj jej, powinna jednak cieszyć się z Twojej szczerości, mój kolega miesiąc przed ślubem powiedział narzeczonej, że wstępuje do zakonu, bał się wcześniej jej reakcji, moim zdaniem znaczyło to trochę że ich relacja nie do końca była oparta na własnym zaufaniu.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Agisan (---.net140.okay.pl)
Data:   2007-09-02 21:21

Uczucia w tym wypadku zawsze biorą górę dlatego póki co dziewczyne powinneś uspokoić i dużo rozmawiać jak to widzisz dlaczego myslisz o takiej drodze jakie mysli Ci przychodzą.
Jeśli dziewczyna jest dojrzała to zdobędzie się na ten dialog może sama pomoże Ci iść za tym co dla Ciebie dobre (choć dla niej bolesne). Powiedz jej żeby sie nie bała Jezus nigdy nie staje na drodze do miłości może jedynie bardziej nas do niej popchnąć. Bóg wie w jaki sposób. Powiedz jej dużo ciepłych słów dla niej to jak na pierwszy raz bardzo dużo więc okaż dużo miłości :) Nie bój się mówić ze ją kochasz, bądź przy niej, pozwól się jej wypłakać. (nie mów żeby nie płakała) Powiedz ze przy Tobie może się czuć sobą bo Ty tak się czujesz przy niej.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Bogumiła (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-03 02:31

Marek, a w czym mamy pomóc? Mamy sprawić, żeby dziewczyna nie płakała? Ależ ona ma prawo płakać. Traci swoją miłość - każda dziewczyna wtedy płacze. To tylko dowód, że cię kochała. Też bym płakała. Pozwólmy ludziom na ludzkie uczucia. To przeciez bardzo boli.

Że jak kocha, to powinna zrozumieć? Oczywiście, że tak. I być może rozumie. Czy cię szantażuje? mówi że się zabije? mówi że ci nie daruje tego? mówi że cię nienawidzi? Jeśli nie, to znaczy że rozumie. Ale mam nadzieję, że ty z kolei rozumiesz, że rozumie rozum a nie uczucie. Jak to wytłumaczyć sercu? Sercu pomoże tylko czas i to dopiero wtedy, kiedy wreszcie będzie pewna co zrobisz.

Pytasz "jak jej to wytłmaczyć że to jeszcze nie jest przesądzone że ide". Ależ ona do ostatniego dnia będzie miała nadzieję, że nie pójdziesz. Ale czy ty uważasz, że wszystko ma pozostać takie jak było? Że ma się zgodzić, być trzymał ją za rękę, patrzył jej w oczy, może przytulał, może całował? Tak długo aż się zdecydujesz? Chcesz iść do klasztoru, ale jeszcze sobie trochę pochodzić z dziewczyną? Myślę, że ona właśnie rozumie to lepiej. Ona już cię straciła, dlatego płacze. Może do niej wrócisz, ale teraz uczciwość nakazuje traktować ją tylko jako koleżankę/przyjaciela - jeśli ona będzie tego chciała.

Mówi że jak pójdziesz tam to zerwie kontakt? No i co z tego? To ty masz prawo podejmować decyzję o odejściu od niej, a ona nie ma prawa decydować o swoim życiu? Marek, jeśli ty pójdziesz do zakonu, to ona będzie wolna i zrobi to co zechce i to nie twoja sprawa. I nie oceniaj jej miłości. To nie ty będziesz decydował, czy ona nadal będzie w twoim życiu, czy nie. Przecież jeśli ona nie poradzi sobie z ta miłością, to nie tylko ma prawo, ale musi odejść. Ma patrzeć na ciebie np. podczas mszy i myśleć: on był moim chłopakiem, ma patrzeć jak twoje ręce unoszą Hostię i myśleć: te ręce mnie dotykały, ma patrzeć na twoje usta i myśleć: chciałabym, żeby mnie pocałował? Jeśli ona nie poradzi sobie z miłością, to nigdy nie powinniście się spotkać. Czasem właśnie nie brak miłości, ale miłość nie pozwala na spotkanie. Natomiast jeśli potrafi być przyjacielem - to nie ma przeszkód. Chyba że w tobie nie będzie tak jak potrzeba.

Nie wiem, czy dobrze zacząłeś swój post. "Jestem ze swoją dziewczyną ponad pół roku". Może lepiej byłoby napisać "byłem". Nie rozkochuj jej w sobie dopóki nie będziesz pewny, że zostajesz tu, z tej strony klasztoru. Nie masz prawa. Ty potem pójdziesz za swoim powołaniem, a ona zostanie z cierpieniem. Najpierw pomyśl, co chcesz w życiu zrobić. Wtedy być może, nim wstąpisz do klasztoru, ona nauczy się być tylko przyjacielem, bo opadną emocje.
Ale co z tą znajomością zrobi, to jej decyzja. Ty, idąc do klasztoru, nie będziesz jej pytał o pozwolenie. Zrobisz tak, jak ci serce dyktuje. Ona też ma prawo zrobić to, co będzie chciała. Już teraz ma prawo tak zrobić. Nie możesz mieć wszystkiego. To wielki egoizm.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: I. (---.4.15.vie.surfer.at)
Data:   2007-09-03 10:10

Twoja dziewczyna zachowuje się normalnie. Prawdopodobnie dopóki nie ułoży sobie życia nie powinna utrzymywac z Tobą kontaktu, bo emocje z Tym zwązane będą jej przeszkadzac w poddaniu się Woli Bożej.
A Ty nie pozwól się szantażowac, ale też nie stwarzaj złudnych nadziei.
A tak na marginesie, to bardzo współczuję Twojej dziewczynie życia w takiej niepewności. Koszmarna sytuacja. A Ty jej też współczujesz?

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Maciej (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-03 20:04

Witam wszystkich. Nazywam się Maciej. Mam 19 lat. Jestem po tegorocznej maturze. W przeciwieństwie do rówieśników, nie mam dziewczyny, z którą mógłbym się spotykać na randkach. Uważam, że to nie dla mnie. Ja głęboko czuję, że jestem stworzony do tego, aby służyć Bogu. Od dawna rozważam swoje powołanie, które chciałbym zrealizować. Niestety, napotykam przeszkody. Jedną z nich jest mój proboszcz z parafii p.w. św. Maksymiliana Kolbego w Płocku. Zamiast mi pomóc rozpoznać bardziej powołanie do kapłaństwa, on niszczy je i nakazuje mi o tym zapomnieć. Bardzo intensywnie myślę o wstąpieniu do Wyższego Seminarium Duchownego w Płocku. Myślę, że tam spełniłbym swoje ideały. Czuję, jak Dłonie Boga są głęboko otwarte i zapraszają mnie, abym poszedł za Jezusem.

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Maciek (---.autocom.pl)
Data:   2007-09-03 22:40

Pax,
Maćku, a czy twój proboszcz uzasadniał ci, dlaczego każe ci zapomnieć o powołaniu do kapłaństwa?
Rozmawiałeś w realu z kimś o tym co czujesz? Np. z jakimś kapłanem (innym niż twój ks. proboszcz), przyjacielem?
Bo wiesz, to co nam się wydaje, wcale takie nie musi być w rzeczywistości.
Pozdro w Panu.
Maciek

 Re: Powołanie? Ale jakie?
Autor: Inka (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2007-09-04 10:48

Czy pisząc na forum katolickim uważałeś, że poradzimy Ci poświęcić uczucia dziewczyny w imię Boga? Spróbuj na onecie, tam znajdzisz słowa poparcia i dobre rady w stylu : "będą następne, nie ta to inna" albo "realizuj się, tylko Ty się liczysz"

A co mowi Twoje sumienie? Że liczą się tylko Ty i realizacja Twojego powołania? Powołania, którego nawet nie jesteś pewien?
I co teraz robisz? Spotykasz się z nią, ale nieobecnym wzrokiem bładzisz po chmurach?

Nie wiem, dlaczego dziwi Cię jej ból i płacz.
Nie chcesz jej tracić w tej chwili, ale nie chcesz też jej uwolnić od siebie.
Dlaczego miałaby utrzymywać z Tobą kontakty, kiedy będziesz w seminarium?
Przecież poznała Cię jako zwykłego chłopaka. Nie da się wrócić do sytuacji sprzed tamtego czasu.
Nie da się rozpocząć wspólnego życia, czy znajomości po raz drugi, już coś razem przeżyliście. Po co to wymazywać, jeśli było dobre?
Miałeś kiedyś zmieniany opatrunek na ranie? Jednym ruchem zdziera się plaster i nie odwraca na drugą stronę. Przykleja się nowy, czysty, aby szybciej się zagoiło.
A ból odczuwa tylko zraniony. I ma do tego prawo. Tak samo, jak do prawdy i uczciwości.

Pytasz, jak jej powiedzieć, że jeszcze nie jesteś pewien?
Może tak: "Jeszcze nie wiem, czy to Bóg mnie wzywa. Bądź ze mną, proszę. Nie ograniczaj mnie swoją rozpaczą."
Ale nie używaj Boga, jako usprawiedliwienia swojego niezdecydowania. Módl się za nią, bo ona tego teraz bardzo potrzebuje.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: