logo
Wtorek, 14 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Mariusz (---.zamek.net.pl)
Data:   2009-07-21 16:37

1 marca przyszła na świat moja córka - Hania. Dzieliłem się z Wami tą radością. Sam sporo już w życiu przeszedłem. Więc jako prawie 40-letni facet cieszę się, że mam szansę wychować ją będąc mądrzejszym o doświadczenia, które zdołałem zgromadzić.
Mała rośnie zdrowo i jest przesłodka. Tylko jedna rzecz mnie niepokoi. Od czasu gdy przyszła na świat znajomi, bliscy i dalsi, niestety członkowie rodzin też... domagają się koniecznie typowo polskiego "postawienia". Już mnie momentami nosi jak co rusz ktoś wprasza się... nie żeby zobaczyć dziecko, spytać o nią, o plany, o troski, o radości a jedynie domaga się wódki.
Sam też znam smak alkoholu ale uważam, że takie traktowanie narodzin dziecka to zwykłe prostactwo. Odnoszę wrażenie, że dla ludzi byle okazja jest dobra by się napić wódki. Już teraz zaczynam się bać co będzie gdy po chrzcinach, przy obiedzie na stole nie znajdzie się alkohol, a potem to już na roczek, z powodu pójścia do przedszkola, potem komunia... i tak przez całe życie. Jak nie pozwolić wbijać się w ten schemat? Jak wytłumaczyć bliskim, że zamiast wydać pieniądze na wódkę wolę odłożyć je by zrobić z nich dobry użytek?
Najbardziej mnie martwi, że rodzina mojej żony pochodząca w dużej mierze ze wsi nie widzi w tym nic zdrożnego. Wręcz dziwią się, że ja uparcie odmawiam goszczenia alkoholem różnej maści znajomych i pociotków, których większość zna się jedynie z opowieści i spotkań przy okazji pogrzebów i wesel.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data:   2009-07-21 21:36

W takich razach opowiadałem ludziom o Krucjacie Wyzwolenia Człowieka (której zresztą nie podpisałem ze względów ideologicznych). Tak było prościej, niż tłumaczyć, że jestem abstynentem. No i warto było zobaczyć ich miny. (Kazanie zamiast alkoholu)

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Gośka (---.chello.pl)
Data:   2009-07-21 22:36

Mamy czworo dzieci i żadnego "pępkowego" nie było. Wiem jedynie, że mój mąż, gdy jeszcze byłam w szpitalu po pierwszym porodzie, kupił jakąś wódę i z moim bratem wypili. Nie rozumiem takich zachowań, ale zdarzyło się. A żeby na chrzcinach czy urodzinach dziecka postawić alkohol trzeba być głupim. Proszę wybaczyć sformułowanie, ale tak uważam. To naprawdę jest prostactwo i moim zdaniem nawet tłumaczyć takim ludziom nie ma co, bo nie "zakumają". Po prostu: nie ma u mnie alkoholu przy takich okazjach. A zamiast wydać na wódę wolę zostawić na dziecko. Kupowanie wódki to dla mnie marnowanie pieniędzy. I tyle można by powiedzieć ewentualnie. Ale naprawdę, ludzie, którzy są nauczeni pić, bo jest JAKAKOLWIEK okazja nie potrafią często zrozumieć jak można nie pić, skoro ta okazja jest.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Tobiasz (---.limes.com.pl)
Data:   2009-07-22 00:06

Witam,
No cóż, masz niemały orzech do zgryzienia. I pewnie musisz dokonać wyboru: albo Twoje zasady (nie picie alkoholu) albo zaspokojenie "potrzeb" rodzinki. Pamiętaj, że jak raz postawisz to nie będziesz miał argumentu na przyszłość i to Ci rodzinka wypomni. Ja bym na Twoim miejscu postawił sprawę jasno: nie będzie alkoholu i już. Oczywiście ugość ich serdecznie, ale według Twojego pomysłu. Co Ci mogą zrobić. Trochę się z Ciebie pośmieją, poplotkują, nazwą dziwakiem, i tyle. A Ty zachowasz swą twarz. Kto wie, może też to da im trochę do myślenia i też coś się u nich zmieni. Trzymaj się i nie daj się. Pozdrowionka.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Grażyna (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-07-22 07:43

Wolę myśleć, że niektórzy ludzie w taki sposób, trochę rubaszny okazują radość, że człowiek na świat przyszedł. Może wstydzą się inaczej, może nie potrafią. Wino wszak rozwesela serce człowieka (zob. Ps 104,15). W Kanie Galilejskiej stało się zapowiedzią prawdziwej radości. Intencja dobra, życzliwość szczera. Może tylko żeby ilość nie za duża?

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Krystyna (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2009-07-22 08:06

Co do alkoholu - goście winni dostosować się do zwyczajów panujących w Twoim domu. Może przy okazji zrozumieją, że radość nie musi być efektem "upojenia", ale płynie z serca. Narodziny dziecka - to powód do takiej właśnie radości.
Tak przy okazji - prawdopodobnie nie darzysz wielką sympatią rodziny żony, to często spotykane w małżeństwie (tutaj akurat wkurza Cię, słusznie zresztą, ich zamiłowanie do biesiad z alkoholem), wystrzegaj się jednak złośliwych uwag na ich temat - zwłaszcza wobec żony. To może mieć duży wpływ na relacje między Wami.
Gratuluję córeczki, oby była radością Waszego życia :)

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Hermenegilda (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-07-22 08:56

Tu są dwie różne sprawy.
Jedna, to samo postawienie alkoholu "z okazji". Taki jest u nas zwyczaj, więc ludzie na to czekają. Faktycznie na wsiach jest to częstsze, wręcz traktuje się jako "konieczność", ale właśnie dlatego trzeba na ludzi z takich środowisk patrzeć trochę inaczej. To nie jest prostactwo, tylko zakodowany obowiązek. Gdyby oni nie postawili, czuliby się bardzo źle, jak skąpiradła, to dla nich brak gościnności. Ich oczekiwanie trzeba traktować jako coś naturalnego. Nie wolno nimi pogardzać, bo to jakby druga natura. Pamiętaj, że picie alkoholu nie jest grzechem, grzechem jest upijanie się. Nie wolno więc patrzeć na ludzi kulturalnie pijących jak na gorszych od abstynentów.

Druga sprawa - twoje prawo do niestawiania. Jestem za tym, żeby absolutnie nie naginać się do potrzeb innych, tylko żyć po swojemu. Oni mają prawo oczekiwać, a ty masz prawo nie stawiać, i tego się trzymaj. Jeśli chcesz ludzi nauczyć życia bez alkoholu to na pewno nie pogardą, na pewno nie okazywaniem że ty jesteś mądrzejszy i lepszy, a oni prostakami. Sami sobie wtedy postawią i przy wódce będą się żalić na niemiłego krewnego. Tłumaczenie się nic nikomu nie da. Tłumaczenie, że nie wolno wódki stawiać jest z kolei nieprawdą, bo dlaczego nie wolno, jeśli ktoś chce wypić lampkę wina ze znajomymi? To, że jestem abstynentką od kilkudziesięciu lat nie znaczy, że wszyscy muszą. Ty bądź konsekwentny w swoim wyborze i tyle. Bądź pewny swego. Pewny, że masz rację, że ci tak wolno żyć. I nie czuj się gorszy. Zauważ, że takie ocenianie innych, nazywanie "po imieniu" wynika z tego, że ty sam nie czujesz się pewny w swoim niepiciu. Ty chcesz walczyć z innymi, a po co? Nie szukaj akceptacji pośród ludzi, którzy piją. Po co ci to? Wystarczy, że znasz swoje prawa. Masz prawo do niepicia i niestawiania bez tłumaczenia się. Stawiasz bigos, choć niektórzy wolą fasolkę po bretońsku. Ale ty jesteś gospodarzem. Ty chcesz podać bigos i koniec gadania. Ale ludzie, którzy wolą fasolkę naprawdę nie muszą być prostakami. Twój szacunek do nich jest ważniejszy niż butelka czy brak butelki alkoholu. Nie dasz świadectwa, lekceważąc innych.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Verba Docent (---.nat.umts.dynamic.eranet.pl)
Data:   2009-07-22 09:00

Gratuluję!!! Narodziny dziecka to naprawdę wielka sprawa. Życzę wszystkiego najlepszego dla Państwa i ich pociechy.

Co do alkoholu, to popieram Pana punkt widzenia. Nie, żebym był abstynentem lub wrogiem alkoholu jako takiego, bo nie jestem. Jestem zwolennikiem tego, żeby każdy miał prawo do świętowania w taki sposób w jaki mu pasuje i nie przeszkadza innym. Jeśli ktoś ma ochotę uczcić ważne wydarzenie lampką wina (a są to klimaty mnie bliskie, bowiem jak mawiał śp. Trener Górski: "lampka wina jeszcze nikomu nie zaszkodziła"), to niech świętuje w ten sposób. Jeśli komuś nie sprawia przyjemności "zakrapiane" świętowanie, to ma do tego święte prawo.

I nie musi się nikomu tłumaczyć. "Bo takie są moje obyczaje" (Żeromski) i basta!
P.S.
Jeśli już odmawiam picia, to mam taki klasyczny tekst, którego nauczyłem się w Rosji: "ja już swoją cysternę wódki w życiu wypiłem i starczy". Dziwne ale przyjmowane jest to ze zrozumieniem, wręcz z podziwem.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: IKS (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2009-07-22 11:48

"Nie, bo nie". Bądź sobą człowieku, to się opłaca. Przyjmą Cię takim, jakim jesteś i zwyczaje Twojego domu również. Po pierwszym spotkaniu bez stawiania alkoholu zaakceptują Twój sposób bycia. Następnym razem nie wspomną o wódce. Powiedzą: "przychodzimy do was na kawę" i będą zadowoleni. To jest Twój dom i Twoja rodzina, nie można sobie pozwolić na ,bałagan". W razie uwag zawsze pomaga spokojne powiedzenie "u mnie tak będzie". Przyjmą Cię i Twoje zwyczaje wcześniej niż myślisz.
Tyle z mojego doświadczenia. Wszelkiej pomyślności dla Hani i Jej Rodziców.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: helena (---.tvk.torun.pl)
Data:   2009-07-22 13:00

Rosyjskie przysłowie, przetłumaczone dosłownie na polski, brzmi: "do cudzego domu swojego obyczaju nie zanoś". Myślę, że nie powinieneś sobie zaprzątać głowy zastanawianiem się jak im to wytłumaczyć, itp. Po prostu, jeśli przyjdą, poczęstujesz ich kawą; a jeśli będą nalegać, to krótko powiedz, że w Twoim domu nie ma takiego zwyczaju. Można też znaleźć wyjście kompromisowe - zamiast wódki - wino :) Zawsze to "szlachetniejszy" trunek :)
Myślę też, że Hermenegilda poruszyła bardzo ważną kwestię; musisz uważać, żeby to nie stało się zarzewiem konfliktu pomiędzy Tobą a Twoją żoną. Nie piszesz wiele na temat tej rodziny i znajomych, oprócz tego, że chętnie wprosiliby się na zakrapianą imprezę, ale bardzo możliwe jest, że po prostu chcą w ten sposób z Tobą świętować i że wcale nie chodzi im tylko o napicie się; może też chcą ja zobaczyć, "zapytać o plany, o troski, o radości", ale u nich ten zwyczaj wiąże się z "oblewaniem" tego? Nie wiem, Ty ich znasz, więc być może rzeczywiście szukają tylko okazji, żeby się napić. Myślę jednak, że nie należy czynić z całkowitej abstynencji bożka, a ludziom, którzy piją alkohol od razu zarzucać degrengoladę. Wszystko jest dla ludzi, trzeba tylko mądrze z tego korzystać. Jeśli, tak jak zasugerowała Hermenegilda, u tych ludzi to tradycja a nie pijaństwo, to mogą poczuć, że uważasz ich za gorszych, za prostaków. Jeśli nimi jednak nie są, to myślę, że kiedy wytłumaczysz im, że sam nie pijesz, więc nie urządzasz takich imprez, nie powinni się obrazić.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Mariusz (---.zamek.net.pl)
Data:   2009-07-22 20:27

Faktem jest, ze nie uważam alkoholu jako zła samego w sobie. Poza funkcją dezynfekcyjną w medycynie ;) stosowanie z umiarem i jasno określonymi granicami nie jest nagannym. Złem jest tylko traktowanie alkoholu jako "spoiwa" życia towarzyskiego. Jestem piwoszem ale znam swój umiar. Niezmiennie jednak dziwię się ludziom, którzy lubują się we wprowadzaniu stan nieważkości. Nie chcę zawracać Wisły kijem, ale jedynie chcę by goście - co zresztą mi radzicie - uszanowali mój zamiar. Zapewne z przykrością będą znosili kolejne moje odmowy do czasu aż zrozumieją, że nie jestem sympatykiem przymusowego łączenia szkła z rodzinnymi uroczystościami. No cóż, oby mi taktu i samozaparcia wystarczyło.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: Hermenegilda (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2009-07-24 08:55

Też tak myślę, Mariusz, że to potrwa długo. W swoim zakładzie "pracowałam" nad tym kilkanaście lat, żeby mnie nie zmuszali do picia (bo i tak nie wypiję). Teraz od wielu lat, gdy urządzają imieniny - oczywiście oni nie zrezygnowali z alkoholu, ale na stole zawsze stoi specjalnie dla mnie kupiona pepsi-cola, a kieliszka nikt mi nie stawia, nawet pustego. I okazuje się, że zawsze ktoś jeszcze akurat dzisiaj rezygnuje z alkoholu i pije ze mą pepsi. Od tych dwudziestu lat ani razu już nie musiałam w pracy mówić, że nie piję i nie stawiam "z okazji". Więc się da, tylko potrzeba na to czasu.

 Re: Różnej maści znajomi i pociotki domagają się postawienia.
Autor: bartek (94.254.189.---)
Data:   2009-07-26 22:03

Ty płodziłeś, żona nosiła i urodziła i wy będziecie wychowywać. Nie chcesz gorzoły na chrzcinach - twoje prawo i koniec. Ta sytuacja grozi precedensem na przyszłość. Miałem dokładnie to samo. Spotykałem się z dziewczyną, planowaliśmy ślub (do którego koniec końców nie doszło, nieważne) i mój "serdeczny przyjaciel" oznajmił, że jak nie będzie gorzały na weselu to się śmiertelnie obrazi. Jego problem, nie mój. Nie zgadzaj się.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: