Autor: Właścicielka zer (80.51.249.---)
Data: 2007-10-11 15:00
Powiem wprost: mam ogromne problemy z zachowaniem łaski uświęcającej i ze spowiedzią. Choć pracuję nad sobą od 19 lat, wielu złych skłonności nie udało mi się pokonać. Kiedyś korzystałam z kierownictwa duchowego, teraz jest ciężko. Brakuje mi cierpliwości, odwagi, siły. Cały czas pragnę się nawrócić, ale coś we mnie pękło i zwykłe podejście do konfesjonału wydaje mi się ponad moje siły. Z drugiej strony, przecież jedności z Panem pragnę najbardziej na świecie. Wiem, to duchowa schizofrenia i proszę o modlitwę, bym mogła ją pokonać.
Chciałam jednak zapytać o coś innego. Mimo wszystko staram sie żyć dobrze, czynić wiele dobra, modlić się, podejmować ofiary czy ofiarowywać Panu swoje cierpienie, którego w ostatnim czasie niemało. Czy to wszystko ma w oczach Boga jakąś wartość, skoro obciążone jest brakiem łaski uświęcającej? Czy mogę liczyć na to, że gdy pojednam się sakramentalnie z Bogiem, On przed te wszystkie zera wstawi jedynkę, nadając moim jałowym dotąd wysiłkom nową wartość? Czy moje modlitwy i cierpienia pójdą na marne?
|
|