Autor: Tilla Tequilla (---.zamek.net.pl)
Data: 2009-01-14 18:19
Kiedyś, gdy byłam zdenerwowana, powiedziałam do babci, żeby się ode mnie odwaliła, dosłownie tak. Później tego żałowałam, poszłam do spowiedzi i postanowiłam więcej tak nie mówić. Jednak moja babcia nie była już tak łaskawa i nadal mi to wypominała, jak to mnie czasem nerwy ponoszą i jak nie potrafię panować na językiem, o kompletnym braku szacunku do osób starszych nie wspominając. Znosiłam to, chociaż było mi przykro, że tak ciężko jej wybaczyć i zapomnieć. Ale pewnego razu, gdy od godziny robiłyśmy razem ciasto, była miła atmosfera i przyjazny klimat, znowu się jej to przypomniało i po raz kolejny mi powiedziała mniej więcej, że chociaż ma tyle wnuków, to takiej pyskatej gówniary to jeszcze nie widziała. Poczułam się skrzywdzona, bo już nawet Bóg mi to wybaczył, a ona nadal mi to wypomina, powiedziałam jej więc, że skoro taką frajdę sprawia jej powracanie do starych nieprzyjemnych sytuacji i jakichś tam wulgaryzmów, to będę tak łaskawa i mogę częściej się do niej tak zwracać, ale póki co niech się ode mnie odwali, bo dziś nie mam ochoty z nią dyskutować. Potem poszłam do siebie i zaczęłam płakać. Później przyszła do mnie mama i próbowała mnie pocieszyć, ale jednocześnie zdecydowanie potępiła moje słowa i kazała mi ją pójść i przeprosić. Gdy się już uspokoiłam to poszłam i ją przeprosiłam, a babcia tę zgodę odwzajemniła. Od tego czasu do dziś wszystko jest dobrze, a babcia nie powraca do starych sytuacji. Problem tylko polega na tym, że ja po tym wszystkim poszłam do Komunii! owszem, pogodziłam się z babcią, przeprosiłam ją, ale co poszło to poszło i mam wielkie wątpliwości czy jednak moja Komunia nie była świętokradztwem...
|
|