Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data: 2011-08-16 20:37
Niezły ten ten lekarz. "Mądra głowa", nie powiem. A tak poważnie, zerwij ze wszystkim co się do tego grzechu przyczynia. Ze wszystkim, jeśli inaczej nie potrafisz. A pokusy będą zawsze, kwestia tylko czy chcesz i potrafisz się im oprzeć. Normalna sprawa tylko zaczyna się nie normalnie dziać, gdy wydaje ci się, że do szczęścia potrzebne jest ci spełnienie pokusy, a w tym wypadku współżycie. Zresztą sama widzisz, że mimo, iż zdarzy wam się współżyć, jakoś tego szczęścia brak. I to uznałabym za wielką łaskę Boga. Łaską Boga jest mimo wszystko to poczucie rozdarcia. Gdyby nie to, mogłabyś grzęznąć co raz głębiej w tym błocie nieczystości, żyjąc w ułudzie szczęścia. Pamiętasz jak było kiedy jeszcze nie współżyliście? Były pokusy. Ale czy byłaś mniej szczęśliwa nie poddając się tej pokusie? Pewnie, że teraz jest trudniej, bo zasmakowałaś "zakazanego owocu", wiesz jak on przyjemnie smakuje. I widzisz jak teraz jest ciężko, czujesz rozdarcie, ale przecież sama sobie je zaserwowałaś, zrywając owoc z "drzewa zakazanego". To nie Bóg je zerwał, ale Ty sama i teraz ponosisz tego konsekwencje. Ale i w tym nie jesteś sama. A co do rady, na Twoim miejscu chyba bym zaczęła od poznania Jezusa, Syna Bożego. Bo tak jak tu nieraz ktoś pisał, "nie cudzołóż" jest dopiero szóstym przykazaniem, a nie pierwszym. Pierwsze przykazanie to "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Gdyby było tak jak ma być w relacji z Bogiem, nie byłoby problemu z szóstym przykazaniem. Zacznij do tego. Módl się dużo i pytaj się Jezusa kim jest dla ciebie, konkretnie w Twoim życiu i Kim chce być, i jaka jest Jego miłość do Ciebie. W Piśmie Świętym jest odpowiedź. W tej miłości masz żyć i ta miłość jest obok Ciebie, w Twoim sercu. Gdyby jej nie było, Ciebie też by nie było. A dlatego o tym piszę, bo w Tobie tak strasznie dużo lęku, a przecież Bóg jest z Tobą, w Twojej walce o dobro i czystość w sercu, ale też jest blisko, kiedy odchodzisz i zawodzisz przede wszystkim siebie. On wtedy też jest, ale umęczony w Tobie i nie może Cię opuścić, bo miłość jest na zawsze i Bóg wie, że bez Niego nic Ci się nie uda. Nic nie możesz zrobić, a już na pewno nie możesz wrócić bez Jego łaski. Ale Ty też musisz chcieć ją przyjąć, bo bez Ciebie, Twojej dobrej woli, Bóg też nie "może" wiele zdziałać. Nie może Cię do niczego zmusić, bo wtedy zaprzeczyłby Sobie, zaprzeczyłby swojej miłości do Ciebie, która daje Ci wolność. Brzmi to jakoś patetycznie, ale to jest prawda, tylko czy ją przyjmujesz, czy w nią wierzysz. A tą swoją walkę nazywaj walką "o coś" (w tym wypadku walczysz o czystość, dobro czyli piękne serce) a nie "z czymś" (z grzechem nieczystości). Niby na to samo wychodzi, ale dla naszej ludzkiej konstrukcji psychicznej lepsze jest myśleć, że się pożytkuje siły na coś, żeby budować, niż na coś, żeby niszczyć. I tej dobrej woli, siły do walki o piękne i prawdziwe szczęście (a nie jego ułudę), czego Ci z serca życzę. Nie raz jeszcze upadniesz, Bóg to wie i robi wszystko dla Twojego dobra, żeby do tego nie dopuścić. Ale najważniejsze, żeby się nie poddawać, żeby wstawać ile tylko trzeba będzie, bo "kochać to powstawać", jak mówią słowa jednej piosenki. Pomóż Bogu walczyć o Ciebie i zrób co możesz, żeby było lepiej, ale nie załamuj się kiedy jednak nie wyjdzie. Nie zabijaj w sobie tych pięknych pragnień czystości, bo to wartość, której niestety trzeba szukać ze święcą w tym świecie. Tak mało jej w nas. Dbaj o te pragnienia, dziękuj, że je masz w sercu, że jednak Bóg puka i to chyba dość głośno, a to moim zdaniem znaczy, że aż tak źle chyba nie jest, jak Ci się wydaje. Tylko, proszę nie poddawaj się, nie wątp w sens tej walki (to podszepty złego) i spokojnie. Bóg patrzy w serce i zna Twoją słabość, ale też wie, że masz w sobie wiele siły, której źródłem jest On sam. Więc uwierz Jego słowu, a nie tej myśli, że do szczęścia musisz spełnić "tę" potrzebę. Wolny człowiek nic nie musi. I spokojnie. Kiedyś jednak Bóg pobłogosławi to wszystko tylko w swoim czasie, tj. w twoim małżeństwie. Na wszytko przychodzi pora. Ale człowiek taki głupi, że ciągle kradnie to, co do niego nie należy, a później jest płacz i lament. Ale spokojnie i na to Bóg ma jakąś radę, tylko trzeba być blisko z Nim i dbać o tę więź. Z Bogiem.
|
|