logo
Czwartek, 09 maja 2024
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: kwiatuszek (94.75.91.---)
Data:   2011-01-18 22:03

Mam 24 lata i poczucie, że nie żyję tak naprawdę. Nie potrafię otworzyć się na ludzi. Nie jestem nieśmiała, ale też nie potrafię być przebojowa. Zazdroszczę ludziom, którzy potrafią być duszą towarzystwa. Też bym tak chciała, jednocześnie brakuje mi siły przebicia. Nie jestem tak dowcipna jak inni, mam cichy głos, brakuje mi błyskotliwości i bystrości, bardzo mało mam do powiedzenia. Mimo, że dużo czasu spędzam z ludźmi wciąż trzymam się z boku. Moje życie jest tak naprawdę życiem innych. Są osoby, które szczególnie polubiłam, ale z powodu odległości dzielącej nas, z większością nie mogę się często spotykać. Pozostają więc rozmowy w wirtualnej rzeczywistości. Gdy dochodzi do spotkań, mam wrażenie, że oni traktują mnie jak "internetową znajomą" i nie jestem dla nich aż tak istotna, jak znajomi z realnego świata, natomiast oni są dla mnie naprawdę ważni. Często myślę o nich, o ich problemach, rozpamiętuję wspólnie spędzone chwile. Są też ci, którzy są na miejscu, ale oni też traktują mnie jak kolejną płytką znajomość, bardzo mało się angażują. A dla mnie każde spotkanie jest ważne. Nie wiem jak zacząć żyć naprawdę, nawiązać głębsze znajomości, jednocześnie nie narzucając się. Mam też jeszcze jedną cechę, która może wynika z próżności. Często wymyślam sobie różne historie z udziałem realnych znajomych. Czyli np. tworzę w głowie przeróżne sytuacje. Niektóre z nich mają mieć miejsce, a ja zawczasu układam sobie możliwe scenariusze, jak się potoczy, a niektóre są zupełnie oderwane od rzeczywistości. Wyobrażam sobie te osoby, prowadzę dialogi. Praktycznie zawsze tak wygląda mój czas, jak jestem sama. Generalnie nie niepokoiłoby mnie to, gdyby nie takie moje wycofanie z życia. Obawiam się, że tym swoim małym światem tworzę sobie substytut dla realnego świata. Mam też trudności w relacji z mężczyznami. Boję się być z kimś w związku i nie mam pojęcia z czego to wynika. Ostatnią już kwestią jest internet. Spędzam przed monitorem długie godziny, mimo, że często nic poza bezcelowym surfowaniem po stronkach nie robię. Po prostu siedzę dla siedzenia. Wydaje mi się, że to też jest jakaś ucieczka do "lepszego świata". Nie chcę aby tak było. Pomóżcie mi proszę.

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: M. (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-23 11:38

Może zamiast spędzać tyle czasu w internecie, po prostu wyszłabyś gdzieś? Bezcelowe spędzanie kilku godzin to już wskazuje na uzależnienie. Znajdź jakiś cel w życiu. Może codzienny udział u Eucharystii, różaniec? Może zapisz się na jakieś dodatkowe zajęcia, nauka języka, sport, religijne spotkania młodzieżowe. Jak będziesz miała swoje problemy, będziesz się mniej zajmowała życiem innych. Powodzenia.

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: Agnieszka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-23 12:13

rekolekcje polecam: Analiza trudności w kontakcie interpersonalnym.
http://rekolekcje.vel.pl/index.php?option=com_content&view=article&id=158:porozumienie&catid=13:inicjatywy&Itemid=14

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: susa (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-23 13:04

Z tego co zrozumiałam, masz potrzebę przebywania, pomagania, kontaktu z ludźmi, a jednocześnie jakieś blokady, które sprawiają, że uciekasz w wirtualne kontakty.
Powinnaś dużo wychodzić z domu, zaangażować się w jakąś grupę religijną. Także szukać możliwości pomagania innym ludziom w wolontariacie. Otworzyć się na drugiego człowieka w realu i wyjść z wirtualnego świata właśnie przez to, że wyjdziesz do jakiegoś zaangażowania z domu sprzed komputera.

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: Michał (---.bnet.pl)
Data:   2011-01-23 13:41

To jest choroba pokoleniowa. Wy macie tylko świat wirtualny, on jest wasz, jedyny realny. Przyznam, że mam wyrzuty sumienia. Jak się to wszystko zaczynało, uważałem, że chrześcijanie nie mogą oddać kolejnego medium walkowerem szatanowi. Ale Wy nie macie innej rzeczywistości, a dla nas jest to jedynie jeden z wielu środków komunikacji. Tak więc zamiast pomagać, wpędzamy Was w jeszcze większą nieporadność życiową. Nikt za Was samych realnego życia nie przeżyje.

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: sstaszek (---.tvkdiana.pl)
Data:   2011-01-23 13:46

To Ty "kwiatuszku" żyjesz jak "niebieski ptaszek"?
Jak Ty to robisz, że masz czas z nudów siedzieć przy kompie?
- Praca 8 (minimum) + dojazd/dojście 1 + przygotowanie/podnoszenie kwalifikacji 1 + zakupy/pogapienie na wystawy 1 + coś do jedzenia/sprzątanie 1 = 12godz, drobna modlitwa, sen, no to ile masz tego luzu? Normalnie ludziom w Twoim wieku to doba powinna mieć 48 godz. i to zabrakłoby im czasu.
Jeżeli studiujesz, a traktujesz to poważnie, pewnie sądząc po wieku piszesz pracę magisterską + ostatnie wykłady, zaliczenia, seminaria i czasu zostaje niewiele.

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: susa (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-01-23 14:30

Agnieszka, bardzo ciekawy jest ten link, wiele chyba dałyby takie spotkania grupowe to chyba tak jak terapia grupowa. Interesowałoby mnie czy podobne spotkania grupowe są organizowane także w Katowicach, bo niestety jest to w Poznaniu.

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: Agnieszka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-01-23 14:43

Susa, niestety nic więcej nie wiem na temat tych spotkań, znalazłam je przypadkowo. Możesz jednak zapytać tam pod podanym mailem.

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: Franciszka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-01-23 16:49

Możesz połączyć oba światy: wirtualny z realnym, bo w wirtualnym zdobywa się informacje i kontakty do ludzi, a w realnym spotyka się ich i poznaje. Polecam ci wspólnotę założoną i prowadzoną przez ks. Piotra Pawlukiewicza. Napisz do x. Piotra na adres mailowy, który jest podany na stronie jego audycji z prośbą o wpuszczenie na Zatokę:
http://warszawa.radioplus.pl/Program/Warszawa/KATECHIZM-PORECZNY

 Re: Nie żyję w realu, tylko życiem innych.
Autor: hersmile (---.c192.msk.pl)
Data:   2011-01-23 19:32

Kup sobie psa albo jeszcze lepiej adoptuj jakiegoś ze schroniska, to cię będzie kochał więcej niż siebie samego i od razu poczujesz się dowartościowana. I będziesz musiała odejść od komputera, poznasz też ludzi wokół, znam wszystkich właścicieli psów w okolicy i zawsze się z nimi pogada, nawet jak akurat piesek został w domu. Co do ludzkich przyjaciół, warto ich mieć wszędzie, też mam takie znajomości na odległość. A jeśli wydaje ci się, że ci, którzy są na miejscu, mało angażują się w znajomość z tobą, to ty się zaangażuj; zaproponuj coś, odwiedź koleżankę, idźcie do kina, na lody, pogadajcie. Właśnie tak się buduje więzi z ludźmi. I wcale nie trzeba do tego być nie wiadomo jak przebojowym, powiedziałabym raczej, że bardziej są lubiane osoby, które potrafią życzliwie wysłuchać i ucieszyć się z kimś, jak go spotka coś dobrego, albo będą z nim w jego smutkach.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: