Autor: jakaja (---.karoo.KCOM.COM)
Data: 2009-01-09 13:19
Z racji mojej nadpobudliwości seksualnej niszczę związki, niszczę zakochanych chłopaków - sprowadzam na zła drogę, psuję przyjaznie.
Niektórzy się zaśmieją, sama się kiedyś z tego śmiałam. Ale dopiero, gdy poznałam kogoś, kto ofiarował mi czystą i odpowiedzialną miłość widzę, jak bardzo oszukiwałam siebie. Nie byłam nigdy lekkich obyczajów, w gruncie rzeczy jednak korzystałam z tego, że podobam się mężczyną i flirtowałam, także spałam już z 2 chłopakami. Ale nie o to chodzi. Zawsze uważałam, że choć lubię miłość fizyczną, to jestem w stanie czekać na tę druga osobę wiernie. Pomyliłam się.
On jest daleko, wiem, że jest z bardzo dobrej rodziny, wiem, że jest wierny i podchodzi do sprawy poważnie. Ja natomiast złapałam się na tym, że nim manipuluję, że dążę tylko do fizycznego oddania, do emocjonalnych zachowań (by je wywołac u niego). W dodatku w moim środowisku jest wielu atrakcyjnych i wolnych mężczyzn, a ja nijak nie bronię się przed ich zalotami. Czuję się wstrętnie, z drugiej storny widzę, że moja dawniej wysoka morlaność stacza się po równi pochyłej. Zniszczyłam już tak przyjazń, zmanipulowałam innego, czystego chłopaka - po czym i tak uciekłam, bo nie pasowalo mi coś. Czasem myślę, że to wina mojego wieku - kobieta lat 22 powinna przecież mieć już (naturalnie) dzieci. Nie wiem, co sie ze mną stało, wiem, ze tylko dzięki reszcie umysłu (który coraz czesciej pożadanie zasłania) nie jestem jeszcze na skraju... ech.
I jak mam o tym powiedziec tmeu chłopakowi? Czy w ogóle moge mu coś mowic o tym? Nie moge przecież zgadzać się na ślub tylko dlatego, bo chcę seksu, a nie chce jego niszczyć!! Nie chcę też od niego odchodzić!! Pomocy...
|
|