Autor: zuzka (Bogumiła) (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data: 2010-11-19 09:47
Popatrz na to z innej strony. W Twoim rodzinnym domu, jak piszesz, nie było Boga. To prawda, że nie miałaś pewnych nawyków, że musiałaś szukać własnej drogi do Boga, zapewne popełniając wiele błędów. Ale przecież tego Boga znalazłaś, prawda? Braki w domu tego nie uniemożliwiły. A Twoje dzieci, o których wiarę się martwisz, mają już dużo więcej niż Ty. Mają Twoją wiarę i modlitwę. Czyli są już bogatsze niż Ty. Nawet jeśli jeszcze nie dałaś im Boga, gdy byli mali, to teraz ich obdarowujesz. Dlaczego więc kiedyś i oni nie mieliby Boga odnaleźć? My nie wiemy, jaki czas jest dla kogoś najlepszy na nawrócenie. Tylko Bóg to wie. Złóż to w Jego ręce. Módl się i ufaj, a nie "módl się i się denerwuj". Ty więcej już wprost nie zrobisz. Są dorośli i sami podejmują decyzję. Fakt, że często złą decyzję. Ale nie przeżyjesz za nich życia. Ty tylko możesz (i musisz) mówić im, co jest dobre, a co złe. Nie chodzi o nękanie ich na każdym kroku, bo to daje odwrotny skutek. Ale muszą mieć wyraźne, stanowcze sygnały, jakie jest Twoje zdanie, co Cię martwi, czego nigdy nie zaakceptujesz. Reszta należy do nich. A każdy z nas jest inny i co innego pomaga mu w nawróceniu. Jednemu bardziej pomoże radość, innemu ból, a jeszcze inny musi w grzechu zatęsknić za Bogiem, żeby do Niego wrócić. Jesteśmy uparci, niepokorni.
Boli Cię, kiedy Twoje dziecko robi źle. Sama zrobiłaś już wiele, by się zbliżyć do Boga, a teraz, w tym bólu, możesz być do Boga jeszcze bardziej podobna. Już wiesz jak to jest, gdy ludzie, których się kocha, idą własną drogą. Wobec Boga wszyscy tacy jesteśmy, jak Twoje dzieci. Chcemy żyć po swojemu i niejednokrotnie Boga odtrącamy. A Bóg "musi" na to pozwolić. Bo nie chce zabierać daru, który raz ofiarował: wolnej woli. Ale ciągle nam mówi, jak On to "widzi". Co Jemu nigdy się nie spodoba, a czego od nas chce.
Skoro więc bezpośrednio nic nie możesz zrobić dla innych, zrób wszystko co możesz dla siebie. Myślę tak jak Bronek, że oprócz samej modlitwy, jest to czas na uświęcanie siebie. Uświęcanie siebie nigdy nie jest tylko dla nas, ale dla wszystkich, którzy wokół nas żyją. Modlitwa człowieka świętego ma większą moc, a lepsze życie jest lepszym przykładem dla innych. To zresztą, według Konstytucji o Kościele, jest rolą każdego świeckiego człowieka: „przyczyniać się do uświęcenia świata na kształt zaczynu, od wewnątrz niejako” (KK 31). Rolą kapłanów jest zmieniać świat jakby "z zewnątrz", trochę z góry. Taka jest też rola rodziców wobec małych dzieci (nauczać, wymagać). Świat ludzi dorosłych zmieniamy jednak "od środka", swoją własną świętością. Bo zabierać wolnej woli, którą dał im Bóg, - nie możemy.
|
|