Autor: Michał (---.zabrze.net.pl)
Data: 2009-08-23 17:57
Trochę bym ten chaos uporządkował.
1. Co to jest Uniwersytet Papieski? Przepraszam za pytanie, jestem niedzisiejszy. Za moich czasów była ATK (ten od Prymasa Tysiąclecia obecnie), KUL (o ile wiem im. Jana Pawła obecnie) i PAT. Czy coś się zmieniło, o czymś nie wiem, czy też studiowałaś poza Polską? (Tak w ogóle, to nic nowego, że na teologii traci się wiarę, słyszałem o takich wykładowcach teologii, którzy na pierwszym wykładzie biorą Biblię do ręki, pokazują i mówią: "Tylko nie myślcie, że ja w te brednie wierzę." To się nazywa kamerdynerstwo, tak na marginesie.) Teologia jest nauką o Bogu, jej celem nie jest przekazywanie wiary, tylko wiedzy, ale jedno nie stoi w sprzeczności z drugim.
2. Jak słusznie zauważyła B. (choć z całą jej wypowiedzią się nie zgadzam, bo historia jest nauką o faktach i jej celem jest dotarcie do faktów w całej ich złożoności, natomiast przemilczanie lub reintertpretacja niewygodnych faktów historycznych nosi nazwę polityki historycznej, lub inaczej propagandy), Twoje zastrzeżenia są natury historycznej, a nie teologicznej (dogmatycznej). Ponadto mam podstawowe pytanie: gdzie uczą wszystko jedno, teologii, czy historii w tak prymitywny sposob? Co to za uczelnia, co to za nieucy, ci "wykładowcy"? Cytuję: "Kościół Katolicki oddalił się maxymalnie od Kościoła starożytnego, najbliższego nauczaniu Jezusa", "ot choćby kwestia papieża, sukcesji apostolskiej", "chrzest nieświadomych dzieci, który bądź co bądź wszedł w Tradycję wielkimi krokami, nie z pobudek teologicznych, ale z braku czasu na prowadzenie katechumenatu dla możnych". Czy Ty na pewno chodziłaś na wykłady? Czy to była uczelnia katolicka? Nawet na ChAT takich rzczy już dawno nie opowiadają, o ile mi wiadomo. Może poza Polską, może świadkowie Jehowy? Ja wiem, że są różni profesorowie, d. księża, pozwolę sobie bez nazwisk, ale na uczelni katolickiej nie dostaliby pozwolenia na prowadzenie wykładów w taki sposób, to trzeba zgłosić w rektoracie. Ja przepraszam, ale jestem po historii Kościoła na PAT i tam w moich czasach żaden z wykładowców, by sobie na taką dezynwolturę historyczną nie pozwolił. Owszem, byli wykładowcy tak nudni, że niestrawni (nie będę bezcześcił pamięci zmarłych), byli prześmiewcy, jak np. ks. prof. Jan Kracik, który odzierał z piedestału brednię hagiograficzno - historyczną, ale którego ortodoksja nie budziła najmniejszych wątpliwości, byli wreszcie oprócz przeciętnych, także wykładowcy święci i tych było niemało, ja widocznie miałem do nich więcej szczęścia niż Ty.
3. Twój wstyd jest dla mnie taki trochę nieuczciwy: "Nie chce pewnych rzeczy przyjmować za oczywiste i wierzyć "bo mnie tak nauczono"... oddalam się od Kościoła, wstydzę się naszej historii, wstydzę się wypraw krzyżowych, chrystianizacji, której ceną była krew, papieży, którzy wchodzili w układy z państwem, by ich dzieci miały lepszą pozycję". Z tego co piszesz wynika, że na tej uczelni, na której się "uczysz" uczą Cię właśnie prawdy, całej prawdy i tylko prawdy, więc: wstydzisz się tego, że teraz Cię uczą prawdy, wstydzisz się prawdy, której się teraz uczysz, czy też wstydzisz się prawdy które uczono Cię wcześniej? Tak czy siak dla mnie konstatacja jest taka, że teraz bardzo młodzi ludzie idą na "studia", na których uczy się ich "prawdy". Nie wiem, może przez to, że myśmy studiowali w komunie, to ja byłem bardziej krytyczny i samodzielny w myśleniu? Pomijam już fakt, że dosyć faryzejski jest ten Twój wstyd. To takie bicie się w cudze piersi. Tymczasem im dłużej żyję, owszem, tym większy wstyd odczuwam, to prawda, ale nie jest to wstyd całościowy, tylko cząstkowy. Coraz bardziej wstydzę się tej części historii Kościoła, którą ja stanowię.
4. Na koniec: trudno się za Ciebie modlić, bo nie bardzo wiem o co. Kiedyś modliłem się za ludzi, którzy zmieniali wyznanie, (nieskutecznie zresztą w tym momencie, bo czymże jest taka ogólna modlitwa i jednak z dystansu, wobec prania mózgu, któremu wtedy podlegali?) co oni interpretowali jako modlitwę o umocnienie na tej drodze, którą kroczyli.
|
|