logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Rozterki przedślubne.
Autor: M. (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-06-14 18:24

Jak rozróżnić miłość od zwykłego "lubienia się", albo przyzwyczajenia? Jestem w związku 2 lata, planujemy ślub, ale czasem zastanawiam się, czym jest to co czuję. Ostatnio nasuwa mi się wiele wątpliwości, wynikających zwłaszcza z wielu trudnych sytuacji, które miały miejsce w przeszłości. Mój narzeczony wielokrotnie mnie ranił i tak naprawdę dopiero teraz zrobiło się w miarę spokojnie w naszym związku. Za to dopadają mnie myśli, że moje uczucia zostały poranione do tego stopnia, że to co jest teraz, to tylko przyzwyczajenie, że uprzedziłam się i choć chcę jego dobra, to boję się, że nie mam 100% zaufania. Może to głupie pytanie, ale jak mam odczytać, to co we mnie siedzi, te wszystkie rozterki? Może to tylko zwykła panika przedślubna? Ostatnio wiele osób daje mi do zrozumienia: "uważaj co robisz", co nie dziwi mnie, bo moi znajomi widzieli jak często płakałam przez niego. Wierzę, że się zmienił, bo zwraca uwagę na rzeczy, które mnie raniły. Z drugiej strony nie daje mi spokoju to, co mówią inni. Zawsze powtarzam sobie, że też nie jestem doskonała i nie mogę czekać na księcia z bajki. Proszę o modlitwę w naszej intencji.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Iwona (82.132.248.---)
Data:   2011-06-21 14:21

W miłości zwykłe lubienie się jest najważniejsze. Rozmawiaj z nim. Jeśli naprawdę się lubicie to rozmowa nie jest niemożliwa. Tylko tak można rozeznać czy chcesz zostać z nim do końca życia, mieć dzieci, gotować obiady, sprzątać i robić pranie. Czy ty chcesz to wszystko robić z nim, w jego obecności? Czy chcesz szarej codzienności z nim? Żaden przyjaciel, czy znajomy nie rozezna za ciebie. A już na pewno nie internet. Jeśli jesteś tą samą osobą, która całkiem niedawno tu pisała: www.katolik.pl/forum/read.php?f=1&i=284380&t=284380 - to musisz naprawdę zastanowić się. Czasem jak się płakało przez ukochaną osobę, a ta osoba się zmienia, to czuje się nie radość, ale pustkę i nieufność. Nie to, że nie chcesz wybaczyć, ale zwyczajnie się boisz zranienia. Wtedy trzeba się zawierzyć Bogu. To Bóg jest źródłem prawdziwej miłości. To On daje siłę i potrafi zapełnić pustkę po zranieniach. Daj sobie czas na modlitwę (może przed Najświętszym Sakramentem, może różaniec, może jakaś inna bliska Ci modlitwa) a potem rozeznawaj.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-06-21 15:08

"czym jest to co czuję" - Podstawowy błąd w założeniu, że miłość to uczucie. Dołączam zatem do tych, którzy ci mówią, byś uważała na to, co robisz, chociaż w świecie wirtualnym nie widać twoich łez. Poczekaj ze ślubem. Zachęcam cię do przemyślenia wszystkiego, co tu napisałaś. Sama wiesz najlepiej, co działo się w tym twoim "związku". Chociaż według nauki Jezusa Chrystusa, którą głosi Kościół Rzymskokatolicki, nie jesteś w związku, jeśli nie jesteś związana sakramentem małżeństwa. Niczego nie sugeruję, ale przypominam, że katoliczkę/ka obowiązuje życie zgodnie z Dziesięcioma Przykazaniami Bożymi. Natomiast wydaje mi się, że mogłaś pogwałcić Szóste Przykazanie Boże. Stąd mogą brać się twoje rozterki. Zapytaj swojego serca, czemu czuje się poranione. Porozmawiaj z kapłanem w konfesjonale, albo poza nim. Powiedz mu szczerze, co cię zraniło. Najpierw trzeba uzdrowić twoje serce. Nie powinnaś podejmować decyzji o wspólnym życiu z człowiekiem, który cię zranił. Najlepszym lekarzem ludzkich serc jest Jezus, bo Jego Serce najlepiej wie, co to są zranienia. Módl się Koronką do Miłosierdzia Bożego.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: s.Monika (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-06-21 15:31

To o czym piszesz, to bardzo delikatny temat, nie da się udzielić odpowiedzi na Twoje pytanie przez komputer. Potrzeba, abyś porozmawiała z kimś na ten temat w sposób bezpośredni, w realu. Z kimś mądrym i obiektywnym, może to być np. Twój spowiednik?
A może warto pojechać na jakieś rekolekcje, trochę się na moment odciąć i posłuchać uważniej Pana Boga?
To bardzo ważna decyzja - módl się więc też o Światło Ducha Świętego na ten czas, który przed Wami. Nie lekceważ swoich rozterek. To teraz jest właśnie czas na konfrontację z nimi i udzielanie sobie odpowiedzi. Decyzja o założeniu rodziny to początek wielu nowych sytuacji. Warto pomyśleć, że to co dziś przemyślisz zaowocuje w przyszłości. Pozdrawiam Cię serdecznie.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2011-06-21 20:37

A czy wierzysz, że Cię kocha? Czy widzisz, że tak jest? Czy chciałabyś by był ojcem Twoich dzieci? Czy wyobrażasz sobie z nim starość? Czy jesteście przyjaciółmi? Czy wiesz, że możesz na niego liczyć? Czy jego miłość do Ciebie jakoś Cię rozwija, otwiera Twoje serce? Czy widzisz, że to co między wami jest, może miłość, rozwija się, staje się mocniejsze, lepsze, większe i pewne z upływającym czasem? Czy wiesz, masz świadomość, że w przysiędze małżeńskiej ślubujecie sobie w obliczu Boga, że będziecie ze sobą aż do śmierci nie tylko na dobre ale i na złe? To zło to może być zdrada małżonka, jego odejście do innej kobiety, choćby na zawsze, to zło to może być choroba? Czy czujesz się przy nim bezpieczna? Czy on chce być blisko Boga? Czy Go zna? Na czym budujecie swoją miłość, swoją przyszłość? Jakie miejsce w waszej relacji zajmuje Bóg? Czy Bóg jest między wami? Czy patrzycie na Niego i Jego słuchacie? Czy chcesz, pragniesz z całego serca przy swoim narzeczonym być i troszczyć się o niego, o jego dobro "POMIMO" jego wad?
Czy wiesz, że waszym celem jest pomóc sobie nawzajem dojść do Nieba? Bóg, potem długo, długo nic, i dopiero małżonek/małżonka, to podobno recepta na szczęśliwe życie w małżeństwie. Odpowiedz sobie na te pytania. Jeśli na większość odpowiedziałaś "nie wiem", "może" - wydaje mi się, że będzie to jakiś znak dla Ciebie, chyba nawet dość jasny. Mądrych wyborów życzę. Módl się dużo i proś Pana o światło.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: narzeczona (---.cable.net-inotel.pl)
Data:   2011-06-21 20:55

Pomodlę się. Też mam rozterki. Zauważyłam jednak, że czasami sama napędzam swoje myśli. Zaczynam się zastanawiać nad związkiem, nad moimi uczuciami, nad tym, czy to ten, czy to jest wola Boża i im dłużej się zastanawiam, tym mam więcej wątpliwości. :( Natomiast kiedy nie myślę za dużo, tylko ciesze się tym co mam, jestem w stu procentowej euforii i dziękuję Bogu za mojego narzeczonego. Nie wiem, czy to nasza kobieca psychika, czy to podszepty diabła, intuicja. Zupełnie nie umiem sobie wytłumaczyć tej sytuacji. Nie jesteś więc jedyną dziewczyną z takimi problemami, :)
to chyba normalne.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Margola (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-06-21 22:45

Jak masz odczytać? Najlepiej przed Najświętszym Sakramentem. Gdzieś czytałam, że Matka Teresa z Kalkuty mówiła, parafrazuję, bo nie pamiętam dokładnie: jeśli nie wiesz jaką podjąć decyzję, spędź noc przed Najświętszym Sakramentem, a rankiem jakąkolwiek byś nie podjął decyzję, będzie dobra.
I to chyba tyle bo na podstawie tak ogólnego postu trudno coś doradzać, ale jeśli wiele razy płakałaś przez narzeczonego to porządnie bym się zastanowiła, poza tym może tak być, że ta jego zmiana jest tylko "przedślubna", choć oczywiście nie musi. Jak mawiają przed ślubem miej oczy szeroko otwarte, a po ślubie je przymykaj. A byliście na jakichś dobrych naukach przedmałżeńskich, na których można wiele trudnych spraw przegadać, nie wiem skąd jesteś, w Krakowie polecam dominikanów.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-06-21 23:10

Polecam: Wieczory dla zakochanych.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: M. (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2011-06-22 09:02

Mój narzeczony, pomimo mojej namowy nie chce jechać na takie rekolekcje. Już wiele razy to przerabialiśmy. Zasłania się pracą, itd.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-06-22 11:40

"Mój narzeczony, pomimo mojej namowy nie chce jechać na takie rekolekcje" - Pojedź sama. To byłoby jeszcze lepiej dla ciebie, gdybyś pojechała sama. Oderwanie się od bliskich, z którymi spotykasz się codziennie jest konieczne od czasu do czasu. Wyciszenie się w samotności pomaga w przemyśleniu swoich spraw, które tak bardzo cię teraz zajmują. Takie warunki zapewniane są na rekolekcjach lub skupieniach weekendowych. Oczywiście sama nie wybieraj się na rekolekcje dla narzeczonych, nawet gdyby organizator ci to umożliwił. Czułabyś się nieswojo wśród par narzeczonych. Znajdź dla siebie rekolekcje o innej tematyce na rekolekcje.vel.pl
Rekolekcje to poważna sprawa. Jeśli narzeczony nie chce jechać, to nie ma sensu go przymuszać.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Marlinek (---.rzeszow.vectranet.pl)
Data:   2011-06-22 12:29

Jeśli Twój narzeczony nie chce jechać na żadne rekolekcje, jedź sama.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: narzeczona (---.cable.net-inotel.pl)
Data:   2011-06-22 18:22

Myślę, że nie ma sensu przymuszać narzeczonego do rekolekcji. Ale jeśli facet kocha, to zrobi wszystko, aby swoją dziewczynę uszczęśliwić. Jeśli nie chce jechać na rekolekcje dla Boga, mógłby chcieć tam pojechać z Tobą, dla Ciebie, po to aby mieć okazję spędzić z Tobą czas. Bo wartością powinno być dla niego bycie z Tobą, nieważne czy przed telewizorem, czy na wakacjach, czy na rekolekcjach. I to jest kwestia, która powinna Cię niepokoić. Czy nie boisz się rozstania? Może już się przyzwyczaiłaś (Ty, Twoi znajomi, Twoja rodzina) do tego, że jesteście parą, a teraz nie chcesz rezygnować z tego związku?

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: M. (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2011-06-22 21:59

Tak, w pewnym sensie się przyzwyczaiłam. Mam w głowie mętlik, bo nie wiem, czy za dużo od niego wymagam, czy rzeczywiście powinien on więcej mi dawać, jako swojej kobiecie.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-06-23 00:25

M., w rozeznaniu tego czy za dużo wymagasz, czy może za mało, mógłby Ci ewentualnie pomóc ktoś doświadczony, kto jest blisko Ciebie. Nie każdy, kto widział często Twoje łzy, ale kto znał lepiej przyczyny Twojego płaczu.
Nie każdemu muszą odpowiadać rekolekcje, jako pomoc w podjęciu decyzji o małżeństwie. Tylko czy Twój narzeczony wyjaśnił Ci rzeczowo powody, dla których nie chce w nich wziąć udziału? Czy raczej stosuje wykręty? I czy robi coś w zamian, żeby do tak ważnej życiowej decyzji dobrze się przygotować.
Czy nie chce się wybrać tylko na przedmałżeńskie rekolekcje? Czy na żadne? Ma coś przeciwko temu, żebyś Ty jeździła bez niego?
Czy umiecie rozmawiać o tym, co Was dzieli, znajdując rozwiązania zadowalające obie strony? Czy może w spornych sprawach (jest ich wiele?) jedna osoba (ta sama? Ty?) zawsze ląduje na przegranej pozycji.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: narzeczona (---.cable.net-inotel.pl)
Data:   2011-06-23 10:58

Możesz wymagać:
- miłości i jej dowodów (Twój narzeczony powinien chcieć dla Ciebie jak najlepiej, zapominając o swoim ego)
- pomocy, kiedy jej potrzebujesz
- wierności
- bycia na pierwszym miejscu (koledzy, rodzina, koleżanki powinny być dużo niżej po Tobie)
- jego reakcji na Twoje łzy
- próby pocieszenia Cię jeśli jesteś smutna
- cierpliwości
- szanowania Twoich decyzji
- wsparcia we wszystkim co robisz (jeśli to jest dobre, oczywiście)
- chęci spędzania z Tobą czasu wolnego
- odpowiedzialności
Pamiętaj, że w zamian powinnaś dać to samo. :)

Są mężczyźni, którzy wszystkie te warunki spełniają, więc jeśli Twój narzeczony nie spełnia chociażby połowy, to warto się zastanowić.
Wiem, że wszystkie szukamy miłości, jesteśmy cierpliwe i skłonne do wybaczenia. Liczymy, że po ślubie chłopak się zmieni na lepsze. A prawda jest taka, że jak się zmieni to najczęściej na gorsze. Dlatego tak ważne są wymagania jeszcze przed ślubem. Ty jesteś połową tego związku i jeśli czujesz się źle, to znaczy, że coś nie funkcjonuje tak jak powinno.
Masz 3 wyjścia:
- zostawić chłopaka
- zostać w tym związku, niczego nie zmieniając
- pracować nad jakością waszych relacji.
Powodzenia. :)

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: M. (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2011-06-23 17:28

Tak, masz rację Joy. jestem właśnie przykładem takiej osoby. Bardzo często ustępuje i wiele poświęcam w imię "miłości". Wydaje mi się, że "tak trzeba". To jest mój pierwszy chłopak i tak naprawdę nie potrafię postępować z mężczyznami. Mój narzeczony ma całkowicie odmienny charakter niż ja i to też wprowadza zamęt. On jest sangwinikiem, który cieszy się chwilą. Ja: wrażliwym melancholikiem, który wszystko analizuje i którego łatwo zranić. Dlatego wiele spraw jest przedmiotem sporu. często słyszę, że za wiele się nad pewnymi rzeczami zastanawiam, że powinnam "wyluzować", itd. Próbuję na to wszystko racjonalnie patrzeć, ostatnio przemyślałam jego zachowanie wedle metody: "jakim jest synem, tak będzie cię traktował". I tu nie mogę mu nic zarzucić, bardzo dobrze traktuje matkę, odnosi się do niej z szacunkiem. Brakuje mi jednak w naszej relacji takiej prawdziwej, głębokiej przyjaźni, możliwości wygadania się. Rozmawiałam z nim o tym i owszem, stara się słuchać, ale mam wrażenie, że wszystkie rady, których mi udziela są "powierzchowne", czasem wręcz niedojrzałe. A może chcę zrobić z niego swoją przyjaciółkę? Może tak nie powinnam?

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: most (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-06-23 19:43

małżeństwo zaczyna się od relacji z Bogiem. jeżeli masz dobry kontakt z Bogiem i wiesz, że On cię prowadzi i to On "przysyła" ci męża jako dobry Tata, to nie musisz się bać. nie pytaj nas czy dobrze robisz. pytaj Boga. On wie najlepiej. jeżeli nie odczułaś jeszcze Bożej opieki i miłości nad sobą, to może poczekaj na to. On cię przeprowadzi.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-06-23 23:53

"Bardzo często ustępuje i wiele poświęcam w imię "miłości"." - Miłość bez poświęceń nie istnieje. Ale nie każdy rodzaj poświęcenia sprzyja miłości. Istotne jest to, czemu te poświęcenia służą. Czy na pewno wspólnemu dobru. Czy są bardziej rezygnacją z własnych zachcianek, może jakichś wygórowanych oczekiwań czy ambicji? Czy może na odwrót - przyczyniają się do utrwalania egoizmu u drugiej osoby.
Ważne jest też, żeby nie koncentrować się tylko na własnych poświęceniach, ale uczyć się dostrzegać i doceniać również te, które mają miejsce po "przeciwnej" stronie. Bo różnica płci i charakterów nie zawsze nam w tym pomaga.

"Mój narzeczony ma całkowicie odmienny charakter niż ja i to też wprowadza zamęt." - Odmienne charaktery mogą przyczyniać się do ubogacenia związku i pomagać w wyrównywaniu braków. :)

"A może chcę zrobić z niego swoją przyjaciółkę?" - Nie da się tego wykluczyć. ;) A gdyby tak było, to nie byłabyś jedyną kobietą, której działania zmierzają w tym właśnie kierunku. Ale można jeszcze gorzej - próbować zrobić z chłopaka/narzeczonego/męża własnego sobowtóra. ;)
Warto o tym wiedzieć, ale rozeznać czy to ma miejsce, czy nie, trzeba osobiście. :)

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: Juka (78.111.195.---)
Data:   2011-06-24 02:47

Podobno ONA wierzy, ze ON po ślubie się zmieni, a w rzeczywistości ON się nie zmienia. ON ma nadzieje, ze ONA po ślubie się nie zmieni, a ONA się zmienia. :) To taki żart, ale coś w tym chyba jest.
Czy On tez poświęca tyle w imię miłości, ile TY? Szanuje Cie? Narzeczona i Joy chyba trafiły w sedno. Zastanowiło mnie jedno - mówisz: często słyszę, że za wiele się nad pewnymi rzeczami zastanawiam, że powinnam "wyluzować", itd. Czy on tak rzuca tylko "wyluzuj", czy tłumaczy. Skoro jesteś jaka jesteś, czy on Cie akceptuje właśnie z ta wrażliwą melancholią? Czy on Cie chce chronić, pomagać, bronic, czy odnosisz wrażenie, ze chce Cie zmieniać i ze nie akceptuje do końca kim jesteś? Podejmując decyzje o ślubie. nie wyluzuj za bardzo. Zadaj sobie pytanie - czy się po prostu lubicie, czy jesteście przyjaciółmi. I mod się, módl.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: DZIEWCZYNA (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-06-28 10:19

jeszcze o tych rekolekcjach...
oczywiście - nie ma sensu i nie byłoby dobre zmuszać kogokolwiek do uczestnictwa w jakichkolwiek praktykach.
Ale mam pytanie - czy jest tak, że dla Ciebie tego typu rzeczy są ważne, a dla niego nie?
Chodzi mi o to, żebyś odpowiedziała sobie na pytanie czy się rozumiecie, czy macie takie samo podejście do wiary, praktyk religijnych.
To ważny element życia, tzn. jeśli jest tak, że jedna strona jest zaangażowana np. w jakieś duszpasterstwo, albo ważne dla niej jest uczestnictwo w rekolekcjach, pielgrzymkach, itp., a dla drugiej strony są to sprawy obojętne, może być w przyszłym życiu trudno. Nie twierdzę, że takie związki są bez sensu ale po prostu - bywa trudno.
Dlatego polecam rozważenie i tego aspektu życia.

 Re: Rozterki przedślubne.
Autor: M. (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2011-06-29 11:31

Nie. Mamy z narzeczonym takie samo podejście do wiary. Poznaliśmy się w duszpasterstwie akademickim. Chociaż czasami rzeczywiście ciężko go wyciągnąć na jakieś rekolekcje. Uczestniczy raczej w tym, co jemu się podoba, a nie mnie. A co do rozumienia to bywa różnie. Osobiście chciałabym więcej pracować nad naszym związkiem, uważam np. że każde nieporozumienie powinno się kończyć jakimś postanowieniem, które miałoby ulepszać nasze relacje. Narzeczony ma "taktykę": przeproszę po kłótni i wszystko jest ok.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: