logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Jestem jak wycięta z życia. Meczę się z sobą.
Autor: Marysia (---.ambit24.pl)
Data:   2009-07-16 22:13

Witam Was. Nie oczekuję że ktoś mi udzieli odpowiedzi na moje pytania, ale chociaż pomoże wytrwać w tej sytuacji... jestem jak wycięta z życia. Miałam chłopaka, zaczęło się od przyjaźni, niezwykłej - to mój najlepszy przyjaciel, a raczej był. Później coś zaiskrzyło, zdecydowaliśmy się być parą ale na krótko, nie wyszło, może to było za wcześnie dla nas. Później znów przyjaźń, z mojej strony zaczęło rodzić się uczucie, bałam się tego ale dawał mi znaki że tez nie jestem mu obojętna. Wyznałam mu że go kocham, on... że nie wie co czuje, że potrzebuje czasu. W końcu usłyszałam te magiczne słowa, powiedział że mnie kocha. Nie pytałam go o to, nie naciskałam, po prostu zachowywałam się jak dawniej. Byłam taka szczęśliwa gdy pewnego dnia mi to powiedział. Czułam jego zaangażowanie. Minął miesiąc... zaczął się zmieniać, mówił, ze nie wie co czuje, ze się boi, ze nie wie co robić, poprosił o to, żebyśmy zostali przyjaciółmi. Ochłodziło się miedzy nami, bo nie potrafiłam przełknąć jego decyzji, chciałam dystansu by o nim zapomnieć jako o mężczyźnie, zależało mi jednak na przyjaźni bo była wyjątkowa.
Udało się. Znów byliśmy na stopie przyjacielskiej choć coś czułam, walczyłam z tym, czasem było lepiej czasem gorzej. Myślałam ze nie mogę go zmusić do miłości, a nie chciałam go stracić jako człowieka. Znamy się prawie 2 lata. Powiedział ze już mnie więcej nie skrzywdzi, nie będzie robił nadziei.
Minęło kilka miesięcy. Zaczął flirtować, obracałam to w żart, nie chciałam znów cierpieć ale tak go kochałam... aż uległam. Zaczęliśmy być ze sobą. Jeszcze nie tak dawno planowaliśmy wspólne wakacje, mówił ze jest szczęśliwy, ja tez byłam. Powiedział, ze "chyba mnie kocha". Naprawdę dawał mi to odczuć, godzinami rozmawialiśmy, wspieraliśmy się, chcieliśmy czekać aż będziemy mogli mieszkać w jednym mieście.
I znów stało się to w co już nie wierzyłam - powiedział ze nie potrafi się we mnie zakochać. Ze się modlił o uczucie ale ze nie potrafi. Tez się modliłam byśmy wytrwali. Jest mi tak źle, bo pierwszy raz zdecydowałam się na taki krok jak zerwanie kontaktu, zmieniłam numer telefonu. On chciał przyjaźni, ale nie umiem spojrzeć na niego tylko jak na przyjaciela. Próbowałam, nie potrafię. Tak mi szkoda, ze straciłam najważniejszą osobę w moim życiu, Potrzebuje go jako człowieka ale wiem ze gdybyśmy znów byli przyjaciółmi to moje uczucie będzie się tylko podsycało. Boje się tez ze znów zacznie ze mną flirtować i skończy się na moim rozczarowaniu.
Kocham go, dlatego zerwałam kontakt. By nie kusić okazji, by sobie ułożył życie tak by był szczęśliwy, skoro przy mnie się nie czul.
Czemu tu pisze? Bo nie wiem o co prosić Boga, o kolejną szansę dla nas - owszem chciałabym z drugiej strony już bym nie zaufała temu mężczyźnie. O to byśmy oboje dojrzeli i spotkali się po latach? tez tak myślałam, ale już nie chcę mieć nadziei, chcę zapomnieć.
O to żeby wygasło uczucie a została przyjaźń, której tak pragnę? nie umiem go nie kochać, zawsze to uczucie powraca.
Nie wiem o co... mecze się z sobą. Nie rozumiem tego wszystkiego. Żałuję tylko ze byłam z kimś tak długo, kto nie kochał, jednak czekałam. Już raz się doczekałam. Teraz zastanawiam się czy te słowa ze mnie kocha sprzed jakiegoś czasu były prawdą, bo miłość przecież nie ustaje tak nagle, z miesiąca na miesiąc.
Boli mnie teraz brak kontaktu - po kilkunastu miesiącach kiedy to dzień w dzień rozmawialiśmy, nie umiem sobie poradzić. Straciłam taką ważną osobę w życiu.

 Re: Jestem jak wycięta z życia. Meczę się z sobą.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-07-23 19:27

No proszę są jednak jeszcze rozumne i dojrzałe Kobiety, a mówi się, że teraz to już niemożliwe, nie te czasy, teraz to tylko fiu-bździu. Poboli, poboli i przestanie. Jesteś mądrzejsza ode mnie, mnie bolało 6 lat. Wiesz, ciesz się z tego doświadczenia (na zapas). Bóg wykorzystuje tę sytuację, by Cię przygotować do dojrzałej, prawdziwej miłości, gdy będziecie do tego gotowi - Ty i Twój przyszły mąż, który gdzieś tam jest i też się przygotowuje. Gdybym moją żonę spotkał wcześniej, byłaby bez szans - taka gówniara? A z piasku babki lepić, a lalkami się bawić, a nie myśleć o małżeństwie. Gdy kończyłem pierwsze studia, ona dopiero maturę zdawała. Poważny człowiek nie zauważa takiego gówniarstwa w spódnicy. Toż to dzieciuch zupełny, tylko udaje kobietę.

 Re: Jestem jak wycięta z życia. Meczę się z sobą.
Autor: Krystyna (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2009-07-23 20:01

Taki brak stałości w uczuciach ze strony chłopaka zdaje się świadczyć o tym, że nie dorósł on jeszcze do miłości, póki co potrafi zakochać się na chwilę i równie łatwo odkochać, a może inaczej - potrafi tylko flirtować. Słusznie twierdzisz, że miłość nie ustaje nagle, z miesiąca na miesiąc.
Moim zdaniem - odpuść sobie tę znajomość. Tak, jak napisał Michał - trochę poboli i przestanie. To chyba nie ten, na którego czekałaś. Daj sobie szansę na nową znajomość, może taką bardziej stabilną i z człowiekiem dojrzałym emocjonalnie. On gdzieś czeka, może szuka Ciebie, pozwól mu "znaleźć się" :)
Pozdrawiam :)

 Re: Jestem jak wycięta z życia. Meczę się z sobą.
Autor: leila (---.net.inotel.pl)
Data:   2009-07-24 01:12

łatwo mówić, poboli i przestanie. gdyby to był związek bez zaangażowania to by pomogły te rady, ale jeśli dziewczyna kocha (a nie tylko jest zakochana) to już tak łatwo nie jest.
możesz się pomodlić o jak najszybsze rozpoznanie woli Bożej i o uczucie radości. to na pewno pomoże. nie możemy Bogu w modlitwie dyktować najlepszego (według nas) rozwiązania. Zdajmy się na Jego łaskę :)

 Re: Jestem jak wycięta z życia. Meczę się z sobą.
Autor: Kasia (---.devs.futuro.pl)
Data:   2009-07-24 10:02

Jeśli modlił się o uczucie, o CZUCIE miłości to źle się modlił, bo miłość nie jest uczuciem. Jest postawą wobec drugiego człowieka, pragnieniem dobra dla niego, jest decyzją, że chcę być z tą osobą.
Widzisz, on najwidoczniej o tym nie wiedział i mylił miłość z zakochaniem myśląc, że jak nie czuje to nie kocha.
Polecam ten artykuł: http://adonai.pl/milosc/?id=37
A Ty musisz przeżyć swoją żałobę po nim, a potem nie ustawaj w modlitwie o dobrego męża, który gdzieś już jest tylko jeszcze się nie spotkaliście.

 Re: Jestem jak wycięta z życia. Meczę się z sobą.
Autor: Hermenegilda (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-07-24 10:16

leilo. To że tutaj piszemy różne słowa, wcale nie znaczy, że łatwo mówić. To czytającym tak się może wydawać, ale niejedne rady to wynik własnych wieloletnich bolesnych doświadczeń. Gdyby się potrafiło uwierzyć w doświadczenie innych, to tego bólu w życiu byłoby mniej. To nie tak, że "łatwo mówić". To po prostu jest prawda. To musi boleć. Musi trochę poboleć, inaczej świadczyłoby o tym, że żadnej miłości nie było. Nie da się takich doświadczeń przejść bezboleśnie. Uroki dorosłego życia. Chodzi jednak o to, żeby uwierzyć, że to minie. Pewnie pamięć tej miłości zostanie na zawsze, jakiś smutek powróci i po latach, bo 4 lata to w tym wieku szmat życia. Ale ten zasadniczy mocny ból mija. Może i jeszcze po kolejnej miłości minie. Ważne, żeby zacząć nowe życie, bez tych ciągłych powrotów.

Wiesz Marysiu, myślę, że on nie kłamał, gdy mówił, że kocha. On tak to wtedy czuł. Tylko że jeszcze jest dzieckiem, w którym uczucia nie są stałe. I jeszcze za bardzo myśli o sobie, a nie o wyrządzanej krzywdzie. On jeszcze nie rozumie, co to naprawdę jest miłość, zatrzymał się na razie na uczuciach, które zawsze są chwiejne. To jest jeszcze dziecko. Ludzie dojrzewają w różnym wieku.
Dobrze, że odeszłaś od niego. Po pierwsze ze względu na siebie. Ty jesteś dojrzała i masz prawo do dorosłego życia. Jeśli nie widać nadziei, to nie ma sensu przedłużanie związku. Piszesz o tych 2 latach jakoś straconych. Tymczasem to jest zawsze więcej. Bo do tych lat, kiedy się ze sobą "chodzi", trzeba dodać właśnie ten czas "leczenia się" po utraconej miłości. Im dłużej jest się razem, tym dłużej trwa potem ból. A rzucanie się od razu w nową miłość jest zazwyczaj tylko wyrządzaniem komuś krzywdy. Bo człowiek po utraconej miłości musi mieć czas żałoby. To tak, jak po śmierci bliskiej osoby. Trzeba sobie pozwolić na żałobę po stracie miłości. Potraktuj ten czas jako naturalny. Musi boleć i już. Ale za jakiś czas będziesz gotowa na inną miłość. Przy nim - nigdy nie byłabyś gotowa.
Ale dobrze że odeszłaś od niego - nie tylko ze względu na siebie. Właśnie to dla niego jest dobre. I ja wcale nie nazwę tego jak ty: "by sobie ułożył życie tak by był szczęśliwy, skoro przy mnie się nie czuł". Powinnaś była (nawet już wcześniej) odejść od niego - żeby on wydoroślał. Jeśli go kochasz, to właśnie tak powinna wyglądać miłość. Nie - przygarnianie do serca dziecka, bo ma swoje lata. Trzeba mu pomóc stać się dorosłym. On miał u ciebie przystań, zawsze mógł wrócić. I tak sobie próbował żyć, bez zobowiązań, nie zastanawiając się, że wyrządza krzywdę, że nie traktuje życia poważnie. On musi zrozumieć że świat i drugi człowiek nie jest jego własnością. Musi zrozumieć, że rani i że te rany bolą. Przy tobie by tego nigdy nie zrozumiał, bo za bardzo na niego czekałaś. Odchodząc - dałaś mu możliwość wydorośleć. I tylko w tym sensie pozwoliłaś mu być szczęśliwym z inną. Żeby tak było - jego też musi zacząć boleć.
Nie mogę ci obiecać, że do ciebie wróci, choć takie przypadki się zdarzają. Ale kiedy ciebie będzie bardzo bolała ta samotność, ofiaruj ten ból za niego. I pomyśl, że dałaś mu wielki dar. Ofiarowałaś swoją miłość do niego, żeby on nauczył się być szczęśliwy. Dzięki tobie może zrozumieć miłość. Gdyby to on odszedł, nie chciał - byłby znów panem wszystkiego. Więc choć będzie bardzo Marysiu bolało, nie wracaj do niego, nie umawiaj się, nie spotykaj. Zrób to z miłości do niego. Wiem - nic w zamian nie dostaniesz. Nic - tutaj na ziemi. Ale ty jesteś dojrzała i gotowa do takiej miłości bezinteresownej. Nie wiem na ile on z tego skorzysta, ale ty dajesz mu szansę na nowe życie. Na życie dorosłego człowieka.
On na pewno nie kłamał, że kocha. Ale on nie kochał. Nie umie jeszcze kochać. Po prostu nie umie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: