logo
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Agnieszka (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2011-12-29 21:31

Witam, zastanawiam się od jakiegoś czasu nad Komunią świętą. Bardzo dawno nie byłam u spowiedzi, co się z tym wiąże również u Komunii. Żyję z mężczyzną już od 5 lat, razem mieszkamy, kupiliśmy mieszkanie i oczywiście współżyjemy. Na początku związku (gdy już razem mieszkaliśmy) chodziłam do spowiedzi i Komunii. Głupia jestem, bo nie wpadłam na to, że to grzech żyć w wolnym związku, a do tego jeszcze pójść do Komunii. Po przemyśleniach stwierdziłam, że dla bezpieczeństwa nie będę chodzić do spowiedzi i Komunii, natomiast do kościoła chodzę jak mam ochotę się pomodlić i nie robię tego nigdy w niedzielę, lecz w tygodniu gdy są tam ludzie, również chcący się modlić, a nie tacy co chodzą tylko w niedzielę z przyzwyczajenia.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: MaBi (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2011-12-29 22:03

Obrażasz mnie tymi posądzeniami. Ponieważ nie uczestniczę w niedzielnej Mszy tylko z przyzwyczajenia.
Nie zadałaś żadnego pytania, więc nie wiem, czego oczekujesz. Sama sprawa dla mnie jest jasna jak słońce.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-12-29 22:18

"Żyję z mężczyzną już od 5 lat, razem mieszkamy, kupiliśmy mieszkanie i oczywiście współżyjemy" - Agnieszko, przerwij to życie w stanie grzechu. Powiedz mężczyźnie, z którym żyjesz o uświadomieniu sobie grzechu, i o tym, że chcesz zacząć żyć zgodnie z Prawem Bożym. Twój mężczyzna (i Ty) będzie musiał podjąć decyzję, czy zechce ślubować Ci przed Bogiem i ludźmi miłość, wierność i że nie opuści Cię aż do śmierci. Z zawarciem małżeństwa sakramentalnego wiąże się Boże błogosławieństwo. Teraz Pan Bóg nie może wam błogosławić, ponieważ nie liczycie się z Jego Przykazaniami, które ustanowił przecież dla naszego dobra. Jeżeli mężczyzna nie zechciałby podjąć takiego zobowiązania sakramentalnego, zaprzestanie życia w grzechu wiązałoby się z rozstaniem. Mam nadzieję, że jednak wszystko będzie dobrze.
"Głupia jestem" - jak wielu, wielu z nas. :) Dobrze że uświadamiasz sobie swoją słabość. Wszyscy jesteśmy słabymi ludźmi, grzesznymi ludźmi. Ale z Bożą pomocą możemy podnosić się i wracać do życia zgodnego z Bożymi Przykazaniami.
"do kościoła chodzę jak mam ochotę się pomodlić i nie robię tego nigdy w niedzielę, lecz w tygodniu gdy są tam ludzie, również chcący się modlić, a nie tacy co chodzą tylko w niedzielę z przyzwyczajenia" - Agnieszko, nieuczestniczenie w niedzielnej Mszy świętej jest grzechem ciężkim. To nasz chrześcijański obowiązek, wynikający z trzeciego Przykazania Dekalogu. Msza św. to uroczysta liturgia Słowa - wspólnotowe słuchanie Słowa Bożego czytanego z Pisma Świętego i omówienia tego Słowa (homilii) oraz uroczysta liturgia Eucharystii (w skrócie konsekracja chleba i wina, które Bóg przemienia w Ciało i Krew Chrystusa). To co dzieje się podczas Mszy świętej to oddanie Chwały Bogu i z drugiej strony umocnienie wiernych (nas) Słowem i Ciałem Pańskim. Z tym wiążą się nadprzyrodzone łaski.
Niech Pan Bóg pomoże Ci wyprostować ścieżki życia, prędko powrócić całym sercem do Chrystusa, niech pomoże Ci modlić się codziennie rano i wieczorem (minimum to "Ojcze nasz", tej modlitwy nauczył nas sam Pan Jezus), niech Cię wspiera, prowadzi i błogosławi.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Franciszka (---.warszawa.vectranet.pl)
Data:   2011-12-29 22:23

"nie wpadłam na to, że to grzech żyć w wolnym związku" - Katolicy nie muszą na nic wpadać, bo mają Dziesięć Przykazań Bożych, z których Szóste mówi: Nie cudzołóż. Szóste i dziewiąte przykazania zmierzają do tego, aby chronić przed zniszczeniem przez egoizm wspólnotę mężczyzny i kobiety, miłość małżeńską, które winny być odbiciem wierności Boga.
Zatem określenie: "dla bezpieczeństwa nie będę chodzić do spowiedzi i Komunii" - sprawiło ogromną radość szatanowi, któremu właśnie o to chodzi, by cię zniszczyć, pogrążyć tak, abyś już nie zasmakowała w szczęściu. Bo na cóż mężczyzna, mieszkanie i współżycie, jeśli sumienie cię niepokoi? A to, że niepokoi, widać z tego, co napisałaś w tym wątku.
"zastanawiam się od jakiegoś czasu nad Komunią świętą" - Nie masz co się zastanawiać, bo przyjmowanie Komunii świętej w stanie grzechu ciężkiego jest świętokradztwem. Potrzebujesz sakramentu pokuty i pojednania. Jednak w internecie nie ma możliwości sprawowania tego sakramentu. Zachęcam cię do pójścia do spowiedzi. W kościele, do którego chodzisz w tygodniu, jak napisałaś, znajdziesz na pewno spowiednika w konfesjonale. Jemu opowiedz to, co tu napisałaś.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: polk (---.kielce.hypnet.pl)
Data:   2011-12-29 22:37

Dziękujemy za opowiedzenie nam swojej historii. A teraz tylko jeszcze powiedz w czym mielibyśmy Ci pomóc? Bo z Twojej wypowiedzi wynika, że teraz już wiesz co robisz i jest Ci z tym dobrze, nie wiem więc czego od nas oczekujesz.
Pozdrawiam. :)

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Ewa A. (---.range109-150.btcentralplus.com)
Data:   2011-12-29 22:43

Radze zacząć czytać i stosować Katechizm Kościoła Katolickiego. Niezbędna jest wiedza i to nie ta, która pozostała z przed przygotowań do sakramentu I Komunii Świętej. Jak wiele człowiek traci na tym, że nie żyje blisko Boga. Przykazania Boże: Miłości i Dekalog oraz Przykazania Kościelne pomagają ochrzczonemu, a wiec nam członkom Kościoła Katolickiego iść ku zbawieniu. Z 10 Przykazań Bożych, właśnie 3 mówi o tym, aby dzień święty świecić, a wiec w niedziele i święta wyznaczone przez Kościół koniecznie uczestniczyć w Eucharystii. Jeśli zaprzestajemy uczestnictwa we Mszach św., chociażby w każdą niedzielę i święta, to nie dziwmy się, że tracimy łączność z Bogiem (ciężko grzeszymy), tracimy łaskę uświęcającą, która jest niezbędna do zbawienia. O łasce uświęcającej jest powiedziane w "Głównych prawdach wiary". Bardzo zachęcam, aby kupić Katechizm Kościoła Katolickiego i mieć go pod ręką, zarówno jak i Pismo Św. i mieć czas na ich studiowanie, inaczej będziesz Agnieszko żyła w ciemności. I uważam, że to cud, iż wreszcie "przejrzałaś" i zobaczyłaś, że to co robisz jest przeciwko Tobie skierowane, że jest grzechem ciężkim. Pan Bóg pragnie naszego szczęścia i zbawienia, ale od nas zależy, czy się na Niego otwieramy. Myślę, że ktoś Tobie bardzo bliski modli się o Twoje nawrócenie. Dziękuj Bogu za to światło, które wlał w Twoje serce. Zaufaj Bogu i idź za Nim, wyrównaj swoje ścieżki życiowe. Nie dawaj się dalej zwodzić szatanowi. Jeśli możesz, to jak najszybciej idź do spowiedzi św., opowiedz spowiednikowi o tym, że się zagubiłaś i poproś o naukę. Jeśli będziesz się często spowiadać, jednocześnie będziesz wzrastać w łasce uświęcającej, w wierze i świętości. Boga obecnego w sakramentach świętych nie trzeba się bać, ale Go przyjmować z otwartym sercem, bo On nas bardzo miłuje (więcej niż my potrafimy sami siebie) i pragnie, abyśmy Go kochali z całego naszego serca, ze wszystkich sił. Odwagi.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Skrupulantka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2011-12-29 22:53

Agnieszko, jakiej konkretnie pomocy oczekujesz? Czy byłaś pełnoletnia, kiedy zamieszkałaś z Twoim partnerem? Wybacz oczywiste pytanie, ale chciałam Ci uświadomić, że byłaś dorosła, kiedy podjęłaś decyzję o życiu w związku niesakramentalnym, a co za tym idzie, winnaś wiedzieć, że taka postawa jest niewłaściwa (patrz: VI przykazanie Dekalogu), ale mniejsza o to, najważniejsze, że teraz już wiesz .:) Jeśli mieszkasz i jednocześnie żyjesz jak żona z mężczyzną, nie powinnaś przystępować do sakramentu pokuty i pojednania, chyba że:
- wyprowadzisz się od chłopaka/narzeczonego lub on od ciebie, a w sprawie czystości podejmiecie mocne postanowienie poprawy
- wstąpicie w sakramentalny związek małżeński
W przeciwnym wypadku twoja spowiedź będzie po prostu nieważna, ponieważ nie będziesz spełniała wszystkich 5 warunków: rachunek sumienia, żal za grzechy, mocne postanowienie poprawy, pokuta, zadośćuczynienie Bogu i bliźniemu. Cztery spośród nich jesteś w stanie spełnić, ale niemożliwe jest spełnienie: "mocne postawienie poprawy" (nie muszę przecież pisać dlaczego, prawda?).
Na Mszę świętą możesz pójść zawsze, nikt nie będzie cię wyganiał, więc nie rezygnuj z tego. Nikt jednak za ciebie nie podejmie decyzji, Bóg cię tak po prostu kocha, ale nie zmusi cię do niczego, my za ciebie decyzji również nie podejmiemy. Zostań z Bogiem i powodzenia w podejmowaniu słusznej decyzji. Wierzę, że ci się uda. :)

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Mateusz (---.home.aster.pl)
Data:   2011-12-29 23:06

No i co?

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Darianka (---.slupsk.vectranet.pl)
Data:   2011-12-29 23:09

Witaj. Niezbyt rozumiem jak mamy Ci pomóc? :) Żyjesz - jak żyjesz. Wiesz, że grzeszysz i nie pragniesz zalegalizować związku, no to ok. Twój wybór.
Natomiast, co do chodzenia do kościoła, "nigdy w niedzielę", to tak jakbyś do pracy poszła właśnie w niedzielę, bo w tygodniu chodzą tam ludzie tylko z musu i przyzwyczajenia, a z nimi wspólna praca Cię mierzi. Bycie katolikiem to podporządkowanie się pewnym regułom typu - niedzielę święcę i tyle. :) I nie generalizuj, że każdy kto w niedzielę idzie do kościoła, idzie tam jedynie z przyzwyczajenia. Pozdrawiam i życzę wielu ŁASK BOŻYCH.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: paprotka (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-29 23:13

W Piśmie Świętym jest fragment, abyśmy byli albo gorący, albo zimni, a nigdy letni. "Znam twoje czyny, że ani zimny, ani gorący nie jesteś. Obyś był zimny albo gorący! A tak, skoro jesteś letni i ani gorący, ani zimny, chcę cię wyrzucić z mych ust" (Ap 3, 15-16).

Agnieszko, moim zdaniem wybrałaś sobie z wiary to, co Ci odpowiada. Nie wiem, czy dlatego, że lękasz się spowiedzi, czy były ku temu inne powody. Każdy popełnia błędy, jednak najważniejsze, by chciał z nich powstać. Właśnie niedzielę, a nie inny dzień tygodnia Kościół święci jako dzień święty. Rozumiem, że może razi Cię powierzchowność wiary niektórych osób, które chodzą w niedzielę do kościoła, "a bo tak trzeba, bo tak zawsze było". Szukasz prawdziwego Boga, prawdziwej, żywej, realnej wiary. I dobrze. Popełniłaś błąd, w pewnym momencie swojego życia zaplątałaś się. Nie widziałaś, że robisz źle. I właśnie teraz Jezus na Ciebie czeka w sakramencie pokuty, żebyś przyszła i Mu powiedziała: "Zaplątałam się, pomyliłam. Zgrzeszyłam. Przyznaję się. Proszę, wyprostuj moje życie." Wszyscy chcą, a zwłaszcza Bóg, żebyś mogła znowu przestępować do Komunii świętej, radować się i w pełni przeżywać wiarę. Tylko żeby tak było, musisz przyjść do Jezusa w spowiedzi i poprosić, żeby wyprostował Twoje życie. Szukasz Boga, szukasz żywej relacji z Nim, ale troszkę po omacku. Sakrament to widzialny znak niewidzialnej łaski. A bez tej łaski, bez łaski uświęcającej jesteś w oderwaniu od Boga.
Może dużo nagadałam, mam nadzieję że odnajdziesz się w tym wszystkim. Najprościej: sakrament pokuty. Tutaj jest początek prostowania życia każdego człowieka. Będę pamiętać w modlitwie.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: fc (---.nycmny.east.verizon.net)
Data:   2011-12-29 23:54

"dla bezpieczeństwa" to raczej należałoby wziąć ślub, jeśli nie ma przeszkód.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Michał (---.range86-150.btcentralplus.com)
Data:   2011-12-30 00:23

Cieszy mnie, że Wy młodzi, chcecie się z nami dzielić Waszym życiem.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Beata (---.nwrknj.fios.verizon.net)
Data:   2011-12-30 02:14

Agnieszko,
Dlaczego sama się okłamujesz? Przecież nie masz 5 lat. Piszesz "że dla bezpieczeństwa nie będę chodzić do spowiedzi i Komunii" - to samo w sobie mówi, że sumienie Ci to wyrzuca od dawna. 10 przykazań Bożych umiałam zanim skończyłam 6 lat - jeśli przystąpiłaś do Pierwszej Komunii Świętej, musiałaś znać na pamięć 10 przykazań Bożych, czyż nie? Czy naprawdę nigdy nie słuchałaś w kościele tego co się czyta tam lub mówi? Czy chcesz się tutaj usprawiedliwić? Ze niby byłaś tak niewinna i nie wiesz, że to grzech? Nigdy nie chodzisz do kościoła w niedziele, bo uważasz, że ludzie to robią z przyzwyczajenia? Radze Ci przestudiować dokładnie 10 przykazań Bożych (te same, których musiałaś nauczyć się zanim skończyłaś 2 klasę podstawówki). Jeśli nie wiesz gdzie ich szukać, wklejam Ci je tutaj:
Dziesięć przykazań Bożych:
Ja jestem Pan, twój Bóg, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli.

1.Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną.
2 Nie będziesz brał imienia Pana, Boga swego, nadaremnie.
3 Pamiętaj, abyś dzień święty święcił.
4 Czcij ojca swego i matkę swoją.
5 Nie zabijaj.
6 Nie cudzołóż.
7 Nie kradnij.
8 Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu.
9 Nie pożądaj żony bliźniego swego.
10 Ani żadnej rzeczy, która jego jest.

Przeczytaj je dokładnie i ze zrozumieniem - i nie wmawiaj nikomu, tym bardziej sobie, że nie miałaś pojęcia o tym, że to co robisz jest złe. I proszę, nie obrażaj innych, jeśli nie masz żadnej wiedzy w temacie, dlaczego inni chodzą w niedziele do kościoła.

Możesz okłamywać nas, możesz okłamać księdza, ale Pana Boga nigdy nie okłamiesz.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Anna (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-30 08:08

Agnieszko, trzeba zacząć od nawrócenia. Żyjesz w sidłach szatana i z tym Ci dobrze. Nie obwiniam tylko Ciebie o ten stan rzeczy, który jest w Twoim życiu, kompletny chaos. Z tego co napisałaś wnioskuję, że nie jesteś osobą wierzącą, może Twój kontakt z Bogiem był ograniczony tylko do przygotowania się do I Komunii Świętej? A może Twoja matka od lat żyje w związku niesakramentalnym, czyt. w grzechu?
Jeśli się mylę to bardzo przepraszam. Ale czytając Twój wpis można pewne rzeczy, o których piszę wywnioskować.
Zatem, może nie tylko Ty potrzebujesz nawrócenia, może cała Twoja rodzina żyje pogrążona w ciemnościach? Pan Bóg daje wybór: "Patrz! Kładę dziś przed tobą życie i szczęście, śmierć i nieszczęście. Ja dziś nakazuję ci miłować Pana, Boga twego, i chodzić Jego drogami, pełniąc Jego polecenia, prawa i nakazy, abyś żył i mnożył się, a Pan, Bóg twój, będzie ci błogosławił w kraju, który idziesz posiąść. Ale jeśli swe serce odwrócisz, nie usłuchasz, zbłądzisz i będziesz oddawał pokłon obcym bogom, służąc im - oświadczam wam dzisiaj, że na pewno zginiecie, niedługo zabawicie na ziemi, którą idziecie posiąść, po przejściu Jordanu. Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładę przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego" (Pwt 30, 15-20a).
Wybieraj życie.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: LO (---.ghnet.pl)
Data:   2011-12-30 09:20

Coś się w Tobie łamie. Choć jeszcze nie masz odwagi na spojrzenie w prawdzie na swoje życie, zamiast tego interesujesz się życiem innych, szczególnie tych co to "w niedzielę z przyzwyczajenia".
Odwagi, prawda wyzwala. Nie udawaj głupiej, naiwnej gąski - podnieś głowę i spójrz na grzech w prawdzie. Jeśli to nie jest dobry (na razie) etap aby udać się do konfesjonału. Choć tam Twe kroki powinnaś skierować. Pytaj na forum, ale konkretnie tu wiele możesz się dowiedzieć. Pozdrawiam.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Nell (---.ip.netia.com.pl)
Data:   2011-12-30 10:59

Jak długo nie uporządkujesz swojego życia i nie zrezygnujesz z grzechu ciężkiego, jakim jest współżycie poza małżeństwem, nie możesz przystępować do Komunii świętej. Dobrze, że się modlisz - świadczy to o tym, że szukasz Boga. On również Cię szuka i bardzo pragnie bliskiej relacji z Tobą. Chce Ci okazać, jak bardzo Cię kocha, a także sprawić, żebyś Ty całym sercem prawdziwie kochała Jego, siebie i innych ludzi. Jednak droga do tej bliskiej relacji wiedzie przez nawrócenie - trud poukładania życia zgodnie z Jego wolą, Jego przykazaniami, trud modlitwy, poznawania Pisma Świętego i korzystania sakramentów (kiedy już będziesz mogła do nich przystępować). Ale czy Ty tego chcesz? Chcesz na serio przejść przez swoje życie z Bogiem? Czy może wolisz żyć po swojemu, według swoich zasad, mając tylko namiastkę wiary i relacji z Bogiem? Odpowiedz sobie na to pytanie, ono jest kluczowe. To najistotniejszy wybór, jakiego można dokonać w życiu. Wybierając Boga i Jego wolę tak naprawdę wybieramy szczęście, życie, wolność, miłość - choć droga bywa trudna. Bóg mówi do każdego człowieka, także do Ciebie: "Biorę dziś przeciwko wam na świadków niebo i ziemię, kładąc przed wami życie i śmierć, błogosławieństwo i przekleństwo. Wybierajcie więc życie, abyście żyli wy i wasze potomstwo, miłując Pana, Boga swego, słuchając Jego głosu, lgnąc do Niego; bo tu jest twoje życie i długie trwanie twego pobytu na ziemi, którą Pan poprzysiągł dać przodkom twoim: Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi" (Pwt 30, 19-20).

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Arizona (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-30 11:06

Agnieszko, pobudka. Radzę zrezygnować ze strategii samooszukiwania się i nas przy okazji. Jestem skłonna uwierzyć, że niektórzy współcześni nie znają nauczania Kościoła o in vitro, ale nie o współżyciu przedmałżeńskim. I nawet jeśli nie przyswoiłaś tej wiedzy w domu, czy na katechezie, na pewno słyszałaś jakieś dyskusje na ten temat. To, że tego nauczania nie akceptowałaś, to inna rzecz, ale proszę, nie wmawiaj nam, że właśnie niedawno odkryłaś, iż trwanie w wolnym związku to grzech. Każdy z nas ma skłonności do samo usprawiedliwiania się, ot, prosty psychologiczny mechanizm, ale zapewniam cię, że warto zdobyć się na odwagę stanięcia w prawdzie przed Bogiem. Uznaj grzech, wyznaj go i przyjmij dar Bożego miłosierdzia.
Tylko czy ty właściwie wierzysz w Boga i Jego Kościół? Bo wiesz, szczytem Jego marzeń nie jest to, byś Go czasem w tygodniu odwiedziła w kościele. On chce przemieniać Twoje życie i obdarzać cię łaską swoich sakramentów. Zaprasza cię do udziału we wspólnocie swojego Kościoła, która to wspólnota gromadzi się wokół Niego zwłaszcza w niedzielę na Eucharystii. Droga naszej chrześcijańskiej wiary dokonuje się we wspólnocie (chyba, że ty jesteś innego, stworzonego przez siebie wyznania).
Jeśli chcesz naprawdę zmienić swoje życie i zależy ci na przyjaźni z Bogiem, będziesz wiedziała co zrobić: gdzie pytać, gdzie doczytać, etc. Mam dziwne wrażenie, że tobie jednak nie tyle wiedzy brakuje, co odwagi. I tej odwagi ci życzę. Zaczyna się nowy rok. Świetna okazja do zmiany, nie uważasz?

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: AsiaBB (---.c192.msk.pl)
Data:   2011-12-30 11:19

Agnieszko, czemu napisałaś akurat na tym forum? To forum katolickie, poza tym forum pomocy - piszą tutaj ludzie, którzy chcą uzyskać pomoc, zadają jakieś konkretne pytanie. Ty opowiedziałaś historię i postawiłaś kropkę. Nie widzę tu żadnych oznak wahania na drodze, którą obrałaś. Jedyne, co ci można napisać to to, że jeśli faktycznie jakimś cudem nie wiedziałaś, że współżycie poza małżeństwem jest grzechem, być może nie do końca można mówić o twojej winie w tamtym okresie. Grzech ciężki musi być popełniony świadomie. Ale teraz już to wiesz i nie możesz się wytłumaczyć, że nie wiedziałaś (a przy okazji współżycie przed ślubem nie tyle jest cudzołóstwem, co raczej nierządem - tak dla informacji, w czasach Jezusa za to kamienowano). Poza tym znasz przykazania, trzecie przykazanie Boże mówi o świętowaniu dnia świętego. W tygodniu możesz sobie chodzić do kościoła, ale twoim obowiązkiem jako chrześcijanki jest świętowanie przede wszystkim niedzieli. I niech cię nie obchodzi kto w jakim celu przychodzi do kościoła, bo przed Bogiem zdasz relację wyłącznie ze swojego życia, nie pomoże ci żadne "bo on robił tak samo", "bo tamta chodziła z przyzwyczajenia i dla oczu sąsiadów". Bóg cię nie zapyta o innych, ale o ciebie. Nie wiem, o jakim bezpieczeństwie mówisz odnośnie Komunii. To jest jakaś totalna bzdura. Uważaj tylko, żeby cię to poczucie bezpieczeństwa nie zaprowadziło wprost do piekła. Objawienia Św. Faustyny są uznane oficjalnie przez Kościół, jak masz ochotę, zapoznaj się z nimi. Obecnie też rozpoczął się (albo wkrótce ma się rozpocząć) proces beatyfikacyjny włoskiej mistyczki Natuzzy Evolo. Zerknij tutaj http://www.fronda.pl/blogowisko/wpis/nazwa/natuzza_evolo_-_dar_spotykania_sie_z_ludzmi_zmarlymi_24395 - i wybierz mądrze swoją drogę życia.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-30 11:40

Dla bezpieczeństwa to lepiej zmienić życie i chodzić do spowiedzi, a po nawróceniu i rozgrzeszeniu do Komunii świętej. Człowiek w Komunii świętej z Bogiem jest niezwykle piękny jednością duszy i ciała.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: mbb (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-30 15:17

"gdy są tam ludzie, również chcący się modlić, a nie tacy co chodzą tylko w niedzielę z przyzwyczajenia" - Osobiście poczułam się urażona tymi słowami. Zostawmy jednak moją osobę. Ostatnimi czasy mam wrażenie, że wielu, coraz więcej z tych, co w niedzielę przychodzą do kościoła to ci, co wiedzą do Kogo przychodzą.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: baranek (---.adsl.inetia.pl)
Data:   2011-12-30 17:29

Ci, którzy naprawdę chcą się pomodlić - chodzą do kościoła nie tylko w niedzielę, ale i w zwykłe dni. Bo tęsknią za Bogiem. Nie stawiaj się wyżej od tych, co chodzą "tylko w niedziele", bo nie wiesz nic o ich sercach. Czasem jest to jedyny dzień, kiedy z powodów wyższych mogą przyjść do świątyni. Nie znaczy więc wcale, że ci co chodzą tylko w dni powszednie - są bliżej Jezusa. Jezus jest Głową Kościoła, a Kościół szczególnie traktuje (świętuje) właśnie niedzielę, jako pamiątkę Jego Zmartwychwstania. Jest to dzień święty, który należy święcić.
W takim sformułowaniu jak Twoje - brzmi niestety pycha. W czym jesteś niby lepsza od tych, co chodzą do kościoła każdej niedzieli? Nie jesteś. Też nie jestem - każdy ma swoje grzechy. A jakie - musi rozeznać w rachunku sumienia.
Twój rachunek sumienia uczyniony w Twoim poscie wskazuje na permanentny (trwały) grzech ciężki, i to hołubiony troskliwie jako dobro. A pycha, którą wspomniałam, jest OJCEM I MATKĄ każdego grzechu. Za nią kryje się szatan. Radzę więc spokornieć. Wtedy ujrzysz, co powinnaś zrobić z tym fantem, co zmienić w sobie i w życiu.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Marlinek (---.play-internet.pl)
Data:   2011-12-30 20:31

Twój post to wołanie o pomoc, może po raz pierwszy od wielu lat. Wiele rad już uzyskałaś. Ale zapytam Cię o jedną sprawę: czy modlisz się codziennie w domu rano i wieczorem? Módl się. Czy wiesz, że Bóg Cię kocha i czeka na Ciebie? Jesteś Jego umiłowaną córką.
Posłuchaj tego, to coś dla Ciebie:
Część 1.
http://www.youtube.com/watch?v=gUbO6DawsLE&feature=related
Część 2.
http://www.youtube.com/watch?v=Uyu5ilLk1GA&feature=related
Cześć 3.
http://www.youtube.com/watch?v=4EN19Cs_c8o&feature=related

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Agnieszka (---.sta.asta-net.com.pl)
Data:   2011-12-30 22:54

Faktycznie trochę źle ujęłam całą swoją wypowiedź, chodziło mi dokładnie o:
- w spowiedzi żałuje się za grzechy i postanawia poprawę (nie żałuję tego, że żyję z mężczyzną i nadal będę z nim żyć) czy mam się więc z tego spowiadać?!
- czy po spowiedzi mogę iść do Komunii?
- czy w ogóle dostanę rozgrzeszenie?
- jak bardzo ciężki grzech popełniam?

Trochę głupio jak pójdę do spowiedzi, a pod koniec Mszy i tak nie będę mogła przystąpić do Komunii świętej. To ludzie od razu sobie pomyślą: "ta to chyba kogoś zabiła i rozgrzeszenia nie dostała". PRZEPRASZAM tych, których uraziłam sformułowaniem, że w niedziele chodzą ludzie do kościoła z przyzwyczajenia, ale duża ilość ludzi tak robi, szczególnie młodych. Idzie do kościoła bo przecież niedziela przyszła, a myślą np. co tu jutro ugotować na obiad, albo u jakiego fryzjera była sąsiadka siedząca ławkę przede mną.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: AsiaBB (---.c192.msk.pl)
Data:   2011-12-31 00:02

"nie żałuję tego, że żyję z mężczyzną i nadal będę z nim żyć, czy mam się więc z tego spowiadać" - w takim wypadku spowiedź nie ma sensu, bo nie spełniasz warunków spowiedzi. I do Komunii też nie możesz.
"czy w ogóle dostanę rozgrzeszenie?" - nie dostaniesz. Czy wybaczyłabyś komuś, kto cię rani, gdyby stanął przed tobą i powiedział, że nie ma zamiaru przestać i z upodobaniem dalej będzie sprawiał ci ból?
"jak bardzo ciężki grzech popełniam?" - w twoim wypadku nie ma to już żadnego znaczenia, bo to tak, jakbyś chciała kopać Jezusa upadającego pod ciężarem krzyża i pytała, jak mocno.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Michał (---.range86-150.btcentralplus.com)
Data:   2011-12-31 00:54

1. Tak
2. Nie zawsze, to nie jest warunek wystarczający
3. Nie sadzę, ale nie jestem spowiednikiem
4. Śmiertelny, nie ma innych grzechów ciężkich
P.S.
A myślałem, że to inni chodzą do Kościoła dla pozorów, a Ty jesteś od tego wolna...

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Anna (---.siedlce.vectranet.pl)
Data:   2011-12-31 09:15

Przepraszam za to stwierdzenie, ale z tak prymitywnym myśleniem dawno nie spotkałam się. W Twoim życiu nie ma żadnej głębi, wszystko jest powierzchownością. I to jak traktujesz sakrament pokuty, też jest powierzchowne. W Tym sakramencie odbywa się Spotkanie Żywego Chrystusa z człowiekiem. Sakramenty w Kościele są święte, dziewczyno, to jak i co myślisz jest szokujące. W jakim środowisku wychowałaś się? Oceniasz ludzi przeżywających niedzielną Eucharystię jako Spotkanie z Bogiem, według siebie. Po prostu, żal mi Ciebie dziewczyno i współczuję człowiekowi, z którym dzielisz łoże. Jest to PROSTA DROGA DO PIEKŁA.
Życzę Ci, abyś "obudziła się" w odpowiednim momencie, żeby nie było za późno.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: magda (---.play-internet.pl)
Data:   2011-12-31 11:52

Jest pięć warunków dobrej spowiedzi świętej:
1.Rachunek sumienia.
2.ŻAL za grzechy.
3.MOCNE postanowienie poprawy.
4.Szczera spowiedź.
5.Zadośćuczynienie Panu Bogu i bliźniemu.

W zasadzie nie wiem o co Ci chodzi z tą spowiedzią świętą. Po co Ci ta spowiedź, skoro tak naprawdę nie chcesz się pojednać z Bogiem i prosić Go przebaczenie? Nie chcesz się nawrócić, nie chcesz zmienić kierunku patrzenia - z pychy na Żywego Boga. Nie chcesz żyć mówiąc po ludzku, "jak Pan Bóg przykazał" - więc po co Ci to? Skąd ta myśl o spowiedzi, skoro patrząc na Twoją wypowiedź, ani jednego z tych warunków dobrej spowiedzi świętej, nie spełniasz? Nie rozumiem. Żyjesz w grzechu ciężkim kilka lat i nie żałujesz tego, odpada zatem drugi warunek spowiedzi świętej. A o reszcie już nie wspomnę, bo to naturalna kolej rzeczy. Nie ma jednego spełnionego warunku, to i następne też nie mogą być spełnione. Choć raczej nie jestem ekspertem od rozgrzeszania, bo to zrobić może tylko kapłan, wiem jedno - nikt nie dostanie rozgrzeszenia, jeśli nie żałuje grzechów popełnionych w rzeczach ważnych. Chcesz przeprosić Boga, czy nie chcesz? Chcesz do Niego wrócić? Ale jak, skoro nadal chcesz tkwić w tym złu, które popełniasz? Jaki tu jest sens? Źle robisz (nie zachowujesz szóstego przykazania: "nie cudzołóż", nie wspominając już o pierwszym "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną"), ale w swoich własnych oczach postrzegasz całą swoją sytuację, jakby nic się takiego nie działo. Zatem skoro "nic" takiego się nie dzieje (przecież jak sama piszesz: "nikogo nie zabiłaś), po co chcesz iść się wyspowiadać? Nie rozumiem. Gdzie tu logika? Gdzie podstawowa wiedza religijna? A gdzie Pan Bóg? Zastanów się, kto jest Twoim bogiem? Jak ma na imię? Specjalnie piszę przez małe "b", bo nie jest to Bóg - Stwórca Wszechświata, który w Kościele Świętym, dał nam przykazanie miłości i Dekalog (10 przykazań Bożych), które to dają nam gwarancje prawdziwego życia zarówno tu na ziemi, jak i po tamtej drugiej stronie. Kocha więc wymaga. Pierwsze przykazanie Dekalogu: "Nie będziesz miał bogów cudzych przede mną". Stąd moje pytanie wcześniej postawione: "kto jest Twoim bogiem"? A jeśli sobie odpowiesz, pamiętaj, że prawdziwy Bóg czeka na Ciebie cały czas, bo bardzo Cię kocha i zależy Mu na Tobie, na Twoim życiu i szczęściu. Bóg jest naprawdę Żywy i naprawdę chce być w naszym życiu, bo wie, że z Nim tego szczęścia możemy doświadczyć, choć nie zawsze będzie lekko, łatwo i przyjemnie. Mam nadzieję, że kiedyś będziesz chciała usłyszeć Jego głos, że zdążysz usłyszeć. A co do przyjmowania Pana Jezusa w Komunii świętej, w Twojej sytuacji i nastawieniu do sakramentów - NIE MOŻNA. Gdyby ktoś przyjął Ciało Pana mając na sumieniu grzech ciężki, ściągnąłby na siebie kolejny grzech - świętokradztwo. Kiedyś jeden kapłan powiedział mi, że ktoś, kto przyjmuje Pana Jezusa w stanie grzechu ciężkiego, to tak jakby Boga wyrzucił na śmietnik. Bo przecież ktoś, kto ma na sumieniu taki grzech (grzech ciężki) - to jest właśnie człowiek z takim "śmietnikiem w duszy". Czyli raczej nic przyjemnego, pachnącego i ładnie wyglądającego.
I jeszcze jedna myśl co do pytania "jak bardzo ciężki grzech popełniam"? - Ciężki to nie lekki, czyli to śmiertelny. Ale podejrzewam, że też możesz nie wiedzieć o co w tym chodzi. Spróbuję tak prosto. Każdy człowiek składa się z ciała i duszy. Ta dusza jest nieśmiertelna, czyli pomimo śmierci ciała dusza idzie tam, dokąd ją przez całe nasze życie przez nasze wybory prowadziliśmy. Albo do Boga, albo do szatana. Grzech ciężki czyli śmiertelny, trwanie w nim, to taki grzech, który grozi wiecznym potępieniem w piekle. Jednym słowem nic fajnego i w dodatku na zawsze. Człowiek ma wolną wolę i sam decyduje, które miejsce mu bardziej po śmierci będzie odpowiadało. Dusza i tak nie zniknie. Nie ma na to rady.

A tak a propos odczytywania przez Ciebie intencji z jaką inni uczęszczają na niedzielną Eucharystię, tak mi się przypomniały słowa znajomego księdza, który wspominał jak to inni mają tendencję do spowiadania się z cudzych grzechów. Przychodzą, opowiadają jaki to niedobry zięć, żona, matka, szwagier/szwagierka, sąsiad, pies sąsiada i co oni to w życiu narobili, i czym nadal ranią Boga. Po czym pada pytanie: "A pani?" Za co pani/pan chce przeprosić Boga?" - "Ja???" Z Bogiem.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: mbb (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-31 12:15

"Idzie do kościoła bo przecież niedziela przyszła, a myślą np. co tu jutro ugotować na obiad, albo u jakiego fryzjera była sąsiadka siedząca ławkę przede mną." - Co jutro na obiad albo jaki fryzjer? Czasem na Mszy wpadnie mi myśl o kawusi, którą sobie zrobię w domu i nie uważam tego za zbrodnię.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Irena (---.internetdsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-31 12:40

Agnieszko, tylko Chrystus jest Drogą, Prawdą i Życiem. Życzę Ci poznania tej PRAWDY w nadchodzącym nowym roku. Prędzej czy później zobaczysz, że wszystko co robisz, dzieje się w zakłamaniu. Lepiej, żebyś to jak najprędzej zobaczyła.
To, że zajrzałaś na to Forum, daje trochę nadziei, że coś Cię jednak niepokoi. Za daleko zabrnęłaś. Ale zawsze można wrócić. Czy ktoś bliski modli się za Ciebie: rodzice, rodzeństwo, dziadkowie? Czy wszyscy zaakceptowali wybór Twojej drogi bez Boga? Bo wygląda na to, że Pan Bóg "dobija się" do Ciebie. Nie przegap tego.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: 38 na karku (---.neoplus.adsl.tpnet.pl)
Data:   2011-12-31 12:45

Agnieszko, to, o czym ktoś myśli w czasie Mszy świętej to jego sprawa i jego tajemnica. Każdemu mogą się przydarzyć rozproszenia. Moim zdaniem, piękna jest modlitwa, którą powodują rozproszenia, bo zapraszamy tak Boga do naszego zwykłego życia, do naszej stajenki dnia codziennego.
Czy nie żałujesz grzechu, czy nie żałujesz miłości do tego mężczyzny? To są dwie różne rzeczy. Czy nie możecie przyjąć sakramentu małżeństwa?

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Marlinek (---.play-internet.pl)
Data:   2011-12-31 14:23

"nie żałuję tego, że żyję z mężczyzną i nadal będę z nim żyć" - co zatem stoi na przeszkodzie, abyście zawarli związek małżeński?

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Iness (---.dip.t-dialin.net)
Data:   2011-12-31 21:59

Jeśli chciałabyś na poważnie poukładać swoje życie z Bogiem i zrozumieć o co chodzi z grzechem/przebaczeniem/Jezusem, zachęcam do zrobienia choćby tego kursu internetowego: dlaczegojezus.pl

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: B. (---.warszawa.mm.pl)
Data:   2011-12-31 23:18

"ludzie od razu sobie pomyślą: "ta to chyba kogoś zabiła i rozgrzeszenia nie dostała" - Agnieszko, więzienia są pełne zabójców i innych przestępców. Każdy zabójca jeżeli wypełni w/w 5 warunków spowiedzi - DOSTANIE rozgrzeszenie (m.in. jeżeli żałuje za to, że zabił).
W Twojej aktualnej sytuacji rozgrzeszenia nie dostaniesz (nie żałujesz i nie postanowiłaś poprawy). Ale żal i postanowienie poprawy z Bożą pomocą możesz w sobie wzbudzić. Dlaczego nie chcecie zawrzeć sakramentu małżeństwa i żyć w zgodzie z Bogiem?
Czy boisz się postawić sprawę jasno? Boisz się, że gdy zaczniesz mówić o Bogu, grzechu i swoim pragnieniu zmiany życia na uwzględniające Prawa Boże, zaczniesz realizować zasady czystości przedmałżeńskiej, to mężczyzna może Cię porzucić? Może, ale może też nawrócić się, a Ty możesz mu w tym pomóc.
Mam wrażenie, że nie przeczytałaś uważnie odpowiedzi, bo odpowiedź na swoje pytania już dostałaś. Albo nawet nie byłaś u Pierwszej Komunii Świętej i nie miałaś przygotowania do niej?
W poscie z godz. 22:54 pytasz:
"- w spowiedzi żałuje się za grzechy i postanawia poprawę (nie żałuję tego, że żyję z mężczyzną i nadal będę z nim żyć) czy mam się więc z tego spowiadać?!
- czy po spowiedzi mogę iść do Komunii?
- czy w ogóle dostanę rozgrzeszenie?" - Jeżeli nie żałujesz za grzech to nie dostaniesz rozgrzeszenia. W takiej sytuacji lepiej jest chyba np. umówić się na zwykłą rozmowę z księdzem i zapytać, jak wzbudzić w sobie żal za grzechy, jak zrozumieć, że grzech to zło, że grzech prowadzi do śmierci (śmierci duchowej, ale i cielesnej, np. aborcja, "antykoncepcja" [a w rzeczywistości środki wczesnoporonne] prowadząca do śmierci dzieci poczętych - np. spirala, tabletki wczesnoporonne). Życie w grzechu to życie w cywilizacji śmierci.
"- czy po spowiedzi mogę iść do Komunii?" Po spowiedzi możesz iść do Komunii św. TYLKO WTEDY gdy DOSTANIESZ rozgrzeszenie. W Twojej sytuacji (brak żalu za grzech, brak postanowienia poprawy) rozgrzeszenia nie dostaniesz i w związku z tym do Komunii świętej nie możesz bez rozgrzeszenia przystępować. Agnieszko, wydaje mi się, że potrzebujesz jakiegoś kursu wyjaśniającego podstawy wiary. Czy w ogóle jesteś ochrzczona? Kandydaci do chrztu chodzą na Katechumenat (przygotowanie), myślę że i Ty mogłabyś na ten kurs pójść, mówiąc prowadzącemu, że chciałabyś przypomnieć sobie podstawy naszej wiary.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Marek (---.lcs.net.pl)
Data:   2012-01-01 00:20

a ja chodzę do kościoła przeważnie w niedzielę i wcale nie z przyzwyczajenia. nie oceniaj ludzi.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Skrupulantka (---.dynamic.chello.pl)
Data:   2012-01-01 18:42

Agnieszko,
pisałaś, że ludzie będą na Ciebie dziwnie patrzeć, jeśli nie dostaniesz rozgrzeszenia? Jestem skrupulantką i nie potrafię być konkretna, gdy idę do spowiedzi, kiedy podchodzę do kratek konfesjonału, nie myślę, ani tym bardziej nie zamierzam się przejmować, że ktoś sobie o mnie coś pomyśli, na przykład: "O matko, ale z niej grzesznica, skoro się tyle spowiada". Piszę o tym dlatego, aby Ci uświadomić, że spowiedź to pojednanie, niezwykle osobiste i niepowtarzalne z Panem Bogiem (za pośrednictwem kapłana), o które prosimy, kiedy podchodzimy do konfesjonału: reszta świata na ten czas nie istnieje. Jeśli będziesz tak naprawdę chciała przeprosić Najwyższego za swoje grzechy, to nic innego nie będzie miało dla Ciebie znaczenia: ani palące ze wstydu policzki, ani plątający się język, ani "tłum" innych wiernych stojący w kolejce i stąpający nerwowo z nogi na nogę. Na razie, jeszcze chyba nie do końca rozumiesz sens spowiedzi, ale, skoro pytasz nas, także grzeszników jak Ty, o nasze zdanie, jesteś na najlepszej drodze, aby trafić pod skrzydła mądrego spowiednika, który przeprowadzi Cię przez ten sakrament, jak przez zasłonę, która oddziela Cię od Twego (a zarazem naszego) Ojca. Życzę Ci tego z całego serca i będę się o to modliła.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: janka (---.chelm.mm.pl)
Data:   2012-01-01 23:48

To może partner jest rozwodnikiem, że nie można zawrzeć sakramentu małżeństwa?
Ps: nie życzę nikomu żyć w takim związku. Sama jestem dzieckiem z takiego związku, gdzie jedno z rodziców było rozwodnikiem (tylko cywilnym) i to jest, pod każdym względem TRAGEDIA.
Jeśli możecie wziąć ślub kościelny, jak najszybciej to uczyńcie. Tam, gdzie nie ma Boga w życiu człowieka, nie ma też życia pod żadnym względem. :(

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: AsiaBB (---.c192.msk.pl)
Data:   2012-01-02 09:59

"kiedy podchodzę do kratek konfesjonału, nie myślę, ani tym bardziej nie zamierzam się przejmować, że ktoś sobie o mnie coś pomyśli" - otóż to, bo ludzie zazwyczaj jeśli już widzą, że ktoś się dłużej spowiada, martwią się raczej o swój własny czas (o rety, ale długo muszę czekać), niż o cudze grzechy.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: orelka (---.merinet.pl)
Data:   2012-01-02 16:02

Nie należy się przejmować tym, co ktoś inny sobie pomyśli, ponieważ ludzie w zdecydowanej większości myślą głównie o sobie. A jeśli już ktoś myśli o innych, to taki ktoś raczej nie będzie wściubiał nosa w nie swoje sprawy. ;)

Zdarzyło mi się wprawdzie raz po spowiedzi przyuważyć dziwne spojrzenia dwóch pań stojących za mną w kolejce, ale wtedy spowiednik wyjątkowo wprost się rozgadał i to spojrzenie było jak najbardziej zrozumiałe. Też bym się zniecierpliwiła.

A co do tego kto o czym myśli na Mszy świętej - chciałabym spotkać kogoś, kto jest w stanie przeżyć całą Mszę świętą bez ani jednej "obcej myśli".
A - i bardzo cenne jest chodzenie na Mszę "z obowiązku". Człowiekowi się nie chce, ma ciekawsze rzeczy do roboty - a idzie. Bo trzeba. Piękne "zaparcie się siebie".

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: Bratkowa (194.181.245.---)
Data:   2012-01-03 10:17

Droga Agnieszko, jeśli ten mężczyzna żyje z Tobą już 5 lat i nie zaproponował Ci małżeństwa, to Cię raczej nie szanuje. Nie pozwól Mu na to dłużej. Jeśli go kochasz, przeprowadź krótką rozmowę i zapytaj jak widzi Waszą przyszłość, na wypadek, gdyby miał już kupiony pierścionek i szykował niespodziankę. Nie pozwól mu jednak dłużej Cię zwodzić. Jeśli z rozmowy nic nie wyniknie (wyznacz sobie krótki termin od rozmowy, np. tydzień), spakuj się i wyprowadź. Mieszkanie można sprzedać. A potem idź do kościoła do spowiedzi. Tak odzyskasz własną godność i pojednasz się Bogiem. Obie rzeczy bezcenne. Będziesz mogła przystąpić do Komunii. Jeśli on naprawdę Cię kocha, zrozumie co stracił i w ciągu kilku tygodni, może najdalej dwóch, trzech miesięcy, zaproponuje spotkanie. I przyniesie pierścionek. Umów się na mieście, żeby nie było okazji do współżycia, bo nie o to Ci chodzi i szkoda marnować łaski. Nie zgadzaj się na ponowne zamieszkanie przed ślubem, nie chcesz wrócić do punktu wyjścia. Jeśli tego nie zrobi, znaczy, że nie kochał, albo nie jest zdolny do małżeństwa i trzeba będzie opłakać ten związek. Wiem, że łatwo się mówi. Ale spróbuj. Odzyskaj godność, przekonaj się czy Twój mężczyzna Cię naprawdę kocha i wróć do Boga. On zawsze czeka z otwartymi ramionami. Baaardzo Cię kocha. Tęskni.
Pozdrawiam.

 Re: 5 lat żyję w wolnym związku, nie wiedziałam, że grzeszę.
Autor: emka (---.171.28.2.static.crowley.pl)
Data:   2012-01-05 14:54

"Droga Agnieszko, jeśli ten mężczyzna żyje z Tobą już 5 lat i nie zaproponował Ci małżeństwa, to Cię raczej nie szanuje." - Nie oceniałabym aż tak brutalnie - może jest niewierzący i ślub nie jest mu potrzebny. Skoro Agnieszka przez 5 lat nie zasygnalizowała, że wiara i sakrament małżeństwa są dla niej ważne, to może po prostu uznał, że i ona jest zadowolona z takiego życia. Nie oceniajmy według siebie.

 Odpowiedz na tę wiadomość
 Twoje imię:
 Adres e-mail:
 Temat:
 Przepisz kod z obrazka: