Autor: Margola (---.chello.pl)
Data: 2009-07-22 23:53
Ostatnio czytałam fajny artykuł o związkach wśród młodzieży.
Zacytuję fragment:
"Człowiek rozwija się przez kontakt z drugą osobą, tak z mężczyzną, jak i z kobietą. Każde spotkanie może być ubogacające, przyczyniać się do wszechstronnego rozwoju człowieka. Istnieją jednak takie formy spotkań, które zamykają na innych ludzi lub też wszystko zawężają tylko do spraw seksualnych. I jedne, i drugie mogą zubożyć osobowość człowieka . Zwłaszcza młodej, rozwijającej się osobie - tak chłopcu, jak i dziewczynie - potrzebny jest szeroki kontakt z wieloma rówieśnikami, potrzebne są kontakty z kolegami i koleżankami, przyjaźnie. Rozmowy, spotkania z różnymi ludźmi mogą ubogacać duchowo. Jeśli natomiast dorastający chłopak zawęża swoje kontakty z innymi do dziewczyny, z którą „chodzi” na sposób narzeczeński, lub dziewczyna spotyka się tylko „ze swoim” chłopakiem, dokonuje się ich wewnętrzne zubożenie. Traktując swoje spotkania na sposób narzeczeński, izolują się od ludzi, chcą być sami. Nawet gdy nie dochodzi między nimi do współżycia seksualnego, samo to odizolowanie zubaża ich. „Nie widzieć świata” poza jedną osobą staje się zagrożeniem dla pełnego rozwoju dorastającego człowieka, który powinien się ubogacać przez kontakt z wieloma kolegami i koleżankami /.../.
Źródło: teologia.pl
Ograniczyłaś swój kontakt do jednego człowieka (pomijając znajomych, przyjaciół) nie masz za bardzo możliwości poznawania innych chłopców, dusisz się w tym związku. Patrząc od drugiej strony być może po prostu opadła pierwsza euforia a przecież miłość to decyzja, wybór a nie uczucie.
Mam sporo znajomych b. szczęśliwych małżeństw, które poznały się w wieku licealnym. Mam też kuzynkę która wyszła za mąż w 21 roku życia i jej małżeństwo praktycznie nie istnieje bo mam wrażenie że dolega jej dokładnie to co Tobie, strasznie ciasno jej w tym małżeństwie, szuka sama nie wiem czego przy okazji raniąc swojego męża i rozbijając małżeństwo.
Przemodliłabym to, powierzyła ten związek Bogu, i podjęła decyzję jak najszybciej bo swoim obecnym zachowaniem ranisz swojego chłopaka, pomyśl co on przeżywa. Ostatnio słuchałam świadectwa kobiety od której odchodził mąż (nie wiedział czy ma odejść do innej kobiety, ociągał się tylko ze względu na dzieci, niby był a go nie było). Powiedziała że ten czas tego jego niezdecydowania był czymś strasznym: on chce odejść, ale zostaje, ona ma nadzieję, on jednak odchodzi, potem wraca, ona znów ma nadzieję, istny horror. I Ty dokładnie taki sam horror serwujesz swojemu chłopakowi.
Mam wrażenie ze Ty wiesz co zrobić ale ociągasz się bo przywiązanie, bo jakieś uczucie jeszcze się tam tli, bo po rozstaniu będziesz sama, nie będzie się do kogo przytulić, a jak później nie spotkasz nikogo innego, lepszego...
Ale decyzja jest Twoja, przemódl to i zdecyduj i konsekwentnie zostań albo odejdź i nie rań tego człowieka bo on cierpi.
|
|