logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: ktosia-samosia (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-12 21:45

Przeżywam czas powrotu do Boga? tak myślę, ale widzę teraz tyle swych grzechów niedoskonalosci, ze nie wiem czy moge siebie uwazac za czlowieka wierzącego, to juz moglabym spotkac kogos na ulicy wesolego itd. pomocnego,nie wierzacego ale ludzkiego.
Jestem marny pył. Wiem ze chrześciajnie to jeszcze nie święci, ale dostrzegam na każdym kroku, wtedy jak chce jakoś życ po chrzescijansku, kazda swoja wade, niedoskonalosc, jestem w niemocy. moze za bardzo mysle aby sie zmienic i tysiac negatywow wlasnej osoby staje mi przed oczyma. nie mam jakies depresji czy czego, ciesze sie zyciem itd. pragne powracac do Boga, ale nie pstrykne palcem i nie zmienie sie odrazu w anioła. nie potrafie być tym 100% chrzescijaninem a pragne.

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: ag (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-12 23:25

zmień swoje pragnienie :) zapragnij Boga samego, przebywania z Nim, rozmiłowania w Jego Słowie i Eucharystii, Relacji
reszta to konsekwencja otwarcia się na Jego działanie, powiedzenia TAK, i uczenie się ciągłego mówienia TAK
żeby naśladować trzeba umiłować (fascynacja sprawia, że kogoś naśladujemy, chcemy być jak ten ktoś), żeby umiłować trzeba wpierw poznać
na razie zaczęłaś z drugiej strony i zamiast Jego miłości widzisz negatywny obraz siebie, to dobrze znać siebie, ale by pokochać, a to można jedynie w świetle Jego miłości, bo wpadniesz w czarną otchłań egocentryzmu
i zapomnij o pstryknięciu palcami! nasza wiara nie jest magią.
będę przykra, ale nawet najwięksi święci całe życie zmagali się ze swoimi wadami
i zostali świętymi, bo się zmagali, bo walczyli o to by żyć w łasce, by żyć Miłością
to kwestia perspektywy
łaską jest dostrzegać swoje wady i grzechy serio.
ale nie zapomnij Kto jest centrum, zamiast się skupiać na sobie
pragnienie bycia nie tym kim nas Bóg stworzył (chodzi mi o nieakceptację)
to nie istota chrześcijaństwa
ciesz się i dziękuj za to co widzisz i że pragniesz
to nie jest złe, ale możesz w złą stronę pójść
zacznij poważnie pracować nad jedną najmniejszą rzeczą z Jego pomocą
zamiast rozpaczać nad całokształtem :)
życzę wytrwałości.

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: Jurek (---.perm.iinet.net.au)
Data:   2007-10-13 03:23

Jurek
Droga Ktosia-samosia,
“…moze za bardzo mysle aby sie zmienic i tysiac negatywow wlasnej osoby staje mi przed oczyma... pragne powracac do Boga, ale nie pstrykne palcem i nie zmienie sie odrazu w anioła. nie potrafie być tym 100% chrzescijaninem a pragne…”

“Skads to znam,… Jak mowi moja ulubiona Sw Tereska (robila dobrze male rzeczy) jesli Bog daje jakies pragnienie to na pewno nie na prozno. Otwierajac 1 Koryntain bodajze na 12 znalazla swoje powolanie, aby kochac wszystkich. Bylem niezbyt zadowolony, gdy O. Ludwik 3 lata temu l na Grupie Charyzmnatycznej przy temacie o modlitwie gdzie sie chyba wymadrzalem powiedzial, odpowiem Jurkowi, ty i zona tyle sie modlicie i co?. Odpowiedzialem mu wtedy slowami Fr Thomas Greena, czasem tak usilnie chcemy siebie i innych zmienic, a moze P. Bog tak jak P. Jezus mowi w przypowiesci o pszenicy i kakolu, pozwala aby ten kakol pozostal do konca. Nawet wyslalem mu to emailem z kopia do brata, ktory o dziwo przyznal mi racje.
Dziwny zbieg okolicznosci, bo wczoraj bylem u spowiedzi na spotkaniu Neo i tez sie oskarzalem, ze nie widze postepu, przeciez sie modle. Fr. Sagaj powiedzial mi zupelnie podobnie Jurek, moze za bardzo chcesz sie zmienic, po prostu zaakceptuj i badz tym kim jestes. Nie wiem na ile to slowa P. Jezusa, ale wierze w obecnosc P. Jezusa w Sakramentach i odczulem to gdy nakladal na mnie rece…”
dwa lata temu pisalem w watku:
Czy zle sie modle?
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=95486&t=95432
takze w:
Dlaczego tak jest, że im więcej modlę się o coś, to jest gorzej?
http://www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=186341&t=186194
Dzis rocznica 90 rocznica zakonczenia objawien fatimskich.

Zagrozenie ze Zw Rad osiagnelo goracy punkt w sierpniu 1991, keidy to stara gwardia Zw Radz. usilowala zatrzymac ostatnie proby rozbicia Zwiazku.
Zadziwiajace, ze w tym miesiacu w Bosni – Hercegowinie, w (domniemanej) wiadomosci Najswietsza Maryja powiedziala: “Dzisiaj takze zapraszam was, abyscie sie modlili teraz jak nigdy przedtem, kiedy mojh plan zaczal sie realizowac. Szatan jest silny i chce przeszkodzic w planach pokoju i radisci i powoduje, abyscie mysleli, ze Moj Syn nie jest silny/zdecydowany w swoich decyzjach. Dlatego zapraszam was do wyrzeczen (przez dziewiec dni)… Zapraszam was , aby sekrety, ktore zaczelam w Fatimie moglyby byc zrealizowane. Wolam was moje drogie dzieci, zebyscie zrozumieli znaczenie mojego przyscia i powagi sytuacji. Chce zabawienia wszystkich dusz i przedstawic je Bogu. Dlatego, modlmy sie, aby wszystko co zaczelam zostalo spelnione…”
Sprawdzilem w archiwum:
http://www.medjugorje.org/ol84_2007.pdf
‘August 25, 1991
"Dear Children! Today also I invite you to prayer, now as never before when my plan has begun to be realized. Satan is strong and wants to sweep away plans of peace and joy and make you think that my Son is not strong in his decisions. Therefore, I call all of you, dear children to pray and fast still more firmly. I
invite you to realize through the secrets I began in Fatima may be fulfilled. I call you, dear children, to grasp the importance of my coming and the seriousness of the situation. I want to save all souls and present them to God. Therefore, let us pray that everything I have begun be fully realized. Thank you for having responded to my call."

Wydaje sie wskazywac na największe z objawien zaczynając od czasu Fatimy, Medjugorje miejsce JPII nazwal -- w niewiarogodnym połączeniu -- "wypełnienie Fatimay."

To był sierpien, 1991, kiedy czolgi toczyły się po ulicach Moskwy, ale w grudniu, nie do pomyślenia -- cud -- miał miejsce i Rosja była wolnna; Zw. Radziecka Unia był rozwiązywana (unieważniony).

Tymczasem -- jak przepowiadane przez Fatima -- Rosja pokazala znakomity powrot w kierunku do chrześcijaństwa jako ze katolicyzm teraz jest dopuszczany, gdzie poprzedno byl gwałtownie zakazany i kosmonauci [poniżej,] nawet są błogosławieni przez Patriarchę przed wylotem...
http://spiritdaily.com/thirdsecretcontroversy1.htm
Jurek

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: Dziadek_Muminka (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2007-10-13 08:51

"Nie ta dusza, która popełnia najmniej błędów jest najświętsza,
lecz ta, która ma więcej odwagi, więcej wielkoduszności i więcej miłości,
i ta która najbardziej przezwycięża siebie samą i nie boi sie w drodze zachwiać się, czy nawet upaść i nawet nieco pobrudzić się - byle by tylko postąpiła naprzód." (św.Franciszek Salezy)

Pozdrawiam :)

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: rewq (---.icpnet.pl)
Data:   2007-10-13 10:38

Nie zmieniaj wszystkiego naraz, to za trudne skup sie na jakiejs jednej, dwoch sklonnosciach do zlego, tych ktore najbardziej oddalaja Cie od Pana. Umacniaj sie Cialem Pana Jezusa jak tylko to mozliwe. I pamietaj ze wszystko w Nim mozesz.
Przypomnij sobie postawe św. Piotra. Czy on byl w 100% doskonały? Przeciez to jego wiara sie zachwiala, kiedy zaczal tonac, to on sprzeciwial sie planom Bozym do tego stopnia ze Jezus powiedzial mu "szatanie", to on wyciagnąl miecz w ogrodzie oliwnym, a pozniej 3 razy sie zaparl. Mial jednak jedna wspaniala ceche - umial WRACAĆ, bo kochal Pana. Wyobrazasz sobie, co mogli czuc inni apostolowie, gdy slyszeli jak sw. Piotr mowi Panu Jezusowi, ze Go kocha? Moze mysleli: jak on ma prawo mowic tak do Mistrza, przeciez swoim zyciem swiadczyl inaczej. Piotr jednak na zadne z tych 3 pytan o milosc nie zawahal się powiedziec, ze miluje Pana. Ty tez masz prawo mimo swych upadkow mowic "Panie, Ty wszystko wiesz, Ty wiesz ze Cie kocham" J 21,17. Swietosc nie polega na bezgrzesznosci, ale na umiejetnosci WRACANIA, czego konsekwencja jest unikanie grzechu.
Ewa

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: mbb (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-13 11:42

Świętość to nie bezgrzeszność a miłość.
Momenty, kiedy dostrzegamy swoje wady i grzechy są łaską.
Zatem głowa do góry :)

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2007-10-13 13:08

Widzę, że czytałaś Pismo Święte, ale nieuważnie. Owszem, nie wejdziesz do królestwa niebieskiego, jeśli nie staniesz się w 100% jak Jezus (precyzyjnie jak Bóg Ojciec), ale masz na to całe życie, a Kościół katlicki, dodaje nam na to litościwie jeszcze kilka lat w czyśćcu. Ale - dobrze, że się starasz. Tak trzymaj.
P.S.
Proszę księdza! Dłużej trwa pisanie cyferek niż odpowiedzi.

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: Marcin (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-13 18:13

Ja też mam czasami podobne dylematy jak Ty. Sprawa nie jest prosta ale Chrystus zna naszą słabość i czeka zawsze na nasze nawrócenie i nie zniechęca się naszymi upadkami. Z Bogiem.

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: Teofil Jan S. (tis) (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-13 20:42

Michale ja bym zaproponował kodowanie odpowiedzi przy pomocy wzorów rachunku różniczkowego i całkowego albo fizyki. byłoby to bardzo pożyteczne dyż jednocześnie pozwalałob studentom uczelni technicznych przygotować się do kollokwium. Dzisiejszy kod odczytuję jako 72 podzielone przez czterdzieści trzy, co się równa 1,6744186...

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: Weronika 1 (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-15 13:15

Wszyscy jestesmy nieudolni. Przez cale swoje zycie uczymy sie postepowac wg zasad chrzescijanskich. Tylko Bog jest dobry, tylko Bog jest Alfa i Omega. My jestesmy slabymi narzedziami, ktore bez pomocy Bozej nie potrafia czynic dobra. Dlatego wazne jest, aby nie oddalac sie od Boga, wierzyc i ufac, ze Bog odpowie na nasze prosby, jezeli sa dla nas dobre. Pozdrawiam.

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: Verba Docent (---.warszawa.cvx.ppp.tpnet.pl)
Data:   2007-10-15 13:18

Nie jesteśmy katarami, którzy mieli wśród siebie "doskonałych".
Dla nas chrześcijan, jedynym Doskonałym jest Mistrz z Nazaretu, Jezus Pan. Rzymscy katolicy i prawosławni chrześcijanie przypisują doskonałość Matce Jego, bracia odłączeni są w tej kwestii są już bardziej ostrożni. Ale uczniowie Jezusa, ci którzy z nim mieli styk bezpo średni nie byli doskonali. A to tchórzyli, a to kłócili się między sobą, zdarzali się, że niektórzy nawet jakieś pieniądze "przekręcili", coś tam przeskrobali, czegoś zaniedbali. Nie będziemy im wypominać, bo nieładnie.

Nasza niedoskonałość nie jest powodem do rozpaczy. Mistrz obiecał "Szcześliwi ci,którzy są ubodzy w duchu, ich będzie bowiem Królestwo Boże" (Mt5,4). Nasza ułomność duchowa nie zamyka nam bram. Wręcz stanowić ma wyzwanie.

Nie ma czegoś takiego jak "wzorocowy, 100% chrześcijanin". Nie ma w Watykanie czy w Jerozolimie lub gdziekolwiek wzorca chrześcijanina do pokazywania. Każdy z nas ma zmierzyć się sam ze swoim chrześcijaństwem. Ale nie samotnie, bo mierzenie owo odbywa się w ramach wspólnoty Kościoła. Chrześciajnin, to ktoś, kto idzie po śladach Mistrza. Raz lepiej, raz gorzej.

W wolnej chwili polecam lekturę:
Tomasz a Kempis "O naśladowaniu Jezusa".
Dietrich Bonhoeffer "Naśladowanie"

 Re: Nie potrafię być 100% chrześcijaninem, a pragnę.
Autor: Justyna (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2007-10-15 21:17

Jako żywo przypomona mi się scena z Księgi Rodzaju, w której autor natchniony opisuje pierwszy grzech. Pierwsza pokusa: "i tak, jak Bóg bedziecie znali dobro i zło" Rdz 3,5. Niesmiertelni. Wszystkowiedzący. Bezgrzeszni. Pycha... JA MUSZĘ być dobry. JA MUSZĘ być super. JA MUSZĘ być 100% chrzesćijaninem. JA, JA MUSZĘ.
A ja pytam "Gdzie tu Pan Bóg? Gdzie Jezus, który powiedział: "Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamieniem" J 8,7. A później do kobiety: "Nikt cię nie potępił?" J 8,10 I jej odpowiedź: "Nikt, Panie" J 8,11. Nie było nikogo bez grzechu. Bo ludzie są skażeni grzechem. Najpierw pierworodnym, a potem swoim własnym.
Dążenie do doskonałości jest rzeczą jak najbardziej słuszną. Ale trzeba to robić z pełną świadomością, że upadnę. Raz. Drugi. Setny. Tysięczny. Pytanie tylko: czy podniosę się z upadku, czy zostanę w błocie grzechu. Jeśli wstanę, usłyszę od mojego Pana: "I Ja cię nie potępiam. Idź i nie grzesz więcej." J 8,11. I pójdę, nie chcąc grzeszyć, ale z pełną świadomością, że znów wrócę do mojego Boga z wyznaniem: "Nie jestem godzien zwać się Twoim dzieckiem".
Droga "ktosiu-samosiu", użyłam tu dość ostrych słów. Ale nie chciałam Cię zranić. Nie. A jeśli tak się stało, było to mimo mej woli i proszę: Wybacz mi. Chciałabym jedynie, abyś otworzyła swoje serce na bezwarunkową miłość Boga. On jest sprawiedliwy, ale Jego sprawiedliwość jest miłosierna, a Jezus przyszedł do "tych, którzy źle się mają" (por.Mt 9,12). Jeśli zgodzisz się z tym, że masz dążyć do doskonałości swojego chrześcijaństwa mimo, że będziesz często upadać, bedziesz bliska Tego, który z miłością i cierpliwością szuka każdej zaginionej owcy. Życzę Ci tego z całego serca i serdecznie Cię pozdrawiam.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: