logo
Czwartek, 16 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Dzień po ślubie mąż powiedział, że chce być z inną.
Autor: Kim (---.csk.pl)
Data:   2007-09-03 21:32

W sierpniu 2005 roku ślub. Tak bardzo oczekiwany, wymarzony początek nowego życia, po blisko 10 latach znajomości. myślałam, że to moment wyczekiwany tak bardzo przez nas oboje. okazało się że tylko przeze mnie.
W dzień po ślubie mąż powiedział mi że chce być z inną.
To był dla mnie szok, myślałam że Go znam, że wiem jaki jest.
Po ślubie był ze mną prawie przez 8 miesięcy, zastanawiał się czego chce.
Był, to za dużo powiedziane, nie było Go prawie w domu, pracował albo był z tamtą, ja o wszystkim wiedziałam, próbowałam rozmawiać, prosiłam, udawałam przed rodzina że wszystko jest ok, wierzyłam, ze Mąż odnajdzie w końcu się i że "jakoś" się to wszystko ułoży
Odszedł, kiedy tamta osoba zaszła w ciążę.
Ja w międzyczasie usłyszałam że jak chcę mieć dziecko to żebym poszła sobie do banku spermy. tam mi pomogą. to takie okrutne, tak bardzo mi z tym źle
Wtedy dopiero o wszystkim dowiedziała się rodzina. moja i jego
moje życie od momentu ślubu to horror, nie rozumiem tego co się stało nie rozumiem Jego kłamstw.
Mineło już dwa lata od ślubu, a mnie to ciągle boli.
Nie umiem Go znienawidzieć. może wtedy byłoby mi łatwiej
ciągle Go kocham. innaczej ale wciąż, był dla mnie bardzo ważny.
I teraz, jak mam dalej żyć? budzi się we mnie bunt
dlaczego tak się stało, dlaczego moje życie legło w gruzach
jak żyć dalej? nie widzę sensu mojego dalszego życia
Wzięłam ślub, pragnęłam szczęsliwej rodziny. nie miałam nawet jednego dnia szczęścia w małżeństwie.
teraz jestem w fazie buntu.
jak dalej żyć, chciałabym być jeszcze szczęsliwa
ale jaki ja mam wybór?
żyć do końca w samotności albo żyć w grzechu. to dla mnie zaden wybór
Zostałam wychowana tak a nie innaczej i sakrament jest dla mnie bardzo ważny.
Tylko jak pogodzić się z tym by do końca życia być sama. a tak bardzo pragnęłam rodziny, dzieci.

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Agnieszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-03 22:09

Nie wiem, być może się mylę, ale Twój mąż prawdopodobnie brutalnie Cię okłamał w dniu ślubu. To niemożliwe, żeby mu się tak w ciągu kilku godzin odmieniło. A w takim razie Wasz ślub mogł nie zaistnieć, bo istniały przeszkody zrywajace. Najlepiej skontaktuj się ze specjalistą od prawa kanonicznego.
Wyobrażam sobie, jak Ci ciężko. Polecam Cię (i jego też) Panu.

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Iza (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2007-09-03 22:14

Hej,
wydaje mi sie ze maz popelnil swiadome oszustwo zeniac sie z Toba i wobec tego sakrament malzenstwa jest niewaznie zawarty - on przysiegajac klamal.
Idz do kurii w Twojej diecezji i dowiedz sie o mozliwosc stwierdzenia niewaznosci slubu.
PS: nie musisz go nienawidzic. Nawet najgorszych wrogow mamy milowac i modlic sie za nich ze wzgledu na Jezusa, bo tak naprawde NIE WIEDZA CO CZYNIA.
PS 2: Badz dzielna. badz wielkoduszna i przebacz. Ale sprobuj w sadzie biskupim to uregulowac.

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-09-03 22:25

O ile było tak jak napisałaś, sakrament został zawarty w sposób nieważny. Choć to teraz boli i nie wiemy co się na prawdę stało, jesteś w takiej sytuacji, że choć poraniona, możesz sobie jeszcze ułożyć normalne życie, a to doświadczenie będzie w Twoim życiu takim memento, może z jakichś powodów, których jeszcze nie znasz potrzebnym. Nie oceniaj całego życia z perspektywy jednego bardzo trudnego doświadczenia.

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: LO (---.ghnet.pl)
Data:   2007-09-03 22:25

Kim, pozdrawiam Cię serdecznie. Obiecuję modlitwę w Twojej sprawie. To najwazniejsze.
Ale równocześnie proszę Cię : sprawdź - zastanów się - zbadaj - rozeznaj czy Twoje małżeństwo było ważnie zawarte. Z postu wynika że mogą być przesłanki do stwierdzenia nieważności małżeństwa. To bardzo ważne, ponieważ takie stwierdzenie stawia Twoje życie w zupełnie inym świetle. Jak również rodzi dla Ciebie nowe perspektywy.
Z Bogiem

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Żeglarz (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-03 22:29

Pomodlę się za Ciebie. Rozumiem Cię i głęboko współczuję. Po ślubie zastanawiał się, czy chce. Chyba dojrzałość emocjonalna się kłania, a raczej jej brak. Coraz częstsze są to problemy, chyba trzeba opracować jakiś program w szkołach wychowania do dojrzałości emocjonalnej.

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Narin (77.88.182.---)
Data:   2007-09-03 22:37

Droga Kim
masz szansę na uznanie tego małżeństwa za nieważnie zawarte, a wtedy będziesz mogła wyjść za mąż po w kościele. Idź do księdza, który skieruje Cię w odpowiednie miejsce i poradzi.
Twój mąż po ślubie powiedział Ci że chce być z inną, a więc zataił przed ślubem ten fakt, co mogłoby wpłynąć na zmianę Twojej decyzji o ślubie z nim. To jest powód do unieważnienia.
Nie będę oceniać Twojego męża, bo nie ja jestem od tego (chociaż brak mi słów na to co zrobił). Bardzo Ci współczuję. Ufaj Panu, a będzie dobrze.
Niech Pan Bóg ma Ciebie w swej opiece.

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Monika (---.171.134.250.crowley.pl)
Data:   2007-09-03 22:48

Cześć
Spróbuj udać się do Sądu Metropolitalnego. Ja zostałam "zgarnięta" z korytarza przez księdza na spokojną indywidualną rozmowę, kiedy nieśmiało obczytywałam gabloty. Nie wiem, co jeszcze uczynię z moim życiem, ale przyniosło mi to ulgę i nadzieję. Gorąco Cię pozdrawiam.

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Coya (---.ceti.pl)
Data:   2007-09-03 23:49

Współczuję Ci bardzo i otaczam swoją modlitwą. Tak jak napisali moi przedmówcy, to małżeństwo mogło nigdy nie zaistnieć.
Chciałam podzielić się z Tobą dwoma cytatami, które mnie bardzo pomogły przetrwać kryzys, kiedy wydawało się, że wszystko mi się zawaliło. Teraz już widzę część owoców tego czasu, wierzę, że sporo jeszcze przede mną do odkrycia. Życzę Ci, byś także znalazła pocieszenie i ufam, że tak będzie :)
"Ufaj, córko, Pan nieba obdarzy cię radością w miejsce twego smutku. Ufaj, córko!" Tb 7, 17
W ogóle cała księga Tobiasza jest wg mnie wielkim pocieszeniem dla kobiet, które nie mogą odnaleźć tego jednego jedynego - przecież Sara miała 7 mężów i każdy z nich zginął w noc poślubną, kiedy już się wydawało, ze wszystko będzie OK. Przed samobójstwem uchroniło ja tylko to, ze nie chciała narażać ojca na hańbę. A w końcu spotkała Tobiasza. :)
"Raduj się w Panu, a On spełni pragnienia twego serca" Ps 37,4
W tłumaczeniu hiszpańskim zamiast "raduj się" jest "zaufaj" :)

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: zimny (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-09-03 23:59

Droga Kim
Wiele wskazuje na to, jak zreszta inni napisali wyżej, Twój ślub był nieważny. Tego więc nie musisz się już obawiać.
Jak dalej żyć? Rób to co kochasz robić np: czytanie książek, filmy, jakieś inne hobby. Rozmawiaj z przyjaciółmi, mów co Cię boli, wykrzycz to głośno, nie chowaj emocji. Może warto pójść na Adorację NS i tam twarzą w twarz powiedzieć (albo nawet poskarżyć się) Jezusowi na to co Cie spotkało.
Wierzę, że będziesz znowu szczęśliwa (a wiele już złamanych serc widziałem, którym znowu się udało znaleźć kogoś cudownego).
Pozdrawiam i pamiętam w modlitwie

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Tomasz (---.inco-veritas.pl)
Data:   2007-09-04 11:09

Witaj. Bardzo mnie poruszyl twoj mail. Wydal mi sie bliski moze najbardziej dlatego ze ujmujaco pieknie piszesz o swojej milosci, o tym ze trwa i o tym ze traktujesz powaznie sakrament, swoje malzenstwo. Chce ci podziekowac, szczerze i mocno podziekowac takze za to w jakim tonie piszesz o swoim mezu choc musisz przeciez tak na ludzki rozum czuc sie bardzo bolesnie, dotknieta, skrzywdzona, zawiedziona. Nie bede wzrorem moich szanownych przedmowcow sugerowal ci staran o uznanie waszego malzenstwa za niewazne po pierwsze z szacunku do tego co ty piszesz o twoim malzenstwie, o twojej milosci, po drugiedlatego ze w naszym koscile obowiazuje zelazna zasada ze dopoki kompetentna wladza nie orzeknie inaczej i ty i cala reszta swiata mamy prawo a nawet obowiazek myslec i zachowywac wobec was jak wobec wszystkich innych malzonkow zlaczonych sakramentalnym, nierozerwalnym, swietym wezlem malzenskim ktory jest jednym z najdoskonalszych obrazow relacji Jezusa Chrystusa i Jego Kosciola. Po trzecie nie bede sie skupial nad ewentualnym kwestionowaniem waznosci waszego malzenstwa bo jak przypuszczam akutat takich glosow z pewnoscia uslyszysz i beze mnie sporo.
Zadajesz w swoim liscie w zasadzie dwa dramatyczne, trudne pytania.
Po pierwsze dlaczego tak sie stalo. Wbrew pozorom wcale nie uwazam ze nie warto o to pytac. Mysle ze zostalismy stworzeni jako osoby rozumne, nasza wiara jest rozumna i mamy prawo pytac dlaczego. Jednak jak pewnie swietnie zdajesz sobie sprawe nie bardzo moge na to twoje "dlaczego" odpowiedziec. Mysleze sama powinnas szukac tej odpowiedzi na modlitwie, w ciszy, w placzu, w Kosciele, w Biblii, w konfesjonale... uwazam ze bliscy ci, madrzy ludzie mogliby ci pomoc w szukaniu tej odpowiedzi ale ja w zasadzie nic o tobie, o was nie wiem. Moze jedynie podpowiem ci fragment ewangelii ktory wlasnie mi sie nasunal i w ktrorym pada wg mnie podobne pytanie.
"Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszyl, ze sie urodzil niewidomym - on czy jego rodzice? Jezus odpowiedzial: Ani on nie zgrzeszyl, ani rodzice jego, ale /stalo sie tak/, aby sie na nim objawily sprawy Boze." (J 9,2-3 wg BT)
Moze pochylenie sie nad historia tego slepca jakos w tobie zaowocuje, jakos ci pomoze...
Drugie pytanie, ktore stawiasz jest pewnie wazniejsze. Pytasz jak masz teraz zyc, czy i jak mozesz byc szczesliwa, jaka drobge mozesz wybrac. Trudno mi o tym pisac bo rozumiem twoj bol i boje sie ze to co napisze moze wydac ci sie jakims moralizmem czy dydaktycznym wymadrzaniem. Mysle sobie jednak ze niczyje zycie nie bignie droga jaka widzielismy w marzeniach, zadne malzenstwo, zadna milosc nie jest wolna od cierpienia, zawodu, upokorzenia. nie chce bagatelizowac tego co cie spotkalo ale moze probuj uwierzyc ze i ty i moja zona ktora mnie znosi od 25 lat i ktora urodzila mi 3 synow nie macie innego wyjscia niz cala sila oprzec sie na Panu Bogu. Nie wiem teraz co to konkretnie dla ciebie moze oznaczac ale jestem pewien ze i w twoim zyciu i w zyciu mojej zony proba oparcia sie na kimkolwiek innym konczy sie bolesnym rozczarowaniem. Jestem pewien ze, mozesz byc szczesliwa i to co sie stalo z pewnoscia nie odbiera ci takiej mozliwosci ale szczesliwi wcale nie sa ci ktorym udaje sie znalesc i poslubic ideal czy chocby aniola. Sztuka zycia to sztuka budowania sobie i w sobie takiej sily, takiego doswiadczenia ktore pozwala w innym (niektorzy twierdza ze w prawdziwszym) swietle spojrzec na smiec, cierpienie, niesprawiedliwosc, bol, krzywde i swoja i bliskich nam osob.
Nie da sie sensownie o tym pisac w ktotkiej notatce na forum internetowym ale szukaj wsparcia u madrego spowiednika, moze we wspolnotach pochylajacych sie nad trudnymi malzenstwami, moze w jakiejs wspolnocie modlitewnej, moze w rozmowie z bliska kobieta ktora podobnie jak ty w Bogu szuka odpowiedzi na pytania podobne do twoich. Moze wybierz sie na jakies rekolekcje, moze zwyczajnie wyjedz na kilka dni zeby probowac nabrac dystansu do swiata ktory cie dosc bolesnie przygniotl. Nie wiem. Wiem ze nie powinnas odpuszczac. Bog dal ci zycie, dotknal cie wiele razy - takze w sakramencie chrztu i sakramencie malzenstwa. Twoje zycie, twoj bol jest takze Jego zyciem, Jego bolem. Masz prawo nieustannie stawiac Mu te swoje pytania, masz prawo wolac o sile i o swiatlo, takze o ratunek dla waszego malzenstwa, dla waszej milosci - chcby wszyscy wokol uznali ze to nie ma sensu. Nie jestes sama, nigdy nie bylas a nawet byc moze nigdy bardziej niz teraz Bog nie byl blisko ciebie. Niektorzy twierdza ze czlowiek moze byc szczesliwy tylko wtedy kiedy Bog jest blisko ale nie bede twierdzil ze latwo to zrozumiec.
pomodle sie za ciebie, za twojego meza, za tamta kobiete, za ich dziecko. Wiem ze ci bardzo ciezko ale kto wiem - moze w tej sytuacje to wcale nie tobie jest czy bedzie najtrudniej.
Pokoj Tobie
Tomek

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Gabi (---.tktelekom.pl)
Data:   2007-09-04 11:37

Jaki bezduszny jest Twój mąż. Bardzo Cię skrzywdził, ale to Cie wzmocni. Zaufaj Panu. Jeszcze bedziesz szczęśliwa, tylko żyj w prawdzie, nawet jeżeli jest bolesna. Bóg miłosierny Cię nie opuści -uwierz. Rany się zagoją, a czyste serce da Ci spokój duszy. Na pewno spotkasz wiele zyczliwych ludzi, którzy Cie wesprą. Wierzę w to, że bedziesz matką gromadki rozesmianych dzieci i szczęśliwą żoną. Nie rozpaczaj, tylko módl sie i powierz swoje życie Bogu i Jego Matce. Z pamięcią w modlitwie. Gabi.

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Iza (---.dip0.t-ipconnect.de)
Data:   2007-09-06 10:52

Jesli go dalej kochasz,
jesli Wasz Sakrament Malzenstwa jest wazny,
jesli masz wytrwalosc i determinacje,
aby poniesc wiele ciezarow i wyrzeczen,
to poczytaj te swiadectwa:

http://www.kuria.gliwice.pl/czytelnia/jezuszyje/index.php?numer=03&art=43
i
http://www.kuria.gliwice.pl/czytelnia/jezuszyje/index.php?numer=03&art=44
i jeszcze tu
http://libra.kpsi.pl/vd/mp3/pelan_mp3.html

 Re: I teraz, jak mam dalej żyć? Jaki mam wybór?
Autor: Elżbieta2 (---.acn.waw.pl)
Data:   2007-09-09 11:44

Kim. Warto zastanowić się i zbadać, czy małżeństwo jest rzeczywiście ważne, o tym pisali przedmówcy.
Zapraszam Cię na stronę http://www.kryzys.org/
Tam będziesz mogła porozmawiać o swoich wątpliwościach.
Pozdrawiam. Elżbieta

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: