Autor: Verba Docent (---.adsl.inetia.pl)
Data: 2009-09-01 16:01
"(Jezus) jako Bóg wie wszystko".
Jeśli przyjąć tę tezę za prawdziwą, to jako człowiek nie wie nic "to wiem, że nic nie wiem".
Rodzi się więc aporia: wiedzieć i nie wiedzieć jednocześnie. Jak to możliwe? No nie jest to możliwe, więc...
Oczywiście, to co uprawiam powyżej to sofistyka (marnej próby, przyznaję samokrytycznie) ale pokazuje ona jak to jest gdy mierzymy się z dogmatem za pomocą rozumu.
Dogmat (tutaj o bogoludzkiej naturze Jezusa), to nie jest sformułowanie językiem teologii jakiegoś zjawiska ale to Tajemnica, przed którą stajemy bezradni. Nasz rozum i logika są bezużyteczne. Po prostu nie możemy i już. Nie ma więc co dalej zgłębiać rozumem tylko uznać dogmat za... dogmat i podejść do niego inaczej. Jak?
Jedni medytują, drudzy kontemplują, dla innych stanowi on punkt wyjścia a nie koniec rozważań.
Prokopiuk nazwałby to "innym rodzajem poznania". Nie do końca mogę się z nim zgodzić ale coś w tym jest.
Rozum ludzki ma ograniczone możliwości poznawcze. W ogóle samo poznanie ma kres. Dowodzi tego choćby fizyka kwantowa i zasada nieoznaczoności Heisenberga. Rzeczywistość na poziomie kwantowym (jak najbardziej realnym) ma to do siebie, że co byśmy nie robili i jakim sprzętem byśmy się nie posługiwali to i tak nie uda nam się określić (poznać) tego co chcemy. Nie ma całkowitego zrozumienia świata, a co mówić o całkowitym zrozumieniu Tego, który świat ten s stworzył.
Może więc warto, zamiast bez przerwy stawiać te same pytania o to samo, wiedząc już, że i tak nie mamy szans na odpowiedź (przynajmniej taką, która nas w pełni satysfakcjonuje) poszukajmy innej drogi. Może postawy inne pytania? Może zapytajmy o co innego? Może w ogóle nie stawiajmy pytań? A może tylko na moment nich nie stawiajmy?
Nie wiem, to są pytania retoryczne, które zadaję sam sobie i którymi dzielę się publicznie.
|
|