Autor: Bogna (---.chello.pl)
Data: 2009-07-24 20:56
Komentarz do Biblii Poznańskiej [cały cytowany przez Ciebie fragment]:
37–40. Groźną mowę Jezusa przeciwko faryzeuszom i uczonym w Piśmie zanotował tylko autor trzeciej Ewangelii. Do wygłoszenia tej mowy doszło w okolicznościach następujących: pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do swego domu na wspólny posiłek. Kiedy wyrażał zdziwienie, że Jezus zasiadł do stołu, nie dokonawszy przedtem obmycia rąk, Jezus zareagował długim i bardzo surowym w tonie przemówieniem. Należy zauważyć, iż trochę zaskakuje nas przede wszystkim sam fakt zaproszenia Jezusa na posiłek do domu faryzeusza. Jakież to cele przyświecały temu gościnnemu faryzeuszowi?
Na pierwszy rzut oka może również dziwić zachowanie się Jezusa: nie przestrzegał obyczajów obowiązujących w obcym domu, a poza tym, będąc gościem, pozwolił sobie na robienie uwag, i to obraźliwych zarówno pod względem formy, jak i co do treści. Ale nie należy zapominać, że Jezus naucza nie tylko słowem, lecz także czynem. To zupełnie świadome przekroczenie przepisu Prawa miało zamierzony cel pedagogiczny. Wydaje się, że Jezus całkiem wyraźnie chciał sprowokować gospodarza domu do owej krytycznej wypowiedzi dotyczącej zachowania się Zbawiciela. Wypowiedź ta miała się stać okazją do wygłoszenia całego wykładu na temat istoty czystości w jej nowotestamentowym ujęciu.
41. Otóż na wstępie uczynił Jezus bardzo ważne rozróżnienie: istnieje czystość zewnętrzna, materialna, i wewnętrzna. Mimo troski o czystość zewnętrzną, tak bardzo pielęgnowaną przez faryzeuszy, ci sami faryzeusze wewnątrz są pełni przewrotności i zdzierstwa. Tymczasem czystość wewnętrzna jest o wiele ważniejsza od czystości zewnętrznej; co więcej, jeśli ktoś jest czysty w swym wnętrzu, to jego strona zewnętrzna również nie budzi zastrzeżeń. Ci, co myślą inaczej, zasługują na miano głupców, bo nie chcą uznać prawdy, że Bóg jest Stwórcą nie tylko zewnętrznej strony człowieka, lecz także jego wnętrza. I niech się takim ludziom nie wydaje, że jeśli poświęcą coś na zewnętrzne wsparcie bliźniego, to tym samym staną się czyste ich wnętrza.
42–44. Następnie zwracając się już bezpośrednio do faryzeuszy ma im Jezus za złe to, że dając dziesięcinę z rozmaitych ziół, równocześnie nie troszczą się wcale o przestrzeganie sprawiedliwości i miłości Bożej, że uganiają się za pierwszymi miejscami w synagogach i pragną, żeby ich ludzie publicznie pozdrawiali. Ostatecznie przyrównał Jezus faryzeuszy do niewidocznych grobów: ludzie chodzą po nich, całkiem nieświadomi tego, że nie okazują żadnego szacunku zmarłym. Równocześnie zaś łamią prawo czystości, bo wchodzenie w jakikolwiek kontakt z ciałem umarłego sprawiało, że żywy stawał się nieczystym (por. Lb 19,16).
45–52. Nauką Jezusa poczuli się dotknięci nie tylko faryzeusze, lecz także uczeni w Piśmie. Nic tedy dziwnego, iż jeden z tych ostatnich zwrócił Jezusowi uwagę, że ubliża również im, uczonym w Piśmie. W odpowiedzi wygłosił Jezus nie mniej ostrą mowę przeciwko uczonym w Piśmie, ostrzegając ich aż trzykrotnym „biada” przed karą, jaką na siebie ściągają. A oto najważniejsze wykroczenia uczonych w Piśmie: wyjaśniając Biblię wkładają na ludzi ciężary wprost nie do uniesienia, a sami tymczasem nie zobowiązują się do niczego; budują grobowce, czcią otaczają proroków ST, a Jezusa oraz Jego Apostołów nie chcą przyjąć; dla siebie zarezerwowali klucz do właściwego rozumienia woli Bożej, ale swoją postawą uniemożliwiają ludziom jej spełnianie i sami owej woli nie czynią.
Najdłużej zatrzymał się Jezus przy drugim z kolei zarzucie skierowanym przeciwko faryzeuszom, czemu nie należy się dziwić: chodziło przecież o sprawę wiążącą się wprost z Jego osobą. Jezus wymawia uczonym w Prawie przede wszystkim hipokryzję: oto odżegnują się oni od postępowania swoich ojców, którzy skazywali na śmierć proroków, przez to, że owym prorokom budują grobowce. Jakaż to jednak iluzoryczna poprawa! Przecież ci budowniczowie pomników dla tamtych mężów Bożych równocześnie odrzucają Jezusa, który jest nie tylko wysłannikiem, ale Synem Boga. Wszystkie proroctwa o tragicznym końcu Mesjasza wypełniają się wskutek złej woli i zatwardziałości uczonych w Prawie. Oni też, i całe plemię, które reprezentują, poniosą zasłużoną karę za wszystkie tamte morderstwa i za śmierć Mesjasza. Stanie się to już wkrótce, w momencie doszczętnego zburzenia Jerozolimy. Nie mniej obciąża uczonych w Piśmie zarzut trzeci: badając Pisma powinni przecież dobrze wiedzieć, kim jest Jezus. Tymczasem oni nie tylko sami Go odrzucają, ale również prostym ludziom nie pozwalają iść za Nim, zamykając im w ten sposób dostęp do Prawdy. Odpowiedzialność ciążąca na tych, co występują rzekomo w imieniu Boga, jest bardzo wielka. Chodzi przecież o wieczne zbawienie, nie tylko własne, lecz także bliźniego
53–54. Nie wiadomo, czy Jezus spożył w końcu ten niefortunny posiłek, czy może wcześniej opuścił dom faryzeusza. Łukasz zaznacza tylko, że gdy wyszedł stamtąd, uczeni w Piśmie i faryzeusze poczęli Go gwałtownie atakować różnymi pytaniami. Przyświecał im przy tym jeden cel: chcieli Go chwycić za słowa. Po surowym napiętnowaniu obłudy faryzeuszy i biegłych w Prawie następują w Ewangelii Łukasza – nie posiadające zresztą żadnych paraleli u pozostałych trzech Ewangelistów – przestrogi dla uczniów.
|
|