logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: misiak (---.icpnet.pl)
Data:   2007-09-03 12:44

Powiedzialam mu to wczoraj...
Mówi, ze mi wybacza, ale pewnie czuł co innego. Co mam robić aby ratowć to co kilka dni temu zdeptałam. Mój najcenniejszy skarb - małżeństwo.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Zuzia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-03 14:32

Stalo sie, czasu nie cofniesz.Teraz musisz pokazac mu jak bardzo Ci zalezy, ze chcesz wszystko odbudowac. Postaraj sie poswiecac mu jak najwiecej czasu, robcie moze cos co dawniej sprawialo Wam duzo radosci. Pewnie czeka Cie jeszcze niejedna trudna rozmowa na temat tej zdrady, mam nadzieje, że wszystko sie ulozy. I pamietaj oddaj to wszystko Panu i modl sie, bo dla Niego nie ma nic niemozliwego i tylko On moze uleczyc wasze malzenstwo. Z Bogiem.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Gabi (---.tktelekom.pl)
Data:   2007-09-03 15:01

Tak cenisz to małżeństwo, a tak łatwo zraniłas swego męża. Szkło pękniete nigdy nie bedzie bez rysy. Ta rysa pozostanie. Nie wiem jak Ci sie uda odzyskac zaufanie, ale próbuj. udowodnij mu, że może Ci znowu zaufac. Myslę, że to będzie bardzo, bardzo trudne, ale jest możliwe.
Módl sie, aby dobry Bóg Ci dopomógł podnieśc się z upadku. Szczęść Boże.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Bogumiła (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-03 15:05

Kilka dni temu nie uważałaś, że to twój najcenniejszy skarb. Jeśli teraz zrozumiałaś to naprawdę - po prostu musisz tak żyć, żeby i on to zobaczył i uwierzył. Brak miłości można wynagrodzić tylko miłością.
Daj mu czas. Na pewno czuje się bardzo zraniony i ma prawo tak się czuć. Jeśli powiedział, że wybacza - uwierz mu i nie wymagaj, by to codziennie powtarzał.
Piszesz, że na pewno czuł co innego. Misiaku, wybaczenia nie trzeba czuć. Wybaczenie to nie uczucie, tylko decyzja. Więc czuł na pewno co innego. A jak ty byś się czuła, gdybyś się dowiedziała, że mąż cię zdradził? Współczuję mu tego, co się teraz w nim dzieje. To jest walka między prawdziwą miłością a uczuciem żalu, gniewu, zazdrości. Ma prawo do tych uczuć. Jeśli przebaczył - to one kiedyś miną. Ale daj mu czas. Nie żądaj okazywania uczuć, bo ci okaże nie te, które byś chciała. On musi to przegryźć w sobie. A ty nie wracaj do tego, jeśli to nie będzie konieczne. Nie prowokuj rozmów na ten temat. Nie zrzucaj na niego jeszcze swojego ciężaru, bo mu wystarczająco ciężko. Nawet gdybyś bardzo chciała słów wybaczenia, nie męcz go. To twój ciężar. Ciężar win musisz sama dźwigać.

No oczywiście, że nie całkiem sama. Czy w konfesjonale już to zostawiłaś Bogu? Nie czekaj ani jednego dnia dłużej. To Bogu musisz ofiarować los swojego małżeństwa, bo tylko On może naprawdę ci pomóc. Módl się za męża. Módl się, by umiał wybaczyć naprawdę. Wybaczyć zdradę, to bardzo trudne, nawet jeśli się bardzo kocha.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Verba Docent (---.eranet.pl)
Data:   2007-09-03 17:07

Pójść do spowiedzi i czekać.
Będzie dobrze!
No i więcej nie popełniać tego błędu.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Inka (---.kalisz.mm.pl)
Data:   2007-09-03 17:58

Przypuszczam, że tym razem chodzi o zdradę fizyczną.
Ale może przedtem dopuściłaś się innych zdrad? Takich, których człowiekowi nie przyjdzie nawet do głowy wyjawić spowiednikowi. Braku miłości, którą obiecywałaś zachować aż do śmierci? Braku zainteresowania? Zamknięcia się przed nim w swoim świecie?
Dlaczego postanowiłaś się przyznać? Chciałaś się przyznać, aby pomógł Ci nieść Twoją własną winę?
Chyba, poza modlitwą i sakramentem pojednania, nie możesz wiele zrobić.
Po prostu bądź. Mądrzejsza.
Pozdrowienia.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: mehilainen (---.bater.net.pl)
Data:   2007-09-03 19:06

Misiaku,

a ja Ci polecam stronę www.spotkaniamalzenskie.pl Znajdziesz tam terminy rekolekcji - w tym rekolekcji dla małżeństw w kryzysie. Wszystkiego dobrego:)
+AMDG!

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Marek (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-03 21:07

Teraz to już możesz się tylko modlić i tyle. Przebaczyć to napewno Ci kiedyś przebaczy, ale zapomnieć o tym to już nie zapomni.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Stokrotka (---.klaudyny.waw.pl)
Data:   2007-09-03 21:52

Módl się żeby Pan uzdrowił Twoją sytuacje i pozwolił aby mąż wybaczył Twoj czyn. Pamnietaj, że Bóg umie nawet z najgorszego zła wyprowadzić dobro.
Pozdrawiam

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Iza (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2007-09-03 22:41

A moze ten straszny czyn to szansa na nawrocenie, na pokute, na poczytanie o tym jak nasladowac Jezusa? Na rekolekcje dla malzenstw? Chyba najwyzszy czas. Bo zdrada to znak, ze cos jest BARDZO nie tak, jak byc powinno miedzy malzonkami. I to od dawna, nie od momentu zdrady. A takze w twoim sercu. I w Twojej przyjazni (?) z Bogiem. Nie wystarczy teraz postanowienie poprawy. Jesli przyczyna nie jest usunieta, to nie stworzysz idealnego malzenstwa. Ratuj malzenstwo na rekolekcjach, albo na spotkaniach ze specjalista w poradnictwie malzenskim albo w Domowym Kosciele. No i poczytaj jak najwiecej ksiazek - poradnikow katolickich dla malzenstw no i stosuj sie do tego, co proponujš.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: LO (---.ghnet.pl)
Data:   2007-09-03 23:03

Wybaczenie należy tu rozumieć chyba jako wolę wybaczenia. Ale zraniony jest zapewne do szpiku kości. Jeśli w szczerości powiedziałaś wszystko mężowi - poporoś i jego o szczerość. skoro już tak się stało -> wyczyście swoje małżeństwo do zera. Namów męża do staniecia również w prawdzie. Nie mówię że mąż też cię zdradził na ten czy inny sposób. Ale chodzi mi raczej o wszystkie możliwe zranienia między Wami. Abyscie stanęli w prawdzie przed sobą i z roztrzaskanych kawałków zbudowali jednak w prawdzie swoich ograniczeń jeszcze dojrzalszy związk niz obecnie. A skoro do tego doszło co doszło to chyba jest co robić.
Może rzeczywiście poszukajcie jakichs rekolekcji. Abyście później mogli wspólnie się modlić - uczestniczyć w Eucharystii. Paradoksalnie po tym wszystkim mozecie byc lepszym małżeństwem
Z Bogiem.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: karinka (---.wroclaw.mm.pl)
Data:   2007-09-03 23:32

Na jedno chciałabym zwrócić uwagę - że takie ważkie rzeczy mimo wszystko zostają jednak w pamięci. I kiedyś tam - za rok, za parę lat, za kilka - może sie to przypomnieć w najmniej oczekiwanym momencie, np.z powodu jakiejś kłotni, nieporozumienia, lub zwyczajnie z powodu obawy o ciebie, lub też zazdrości. trudno przewidzieć w jakiej chwili się to stanie. To tak jakby się na nowo otworzyła dawno zabliźniona acz nieuleczona do końca rana.
Więc najlepiej byłoby starać się usilnie o jej całkowite uzdrowienie. A tego może dokonać tylko sam Jezus, w Jego ranach jest przecież nasze zdrowie (Iz 53,5).
Dobrze radzą wysyłając cię na rekolekcje, lub odsyłąjąc do ludzi którzy świadectwem swoim i praktycznymi radami mogą ci skutecznie pomóc.
Ale równiez goraco radzą ci modlić się. I tego właśnie - tzn. modlitwy - nie wolno ci zaniedbać, jeśli nie chcesz żyć w strachu, obawie, pretensjach albo nawet upaść po raz drugi. Dla Boga wszystko jest możliwe a "moc w słabości się doskonali" (2 Kor 12,9), więc ufam że i tobie sie uda. Że uda się doprowadzić - wpierw twoim wielkim wysiłkiem, potem zaś waszym wspólnym (twoim i męża) - do tego byście wreszcie mieli do siebie całkowite zaufanie i z powodu waszej wzajemnej miłości nie ranili siebie.
Gorąco ci życzę całkowitej ufności w Chrystusie oraz roztropności w myślach, czynach, słowach, obowiązkach stanu.
Obiecuję wspomóc modlitwą.

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: kasia (---.walbrzych.dialog.net.pl)
Data:   2009-11-12 18:38

zrobiłam to samo. nie potrafie sobie wybaczyc. robię wszystko zeby naprawic swoj bład. życ mi sie niechce i tak bardzo mi go brakuje...

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Beata (---.tktelekom.pl)
Data:   2011-01-13 17:22

Witam,
Zdradziłam męża. Bardzo tego żałuję. Wypytywał mnie o wszystko więc mu mówiłam o co pytał choć mnie i jego to bolało. Kocham go najbardziej na świecie a jednak to zrobiłam. Dlaczego? Po tym jak sie dowiedział mineło pół roku. Były chwile grozy, ale tez były dobre chwile. Zapomnialam napisac ze mamy dziecko 3-letniego Kacperka. Az do wczoraj, bo sie wyprowadzil. Powiedzial ze dosc ma nerwow i zlosci. Powiedzial ze lepiej mu bedzie beze mnie. Nie wiem czy powiedzial to w złości czy nie. A do tego ma kolezanke ktora ponoc go wspiera. Pisza sobie smsy. Tlumaczyl ze to tylko kolezanka i nic zlego nie robi. Tylko sie jej zalil i bylo mu lepiej. Powiedzial ze nie wie co dalej. Na razie mieszka u mamy. Zabral swoje rzeczy.
Pomóżcie co mam robic? Mam zszarpane nerwy i stąd te hałasy były. Nieraz mnie sam do tego prowokował. Chce teraz odpoczać przemyslec. Co mam robic? Kocham go nad zycie. Nie radze sobie z tą sytuacją. Strasciłam poczucie bezpieczeństwa i ukochana osobe. Czy wroci? Nie mowie na razie o wybaczeniu tylko czy wróci czy przemyśli? Mieszkalismy u rodzicow. Teraz po tej sytuacji nie ma mowy zebysmy tu mieszkali razem. Prosze o rady. Co mam robic bo sobie nie radze. Nie spie, nie jem. Chcialabym z nim porozmawiac ale on nie chce. Mowi ze chce odpoczac itp. Czy przemyli to? Czy da mi szanse? Tym bardziej ze mamy synka. Pomocy!

 Re: Zdradziłam męża, co robić aby ratować małżeństwo?
Autor: Dorota (---.zone9.bethere.co.uk)
Data:   2011-09-18 10:56

Beato,
popełniłam ten sam ogromny błąd, jak Ty. Żałuje jak nic innego w życiu. Codziennie modle się o wybaczenie. Ale nie o wybaczenie przez mojego partnera ale do Boga, że złamałam zasady ludzkiej przyzwoitości, lojalności, że upokorzyłam sama siebie i zraniłam wielu ludzi.
Od 6 lat mieszkamy w UK. Byłam z moim narzeczonym prawie 6 lat. Mamy 2,5-letniego synka. Od dawna nie było dobrze, ale najgorszym wyjściem z sytuacji było zrobienie tego co zrobiłam. Powinnam była z nim porozmawiać, próbować ratować swój związek jeśli był chociaż cień szansy. Od dawna brakowało u nas miłości, uczuć, bliskości, wspólnie spędzanego czasu. Dużo miedzy nami popsuła jego rodzina, oprócz taty. To ludzie kierujący się tylko dobrami materialnymi. Dyktatorzy własnej woli i kiedy im się nie podporządkujesz, zawsze będziesz gorszy. Tak byłam traktowana.
Mój partner jest ogromnie podatny na ich wpływ.
5 lat czekałam na ślub, bo nie miał być on dla nas i Boga, a dla jego rodziny. Nasz synek do dziś nie jest ochrzczony, bo teściowa z góry wybrała datę, chrzestnych i restauracje a przecież, nie o to w tym wszystkim chodzi.
Chciałam ochrzcić synka ale usłyszałam, ze bez obecności jego rodziny się to nie odbędzie, a dla mnie chrzest, ślub czy Komunia nie jest powodem do urządzania bankietu.
Było coraz gorzej. Od 3 lat nie słyszałam słowa kocham, dziękuję, ze po prostu jesteś. Urodził się nasz synek - nie dostałam nawet drobnego kwiatka. Prałam, sprzątałam, gotowałam, dbałam o niego, dom, ogród i oczywiście synka. Będąc w ciąży myłam mu nawet auto.
Pierwsze 2,5 roku pracowałam. Potem zaszłam w dwie pierwsze ciąże, które poroniłam wiec zdecydowaliśmy, ze dla dobra zdrowia zrezygnuje z pracy.
Urodził się nasz zdrowy synek. Dwa lata byłam z nim w domu po czym wróciłam do pracy na popołudnia. Zaczynałam od 14-stej do 22-giej. Przyjeżdżał po mnie narzeczony z synkiem zawoził do domu, sam na 23-cia wracał do pracy, gdyż pracuje na nocna zmianę, wracał o 6:30 i spal do 13-stej i znów wiózł mnie do pracy i całymi dniami sie nie widywaliśmy. Wolne miałam weekendy, on czwartki i piątki, bo tak było lepiej z opieka nad synkiem.
Czas spędzaliśmy zupelnie oddzielnie. Nie pamiętam kiedy mnie przytulił i powiedział, ze wszystko będzie dobrze. Nie okazywał mi żadnych uczuć. Zaczęłam się czuć jak "jest, bo jest, ma kto ugotować, zająć się dzieckiem i posprzątać".
Czułam się tak zresztą od dawna. Upokarzana przez jego rodzinę, nigdy za mną nie stanął. A kochałam z całych sił, starałam się stworzyć naszemu dziecku wbrew wszystkiemu szczęśliwą rodzinę, bezpieczny dom. W końcu coś pękło. Poznałam w pracy innego, który po prostu poświęcał mi więcej czasu, interesował się mną i tym co się ze mną dzieje. Dopóki nie odeszłam od partnera, bo szczerze mu powiedziałam, ze ktoś się pojawił, nigdy z tamtym nie byłam w łóżku. Długo zastanawiałam się czy słusznie robię, bo wiedziałam, ze jest mój synek. W którymś momencie zaczęłam coraz częściej wychodzić wieczorami, mój obecny partner nawet nie zwrócił na to uwagi, o nic nie pytał, jakby mu kompletnie nie zależało, jakby coś podejrzewał ale w sumie jakby mu to pasowało. Sama kiedyś zapytałam co się dzieje a on na to, ze NIC, ze jest ok. Którejś soboty nie wytrzymałam i powiedziałam mu prawdę. Zabrałam synka i się wyprowadziłam, bo on nie chciał wyprowadzić się z naszego mieszkania (wynajmowanego). Niestety to był mój największy błąd jaki mogłam popełnić, którego żałuję do dziś, każdego dnia modle się o wybaczenie. Człowiek dla którego się wyprowadziłam okazał się kompletna pomyłką, nieodpowiedzialny, bez wyobraźni. Ojciec mojego synka w złości przestał po niego przyjeżdżać, wiec straciłam prace, bo nie miałam z kim go zostawiać, tamten sam rzucił prace, myślał, że ja go będę utrzymywać. Zaczęło brakować pieniędzy nawet na czynsz, a tamten nawet nie szukał pracy. W końcu znalazłam stale zatrudnienie i się wyprowadziłam od tego potwora. Nadal mieszkam u koleżanki, nie stać mnie na nic, bo zarabiam grosze. Ojciec mojego synka nie pozwolił zabrać mi nic z rzeczy, które wspólnie kupiliśmy przez lata. Nie mam pralki, lodówki, telewizora, łóżka, mebli nawet talerzy. Wszystko łącznie z autem zostało jego własnością. Doszło do tego, ze nie stać było mnie na opłacenie opiekunki i wynajęcie mieszkania. ZMUSZONA byłam oddać mu synka pod opiekę na jeden miesiąc bo nie miałam go z kim zostawiać. Nie mam transportu do pracy. Wstaje o 4:30 rano i o 5 wychodzę do pracy, o 6-stej zaczynam kończę często po 15-stej, 16-stej. Nikt nie chce przyjeżdżać o 5-tej rano pilnować cudzego dziecka a nie stać mnie na opłacanie opiekunki czyli 50 godzin tygodniowo, bo to cala moja pensja. Nie mamy mieszkania i żadnych rzeczy.
Ojciec dziecka jest wściekły, ze musiał zająć się synem, ze musi opłacać opiekunkę, a jego akurat jest na to stać, bo jest kierownikiem i ma bardzo dobra pensje. Koleżanka pozwoliła mi zostać jak długo będę musiała. Drobnymi krokami uzbierałam na wynajęcie malej kawalerki w której nic nie ma. Od października za ostatnie pieniądze jakie mam opłacę opiekunkę aby mój synek mógł być z mama na co dzień.
Byłam ostatnio go odwiedzić u jego ojca w domu. Nawet mnie do niego nie wpuścił, zamknął drzwi na klucz, jak otworzy i chciałam wejść, wypchnął mnie na oczach dziecka z całej siły. Przepraszałam go milion razy, błagałam o szanse, wybaczenie o spróbowanie odbudowania naszego domu dla dobra naszego dziecka, mówiłam jak ogromny błąd popełniłam, żałując tego ogromnie, bo nie jestem idealna. Oczywiście powiedział NIE. Tak naprawdę to wszystko uświadomiło mi, ze on nigdy mnie nie kochał. Byłam bo byłam, najbardziej szkoda mi mojego synka w tym wszystkim. Wyrządziłam wiele zła ale i mnie je wyrządzono. Teściowa i szwagierka od razu nastawiły go przeciwko mnie, poniżyły jak tylko można było, dyktując mu co ma robić a on się słucha. To one podsunęły mu pomysł żeby niczym ze mną się nie dzieli, bo nic mi się nie należy, nikt nie parzy na dobro dziecka, które w pustym domu będzie się wychowywało. Liczą się tylko pieniądze i ich dobro. Najgorsze w tym wszystkim jest to, ze czuje się jak śmieć, jak margines społeczeństwa, nie miałam na chleb, a moja rodzina, która mieszka w Polsce (w Anglii jestem sama) powiedziała, ze muszę sobie poradzić jakoś sama. Za to, ze próbowałam buc szczęśliwa place najwyższą cenę. Nie potrafiąc przy tym przestać kochać ojca mojego dziecka pomimo tego co robi. Tłumacze go, ze ma zal, ze zawiódł się. Jednak z drugiej strony odeszłam, bo było mi, źle, bo mnie nie kochał. Czasu nie cofnę choć nie wiem jak bardzo bym tego chciała, mogę się tylko modlić i błagać o wybaczenie i pomoc Boga.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: