logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jest kryzys... ale co dalej?
Autor: bardzo_zagubiony (---.toya.net.pl)
Data:   2007-09-06 00:00

Witam.
To znowu ja. I znowu potrzebuję chyba się wygadać, ale i usłyszeć kogoś mądrzejszego, z boku.
Więc jak pisałem wcześniej rozstałem (rozstaję?) się z moją dziewczyną. Główny powód to to, że nie jest pewna swoich uczuć, że pojawiają się w niej myśli o jej byłym chłopaku, że "coś ją do niego ciągnie". Sama przestraszyła się tego i chciała wcześniej tylko tego, abyśmy dali sobie trochę czasu. Niestety on trochę się wmieszał (jednak inaczej niż mi się wydawało), ja zareagowałem zbyt impulsywnie i stało się.
Teraz wprawdzie wiem co ona czuje, wróciło w pewien sposób zaufanie, ale co dalej? Jak mam się zachowywać?
Muszę powiedzieć, że to wszystko dało mi dużo do myślenia. Kilka razy już chciałem zrobić tak, żeby jechać do niej i oświadczyć się, bo po prostu odkryłem, że naprawdę chcę być z nią.
Ale z drugiej strony widzę też, że (chyba?) nie byłoby tego wszystkiego, gdybyśmy i my się tak naprawdę dobrze dogadywali. Coś jest nie tak. I coś długo było nie tak.
Zdarzają się sytuacje, że coś nas drażni między sobą. Nawet bardzo. Z głupoty potrafi powstać problem. I chyba częściej dotyczy to właśnie mojej dziewczyny. Czasami, ale jednak - wystarczy drobnostka, która doprowadza ją do zdenerwowania. Później ja się wkurzam (bo nie mam ochoty słyszeć jak ona syczy na mnie za to, że np. proszę, aby wyjaśniła coś, co dla niej jest oczywiste) i coś się psuje.
Gdy byliśmy razem wystarczyła później, jak to poddenerwowanie opadło, rozmowa, przytulenie się i powiedzenie sobie, że nam na sobie zależy. Teraz, teraz sam nie wiem jak się mam zachowywać. Zwłaszcza gdy widzę, że będąc zdołowana na mnie wyładowuje emocje. Nie chcę na nią naskakiwać, nie chcę się wkurzać, ale ciężko mi słyszeć coś takiego. Jak ocalić to co jeszcze chyba jest między nami? Jak mogę pozbyć się tego strachu, że ona tak naprawdę mnie ma dość i może nawet ten chłopak to tylko pretekst, który i mnie sprowokował i zaczął to wszystko.
Czuję, że ona waha się w swoich uczuciach, ale z drugiej strony mam też takie wrażenie, że ona chciałaby, żeby się wszystko samo rozwiązało, żeby raptem nagle "magicznie" przestały ją wkurzać moje niektóre zachowania i żeby to "coś mnie ciągnie do innego" po prostu wyparowało. Nie chcę prawić kazań, ale czuję się jakby ona nie wiedziała, że miłość to czasami właśnie trochę cierpienia, trochę wyrzeczenia się siebie, że miłość to nie zawsze podążanie w dół razem ze strumieniem emocji.
Ech, jak bardzo chciałbym po prostu jechać do niej, oświadczyć się i postawić wszystko na jedną kartę. Postawić na nią i na zaufanie. Co robić? Panie Jezu miej nas w opiece.

 Tematy Autor  Data
 Jest kryzys... ale co dalej? nowy bardzo_zagubiony 
  Re: Jest kryzys... ale co dalej? nowy Iza 
  Re: Jest kryzys... ale co dalej? nowy Ola 
  Re: Jest kryzys... ale co dalej? nowy
  Re: Jest kryzys... ale co dalej? nowy bardzo_zagubiony 
  Re: Jest kryzys... ale co dalej? nowy magda 
 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: