Autor: Tomasz (---.inco-veritas.pl)
Data: 2007-09-04 11:09
Witaj. Bardzo mnie poruszyl twoj mail. Wydal mi sie bliski moze najbardziej dlatego ze ujmujaco pieknie piszesz o swojej milosci, o tym ze trwa i o tym ze traktujesz powaznie sakrament, swoje malzenstwo. Chce ci podziekowac, szczerze i mocno podziekowac takze za to w jakim tonie piszesz o swoim mezu choc musisz przeciez tak na ludzki rozum czuc sie bardzo bolesnie, dotknieta, skrzywdzona, zawiedziona. Nie bede wzrorem moich szanownych przedmowcow sugerowal ci staran o uznanie waszego malzenstwa za niewazne po pierwsze z szacunku do tego co ty piszesz o twoim malzenstwie, o twojej milosci, po drugiedlatego ze w naszym koscile obowiazuje zelazna zasada ze dopoki kompetentna wladza nie orzeknie inaczej i ty i cala reszta swiata mamy prawo a nawet obowiazek myslec i zachowywac wobec was jak wobec wszystkich innych malzonkow zlaczonych sakramentalnym, nierozerwalnym, swietym wezlem malzenskim ktory jest jednym z najdoskonalszych obrazow relacji Jezusa Chrystusa i Jego Kosciola. Po trzecie nie bede sie skupial nad ewentualnym kwestionowaniem waznosci waszego malzenstwa bo jak przypuszczam akutat takich glosow z pewnoscia uslyszysz i beze mnie sporo.
Zadajesz w swoim liscie w zasadzie dwa dramatyczne, trudne pytania.
Po pierwsze dlaczego tak sie stalo. Wbrew pozorom wcale nie uwazam ze nie warto o to pytac. Mysle ze zostalismy stworzeni jako osoby rozumne, nasza wiara jest rozumna i mamy prawo pytac dlaczego. Jednak jak pewnie swietnie zdajesz sobie sprawe nie bardzo moge na to twoje "dlaczego" odpowiedziec. Mysleze sama powinnas szukac tej odpowiedzi na modlitwie, w ciszy, w placzu, w Kosciele, w Biblii, w konfesjonale... uwazam ze bliscy ci, madrzy ludzie mogliby ci pomoc w szukaniu tej odpowiedzi ale ja w zasadzie nic o tobie, o was nie wiem. Moze jedynie podpowiem ci fragment ewangelii ktory wlasnie mi sie nasunal i w ktrorym pada wg mnie podobne pytanie.
"Uczniowie Jego zadali Mu pytanie: Rabbi, kto zgrzeszyl, ze sie urodzil niewidomym - on czy jego rodzice? Jezus odpowiedzial: Ani on nie zgrzeszyl, ani rodzice jego, ale /stalo sie tak/, aby sie na nim objawily sprawy Boze." (J 9,2-3 wg BT)
Moze pochylenie sie nad historia tego slepca jakos w tobie zaowocuje, jakos ci pomoze...
Drugie pytanie, ktore stawiasz jest pewnie wazniejsze. Pytasz jak masz teraz zyc, czy i jak mozesz byc szczesliwa, jaka drobge mozesz wybrac. Trudno mi o tym pisac bo rozumiem twoj bol i boje sie ze to co napisze moze wydac ci sie jakims moralizmem czy dydaktycznym wymadrzaniem. Mysle sobie jednak ze niczyje zycie nie bignie droga jaka widzielismy w marzeniach, zadne malzenstwo, zadna milosc nie jest wolna od cierpienia, zawodu, upokorzenia. nie chce bagatelizowac tego co cie spotkalo ale moze probuj uwierzyc ze i ty i moja zona ktora mnie znosi od 25 lat i ktora urodzila mi 3 synow nie macie innego wyjscia niz cala sila oprzec sie na Panu Bogu. Nie wiem teraz co to konkretnie dla ciebie moze oznaczac ale jestem pewien ze i w twoim zyciu i w zyciu mojej zony proba oparcia sie na kimkolwiek innym konczy sie bolesnym rozczarowaniem. Jestem pewien ze, mozesz byc szczesliwa i to co sie stalo z pewnoscia nie odbiera ci takiej mozliwosci ale szczesliwi wcale nie sa ci ktorym udaje sie znalesc i poslubic ideal czy chocby aniola. Sztuka zycia to sztuka budowania sobie i w sobie takiej sily, takiego doswiadczenia ktore pozwala w innym (niektorzy twierdza ze w prawdziwszym) swietle spojrzec na smiec, cierpienie, niesprawiedliwosc, bol, krzywde i swoja i bliskich nam osob.
Nie da sie sensownie o tym pisac w ktotkiej notatce na forum internetowym ale szukaj wsparcia u madrego spowiednika, moze we wspolnotach pochylajacych sie nad trudnymi malzenstwami, moze w jakiejs wspolnocie modlitewnej, moze w rozmowie z bliska kobieta ktora podobnie jak ty w Bogu szuka odpowiedzi na pytania podobne do twoich. Moze wybierz sie na jakies rekolekcje, moze zwyczajnie wyjedz na kilka dni zeby probowac nabrac dystansu do swiata ktory cie dosc bolesnie przygniotl. Nie wiem. Wiem ze nie powinnas odpuszczac. Bog dal ci zycie, dotknal cie wiele razy - takze w sakramencie chrztu i sakramencie malzenstwa. Twoje zycie, twoj bol jest takze Jego zyciem, Jego bolem. Masz prawo nieustannie stawiac Mu te swoje pytania, masz prawo wolac o sile i o swiatlo, takze o ratunek dla waszego malzenstwa, dla waszej milosci - chcby wszyscy wokol uznali ze to nie ma sensu. Nie jestes sama, nigdy nie bylas a nawet byc moze nigdy bardziej niz teraz Bog nie byl blisko ciebie. Niektorzy twierdza ze czlowiek moze byc szczesliwy tylko wtedy kiedy Bog jest blisko ale nie bede twierdzil ze latwo to zrozumiec.
pomodle sie za ciebie, za twojego meza, za tamta kobiete, za ich dziecko. Wiem ze ci bardzo ciezko ale kto wiem - moze w tej sytuacje to wcale nie tobie jest czy bedzie najtrudniej.
Pokoj Tobie
Tomek
|
|