logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Dziewucha (217.73.175.---)
Data:   2011-06-20 12:33

Psychologowie twierdzą, że człowiek skrzywdzony przez inną osobę powinien czuć naturalną złość do tej osoby, aby się oczyścić. Inaczej tłumione emocje mogą powodować nerwicę. Moja psychoterapeutka kazała mi wzbudzić w sobie żal do ojca, który zostawił mnie w dzieciństwie, poczuć do niego złość, nienawiść, nawet napisać list pełen jadu, a potem go spalić.
Jak to się ma do katolickiej zasady "nadstawiania drugiego policzka" zamiast złoszczenia się i unikania złości generalnie. Dziękuję za wszelkie odpowiedzi.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Pedagog (---.ssp.dialog.net.pl)
Data:   2011-06-20 14:11

Emocje są ważnym elementem życia każdego człowieka. Nie ma złych emocji - można jednak stracić nad nimi kontrolę. Złość sama w sobie nie jest zła, jest naturalnym odruchem w przypadku frustrującej sytuacji. Wszystko zależy od tego, co z tą złością zrobimy (podobnie jest w przypadku żalu). Propozycja terapeuty, żeby napisać list i wyrazić w nim wszystkie skumulowane dotąd emocje ma na celu umożliwienie Ci rozładowania wewnętrznego napięcia i skumulowanych nieprzyjemnych uczuć. Spalenie listu jest znakiem, że nie należy w sobie pielęgnować destrukcyjnych uczuć. Są również symbolicznym zamknięciem sprawy - rozprawieniem się z trudną sytuacją.
Bóg nie zabrania nam przeżywania uczuć. Spora część z nich jest spontaniczną reakcją na zaistniały stan rzeczy, a skoro spontaniczną, to nie zawsze przez nas kontrolowaną. Nie można jednak podsycać w sobie złości i nienawiści. Mówiąc najprościej - takie emocje trzeba przetrawić i zostawić za sobą. No i czytając Twoją wypowiedź przypomniały mi się słowa - "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj" (Rz 12,21). Życzę Ci odwagi.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Andrzej2 (194.39.141.---)
Data:   2011-06-20 14:51

Nie sądzę, aby gniew, złość, Tobie (czy też komukolwiek innemu) pomogła. Wzorem wszelkiego ojcostwa jest Bóg Ojciec. Potrzebujesz (o)Ojca - zbliż się do Niego.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Franciszka (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-06-20 14:59

Psycholożka kazała ci wzbudzać żal i złość, ale nie uzdrowi twojego serca i nie oczyści go z ewentualnego poczucia winy, który może towarzyszyć tym złym emocjom. Módl się psalmami złorzeczącymi. Są to np. Psalmy: 58, 83, 109, 110. Więcej na ten temat na
http://www.list.media.pl/nr-10-2009-trudne-czasy-dla-pokory/zorzeczenia-te-s-potrzebne-czyli-modlitwa-psalmami/

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Nell (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2011-06-20 15:05

Ocenie moralnej nie podlegają emocje, ale to co z nimi robimy. Emocje nie są ani złe, ani dobre. Jezus nie zabrania nam czuć określonych emocji, w tym złości, niechęci, żalu. Ludzie odczuwają, reagują na to, co się dzieje, różnymi emocjami. To jest normalne. Jezus każe nam poznawać prawdę i stawać w prawdzie o sobie. Nie chodzi tylko o prawdę dotyczącą tego, jak postępujemy, ale również tego co myślimy i co czujemy. Bardzo tej prawdy potrzebujemy - dzięki temu bardziej rozumiemy siebie i innych ludzi, możemy żyć pełniej, lepiej widzieć nasze pragnienia, otwierać się na szczere relacje, również relację z Bogiem. Uświadomienie sobie tego, co dzieje się w moim sercu, to pierwszy krok, aby stanąć przed Bogiem i prosić o uzdrowienie.
W tym kontekście zadanie, które dostałaś od psychologa nie jest "złe", czy sprzeczne z Ewangelią. Wydaje mi się, że nie chodzi o to, by te emocje w sposób sztuczny wzbudzać, chyba raczej o to, żebyś je w sobie odnalazła i uwolniła (oczywiście, o ile te wszystkie emocje do ojca w Tobie są). Na Twoim miejscu posłuchałabym jej rady - jeżeli przyznasz się do tych uczuć, będziesz mogła wejść na drogę wiodącą do prawdziwego przebaczenia Twojemu ojcu i prawdziwego uzdrowienia ran, które zadał Ci swoim odejściem.
Jeszcze raz chcę podkreślić: odczuwanie złości i innych negatywnych emocji nie jest grzechem. Grzechem byłoby z powodu, że się coś takiego czuje, odpłacać złem za zło, mścić się, oczerniać, itd. Natomiast odczuwać te negatywne emocje i mimo to starać się wybaczyć i świadczyć dobro temu, kto Cię skrzywdził (np. poprzez modlitwę za tę osobę) to postawa prawdziwie chrześcijańska.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Z. (---.ksiaznica.szczecin.pl)
Data:   2011-06-20 15:37

Emocje same w sobie nie są złe. Są naturalnymi sygnałami psychiki. Polecam lekturę jednego z archiwalnych numerów "Listu" poświęconego emocjom właśnie.

PS. Jezus, Bóg-Człowiek też okazywał emocje. W Ogrójcu nawet pełne - także psychicznego bólu - zwątpienie. Ważne jest, jak się postąpi, nie, co się odczuwa. Złość może prowadzić do zemsty bądź do decyzji o przebaczeniu. Dopiero tutaj możemy mówić o chrześcijańskim wyborze określonej drogi. Przecież nie jest grzechem odczuwanie np. bólu nogi przy otwartym złamaniu. Samo odczuwanie, o ile świadomie nie rozdmuchujemy w sobie określonego stanu długo i usilnie, jest faktem świadczącym o naszej wrażliwości i człowieczeństwie, a nie grzechem.

Spróbuj swoją życiową historię rozpatrzyć jakby z boku. Co mogłaby odczuwać w analogicznej sytuacji Twoja najlepsza przyjaciółka? Czy uważasz, że nie miałaby prawa do złości i smutku? Żeby naprawdę przebaczyć, trzeba dogłębnie odczuć. Pamiętasz Quo vadis i Glauka lekarza? Pozdrawiam i z całego serca życzę Tobie odkrywania dzień po dniu dobra, prawdy i prawdziwie Bożego spokoju ducha.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Esterka (---.205.71.5.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2011-06-20 16:01

W starożytności uderzenie w policzek znaczyło tyle, co średniowieczne rzucenie rękawicy - nadstawienie drugiego policzka oznacza nie dać się sprowokować.
Kiedy Jezus wyrzucał kupców ze świątyni, też nie zrobił tego spokojnie. Okazał im swoje rozgniewanie. A św. Paweł napisał: "Gniewajcie się, a nie grzeszcie: niech nad waszym gniewem nie zachodzi słońce!" (Ef 4,26). Nie chodzi o to, żeby się nie złościć, bo kiedy zamkniesz się na złe uczucia, jednocześnie przestaniesz odczuwać te dobre i będziesz zombie, a nie człowiekiem, tylko o to, żebyś to Ty panowała nad uczuciami, a nie one nad Tobą.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: baranek (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-06-20 18:09

Mój Tata zostawił nas również - rozumiem Cię. W czasach, kiedy działy się różne okropne rzeczy, które doprowadziły do tego smutnego faktu - byłam w wieku szkolnym. Wtedy - "na gorąco" - czułam wielką złość do Taty, wstydziłam się go, czułam pogardę. Wtedy również - pamiętam to jak dziś - napisałam do niego list, którego nigdy mu nie dałam, lecz zniszczyłam, a w którym napisałam wiele razy, że go nienawidzę. Nie przyniosło mi to ulgi, uleczenia rany. Co najwyżej wyładowałam swoje doraźne emocje - tylko w tamtym momencie. Zranienia zostały na długo. Po wielu latach, założeniu własnej rodziny - nabrałam nieco dystansu do przeszłości. Miałam swoje sprawy. Swoje TERAZ, nie miałam ochoty żyć ciągle w przeszłości. Ale - dopóki się nie nawróciłam - mój Tata mimo wszystko stale irytował mnie. Kontakt bowiem utrzymujemy. Jego słowa wydawały mi się wyłącznie głupie (choć jest prawnikiem). Jego sposób poruszania się, gesty, czynności, decyzje - wszystko w sobie krytykowałam, wszystko mnie denerwowało. Nie pokazywałam tego po sobie, ze względu na przekonanie o własnej kulturze. Choć czasem - zdarzało się - wybuchałam. Dopiero kiedy oparłam moje własne życie na Jezusie, zaczęłam postrzegać mojego Tatę, jako poranioną owieczkę. Zaczęłam czuć WSPÓŁCZUCIE, jest mi go zwyczajnie żal. Zniszczył sobie życie, nie ma przyjaciół, jest bardzo daleko od Boga i jest już starym człowiekiem. Więzi rodzinne nie istnieją. To zrozumienie jego nieszczęścia - większego, niż moje zranienie (jestem szczęśliwą mężatką od 28 lat) - przyszło, gdy zaczęłam modlić się o jego nawrócenie. Myślę, że prawdziwe uleczenie ran przychodzi dopiero wówczas, kiedy nie złorzeczymy, by wyładować nasze negatywne emocje, lecz kiedy oddajemy sprawy i osoby, które nas skrzywdziły - Bogu. Przecież mamy się modlić za nieprzyjaciół. I to wcale nie jest tak, że to nas wyłącznie kosztuje, że musimy się "łamać kołem", by słowa modlitwy w tej intencji przeszły nam w ogóle przez gardło. Lecz jest też tak, że ta modlitwa staje się słodka i uzdrawia przede wszystkim nas.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Aaa (---.wtvk.pl)
Data:   2011-06-20 20:03

"Psychologowie twierdzą, że człowiek skrzywdzony przez inną osobę powinien czuć naturalną złość do tej osoby, aby się oczyścić." - Jestem psychologiem i nie utożsamiam się z tym stwierdzeniem. Czy terapeutka kazała Ci wzbudzić złość do ojca? Czy może raczej powiedziała, że MASZ PRAWO czuć do niego złość? Ważne jest przeżywanie autentycznych uczuć w stosunku do rodziców. Często w dzieciństwie dostajemy zakaz: "nie wolno złościć się na mamusię", czy sami jakoś sobie tego zabraniamy i bierzemy winę na siebie. Spokojnie więc. W pierwszym przypadku zmieniłabym psychologa.

A co do "nadstawiania drugiego policzka" - kiedyś znajomy ksiądz biblista wyjaśniał, że w tamtej kulturze ludzi w twarz uderzało się zewnętrzną (i tylko zewnętrzną) stroną dłoni. Jedną ręką mógł uderzyć w twarz tylko z jednej strony. Jeśli więc raz ktoś cię uderzył i ty nadstawiałaś drugi policzek, to twoja pokora powodowała wzbudzenie autorefleksji u niego. I najczęściej zawstydzenie.
I nie jest mi znana żadna zasada katolicka, która nakazuje złoszczenie się. Złość sama w sobie jest dobra - daje nam cenne informacje o naszym stanie. Jest uczuciem. Ważne jest to, co z tym uczuciem dalej zrobisz, czyli Twoje działanie, zachowanie.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: kawa (77.236.26.---)
Data:   2011-06-20 21:39

Dobrze, że trudną przeszłość próbujesz przepracować z psychologiem. To bardzo ważne, żeby się z nią zmierzyć. Jednak jest to trudny czas, nie tylko emocjonalnie, ale również duchowo. Warto, żebyś poszukała jeszcze wsparcia mądrego księdza, bo wątpliwości podobne do tych, prawdopodobnie będą się jeszcze w terapii nie raz powtarzać. Dobrze mieć też kogoś, kto pokaże, jak spojrzeć z perspektywy wiary na nowo odkrywaną przeszłość i kto razem z Tobą będzie oddawał ją Bogu. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: xc (---.181.104.91.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2011-06-21 07:21

Trzeba zerknąć do kontekstu. W prawie żydowskim obowiązywało prawo "oko za oko, ząb za ząb". To nie jest wbrew pozorom prawo do zemsty ale prawo do równowagi i sprawiedliwości.

Kiedyś, dawno, dawno, bardzo dawno temu jak spotkały się na pustyni dwa wędrowne plemiona, to nawiązywały między sobą relacje. Raz handlowały, a raz się biły. I jeśli w trakcie tej walki jeden osobnik zabił drugiego, to najbliżsi tego zabitego poczuwali się w prawie aby zabić zabójcę. Wtedy najbliżsi zabitego zabójcy poczuwali się w prawie zabić kogoś z jego zabójców. Wtedy najbliżsi tego zabitego znów... I tak aż się wzajemnie powybijali.

I tu pojawia się prawo: jeśli tobie zrobiono krzywdę (np. wybito ząb) to masz prawo do sprawiedliwości. Też możesz twojemu krzywdzicielowi wybić ząb I NIC WIĘCEJ. Koniec.

Jezus idzie dalej. Naucza: miłujcie nieprzyjacioły wasze. I jeśli ktoś was uderzy, to nie korzystajcie z przysługującego wam prawa tylko nadstawcie drugi policzek. Nie na znak masochizmu ale na znak waszego pokojowego, miłosiernego podejścia.

Wzbudzenie żalu do ojca, zwłaszcza gdy jest elementem terapii (czyli leczenia) jest czymś zupełnie normalnym i niczym złym. Przecież tzw. chemioterapia polega na tym, aby zatruć organizm i w ten sposób zniszczyć nowotwór. Nikt rozsądny nie oskarży chorego i ordynującego taką terapię lekarza o przekroczenie nakazu "nie zabijaj!". To co proponuje Pani terapeutka to element terapii, środek a nie cel. Po tym nastąpi kolejny etap, w którym być może będziecie pracować nad wykreowaniem nowych relacji między wami. Przecież "na wieki wieków" Pani jest jego córką, a on Pani ojcem. Proszę porozmawiać z terapeutką na ten temat, dobrze byłoby aby wyjaśniła Pani sens terapii, metody stosowane i tak dalej.

Jeszcze jedno: chrześcijaństwo to nie jest religia wyciszania namiętności. Nie jesteśmy buddystami, nie dążymy do wygaszenia pragnień, nirwany, spokoju.
Jezus w czasie swojej ziemskiej wędrówki był człowiekiem z krwi i kości. Zapłakał nad losem Jerozolimy, nad Łazarzem, wkurzył się na handlarzy w świątyni, potrafił być oschły dla własnej Matki, był ironiczny a także miał wątpliwości. Odczuwał głód i znużenie. Miał emocje i wcale nie mówił, żeby je eliminować. ON pokazuje nam drogę do Boga, dla nas grzesznych ludzi, pełnych wad i ułomności. Także pełnych emocji. Przecież ON kochał niestabilnego i chwiejnego Piotra.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Jerzy 50 (---.isp.tvkg.net)
Data:   2011-06-21 11:14

Jezus powiedział: "Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie" (Mt 23,9). Można by z Ewangelii wyciągnąć wiele innych cytatów, jednakże do opisanych przez Ciebie sytuacji ten z Mt 5,39 nie ma żadnego odniesienia. Uważam, ze usiłujesz dla uspokojenia sumienia znaleźć jakieś usprawiedliwienie, zamiast spojrzenia na wszystko oczami Pana. A tymczasem wystarczy przypomnieć sobie modlitwę Pańską, a znajdzie się tam niemal wszystko od: "bądź wola Twoja", po: "i odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy tym, którzy nam zawinili." Pozostawiam Cię nowym przemyśleniom. I przede wszystkim modlitwie. Szczęść Boże.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Jan (---.181.10.153.nat.umts.dynamic.t-mobile.pl)
Data:   2011-06-21 13:17

Emocje stworzył Bóg - nie tłum ich w sobie. Tylko dobrze przeżyty żal doprowadzi Cię do przebaczenia. Jeśli nie przeżyjesz żalu, faktycznie możesz popaść w nerwicę.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: andrzej (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-06-22 00:04

"Wzbudzić w sobie żal do ojca, który zostawił mnie w dzieciństwie, poczuć do niego złość, nienawiść, nawet napisać list pełen jadu, a potem go spalić." - Nie znam bliżej faktów, ale powyższe zdanie wskazuje, że sprawa odejścia miała już miejsce dawno. Emocje są zrozumiałe i moralnie neutralne natychmiast po zaistniałej sytuacji. Teraz zaś - tak to widzę - to już nie są emocje a "żywienie urazy do ojca", karmienie tej urazy wyobraźnią "jakby to było gdyby się inaczej potoczyło". Jest tak jak jest i spróbuj jak ci dziewucho podpowiada baranek dostrzec w ojcu biednego pogubionego człowieka tak samo grzesznego jak każdy z nas. On naprawdę taki jest co więcej tak się pogmatwał, że nie wie jak zagospodarować tę resztę życia, która mu tutaj na ziemi została. Porzucenie dzieci przez rodziców, to nie koniec świata, to trudne, ale z tego się wychodzi. Im dłużej będziesz się nad sobą i swoją sytuacją rozczulać, tym gorzej. Przerwij to przez zmianę myślenia - baranek to przerobił i wie co pisze.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Paweł (---.eia.pl)
Data:   2011-06-22 01:28

Psycholog to nie wszystko. Bóg wszystko może, nawet wzbudzić miłość do Twojego ojca. Też mam problemy z ojcem, staram się na niego nie złościć.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: kawa (77.236.26.---)
Data:   2011-06-22 09:16

Bóg działa także poprzez zwyczajne, ludzkie metody, w tym psychoterapię. Przechodziłam przez to. Pozdrawiam serdecznie.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Nell (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2011-06-22 09:23

Nie jest tak, że neutralne moralnie są tylko emocje tuż po wydarzeniu. Są takie wydarzenia, które "bolą" (a więc wiążą się z przeżywaniem bardzo trudnych emocji, m. in. złości, strachu, nienawiści) bardzo długo, przez wiele lat. A jeżeli są tłumione, to już w ogóle się zagnieżdżają w człowieku. Nie wiem, Andrzeju, czy kiedykolwiek przeżyłeś drogę wewnętrznego uzdrowienia z jakichś dużych zranień (wszystko jedno, czy na terapii, czy na rekolekcjach). Z mojego doświadczenia wynika, że kiedy człowiek pozwala sobie wreszcie (po np. 20 latach) na poczucie tego co naprawdę czuł, kiedy ktoś go w przeszłości zranił (w przypadku Dziewuchy odszedł), to odczuwa tak intensywnie, mocno i gwałtownie, jakby to się wydarzyło przed chwilą. I nie ma w tym nic z żywienia w sobie urazy, nie ma w tym nic z grzechu. Poza tym, jak ktoś słusznie zauważył, spalenie listu, które proponuje terapeutka jest symbolem rozstania się z tymi uczuciami (żalem, bólem, nienawiścią). A nie wygląda na to, żeby prowadziła swoją pacjentkę w jakieś "babranie się w sobie" i "podtrzymywanie urazy".
Jeżeli chodzi o "podsycanie złych emocji", czy "żywienie urazy", to właśnie tak długo, jak nie przyznamy się przed Bogiem i sobą, co naprawdę czujemy do kogoś i dlaczego tak czujemy, będziemy tę osobę, a nawet innych ludzi do niej podobnych (np. wszystkich mężczyzn), traktować źle (np. przez ironię, złośliwość, krzyki, osądzanie jej w swoim sercu, oczernianie, przemoc - zależy), cały czas nie rozumiejąc, skąd w nas ta zła postawa. Wtedy tak naprawdę żywimy urazę (trwamy w grzesznej postawie wobec tej osoby), o której to urazie nawet nie wiemy lub nie chcemy wiedzieć. I nie możemy się poprawić, zmienić swojego postępowania, jesteśmy bezsilni. Nic dziwnego, skoro próbujemy leczyć objawy ("złe" uczucia wobec kogoś i nasze złe zachowanie), a nie chorobę (ranę w naszym sercu). Trzeba wszystko poczuć i przepłakać, żeby wybaczyć i traktować z miłością kogoś, kto nas skrzywdził.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: MaBi (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-06-22 09:40

Stare uczucia, stłumione same nie znikają.
Przypuszczam, że pod żalem, złością na ojca kryje się miłość do niego. Polecam "Uczucia niekochane" ks. Krzysztofa Grzywocza (Zeszyty formacji duchowej 41/2008). O złości pisze: "Podkreślmy zatem zasadniczą tezę, że agresja służy budowaniu związku. Ludzie, którzy nie przeżywają agresji, tłumią ją, są niezdolni do związków i izolują się. Kiedy rodzi się agresja, prawidłową agresją byłoby paść na kolana: "Boże, dziękuję Ci, bo wreszcie będę mógł się przedrzeć do jakiegoś związku".

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Michał (---.range81-158.btcentralplus.com)
Data:   2011-06-23 08:43

Dobrze, cenzura działa a ja nie mam ani czasu ani dostępu do internetu. Jest coś takiego jak 4 przykazanie (zaraz po pierwszych trzech). Nie zauważyłem w nim jakichś warunków wstępnych. Z nim związane jest błogosławieństwo. Ono jest tak jakby dokładnie uwarunkowane. Nie słyszałem by Bóg rozliczał nas z cudzych grzechów.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: ktoś skrzywdzony (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-06-23 10:14

Witaj,
nie wiem, co ci napisać, aby to było dobre, ponieważ nie jestem psychologiem. Ale powiem Ci coś z własnego doświadczenia, otóż, przez dwa lata byłam ofiarą przemocy w szkole, w podstawówce. Nikt mi wtedy nie pomógł na tyle, aby przerwać krąg zła. Kiedy przyszedł koniec męki, a była to również przemoc fizyczna, czułam się jak nowo narodzona, nie wiedziałam, że to tak bolało, że nawet nie chciałam o tym myśleć. Wszystko powróciło jak bumerang po dwóch latach. Nikt, oprócz Boga i mnie, nie mógł wiedzieć, jak to bardzo bolało, wydarzenia powracały cyklicznie w mojej głowie, czułam się, jakbym była jedną, wielką, ropiejącą raną. Wtedy jeszcze nie wiedziałam, potem dowiedziałam się, że to był syndrom stresu pourazowego. Jako nastolatka stanęłam przed trudnym zadaniem, musiałam wybaczyć: swojej rodzinie, za to, że mi nie pomogli, kiedy działa mi się krzywda, nauczycielom, że mieli "zamknięte" oczy oraz moim oprawcom, a także tym, którzy spokojnie patrzyli na moją krzywdę. Do tego, obraziłam się na Pana Boga, bo nie mogłam zrozumieć wtedy, że On też mi nie pomógł.

Uzdrowienie przyszło dopiero po kilku latach i powrocie do Boga. On wie, że nie jest Ci łatwo, On zna wszystkie okoliczności Twego zranienia i On jeden nie da Ci głupiej rady. Polecam Ci modlitwę "Koronką do Miłosierdzia Bożego" i pozdrawiam cieplutko.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Michał (---.range81-158.btcentralplus.com)
Data:   2011-06-23 15:33

Moi drodzy nie zamieniajcie swojego życia w nieustanny rachunek krzywd. To droga donikąd. Napisałbym co myślę o tzw. psychoterapeutach tzw. psychologach, ale ponieważ wiem że Moderator jest na tym punkcie (I paru innych) uprzedzony, wiec się z konieczności muszę powstrzymać. Moja Babcia, która przed wojną w czasie kryzysu prowadziła sklep, miała taki zwyczaj, że raz do roku w Boże Narodzenie brała zeszyt, w którym zapisywała wszystkich biorących towar na tzw borg i wrzucała go do pieca. Wam radzę to samo, zanim was żółć zaleje. Wg mnie te rady to takie od szatana bardziej, Proszę Księdza, ale rozumiem, że temat tabu? A co psycholog z Bożej łaski w rodzinie?

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Nell (178.73.48.---)
Data:   2011-06-23 16:23

Panie Michale, przeszłam terapię i dzięki niej mogę wreszcie naprawdę wypełniać IV przykazanie, bo wcześniej "jakoś dziwnie" nie byłam w stanie ułożyć sobie relacji z rodzicami. Przeżyłam swoje krzywdy, wyzłościłam się za nie (z dala od rodziców, w zaciszu gabinetu psychologa, m. in po to, żeby rodziców nie krzywdzić moimi żalami). Więc jakoś nie widzę sprzeczności, między terapią, a stosowaniem się do przykazań. Poza tym, o ile mi wiadomo, IV (czy którekolwiek inne) przykazanie, nie zabrania czuć złości.
Pan lubi pisać bez owijania w bawełnę, więc pozwolę sobie w taki sam sposób Panu odpowiedzieć. Jest Pan mądrym człowiekiem (takie zdanie wyrobiłam sobie czytając Pana posty), ale wydaje mi się, że są sprawy, na których się Pan nie zna, a psychologia, terapia i praca nad uczuciami zdają się do tego kręgu należeć. Lepiej by było, żeby Pan w tym zakresie wypowiadał się w sposób bardziej oględny, gdyż może Pan komuś zrobić krzywdę (np. odwieść od terapii, która może tej osobie naprawdę pomóc). Przy okazji deprecjonuje Pan doświadczenie wielu z nas, którzy korzystali z pomocy terapeutów i dzięki temu poradzili sobie ze swoją trudną przeszłością. Nie ma Pan takiego doświadczenia, nie wie Pan, czym jest praca z trudnymi uczuciami i jak bardzo boli dochodzenie do zdrowia emocjonalnego - zazdroszczę. I cieszę się, że są takie osoby, którym neurotyzm jest obcy. Jednak z tego powodu Pana wypowiedzi brzmią mniej więcej na tyle mądrze, co wypowiedź kogoś, kto nie ma problemów z kręgosłupem i mówi osobie, której lekarz zlecił rehabilitację: "Daj spokój, to bzdury jakieś są, żeby takie dziwne ćwiczenia robić i takie bolesne masaże znosić. Mnie wystarczy przepłynąć sobie na basenie dwa razy w tygodniu. Ty też tak rób. A poza tym rehabilitanci, to szarlatani".

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Dziewucha (---.xdsl.centertel.pl)
Data:   2011-06-23 23:08

Nie wiem, ale jak jakoś wzbudzam w sobie tę złość, czuję się podle ze sobą, i wiem, że nie jest to miłe Bogu. Powinniśmy naśladować świętych, a nie wyobrażam sobie jakoś, żeby jakiś święty np. wyrzucał z siebie złość krzycząc i przeklinając na własnego rodzica. :(

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: kawa (77.236.26.---)
Data:   2011-06-24 08:41

Dziewucho, a pytałaś o to Boga, że wiesz? Próbowałaś stanąć z tym na modlitwie, czy po prostu wiesz swoje i już? Pan Bóg natchnął Psalmistę, żeby napisał psalmy złorzeczące - On naprawdę nie boi się naszych emocji i nie zakazuje ich. Emocje są moralnie neutralne, ciężar moralny ma to, co z nimi robimy. Porządkowanie źle przeżytych emocji nie jest niczym złym.
Czy terapeutka kazała Ci przeklinać rodziców? Jest przepaść między wykrzyczeniem złości, wypłakaniem niewypłakanego, a przeklinaniem. Święty nie przeklina, ale zezłościć się może. Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, żeby np. rozmowy św. Stanisława Kostki z rodzicami przed ucieczką z domu odbywały się bez emocji i krzyku.
Jeszcze raz zachęcam, żebyś co najmniej na czas terapii poszukała mądrego kierownika duchowego. Nie ma sensu zamęczać się takimi rozterkami.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Estera (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-06-24 09:46

Po tak różnych radach można naprawdę być skołowanym. Odpowiedz jest zależna od tego, co dana osoba w życiu przeszła. Niektórzy spotykają tylko niewierzących psychologów i wtedy mają wrażenie, że wszyscy psycholodzy to konowały.
Niektórzy nadal głęboko ukrywają swoje uczucia, nie przyznając się do nich. A gdzieś tam wewnątrz ogromna rana zakryta mnóstwem bandaży, a w środku kisi się. Wtedy trzeba odwinąć te bandaże i na nowo wyczyścić ranę. Można całe życie przeżyć nie wiedząc, że w środku gniło, bo na zewnątrz wszystko pięknie wygląda.
Można to porównać do żałoby. W dzieciństwie często nie mieliśmy szansy przejść "żałoby" po utracie rodzica, jego odejściu, bądź skrzywdzeniu. Pozostaje w nas żal, którego nie wypłakaliśmy, bo nie wypada, nie ma czasu, albo trzeba było być silnym dla drugiego rodzica. I teraz można to naprawić, właśnie przez odtworzenie znowu tych uczuć, rany, trzeba znowu poczuć to co wtedy.
A teraz jest miejsce dla Boga. On widząc odkrytą ranę jest w stanie ją uzdrowić. Kiedy stanie się przed Nim z całym bólem, On ją uleczy.
Uczucia są ważne, połowa odpowiedzi to potwierdza i nie należy ich ignorować, dusić.
Moje doświadczenie: na jednych z rekolekcji "uzdrawianie wspomnień" zaczęłam ten proces, potem wieloletnia psychoterapia również przy parafii.
Jak ktoś już wcześniej napisał: teraz czuję do ojca bardziej litość, widzę go jako zabłąkaną owieczkę. Wcześniej myślałam, że go nie lubię. Terapia pokazała, że tak go nienawidzę, że mogłabym go zabić, mimo że nie przyznawałam się do tych uczuć, bo chcę być dobra, a nie "zabójcza".
Przepraszam, pewnie trochę zamotałam, ale chciałam wyjaśnić osobom, które napisały, że uczucia są złe, a wzbudzanie w sobie uczuć jest sprzeczne z wolą Boga. Wiem, że osoby, które nie zostały skrzywdzone w dzieciństwie nie potrafią tego zrozumieć (wiem, na podstawie wielu rozmów). Mówienie: weź się w garść, zapomnij o przeszłości i idź dalej do niczego nie prowadzi. Rana nadal jest, tylko ukryta.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: MaBi (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-06-24 09:51

Może masz złe wyobrażenie świętych?
Nie wiem, czy pisząc "wzbudzać złość" masz na myśli coś sztucznego, prowokowanie siebie do złości. To chyba byłoby dziwne. Pisałam już nieco, coś dodam. Gdzieś czytałam, że aby wybaczyć, także na poziomie emocji, trzeba dokładnie powiedzieć za co. A tego się ludziom nie chce robić, bo przypominanie sobie krzywd boli. Do człowieka wracają te emocje, które były wtedy, może stłumione. Kiedyś, wcale nie podczas terapii (to uwaga do Michała), tylko rekolekcji ignacjańskich, poczułam się wezwana, by komuś przebaczyć. Nie był to nikt z rodziny, ale ważna w danym momencie osoba. Było to bardzo trudne, płakałam i płakałam, byłam zła na tę osobę i siebie, rozżalona, a na końcu znalazłam miłość do tej osoby i mogłam przebaczyć. Ale nie wzbudzałam nigdy emocji; one przychodziły same. Choć na terapii zdarzało się, że ktoś opowiadał o czymś traumatycznym i nic nie czuł, a inni czuli złość na krzywdziciela.
Polecam Ci ten zeszyt, który cytowałam. Zeszyty formacji duchowej 41/2008, do kupienia tu http://www.cfd.sds.pl/?d=more,652,145

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Nell (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2011-06-24 10:21

Przeklinać rodziców nie wolno. Są inne sposoby wyrażania złości. Wystarczy może powiedzieć na głos (na modlitwie, w samotności albo przy psychologu), "Tato, zrobiłeś mi to i to, bardzo mnie to boli, czuję żal, jestem wściekła na Ciebie". A kolejny krok powinien brzmieć "Chcę Ci przebaczyć, przebaczam Ci". I to jest zupełnie OK. W trakcie mojej terapii, kiedy odkryłam, ile jest we mnie złości na ojca, psycholog (chrześcijański) od samego początku ukierunkowywał mnie na konieczność przebaczenia, jednocześnie ucząc "bezpiecznego" ujawniania złości i jej przeżywania. Czy Twój psycholog radził Ci przeklinać ojca, czy po prostu wyrazić złość? Jeżeli to pierwsze, to zmień psychologa, najlepiej na chrześcijańskiego. Jeśli to drugie... Cóż. Nie znam Twojej historii, nie znam całej sytuacji. Robię pewne założenia, np. że Twój ojciec rzeczywiście Cię zranił i nosisz to w sobie. Jeżeli tak jest, to nie uciekniesz przed swoimi uczuciami i wcześniej czy później będziesz musiała się z nimi skonfrontować. Może trzeba się przełamać i zrobić to teraz, może poczekać jeszcze, aż sama poczujesz, że to potrzebne. Z tych kilku Twoich postów coraz trudniej "wyczuć", czy Twoje wątpliwości wynikają z tego, że próbujesz uciec przed trudnymi uczuciami, czy też z tego, że psycholog rzeczywiście doradza Ci coś grzesznego (np. przeklinanie). Jeżeli rada psychologa budzi sprzeciw w Twoim sumieniu, to może porozmawiaj z mądrym spowiednikiem, przedstaw mu szczegółowo sytuację i swoje wątpliwości.
A co do świętych i ich naśladowania. Święci to ludzie prawdziwi, z krwi i kości. Niewyprani z uczuć. Np. taki Św. o. Pio okazywał złość, a jakoś został kanonizowany. Św. Faustyna też żyła całym sercem i jak ją czyjeś zachowanie bolało, to mówiła o tym Jezusowi. Nie udawała, że nic się nie stało, czuła swoją krzywdę, przychodziła ze swoim bólem na modlitwę i prosiła Jezusa, żeby umiała być tak miłosierna jak On, ofiarowywała swoje cierpienie za grzeszników. Ale nie udawała, że nie czuje i że nie cierpi.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Michał (---.range86-156.btcentralplus.com)
Data:   2011-06-24 16:45

Nie mam czasu na polemiki, ani nawet by to wszystko czytać. Kochani co robicie z waszym życiem to wasza sprawa. Chciałem tylko zauważyć, że te wasze psychoanalizy to nawet 100 lat nie mają. Biedni musieli być ci prehistoryczni ludzie sprzed powiedzmy 200 lat. Jak oni sobie radzili? Jestem teraz otoczony samymi młodymi i jak tak na was patrzę, resztki włosów dęba stają mi na głowie. Wy wszyscy macie na głowach takie nauszniki spod ktorych wydobywają się dźwięki przypominające grzechotanie kamieni w garnku. Na dokładkę wyglądacie jak w trakcie ataku epilepsji. Tu to już nawet psychoanaliza i rzucanie zaklęć na rodziców nie pomoże. (jeśli o radę: siedź dziadu cicho to się przyłączam. taki mam zamiar. Musicie sobie radzić sami. Wy już duzi jesteście. No to pa.)

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-06-27 00:02

Szkoda, Michale, że znów znalazłeś czas na zaserwowanie nam kolejnej dawki swoich (łagodnie rzecz ujmując) narzekań, natomiast zabrakło Ci go na zgłębienie paru mądrych i rzeczowych wpisów z tego wątku. Szkoda też, że to, co piszesz, brzmi (przynajmniej w moich uszach) tak, jakbyś nie widział potrzeby odróżnienia nawiedzonych psychoanalityków, od solidnie przygotowanych do wykonywania swojego zawodu psychologów, bazujących na chrześcijańskiej wizji człowieka. Moim zdaniem, umniejszanie osiągnięć tych ostatnich może być równie szkodliwe, jak wiara w to, że jedynym skutecznym środkiem na osiągnięcie emocjonalnej równowagi jest psychoterapia.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-06-27 11:03

Córka koleżanki z pracy studiowała psychologię. Córka w domu w głos płakała, rozpaczała że chce przerwać, że nie wytrzyma tego. Mama (nie zauważyłam, żeby była wierząca) doradzała "już tyle przeszłaś, wytrwaj". Po jakimś czasie mama powiedziała, że córka uczy się manipulować ludźmi.
Czy jest możliwość odróżnienia, czy psychoanalityk do którego trafiam jest swoistym "guru czarodziejem" czy psychologiem bazującym na chrześcijańskiej wizji człowieka? Dla młodego człowieka możliwości odróżnienia nie ma.
Ponadto psycholog pełni rolę zawodowego "przyjaciela". Dawniej była siostra i brat, przyjaciółka, teraz w dobie jedynaków człowiek jest bardziej samotny i o bezpłatnego przyjaciela jest trudniej. Michale, skoro psycholodzy są, to pracy szukać będą. W kwestii meritum masz rację, ale chyba nie da rady tego powstrzymać.
Szkolny psycholog, który rozmawia z uczniami i motywuje do szanowania starszych i zachowywania kierunku Dekalogu (nie kradnij, szanuj nauczycieli i rodziców, itd.) pełni pożyteczną rolę. Psychoterapia prowadzona przez innego psychologa może przynieść więcej szkody niż pożytku. Tam gdzie wkracza się w kształtowanie postaw umysłu i zachowań a także idei, tam wzorce i wykonanie powinny być szczególnie dobre. Inaczej może być, że ślepy prowadzi ślepego i obaj w dół wpadną (por. Mt 15,14).

*****

"Módl się psalmami złorzeczącymi. Są to np. Psalmy: 58, 83, 109, 110" -
Czy np. także o to:
"Niech jego dzieci wciąż się tułają i żebrzą" (Ps 109,10a? "Niech jego potomstwo ulegnie zatracie; niech w drugim pokoleniu zaginie ich imię!" (Ps 109,13)?
To przecież byłaby modlitwa przeciw samemu sobie.
W ogóle od czasu, gdy Pan Jezus dał nam modlitwę "Ojcze nasz" każde złorzeczenie innej osobie jest złorzeczeniem samemu sobie ("I odpuść nam nasze winy, jako i my...).
Można zatem i należy czytać Psalmy, wszystkie, ale czym innym byłoby modlenie się słowami Psalmów. Boża "ekonomia zbawienia" to rozwój ludzkości. Chrześcijanie już nie poddają się obrzezaniu, które dla Izraelitów Starego Przymierza było obowiązkiem.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: salamanka (---.acnielsen.pl)
Data:   2011-06-27 12:15

Trafienie na psychologa, który pomoże, zamiast zaszkodzić, jest dokładnie takie samo, jak trafienie na księdza/kierownika duchowego/brata/przyjaciela, który pomoże, zamiast zaszkodzić. Psychologowie nie mają monopolu na tę "ślepotę", o której pisze B. - równie dobrze można wpaść jak śliwka w kompot, jeśli się nie ma szczęścia i będzie szukać pomocy u fałszywego przyjaciela lub księdza, który, mimo że wyświęcony, być może nie nadaje się na duszpasterza (znamy takie przykłady z życia publicznego i wielu z nas również z prywatnego).

Nie popadajmy w paranoję - nie każdy psycholog to podstępny manipulator. W wyborze "tego właściwego" mogą pomóc znajomi, rodzina czy inne osoby - nie trzeba szukać samemu i na ślepo.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: joasia (---.91.29.154.static.crowley.pl)
Data:   2011-06-27 15:18

Spowiednik do którego poszłam z moimi problemami zalecił abym udała się do psychologa i przeszła terapię DDA. Jestem mu wdzięczna z całego serca, bo dopiero teraz mogę żyć pełnią życia. Bóg jest tu i teraz trudno Ci Go spotkać gdy z powodu ran żyjesz przeszłością. Nie widzę nic niestosownego w terapii, którą opisujesz, bardzo często osoby zranione przez rodziców ukrywają głęboko swoje uczucia i pomoc terapeuty polega na tym, aby te ukryte uczucia zostały przeżyte. To bardzo trudne, w czasie swojej terapii płakałam 2 dni, opłakiwałam swój ból i było to bardzo oczyszczające przeżycie.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Femme (---.238.68.22.ip.abpl.pl)
Data:   2011-06-28 21:19

W moim odczuciu Psalmy złorzeczące pomagają w początkowej fazie złagodzić ból rozrywający serce. Nie są niczym nagannym. Wołanie o Bożą sprawiedliwość jest krzykiem rozpaczy i bezsilności zgnębionego człowieka. On sam z siebie nie ma prawa jej wymierzać, bo nie jest Panem życia i śmierci. To wyraz całkowitego zaufania swemu Ojcu Niebieskiemu, że wesprze go w tym cierpieniu i ukarze sprawcę (analogicznie do reakcji kilkuletniego malucha "tatusiu zbij Ksysia, bo udezył mnie łopatką w głowę") Potem, po wyrzuceniu z siebie całego bólu przychodzi czas na refleksję i otwarcie się na przebaczenie. Wtedy mając wzór miłosiernego i kochającego Jezusa podąża się za Nim i stawia się miłość w miejsce nienawiści.

 Re: Mt 5,39 - Jak więc wyrazić złość do ojca, który zostawił?
Autor: Joy (---.lightspeed.austtx.sbcglobal.net)
Data:   2011-06-28 22:44

"Można zatem i należy czytać Psalmy, wszystkie, ale czym innym byłoby modlenie się słowami Psalmów." -
B., myślę, że jeśli ktoś ma silne tendencje do literalnego odbioru Pisma Świętego, i mimo dobrych chęci nie potrafi skorzystać z żadnych wskazówek, które pomagają "ugryźć" budzące sprzeciw fragmenty psalmów złorzeczących, raczej nie powinien opierać na nich swojej modlitwy. Nie ma nawet obowiązku ich czytać. W takim przypadku najlepiej byłoby, gdyby sobie temat modlitwy psalmami złorzeczącymi po prostu odpuścił. Ale osobiście nie widzę sensu w tym, żeby w uproszczony sposób dowodzić, że CUDZA modlitwa bazująca na owych kontrowersyjnych fragmentach, na pewno jest zła.

"Ponadto psycholog pełni rolę zawodowego "przyjaciela". Dawniej była siostra i brat, przyjaciółka, teraz w dobie jedynaków człowiek jest bardziej samotny i o bezpłatnego przyjaciela jest trudniej." -
Nie jest żadną tajemnicą, że psycholog/psychoterapeuta, żeby skutecznie wykonywać swoją pracę, musi najpierw stworzyć atmosferę, w której prowadzona osoba będzie się czuła bezpiecznie. Ale terapia, chociaż wiąże się z otwarciem przed drugim człowiekiem, bynajmniej nie polega tylko na "wygadaniu" się przed zaufaną osobą. Dobre chęci przyjaciół czy członków rodziny nie zawsze wystarczają, żeby nieść skuteczną pomoc. Czasem, niestety, "dobre rady" laików powodują tylko pogłębianie się problemów.
Ale, chociażby po lekturze tutejszego forum, można nieraz odnieść wrażenie, że nieomal każdy życiowy problem koniecznie trzeba przerobić z jakimś terapeutą. Bo jakże często z miejsca padają słowa: "sam(a)/sami nie dasz/dacie rady - zwróć się do psychologa". Czyli, terapia nie jako opcja, ale mus. Dla mnie, takie stawianie sprawy, wydaje się jakimś chorym trendem.
Uważam, że nie należy popadać w żadną skrajność, kiedy istnieje możliwość zalezienia złotego środka. Bo zarówno "przymuszanie" do terapii, jak i odwodzenie od niej na wszelkie możliwe sposoby, może być szkodliwe.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: