Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data: 2009-08-10 01:20
Za dużo pytań na raz. Czy jest możliwe, by osoba praktycznie niewierząca (słabo wierząca, nie dowierzająca) doświadczyła w sposób namacalny siły oddziaływania modlitwy? Oczywiście tak. Mógłbym się nawet pokusić o taki eksperyment z Tobą. Modlitwa jest oddziaływaniem duchowym o wymiernych efektach fizycznych, choć nie one są najważniejsze i nie one stanowią o istocie modlitwy. To, że ktoś się za Ciebie modli w żaden sposób nie wpływa na Twoją wolną wolę, ale jednocześnie nie oznacza to, że Ty (jako osoba nie wierząca) tego nie odczuwasz. Jesteś przecież także obiektywnie istotą duchową, a szczera modlitwa to bardzo silne oddziaływanie duchowe (skoro np. może wskrzesić martwego, czyli doprowadzić do ponownego połączenia ciała z duchem). To, że jesteś niewierząca, nie ma tu żadnego znaczenia. Niewierzący korzystają np. z usług okultystów (czyli poddają się oddziaływaniu sił duchowych pochodzących od szatana), tak samo mogą poddawać się działaniom sił duchowych pochodzących od Boga. Wiara (Twoja) nie jest niezbędna, do uzewnętrznienia skutków takiego oddziaływania. W podanym wyżej przykładzie wiara osoby martwej byłaby niezbędna do jej wskrzeszenia. I dalej - nie ma to wpływu na wolną wolę człowieka. Bóg dopuścił czyjąś śmierć, dopuścił i wskrzeszenie. Nie ograniczyło to wolności działania tej osoby, choć na nią niewątpliwie wpłynęło. Teraz co do uczuć. Byłem ostatnio świadkiem oddziaływania duchowego siły modlitwy na kilka osób, które znalazły się po raz pierwszy na spotkaniu modlitewnym Odnowy w Duchu Świętym. Większym szokiem było dla mnie to jak one emocjonalnie reagują na to czego niejako przypadkiem doświadczyły, niż to czego doświadczyły (człowiek się przyzwyczaja). Te uczucia (wzruszenia) są normalne, w przypadku doświadczeń, zwłaszcza duchowych, które stają się udziałem człowieka po raz pierwszy. Kiedy mój roczny synek zobaczył po raz pierwszy morze piasku nad morzem (który wcześniej znał tylko z piaskownicy), był nim po prostu oszołomiony, nie mieściło mu się to w głowie, że na świecie może być tyle piasku. Dzisiaj jest prawie dorosłym nastolatkiem i ani piasek, ani morze w żadnych ilościach nie robią na nim wrażenia (niestety).
Reasumując: wkraczasz w zupełnie nową dla siebie rzeczywistość (duchową), o której istnieniu nie miałaś wcześniej pojęcia. Towarzyszą temu silne emocje. Czy jest to doświadczenie nowe? Tak. Czy niezwykłe? Dla Ciebie tak, obiektywnie - nie. Czy jest w tym coś złego? Nie, oczywiście, że nie. Bóg po to uczynił nas istotami emocjonalnymi, byśmy korzystali także z bogactwa naszych uczuć. Przecież nie jesteśmy żywymi maszynami, tylko osobami, stworzonymi na wzór i podobieństwo Boga. Emocje będą nam towarzyszyły przez całą wieczność. Istotne jest to byśmy je dobrze i mądrze wykorzystywali i nauczyli się nad nimi panować. Inaczej jeśli np. ktoś lub coś Ci się spodoba, będziesz chciała to mieć na własność, jeśli nie, to będziesz chciała to zniszczyć. Dobrze oddaje to księga Rodzaju. Szatan zwrócił Ewie uwagę na zakazany owoc. Choć nie był jej do niczego potrzebny, zapragnęła go mieć. Kain z kolei nie był w stanie znieść tego, że ofiara Abla, była bardziej bezinteresowna niż jego. Uczucia mają ogromną wartość, ale dojrzałość polega na tym, że to my nad nimi panujemy i mądrze z nich korzystamy, a nie one nad nami.
Wartość Mszy Św. jest obiektywna, niezależnie od uczuć, które będą się zmieniały, a ponieważ teraz są świeże, odkrywasz dzięki nim to, co wcześniej dla Ciebie nie istniało. Naucz się patrzeć obiektywnie, korzystając z darów, które zostały w Tobie złożone, a teraz zostały przebudzone. Czy stajesz się dzięki temu wolnym człowiekiem? Oczywiście tak. Niewolnik nigdy nie jest wolny. Tylko Syn może nas prawdziwie wyzwolić, a Bóg, który nas stworzył, w żaden sposób nie chce mieć w nas niewolników. On po prostu nie jest zainteresowany posiadaniem niewolników (w przeciwieństwie do szatana) i tylko jako istota prawdziwie wolna możesz odpowiedzieć na wezwanie Boga. Im bardziej wolna, tym prawdziwiej możesz odpowiedzieć. Bóg jest wolny w sposób doskonały. Co do czasu obdarowania: pytanie trochę bez sensu. Dla Boga zawsze jest teraz. Zostałaś obdarowana łaską niezbędną do nawrócenia (i wszelkimi innymi) w chwili stworzenia, czyli od zawsze. Cóż z tego, że jesteś genialną malarką, skoro nigdy nie malowałaś i nigdy nie ćwiczyłaś? To czy i kiedy odkryjesz dar, zależy tylko od Ciebie. Masz szczęście, bo znalazł się ktoś, kto Ci w tym pomaga, ale nie przykładaj swojej miary (stworzenia), do rzeczywistości wiecznej.
|
|