Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2010-11-24 15:13
Trzeba pamiętać, że nawet nasza poczciwa znana wszystkim grypa ma bardzo różny przebieg i różnie może się skończyć. W sprawie depresji ciężko się dogadać.
Po pierwsze dlatego, że tak w dalszym ciągu nazywamy i zwykłego doła i ciężką chorobę. To powoduje często rozgoryczenie chorych, bo atakuje się ich autentyczną niemoc, nazywając lenistwem coś, co dla nich jest ciężkim krzyżem. Obrazowo można to pokazać tak: na łóżku leży chory bez nóg i rąk, a obok skacze człowiek i mówi: "no wstań leniu jeden, widzisz że ja skaczę, każdy potrafi skakać, tylko trzeba chcieć". Po takiej "pomocy" brak nóg i rąk jest tysiąc razy straszniejszy niż był przedtem. To dlatego lepiej ocenę przesunąć w drugą stronę - taką pomyłkę z czasem da się naprawić.
Po drugie: depresja jako choroba nie jest jednolita, nie ma więc jedynie słusznej drogi wychodzenia z niej. Jest kilka rodzajów depresji (ale NIE MA podziału absolutnego, zazwyczaj jedna zahacza o drugą).
- Depresja endogenna występuje najczęściej i najbardziej jest podobna do zwykłego "doła", tyle że do n-tej potęgi. Życie staje się bez sensu, marzy się o śmierci (choć rzadko są akty samobójcze), brak sił fizycznych i psychicznych, ciągłe zniewalające zmęczenie, dlatego samego siebie oskarża się o lenistwo, nie widząc jednak możliwości jakiejś zmiany, raczej coraz większy dół, zaburzenia snu, przerażenie rozpoczynającym się dniem. Tu często przyczyny są genetyczne, bardzo rzadko środowiskowe, można wręcz powiedzieć, że dzieje się to "bez powodu", w tym sensie, że obiektywnie nic się temu człowiekowi nagle nie stało. No i dlatego czyta się potem wypowiedź: "Umarł Wam kto? Świat wam się zawalił? Mąż Cię rzucił dla kochanki? To NIE WYMYŚLAJ, tylko weź się do roboty". Tutaj są potrzebne środki antydepresyjne, które pomogą wreszcie normalnie żyć. Jeśli nie ma konkretnych przyczyn, to nie można ich w inny sposób eliminować.
- Depresja somatogenna: wynika z choroby ciała, jest skutkiem lub objawem innej choroby, a zdrowienie najczęściej też jest wspólne w obu chorobach. Są to choroby przemiany materii, albo ciężkie nieuleczalne. Wymienia się tarczycę, nowotwory złośliwe, łuszczycę, zatrucia, chorobę nerek i wątroby, ale tak naprawdę dla różnych ludzi mogą to być różne choroby, nawet zwykła grypa. I nie jest to tak, że każdy chory na to ma depresję, dotyka ona mniej niż połowę chorych. Ten rodzaj depresji może się też brać po dłuższym zażywaniu niektórych lekarstw. Tutaj leczenie skutków jest mało skuteczne, bo wszystko wraca. Trzeba leczyć przyczynę, czyli konkretną chorobą (jeśli to oczywiście możliwe). Tu można się czasem obyć bez lekarstw antydepresyjnych, co nie znaczy, że każdy może i że zawsze. Niektóre choroby ciała powracają, leczy się długo, lub trwają do końca życia razem z depresją.
- Depresja psychogenna:
1. reaktywna - reakcja organizmu na jakieś bardzo trudne konkretne jednorazowe wydarzenie, z którym sobie nie możemy poradzić. Np. po śmierci kogoś bliskiego, zagrożenie własnego życia, katastrofa, strata domu czy całego majątku, czasem rozwód, gwałt. I znów: nie każdy po stracie ma depresję, ale często tak bywa. Reakcja często jest ostra, ale wcale nie jest taka groźna jako choroba. I nie jest to symulowanie, świadome uciekanie od życia. To nie jest zależne od woli człowieka. Niektórzy psychologowie mówią, że to właśnie z tej depresji często można wyjść bez lekarstw i odwiedzania psychologa, bo okoliczności choroby ustają, oddalają się. Leczy to czas. Dopiero jeśli trwa to zbyt długo (ponad rok? różnie mówią) trzeba koniecznie zacząć leczenie. Żałoba czy straszne przeżycia u każdego człowieka muszą trwać i lekarstwa mogą tylko trochę wyciszyć. Oczywiście jeśli zachowanie człowieka jest zbyt dalekie od normalności, to zawsze lepiej do lekarza iść niż nie iść. Zresztą w pierwszych chwilach po tragedii wiele osób potrzebuje środków uspokajających, więc wizyta u lekarza jest słuszna. Prywatnie uważam, że choć cierpienie może być straszne, to jest to sytuacja wyjątkowo korzystna psychicznie, ponieważ "świat" ROZUMIE i współczuje. Nie jest się samotnym w bólu, w przeciwieństwie do innego rodzaju depresji niezrozumiałej czy wręcz odrzucanej/wyśmiewanej przez otoczenie.
2. Depresja psychogenna nerwicowa: też przyczyną jest coś konkretnego, ale nie jednorazowe wydarzenie, tylko właśnie długotrwałe, ciągłe. Np. wieloletnie molestowanie psychiczne, życie w patologicznym domu, wieloletnie bicie. Depresji towarzyszą wtedy często objawy jak w psychicznych chorobach: fobie, natręctwa, histeria więc trzeba to leczyć równolegle z psychiatrą, bo nie da się tego rozdzielić.
Podziały depresji są jeszcze inne. Niektórzy powyższe uznają za przestarzałe. Zresztą podział zależy też od kryterium (objawy kliniczne, przebieg choroby, wiek). Powyższe wydają mi się jednak najbardziej jasne dla laika, jakimi w większości jesteśmy, nie będę więc już wprowadzać pojęcia "choroba afektywna dwubiegunowa" i innych. Chciałam przekazać nie wiedzę medyczną (której nie mam), ale właśnie niejednolitość. Bo wszelkie "kłótnie" na temat depresji biorą się z tego, że za bardzo chcemy wszystko to włożyć do jednego worka, i to czasem nawet łącznie ze zwykłym dołem psychicznym.
Jednak skoro są duże różnice w chorobie, także leczenie jest różne i to, co jednemu pomaga, drugiemu nie musi. Czasem ważniejsza jest psychoterapia, czasem lekarstwa, czasem jedno i drugie, a niektórzy poradzą sobie bez leczenia. A jeszcze inni popełnią samobójstwo. Jeśli własne zachowanie zbyt niepokoi, lepiej, żeby to ocenił lekarz. Nie można natomiast podważać czyjegoś samopoczucia, bo nie wiemy, co ktoś czuje. Depresji towarzyszy ogromnie głęboka bezradność i zbyt łatwo można wyrządzić sobie/komuś krzywdę.
Na forum każdy dzieli się własnymi doświadczeniami, lub doświadczeniami osób bliskich, lub informacjami które uzyskał z innych źródeł. Nie mamy powodu nie wierzyć, zaprzeczać, udowadniać nieprawdę. Skoro jest mnóstwo odmian choroby, to mogło tak właśnie być, co nie znaczy że u innego tak będzie. Pewnego rodzaju narzucanie, że u innych musi być tak jak u mnie, jest niepoważne. Ale doświadczenie innych jest ważne, bo albo zmusza do szybkiego leczenia, albo daje większą nadzieję. Tyle że nigdy nie można brać cudzych lekarstw/leczenia tylko dlatego, że "jemu pomogło".
A tak dla rozluźnienia emocji. Poszłam kiedyś z czymś na skórze do lekarza i mówię, że to boli. Na co lekarz:
- To nie może boleć.
Hm. No bardzo mi przykro, poczułam się winna, że boli chociaż nie może. Po dłuższym obejrzeniu lekarz dodał:
- To musi swędzieć.
Hm. Poczułam się jeszcze bardziej winna, że nie swędzi, a przecież musi. Wróciłam do domu przekonana o niedoskonałości własnego ciała, które nie zechciało się dostosować do zaleceń lekarskich i nie zaswędziało ani razu, za to bolało, nie przyjmując do wiadomości, że nie wolno.
No, a depresję chcielibyśmy u każdego traktować jednakowo.
|
|